Zahi Hawass, Sfinks i Prawda Poniższy artykuł pochodzi z 69-go numeru Nexusa. Jego wydawca (Agencja Nolpress) ma stronę internetową zamieszczoną pod adresem http://www.nexus.media.pl/ Mail do nich to Ten adres pocztowy jest chroniony przed spamowaniem. Aby go zobaczyć, konieczne jest włączenie w przeglądarce obsługi JavaScript. Telefon do Agencji Nolpress to 85 653 55 11 Ograniczanie wykopalisk na wielu archeologicznych stanowiskach w Egipcie oraz niekonsekwentne stanowisko przewodniczącego najwyższej Rady Starożytności, dra Zahi Hawassa, w sprawie istnienia tuneli pod płaskowyżem Gizy sugerują, że kryją się za tym jakieś ukryte cele. Dziesięć lat temu książki Chrisa Ogilvie-Heralda i Iana Lawtona Giza: The Truth (Prawda o Gizie), Lynn Picknett i Clive'a Prince'a The Stargate Conspiracy (Spisek Gwiezdne Wrota) oraz Roberta Bauvala Secret Chamber (Sekretna komora) dostarczyły ogólnego przeglądu spornych kwestii w sprawie płaskowyżu Gizy i piramid. Podstawowe pytanie dotyczyło tego, czy wewnątrz piramid lub blisko nich albo pod Sfinksem znajdują się jakieś nie odkryte lub celowo ukryte komory. Poprzednia dekada była świadkiem ponownego zainteresowania płaskowyżem Gizy, częściowo za sprawą teorii Roberta Bauvala i Grahama Hancocka oraz odkrycia przegrody w niedostępnej części Wielkiej Piramidy (błędnie nazywanej Piramidą Cheopsa - przyp. red.). Tę przegrodę nazywaną również drzwiami odkrył 22 marca 1993 roku niemiecki inżynier robotyk Rudolf Gantenbrink podczas instalowania systemu klimatyzacji. To odkrycie zrodziło wiele teorii, przypuszczeń i diatryb, które zaczęły zanikać wraz z nastaniem nowego tysiąclecia. Dziś zainteresowanie tajemnicami starożytnego Egiptu zdaje się słabnąć i wygląda na to, że wraca spokój. Jeśli jednak porozmawia się z miejscowymi ludźmi, wówczas wyłoni się zgoła odmienny obraz. Chodzi o największe przekleństwo Najwyższej Rady Starożytności (Supreme Council of Antiquities; w skrócie SCA) w osobie dra Zahi Hawassa, który od roku 2002 jest jej sekretarzem generalnym. Co niezwykłe, wielu niezwykłych archeologów twierdzi, że ta instytucja stosuje dyktatorskie metody i że wypływające na światło dzienne fałszowanie faktów, oszczerstwa, defraudacje i inne poczynanie, to tylko wierzchołek góry lodowej. Trwa to już dziesięć lat i wydaje się, ze nikt nie ma ochoty o tym pisać, tymczasem sytuacja jest co najmniej tak zła jak w roku 1999. Najwyższa Rada Starożytności jest częścią Egipskiego Ministerstwa Kultury i odpowiada za konsekwencję, ochronę i kontrolowanie wszystkich starożytnych zabytków i archeologicznych wykopalisk w Egipcie. Ze względu na to, co działo się przez ostatnie dziesięć lat, można wybaczyć ludziom ich przekonanie, że istnieje tylko jeden egiptolog nazwiskiem Hawass. Prawdę mówiąc Hawass jest bardziej administratorem niż archeologiem - można by nawet rzec, że gdyby poświęcał właściwą ilość czasu na prowadzenie wykopalisk, to nie miałby czasu na pełnienie obowiązków administratora. Kamera telewizyjna przyciąga go z taką samą siłą, jak światło ćmę. Hawass to postać kontrowersyjna. Znalazł się w centrum zainteresowania w latach 1990. i pozostaje w nim do dziś - obecnie już głównie tylko w Egipcie. Jak utrzymuje jego biograf, A. Robert Smith, w latach 1990. Hugh Lynn Cayce oświadczył: "Załatwiłem mu stypendium doktoranckie z egiptologii na Uniwersytecie Pensylwanii. Tak się złożyło, że załatwiłem to stypendium przez osobę z ARE (skrót od Association for Research nad Englishment - Stowarzyszenie na rzecz Badań i Oświecenia - organizacja założona w celu promowania nauk amerykańskiego "śpiącego proroka" Edgara Cayce'a), która jest w komitecie stypendialnym Fulbrighta". Hawass usilnie temu zaprzecza, mimo iż nie ulega wątpliwości, że przyjęto go na Uniwersytet Pensylwanii za sprawą tego stypendium. Organizacja ARE interesuje się płaskowyżem Gizy, ponieważ Edgar Cayce ogłosił w latach 1920., że w pobliżu Sfinksa znajduje się Komnata Zapisów (Hall of Records), która zawiera informacje o zaginionej cywilizacji Atlantydy. Zagraniczne powiązania Gdy oczy większości były zwrócone na ARE, ich uwadze umknęła inna organizacja, ARCE (American Research Center in Egypt - Amerykański Ośrodek Badawczy w Egipcie), która wydaje się być prawdziwym mistrzem w pociąganiu za sznurki swoich marionetek. Pewna osoba, z którą kontaktowałem się w związku z tym artykułem, powiedziała: "Często bywam w Egipcie i kiedy rozmawiam z przedstawicielami rządu, okazuje się, że większość z nich nie znosi Hawassa. W Egipcie jest wielu archeologów, którzy wykonują znakomitą robotę. Każdy, kto odwiedza Egipt i interesuje się egiptologią, dostrzega to na pierwszy rzut oka. Jedynym problemem jest Hawass i Najwyższa Rada Starożytności. Dlaczego? Ponieważ Hawass został narzucony Egiptowi przez pewnych obcokrajowców i trwa to od dawna. Wybrali ignoranta, schlebiają mu i dali mu poprzez ARCE doktorat. Jest ich marionetką". Pociągnięty bardziej za język ów informator podał przyczynę takiego stanu rzeczy: "Aby nie wydały się sekrety i żeby dostać najlepsze archeologiczne koncesje. Jeśli Hawass nadal tam jest, to tylko dlatego, że wie, jak grać na nacjonalizmie. Codziennie słyszę, jak mówi, że obcokrajowcy chcą okraść Egipcjan i że starożytne zabytki są własnością Egiptu. To bardzo chytre, ponieważ sprawia wrażenie, że walczy o egipską sprawę, i dlatego nie zostanie odsunięty na bok". Ta sama osoba powiedziała również: "Najwyższa Rada Starożytności jest posłuszna rozkazom obcokrajowców, od których otrzymuje pomoc w strzeżeniu swoich interesów". Chociaż na pierwszy rzut oka może się komuś wydawać, że to Egipcjanie kontrolują swój kraj, to znaczy z archeologicznego punktu widzenia, to jednak to wrażenie jest mylące. Organizacją zajmującą się "pociąganiem za sznurki" jest ARCE. Na jej stronie internetowej czytamy: "Jednym z wielu osiągnięć ARCE są nasze relacje z Najwyższą Radą Starożytności będącą częścią Egipskiego Ministerstwa Kultury, bez której nasza praca nie byłaby możliwa. ARCE jest postrzegana jako organizacja wnosząca znaczący wkład we wspomaganie Egiptu w jego dążeniu o zachowania dziedzictwa kulturowego. ARCE została utworzona w roku 1948 przez "konsorcjum instytucji edukacyjnych i kulturowych". Jak sama podkreśla, znalazła się w Egipcie również po to, by "umacniać amerykańsko-egipskie więzi", a w szczególności by "ustanowić oficjalną obecność północnoamerykańskich naukowców w Egipcie". Co warte uwagi, strona internetowa ARCE dodaje: "Zachęcana i wspomagana przez Departament Stanu USA, ARCE weszła w roku 1962 do bardziej rozbudowanego konsorcjum, w następstwie czego powierzono jej zarządzanie i rozdział ponad 500 000 dolarów funduszy z Public Law 480 (Food and Peace [Żywność i Pokój]). Oznacza to, że ARCE pełni nie tylko naukowe, ale i społeczne funkcje. Wiedząc jednak, że ta organizacja współpracuje z Departamentem Stanu USA, można by zapytać, czy ARCE była wykorzystywana do innych celów, na przykład politycznych, zwłaszcza że Egipt ma intrygującą polityczną przeszłość związaną ze zmaganiami między Wschodem i Zachodem. Warto podkreślić, że w czasie pisania tego artykułu skontaktowała się ze mną dobrze poinformowana osoba, która oznajmiła, że Zachodnia Rada Starożytności często otrzymuje od Amerykańskiej Agencji Bezpieczeństwa Narodowego (National Security Agency) zdjęcia satelitarne zawierające informacje o tym, że na danym stanowisku mogą być podziemne budowle lub że ich tam nie ma. Kilka dni później, 11 maja, rząd Egiptu oświadczył za pośrednictwem ministra kultury Farouka Hosni (szefa Hawassa), że "badacze kierowani przez satelity potwierdzili istnienie w Egipcie 132 stanowisk archeologicznych, na których nie prowadzono dotychczas żadnych prac wykopaliskowych". Mimo iż Egipt posiada kilka satelitów na orbitach, Hosni nie wymienił dokładnego źródła pochodzenia tych zdjęć, niemniej nadmienił, że zadanie sfotografowania monumentów z satelitów wykonano we współpracy ze specjalistami od zdjęć lotniczych i naziemnych pomiarów laserowych Egipskiego Państwowego Zarządu Teledetekcji i Nauk o Przestrzeni Kosmicznej oraz Centrum Badań Naukowych Mubaraka. Ochrona łap Sfinksa przed zamoknięciem Wróćmy jednak do Hawassa i Sfinksa. Wyżej omówione ramy operacyjne były widoczne w kwietniu 2009 roku, kiedy Hawass doniósł: Kierowana przeze mnie Najwyższa Rada Starożytności pracuje nad obniżeniem poziomu wód gruntowych wokół stanowisk archeologicznych w całym Egipcie. Udało się już nam zakończyć finansowane przez USAID prace nad osuszeniem świątyń w Karnaku i Luksorze, zaś w wielu innych miejscach są one kontynuowane. Jednym z naszych największych, najnowszych osiągnięć jest wykonanie systemu chroniącego łapy Sfinksa w Gizie przed zamoknięciem! W swoim raporcie zatytułowanym "Historia Sfinksa" Hawass umieścił intrygującą uwagę: Przypuszczalnie najważniejszą częścią przedsięwzięcia dotyczącego wód gruntowych było to, że umożliwiło ono nam położenie kresu spekulacjom dotyczącym spekulacjom dotyczącym tajemniczych podziemnych tuneli i komór wykutych pod Sfinksem przez "starożytne cywilizacje". Od lat dyskutuję z ludźmi, takimi jak John Antony West, Robert Bauval i Graham Hancock, którzy twierdzą, że ocalali przedstawiciele zaginionej 10 000 lat temu cywilizacji pozostawili ukryte pod Sfinksem tajemnice. Utrzymują oni również, że erozja Sfinksa została spowodowana przez wodę, co oznacza, że pochodzi on grubo sprzed czasów Starego Państwa. Żadna z tych teorii nie ma w rzeczywistości jakichkolwiek podstaw, tym niemniej ich zwolennicy nalegali na wywiercenie otworów w poszukiwaniu ukrytych komór. Dawniej zawsze odmawiałem pozwolenia na takie przedsięwzięcie, dlatego że nie miało ono naukowych podstaw. Ponieważ jednak wiercenie takich otworów stanowiło konieczną część naszych prac, których celem jest ochrona Sfinksa przed wodami gruntowymi, w końcu wywierciliśmy otwory w pobliżu tego posągu i okazało się, że nie ma tam ukrytych korytarzy i komór. Pomimo całej krzykliwej autoreklamy, którą Hawass wykorzystuje do podkreślenia swoich bardzo przyziemnych dokonań, jest to bardzo niefortunny i całkowicie nienaukowy wniosek. Istnieje wiele badań, takich jak prace sejsmiczne z roku 1992 oraz pomiary radarowe Schora z roku 1996, które wyraźnie wskazują na istnienie geologicznych anomalii (pustych przestrzeni), z których większość jest naturalnego pochodzenia (nie są one tematem tego artykułu). Można by stwierdzić - i niektórzy to czynią - że Hawass specjalnie szukał wód gruntowych w takich miejscach, co do których był pewien, że nie ma w nich pustych przestrzeni - naturalnych lub "ukrytych korytarzy i komór". Szukanie wód gruntowych miało sens, lecz wniosku Hawassa, "że nie ma tam ukrytych podziemnych korytarzy i komór", nie da się wyciągnąć z ograniczonych badań, jakie wykonano w ramach tych prób. Czy mu się to podoba, czy nie, puste przestrzenie tam są. Koniec, kropka. Prawdę mówiąc, sam Hawass oświadczył 14 kwietnia 1996 roku egipskiej prasie, że pod Sfinksem i pod Sfinksem są podziemne tunele. Stwierdził nawet, że jego zdaniem okaże się, iż "zawierają one wiele tajemnic dotyczących budowy piramid". Każdy ma prawo do zmiany swoich poglądów, lecz powinien przynajmniej wyjaśnić, jak do tego doszło, ale nie dr Hawass. Dane zawarte w raporcie Hawassa "Historia Sfinksa" nie zgadzają się także z wynikami skanowania przeprowadzonego przez dra Abbasa i jego zespół opublikowanymi w roku 2007 przez NRIAG (National Research Institute of Astronomy and Geophysics - Krajowy Instytut Badawczy Astronomii i Geofizyki). Zamiast skomentować wyniki swojego akademickiego kolegi, który opublikował wyniki swoich badań w naukowym piśmie, z przyczyn nie mających nic wspólnego z nauką, ale bardziej z jego stanowiskiem, lub z jeszcze mroczniejszych powodów Hawass uparcie odwołuje się do Westa, Bauvala i Hancocka. Nie jest też do końca jasne, dlaczego określony na podstawie erozji wodnej wiek Sfinksa ma mieć coś wspólnego z obecnością komór pod nim, jednak biorąc pod uwagę inne nienaukowe wybryki Hawassa nic nie powinno nas dziwić. Kiedy spojrzy się na doniesienia Hawassa, a nie na jego oświadczenia dla prasy, wyłoni się jeszcze ciekawszy obraz. Okazuje się, że na początku roku 2008 Najwyższa Rada Starożytności współpracowała z Ośrodkiem Inżynierii Archeologicznej i Środowiska Uniwersytetu Kairskiego przy wierceniu czterech otworów o średnicy czterech cali (10,2 cm) i głębokości około 20 metrów każdy w podłożu skalnym u podstawy Sfinksa. Do każdego otworu wpuszczono kamerę umożliwiającą zbadanie geologicznej struktury płaskowyżu. Raport "Historia Sfinksa" zawiera kilka perełek, które Hawass powinien omówić, ale zamiast tego tworzy magiczny spektakl, co każe się zastanowić, czy na pewno chce, aby ten materiał zauważono. Sądząc po tym, co nastąpiło po jego publikacji, ci, którzy go komentowali, skupili się na aspekcie West-Bauval-Hancock, a nie na tym, co było jego istotą. Oddzielne naukowe uzupełnienie mówi, że co godzinę przez przewody drenarskie wypompowywanych jest 260 m wody, to znaczy 6240 metrów sześciennych lub 6240 000 litrów wody dziennie. Inaczej mówiąc, spod Sfinksa wypompowywana jest codziennie ilość wody, która wystarczyłaby do napełnienia prawie trzech basenów olimpijskich! W rzeczy samej sam Sfinks mógłby z grubsza zmieścić się w olimpijskim basenie pływackim. Raport mówi dalej, że ilość wody znajdującej się przed Sfinksem została zmniejszona o 70 procent pierwotnej objętości. Co ciekawe, w celu kontrolowania ruchów Sfinksa i otaczających go skał utworzono co najmniej 33 punkty monitorowania i po miesiącu obserwacji okazało się, że wszystko jest nieruchome. Jeśli się nie mylę, żeby można było wypompować w ciągu godziny tak duże ilości wody, potrzeba co najmniej jednej pustej przestrzeni, w przybliżeniu rozmiarów niewielkiego basenu pływackiego, która byłaby nieustannie napełniana wodą. Krótko mówiąc, podziemne jezioro. Umieszczając te dane w raporcie, Hawass sam dowodzi błędności swoich wniosków. To pompowanie wody rodzi kolejne pytanie: po co opróżniają to podziemne jezioro? Przecież usunięcie wody może zmniejszyć stabilność Sfinksa, co było przedmiotem poważnych obaw. Właśnie z tego powodu monitorowano stabilność jego otoczenia. Miesięczne obserwacje wykazały jednak, że opróżnianie tej podziemnej wnęki nie zagraża stabilności struktur usytuowanych na powierzchni. Po co jednak ją opróżniają? Żeby Sfinksowi było sucho w łapy? Kiedy przedstawiłem jednemu z informatorów raporty Hawassa i moje obserwacje, stwierdził, że Hawass i egiptolog Mark Lehner w rzeczy samej znaleźli to jezioro już kilka lat temu. To jezioro rozciąga się pod całym płaskowyżem, terenem ogrodzonym betonowym murem, którego budowę rozpoczęto w roku 2002. Dodał, że jego zdaniem te przedsięwzięcia były przygotowaniem do eksploracji podziemnego świata Gizy. Skandal w Najwyższej radzie Starożytności Jak więc powinniśmy interpretować działania Hawassa? Jest jasne, że przepada on za światłami rampy i że często wygłasza sprzeczne oświadczenia. Ale czy kryje się za tym coś więcej? Niektórzy obserwatorzy twierdzą, że rządy twardej ręki Hawassa w sprawie prac archeologicznych prowadzonych w Egipcie są logiczne w przypadku rozwijającego się kraju, który rozpaczliwie stara się położyć kres bezwstydnemu szabrowaniu jego historycznego dziedzictwa. Byłaby to prawda, gdyby nie ostatnie wydarzenia w Najwyższej Radzie Starożytności, w wyniku których na światło dzienne wypłynęła ogromna korupcja, której następstwem było uwięzienie wysoko postawionych urzędników rządowych. 8 października 2008 roku były szef restauracji zabytków w islamskim Kairze i dwaj inni urzędnicy Ministerstwa Kultury Egiptu skazani zostali na 10 lat więzienia za branie łapówek od kontrahentów. Sąd w Kairze skazał Aymana Abdela Hamida Qutba na grzywny w wysokości od 200 000 do 550 000 funtów egipskich (ok. 105 000 do 295 000 zł). Abdel Hamid Qubt był szefem departamentu technicznego Najwyższej Rady Starożytności. Jego bezpośrednim zwierzchnikiem był Hawass. Podejrzane kontrakty opiewały na miliony dolarów i dotyczyły restauracji części najsłynniejszych egipskich pomników. Hawass pospieszył na pomoc Qutbowi w momencie jego aresztowania we wrześniu 2007 roku, twierdząc, że nie miał on możliwości przyznawania kontraktów. Hawass oświadczył Arabskiej Sekcji BBC, że kontrakty są przydzielane po "rygorystycznej procedurze", zaś Qutb nie miał uprawnień do wydawania decyzji. Sąd był jednak innego zdania. W wywiadzie udzielonym po aresztowaniu Qutba Hawass oświadczył BBC, że podejmie "natychmiastowe działania przeciwko każdemu pracownikowi, na którego padnie najmniejsze podejrzenie, nawet jeśli okaże się, że jest on niewinny". Jak widać w Najwyższej Radzie Starożytności obowiązuje zasada, ze podejrzany jest winny, dopóki nie udowodni swojej niewinności. Nic dziwnego, że zgodnie z powszechnie panującą opinią Hawass jest nielubiany w Egipcie. Roboty i niewolnicy To nie pierwszy raz, kiedy Hawass pogrążył się w mętnej wodzie. W tym samym czasie, kiedy robot Gatenbrinka odkrył ukrytą przegrodę w Wielkiej Piramidzie, 22 marca 1993 roku, Hawass został zawieszony jako główny inspektor piramid na płaskowyżu Gizy. Zbiegiem okoliczności lub być może wykorzystując powstałą próżnię, Gantenbrink ujawnił publicznie w kwietniu 1993 roku swoje odkrycie, wiedząc, że w innej sytuacji mogłoby ono zostać utajnione? To, do czego doszło później, również wydaje się interesujące i wiele mówiące. Natychmiast po ogłoszeniu tego odkrycia Gantenbrinka odsunięto od prac i nie pozwolono mu ich zakończyć. Egipska Organizacja ds. Antyków (Egyptians Antiquities Organization), poprzedniczka Najwyższej Rady Starożytności, oświadczyła, że Gantenbrink złamał "zasadę" archeologii, przemawiając sam a nie poprzez "właściwe kanały", które są tam, oczywiście, po to, aby kontrolować to, co może ujrzeć światło dzienne. to, co działo się dalej, jest równie interesujące i pouczające. graham Hancock napisał później: "Dyrektor [ówczesny] Niemieckiego Instytutu Archeologicznego w Kairze, dr Rainier Stadelmann, stanął po stronie Egipcjan i potępił Gantenbrinka za jego prasową kampanię. Dr Stadelmann stanowczo podkreślił, że to odkrycie jest nieistotne, stwierdzając: "To nie są drzwi, za nimi nic nie ma". Prezes Egipskiej Organizacji ds. Antyków, dr Muhhamad Bakr, nazwał to nawet "mistyfikacją". Oświadczył: "Otwór w szybie jest za mały, aby robot mógł się przezeń prześlizgnąć". Historia dowiodła, że Bakr dwa razy się pomylił. To właśnie Bakr zwolnił Hawassa ze stanowiska, twierdząc, że sprzed jego nosa z Gizy został skradziony wartościowy starożytny pomnik. Hancock napisał także: "Trzy miesiące później, w czerwcu 1993 roku, wyrzucono z kolei dra Bakra i na jego miejsce mianowano dra Nura El Dina. Miotając oskarżenia o nadużycia i oszustwa, dr Bakr wspomniał o "mafii", która od "dwudziestu lat" jest zamieszana w sprawę piramid. Dr Bakr odmówił podania nazwisk i oświadczył: "Chciałem skierować sprawę do prokuratury, ale nie zgodzono się na to" ". Na początku roku 1994 Hawassa przywrócono na jego dawne stanowisko. Mimo iż Bakr nie jest z całą pewnością najwiarygodniejszym źródłem, daje się zauważyć, że za powrotem Hawassa kryje się niewątpliwie ARCE. Przywrócenie Hawassa było, :jak się powszechnie uważa, wynikiem amerykańskiej interwencji", twierdzi pisujący dla brytyjskiego magazynu Quest for Knowledge Chris Ogilvie-Herald. Hawass wydaje się mieć bardzo dużo szczęścia, ponieważ mimo afery ze skradzionymi statuetkami i skandalu ze skazanym na grzywnę i więzienie szefem jego układu technicznego wciąż jest nietykalny. Gantenbrink nigdy nie wrócił do pracy wewnątrz Wielkiej Piramidy i mimo iż zaoferował władzom egipskim użycie swojego robota (tylko robot może poruszać się w szybie powietrznym, w którym odkryto przegrodę) oraz przeszkolenie egipskiego technika w kierowaniu nim, jego propozycję odrzucono. Hawass oświadczył w końcu, że odkrycie przegrody (drzwi) jest bardzo frapujące i że badania w tym zakresie będą dalej kontynuowane. W marcu 1996 roku oświadczył, że drzwi będą otwarte we wrześniu tego samego roku. Rzeczywiście miesiąc się zgadzał, ale nie rok, ponieważ do otwarcia drzwi doszło dopiero 17 września 2002 roku. Wydarzenie to transmitowała "na żywo" do 140 krajów amerykańska stacja telewizyjna Fox za pośrednictwem kanału National Geografic. W rezultacie doszło do odkrycia... kolejnych drzwi, które, jak utrzymuje Hawass, zostaną wkrótce otwarte. Od tego oświadczenia minęło już siedem lat i świat wciąż czeka. W roku 2002 podczas transmisji "na żywo" Hawass wygłosił mimochodem pewne intrygujące uwagi. Na przykład twierdził, że "tymi, którzy zbudowali piramidy, nie byli niewolnicy, ale wielcy Egipcjanie". Później oświadczył dziennikarzom arabskiej gazety Al Gomhoreya, że "wyniki eksploracji robota obalają ustawicznie powtarzane przez Żydów i niektóre zachodnie kraje domniemania, że to Żydzi zbudowali piramidy". Oczywiście eksploracja szybu powietrznego nie może dowieść czegoś takiego. Równie poważnym naukowymfaux pas jest to, ze nikt w rzeczywistości nie twierdzi, że Żydzi, jako niewolnicy, kiedykolwiek budowali piramidy. W rzeczy samej, gdyby to było wydarzenie historyczne, musiałoby do niego dojść około 1000 lat po wybudowaniu piramid. Praktycznie każdy mieszkaniec Zachodu posiadający elementarne wykształcenie wie o tym. Natomiast nie wie tego jeden z czołowych archeologów i protektor dziedzictwa Egiptu. Powyższy przykład dobitnie potwierdza twierdzenie jednego z dziennikarzy, z którym kontaktowałem się w sprawie tego artykułu, że Hawass często nadużywa nacjonalizmu. Inni dziennikarze i obserwatorzy posunęli się nawet dalej, twierdząc, że ich zdaniem Hawass jest antysemitą. Według mnie Hawass cierpi na przypadek ostrej werbalnej biegunki, ilekroć pojawia się przed nim kamera lub mikrofon, w wyniku której wygłasza różne "interesujące" oświadczenia. Zatajanie i dezinformowanie Wracając do poważniejszego tonu, Najwyższa Rada Starożytności wzniosła w osobie Hawassa twierdzę, za której murami ukrył on większość prowadzonych w Egipcie badań oraz to, w jaki sposób są one relacjonowane. Dowodem na to jest przypadek Gantenbrinka, który złamał "zasadę", jak również przypadek dra Abbasa, którego oficjalny raport w sprawie Gizy nie mógł przez długi czas doczekać się publikacji. Osoby, z którymi kontaktowałem się, pisząc ten artykuł, mówią, że ich liczne doniesienia wciąż czekają na publikację, ponieważ stale coś ją opóźnia. Ten rodzaj kontroli nie ma oczywiście nic wspólnego z nauką i jest cenzurą, jeśli nie kneblowaniem. W rezultacie jedni mówią o poważnych zaległościach, a inni o ukrywaniu prawdy. Dlaczego Najwyższa Rada Starożytności tak bardzo karze za publikowanie naukowych doniesień bez jej zezwolenia, przy czym tą karą często bywa odmowa dostępu do egipskich stanowisk archeologicznych? To są, najdelikatniej mówiąc, dyktatorskie metody, które nie mają nic wspólnego z naukowym podejściem. Nikt nie kwestionuje tego, że to Egipt decyduje o tym, kto, kiedy, gdzie i w jakim zakresie kopie, nawet jeśli w rzeczywistości, w świetle powiązań Najwyższej Rady Starożytności Z ARCE, tak właśnie nie jest. Kiedy już jednak pozwolenie zostaje udzielone, uczestniczący w badaniach naukowcy i organizatorzy powinni mieć prawo swobodnego decydowania o tym, kiedy i gdzie opublikują wyniki. Zamiast tego są kneblowani przez Najwyższą Radę Starożytności i muszą czekać na zgodę na ogłoszenie wyników i jeśli ją w ogóle dostają, muszą czasami dokonać redakcyjnych zmian i wszystko to dzieje się bez jakichkolwiek ocen z zewnątrz. Jeden z moich rozmówców stwierdził, nawet, że podejście Hawassa to nic innego jak dezinformacja, że rozmyślnie wykoślawia naukowe wyniki, które nie pasują do standardowej wersji dziejów starożytnego Egiptu. Sprawując nad tym wszystkim osobistą kontrolę może skutecznie utrzymywać status quo egipskiej historii. Jego ręka jest wyraźnie widoczna w jego kłamliwej wersji raportu z 2009 roku na temat prac odwadniających prowadzonych wokół Sfinksa. I znowu pojawia się pytanie: dlaczego? Odpowiedź na nie już znamy: Hawass usiłuje utrzymać uzgodnioną wersję historii starożytnego Egiptu. Z tego powodu często wybiera Hancocka, Bauvala i Westa. Zdaje sobie sprawę, ze to najgłośniejsi i najniebezpieczniejsi badacze, którzy mogą wystąpić przeciwko niemu, jednakże nie są oni odosobnieni w swoim gniewie przeciwko niemu. Hawass zaprzecza odkryciom, które nie są zgodne z jego stanowiskiem, i oczernia każdego, kto śmie mieć inny pogląd i nie ogłasza go poprzez jego biuro. W roku 2008 profesor Barry Kemp doniósł o swoich badaniach miasta Amarna zbudowanego przez buntowicznego faraona Echnatona. Ten faraon był najwyraźniej pogardzany i po jego śmierci starożytni Egipcjanie starali się usunąć wszelkie wzmianki o jego istnieniu. Doniesiono, że Kemp i jego zespół znaleźli w Amarnie resztki szkieletów, które noszą "ślady niedożywienia, ogromnego wyczerpania oraz zgonów w bardzo młodym wieku, z jakimi nie spotkano się dotąd w czasie prac wykopaliskowych prowadzonych w miejscu pochówku faraonów". To dowodzi, że Echnaton stworzył brutalny reżym, który miał niewielu zwolenników. Hawass z miejsca skrytykował te odkrycia i poprzez egipską agencję prasową oskarżył archeologów o "zniekształcanie historii". Stwierdził, że ich odkrycia "nie są oparte na żadnych możliwych do przyjęcia naukowych dowodach", i dodał, ze "udowa miasta Echnatona wynikała z obsesji starożytnych Egipcjan, podobnie jak piramid w Gizie, i że robotnicy chcieli stworzyć coś z czego naród mógłby być dumny". W rezultacie tych komentarzy Hawassa określono jako "nurzającego się w bezsensownym szowinizmie". Hawass jest bardzo dumny także z tego, że "działa na rzecz wzmocnienia Egipskiego prawa w sprawie antyków" i że w roku 2002 "pracował nad uchwaleniem nowego prawa zakazującego prowadzenia wykopalisk w Górnym Egipcie... i zachęcającego do udokumentowania i ochrony, zamiast do wykopalisk", Hawass jest dumny z tego, że powstrzymał wszelkie prace wykopaliskowe w Górnym Egipcie! Zastanawiające dlaczego. Nikt nie przeczy, ze dokumentowanie i ochrona są ważne, ale żeby rezygnować na ich rzecz z pozostałych badań i żeby sankcjonować to prawem, zamiast po prostu załatwić wewnętrznymi wytycznymi... dziwne. W czasie wywiadu w sprawie teorii geologa Roberta Schocha głoszącej, że Sfinks jest znacznie starszy od piramid, oświadczył: "Geolodzy mogą sobie udowadniać to, co mówi Schoch, ale według mnie jako egiptologa datowanie Sfinksa jest jasne". Krótko mówiąc, bez względu na dowody Hawass utrzymuje, że wszystko jest dla niego "jasne". Wyraźnie widać, że egiptologia jest dla niego religią, a nie nauką. Wielu ludzi zgadza się, że taki jest stan "egiptologii pod rządami Hawassa" i desperacko pragną zmiany. Egiptologia i stojące przed nią wyzwanie Niezależnie od Hawassa, którego można i należy winić o wiele rzeczy, należy również zauważyć, że egiptologii jako nauce potrzebne są poważne wiosenne porządki. Być może dla wielu będzie niespodzianką to, ze od około 1840 roku paradygmat egipskiej historii tkwi sztywno w tym samym miejscu. Dane wynikające z poważnych naukowych badań są często odkładane na bok, aby utrzymać ten dogmat, którego w sposób wręcz religijny trzyma się Hawass i wielu innych "naukowców". W roku 1984 pobrano z płaskowyżu Gizy 85 próbek, w tym pięć z samego Sfinksa, i poddano je datowaniu metodą węglową. Wyniki wskazały na okres między 3809 do 2869 rokiem p.n.e. To oznacza, że przyjęta chronologia budowy egipskich piramid w Gizie nie zgadza się o 200 do 1200 lat. Bauval cytuje Marka Lehnera, który oświadczył: "Ta piramida w Gizie jest o 400 lat starsza, niż sądzą egiptolodzy". W latach 1950. Zakaria Goneim, ówczesny główny inspektor Egipskich Starożytności, odkrył nietknięty sarkofag w piramidzie faraona trzeciej dynastii Sechemcheta. Kiedy go utworzono, okazało się, że w środku nie ma mumii. Sarkofag był pusty. W tym przypadku z całą pewnością nie można było obwiniać złodziei grobów. W wielu przypadkach, w tym w przypadku Wielkiej Piramidy, jako powód zastania pustych sarkofagów egiptolodzy podają grabież grobowców. gdyby to były przypadki kryminalnych dochodzeń, wówczas na podstawie istniejących dowodów mało który detektyw doszedł by do podobnych wniosków. Egiptologia patrzy z lekceważeniem na starożytne zapisy, takie jak historyka Diodora Sycylijskiego z pierwszego wieku p.n.e., który napisał, że żaden faraon nie został pochowany w piramidzie, którą zbudował dla siebie, i że chowano ich w sekretnych miejscach. Egiptolodzy wolą upierać się - wbrew danym świadczącym, że jest inaczej - że piramidy to wyłącznie grobowce. Holenderski autor Willem Zitman zastanawia się, dlaczego współcześni naukowcy nie chcą przyznać, że starożytni Grecy byli kształceni w starożytnym Egipcie, co zresztą sami przyznawali. Zamiast tego wolą udawać, że Grecy odkryli wszystko sami. Dzięki temu mogą udawać, że Grecy odkryli wszystko sami. Dzięki temu mogą jednak utrzymywać, ze Egipcjanie w ogóle nie dokonali nie dokonali niczego, co posunęłoby do przodu naukę lub że nic nie wiedzieli o astronomii. Zitman dodaje, że mimo iż archeoastronomia jest wykładana od roku 1983 jako dyscyplina naukowa, prawie w ogóle nie wspomina się o niej w Egipcie. W rezultacie tak powstałą próżnię zapełniają teorie takich badaczy, jak Robert Bauval. Jeśli egiptolodzy będą nadal trzymać się takich poglądów, nich nie winią Bauvala... Będąc z zawodu inżynierem budowlanym, Zitman podkreśla również, że piramidy są największą ofiarą obecnego stanu egiptologii. Stwierdza, że kiedy egiptolodzy natykają się na problemy związane z techniką budowlaną, wówczas ujawnia się ich niewiedza. Widać to wyraźnie na przykładzie francuskiego materiałoznawcy, profesora Josepha Davidovitsa, jednego z najbardziej szanowanych w tej dziedzinie naukowców na świecie, którego opluwają egiptolodzy, nazywając idiotą lub innymi epitetami, zwłaszcza Hawass, który razem z innymi swoimi kolegami najwyraźniej nie jest w stanie pojąć, co Davidovits stara się im wytłumaczyć. Wskutek tego braku wiedzy oraz niechęci Hawassa i jego kolegów do zaproszenia ekspertów, którzy mogliby im pomóc w tym zakresie, prace dotyczące epoki piramid, która zyskała już miano "straconej gry", posunęły się niewiele do przodu. I.E.S. Edwards, były kustosz egipskich starożytności w British Museum, wspomniał swego czasu, że egiptolodzy nie lubią piramid. Podsumowując, należy stwierdzić, że Hawass dobrze reprezentuje sobą obraz obecnego stanu egiptologii. Zarzuca Westowi, Bauvalowi i Hancockowi głoszenie śmiesznych poglądów, podczas gdy sam w 1996 roku, przepychając się przez tunel prowadzący pod Sfinksem, oświadczył przed kamerami: "Nikt naprawdę nie wie, co znajduje się w tym tunelu. Otworzymy go po raz pierwszy". Jest to kolejny dowód na to, że jego oświadczenie z roku 2009 jest fałszowaniem prawdy lub tego, co wcześniej powiedział. Tak więc w roku 1996 były tunele, a trzy lata później już ich nie było. W kwietniu 1999 roku Hawass wystąpił przed kamerami telewizji Fox, która za sprawą wypowiedzi o antykach prezydenta Busha nie jest ceniona za neutralne i naukowe podejście, i zaprzeczył istnieniu tuneli wychodzących z Grobu Ozyrysa, podziemnej budowli usytuowanej w pobliżu Sfinksa. W kwietniu 2009 roku, dokładnie dziesięć lat później, powtórzył to samo. Ale jak już wspomnieliśmy, w sierpniu 1996 roku został sfilmowany wewnątrz tunelu biegnącego pod Sfinksem. Jak podkreśla w swojej książce Secret Chamber Bauval, sprzeczności dotyczące Hawassa i płaskowyżu Gizy ciągną się już od dziesiątków lat: Tymczasem zdarzyło się coś niezwykłego, co dotyczyło Zahi Hawassa. Z niezupełnie jasnych przyczyn zaczął kopać pod świątynią Sfinksa, pozornie we współpracy z Instytutem Wód Podziemnych Egipskiego Ministerstwa Nawadniania. Przewierciwszy się przez około 15 metrową warstwę skalnego rumoszu, dotarto do czerwonego granitu, zamiast do naturalnego wapienia zalegającego w tym rejonie. Czerwony granit nie występuje na płaskowyżu Gizy. Jego jedyne źródło znajduje się setki mil na południe w Asuanie. Obecność tego czerwonego granitu, odkrytego w roku 1980 w pobliżu Sfinksa, dowodzi, że pod płaskowyżem Gizy coś jest, i jeśli Hawass twierdzi co innego, to należy zastanowić się, dlaczego tak podejrzanie gorączkowo temu zaprzecza. Philip Coppens Liczba odsłon na "starej" stronie Cudu Miłości: 5643 Poprzedni artykuł Następny artykuł