(opracowano na podstawie książki Laurence Gardnera „Krew z krwi Jezusa. Święty Graal i tajemnica potomków Jezusa”)
Tytuł niniejszego artykułu to podtytuł świetnej książki sir Laurence Gardnera p.t. „Krew z krwi Jezusa” (ang. Bloodline of the Holy Grail). Przeczytałem ją i bardzo ją polecam. Nie jest ona dostępna w sklepach internetowych, ale można ją ściągnąć za darmo z Internetu (ja czytałem wersję z sieci w formacie pdf).
To, o czym ona traktuje, jest związane z fabułą filmu Kod da Vinci, który obejrzałem i bardzo mi się podobał. Przeczytałem wcześniej książkę, na podstawie której on powstał.
Wracając do książki „Krew z krwi Jezusa” to dowiedziałem się z niej bardzo wielu ciekawych rzeczy. Chodzi na przykład o anioły. Tak naprawdę słowo anioł oznacza „posłaniec”, a archanioł to nadrzędny anioł. Wizerunek aniołów ze skrzydłami został wprowadzony przez malarzy i rzeźbiarzy, którzy chcieli podkreślić, że pochodzą one z nieba.
Jezus urodził się w niedzielę 1 marca 7 roku p.n.e. Pochodził z plemienia Judy, z tej samej linii, co król Dawid. Jego narodziny miały miejsce w niewłaściwym czasie jeśli chodzi o zasady dynastycznych więzów małżeńskich rodziców (Józefa i Marii).
Dlatego właśnie Żydzi nie byli zgodni do tego, czy jest on ich prawdziwym Mesjaszem (słowo „mesjasz” pochodzi od słowa Messeh – „namaszczony”). Jego brat Jakub narodził się zgodnie z wszelkimi zasadami i dlatego Żydzi podzielili się na dwa obozy – jeden uważał, że Jezus jest prawdziwym Mesjaszem, a drugi, że jest nim Jakub (lepiej znany jako Józef z Arymatei). Ten spór należało jak najszybciej rozwiązać.
Jezus zdecydował się wziąć udział w życiu publicznym, żeby stać się zapowiadanym mesjaszem. Był pierworodnym synem, a poza tym w oczach hellenistów (Żydów, którzy przyjęli wpływy zachodnie – greckie) był władcą z rodu Dawida, duchowym synem anioła Gabriela (z hebr. Gebri-El – syn Boga), popieranego przez Żydów i protezolitów (Żydów nawróconych na judaizm).
Jezus wyznaczył 12 głównych apostołów (delegatów) i zaczął wypełniać swoje duchowe obowiązki. Dlatego stał się zagrożeniem dla króla Heroda i jego frakcji (herodian), władzy Rzymian oraz sekciarskich nacjonalistów (faryzeuszy i saduceuszy). Jezus rzucił wyzwanie kręgom władzy i chciał, aby zaakceptowano go jako króla i kapłana w nowym królestwie bez podziałów klasowych, wyznaniowych czy majątkowych. Głosił ideę książęcej służby.
Mesjasz wyznaczył 82 zwolenników – 70 miało głosić naukę, a 12 tworzyło otaczający go krąg. Zwoje znad Morza Martwego określają Mesjasza Izraela jako Naczelnego Dowódcę Sił Zbrojnych Izraela. Nikogo nie zdziwi więc fakt, że apostołowie byli uzbrojeni. Z chwilą ich zwerbowania Jezus sprawdzał, czy każdy z nich ma miecz. Powiedział do nich: „Kto nie ma miecza, niech sprzeda suknię swą i kupi” (Łk 22, 36).
Jezus był zeuropeizowanym Żydem – hellenistą – w przeciwieństwie do Jana Chrzciciela, zagorzałego tradycjonalisty. Sprzeciwiał się rygorom narzucanym przez faryzeuszy. Jego postawa była bardzo liberalna. Misję swą określał jako wyzwolenie. Chciał wyzwolić ludzi ze swojego sekciarstwa, bo był to pierwszy krok do wyzwolenia z ucisku. Jako następca królewskiego tronu Dawida, Jezus miał pełne prawo ogłosić się zbawcą mesjaszem.
Jezus, chociaż nie miał oficjalnie przyznanej władzy, przystąpił do wprowadzenia zmian rytualnych (zarówno religijnych jak i społecznych). Pierwsza do tego sposobność była w Kanie, ale powiedział wtedy: „Jeszcze nie nadeszła godzina moja” (mając na myśli to, że jeszcze nie jest namaszczony), ale Jego matka Maria nakazała sługom: „Co wam powie, czyńcie” (J 2, 4-5).
Najważniejszym punktem misji Jezusa była idea wspólnego Boga Żydów i pogan. Dzięki temu Jehowa (Bóg narodu wybranego) stawał się dostępny dla wszystkich, nawet dla nieczystych (pod kilkoma nieistotnymi warunkami).
W Nowym Testamencie nie ma żadnej wzmianki o tym, że Jezus był żonaty. Nie ma jednak, co jest jeszcze ważniejsze, żadnej wzmianki o tym, że nie był żonaty.
Maria z Betanii dwukrotnie namaściła Jezusa olejkiem nardowym zgodnie z tradycją mesjańską. Pełny tytuł Marii to Siostra Miriam Magdala lub, (jak jest znacznie bardziej znana), Maria Magdalena.
W czasie drugiego namaszczenia Jezusa przez Marię Magdalenę w domu Szymona Zeloty, Judasz Sikariota sprzeciwił się temu i wkroczył na drogę zdrady. Judasz musiał się ukrywać w następstwie nieudanej rewolty zelotów przeciwko Piłatowi. Jezus był dla niego mało użyteczny (gdyż nie miał znaczenia w Sanchedrynie) i Judasz związał swój los z bratem Jezusa, Jakubem, który należał do rady. Wyniesienie Jezusa na mesjasza budziło niechęć Judasza w obliczu jego przymierza z Jakubem.
W „Ewangelii Filipa” stosunki między Jezusem i Marią Magdaleną zostały określone wprost:
A towarzyszką Zbawcy jest Maria Magdalena. Bowiem Chrystus kochał ją bardziej niż wszystkich uczniów i często całował w usta. Reszta była tym oburzona i wyrażała naganę. Mówili mu: Czemu kochasz ją bardziej niż nas? Zbawca odpowiedział im: „Czemu nie kocham was, tak jak jej…? Wielka jest tajemnica małżeństwa – bo bez niego świat by nie istniał. Teraz istnienie świata zależy od człowieka, a istnienie człowieka od małżeństwa.
„Całowanie w usta” jest ważne, gdyż ma związek z urzędem świętej oblubienicy i oblubieńca. Takie pocałunki to temat pierwszego wersu Pieśni nad Pieśniami: „Niech mnie ucałuje pocałunkiem ust swoich!”
Gdy Jezus wjeżdżał na ośle do Jerozolimy, był nie tylko formalnie namaszczonym mesjańskim królem, ale także przyszłym ojcem, gdyż Maria Magdalena była w trzecim miesiącu ciąży.
Tak naprawdę wizyta w Jerozolimie okazała się fiaskiem. Jezusa nie spotkało oczekiwane powitanie i zdał sobie sprawę z tego, że jego dni są policzone. Mężowie uczeni w Piśmie i arcykapłani szukali sposobu „jak by go potajemnie schwytać i zabić” (Mk 14, 1). Nie udał się plan stworzenia idyllicznej Judei wolnej od rzymskiego jarzma.
Plan Jezusa zawiódł, gdyż Jego marzeń (o zjednoczeniu Żydów i pogan przeciwko Rzymianom) nie zaakceptowali sekciarscy ziomkowie.
Wśród apostołów nastąpił wtedy rozłam – Szymon Zelota toczył spór z Jonatanem Annaszem (Jakubem Alfeuszem). Obaj chcieli objąć najwyższe stanowisko Ojca. Spór był także między Jonatanem i Jezusem. Dotyczył tego, czy ochrzczeni poganie powinni podlegać obrzezaniu. Jezus uznawał ich prawo wyboru, a Jonatan chciał obowiązkowego zabiegu. Potem Jonatan odrzucił plan otwartej wojny z Rzymem, a zapalczywy Szymon był za wojną. Jezus poparł Szymona, ale dlatego że nie podobała mu się bierność Jonatana.
Pośród tych waśni szamotał się Judasz Iskariora, który chciał, żeby nowy Ojciec (Jonatan) zaakceptował jego wyniesienie. W kwestii obrzezania był po stronie Jonatana i zdawał sobie sprawę z osłabionej pozycji Szymona Zeloty, który razem z Tadeuszem był oskarżony o przestępstwo (razem z Judaszem i Tadeuszem) jako przywódca rewolty zelotów. Zagrażało to nawet Jezusowi jeśli udowodniono by mu aktywne wsparcie frakcji wojennej. Było to oczywiście wygodne rozwiązanie dla Judasza – mógł zdradzić poglądy Chrystusa i miejsce pobytu Tadeusza.
Potem odbyła się Ostatnia Wieczerza, która zgodnie ze zwojami znad Morza Martwego odbyła się nie w Jerozolimie, ale w Kumran. Reguła Wspólnoty (jeden ze zwojów znad Morza Martwego) świadczy, że sławna Ostatnia Wieczerza to w istocie Mesjańska Uczta (lub Wieczerza Pańska). Czystym przypadkiem było to, że odbyła się ona w czasie święta Paschy w Jerozolimie, gdyż miała ona inne znaczenie.
W czasie komunii Judasz opuścił pomieszczenie pod pretekstem rozdania jałmużny ubogim. (J 13, 28-30). Naprawdę udał się zdradzić Jezusa, który go przejrzał i powiedział: „Czyń zaraz, co masz czynić” (J 13, 27).
Po uczcie Jezus z apostołami udali się do Klasztoru Kumran, zwyczajowo zwanym „Górą Oliwną”. Chrystus przeżywał katusze na myśl, że próba zostania zbawcą mesjaszem może się nie udać. Po północy przybył Judasz Sikariota z żołnierzami.
Gdy nadeszła chwila pojmania Jonatan stanął po stronie Judasza. Nie było to dziwne, gdyż obaj byli przeciwnikami przyjaciela Jezusa, Szymona Zeloty. Po aresztowaniu „słudzy żydowscy pojmali Jezusa, i związali go. I zaprowadzili, najpierw do Annasza; był bowiem teściem Kajfasza, który był w tym roku arcykapłanem” (J 18, 12-13).
Występuje tu pewien epizod z młodzieńcem (mógł być nim Szymon Zelota), który zbliżył się do prowadzonego przez żołnierzy Jezusa, zrzucił swą szatę i uciekł.
Wprowadzono Jezusa na zamek do Kajfasza, ale było rano i sami nie weszli na zamek, aby się nie skalać, by móc spożyć wieczerzę paschalną. Piłat rzekł: „Jaką skargę wnosicie przeciwko temu człowiekowi?”, a on rzekł: „Gdyby ten nie był złoczyńcą, nie wydalibyśmy ci jego”. I odrzekł im Piłat: 'Weźcie go i osądźcie według waszego zakonu”. Oni zaś odpowiedzieli: „Nie wolno nam nikogo zabijać”.
Sanchedryn miał władzę osądzania przestępców oraz wydawania i wykonywania wyroków śmierci.
Według Ewangelii Piłat chciał uwolnić Jezusa, „bo na święto zwykł był namiestnik wypuszczać ludowi jednego więźnia” (Mt 27,15), ale nie jest to prawdą.
Potem na scenę wrócił Judasz, który żałując zdrady „zwrócił trzydzieści srebrników arcykapłanom i starszym […] Po naradzie więc nabyli za nie pole garncarza” (Mt 27, 3-7).
Tadeusz, trzeci z przywódców zelotów (oprócz Szymona Zeloty i Judasza Sikarioty), pojawia się w scenie sądu. Tadeusz „Alfeusz” był zastępcą Ojca, a więc „synem Ojca” w sensie religijnym. W hebrajskim wyrażenie „syn Ojca” zawiera elementy bar (syn) i abba (ojciec), a więc Tadeusz mógł być określany jako „Bar-abba”, a człowiek nazywany Barabasz ma bezpośredni związek z możliwością uwolnienia Jezusa.
Gdy Szymon, Tadeusz i Jezus stanęli przed Piłatem, oskarżenia przeciwko pierwszym dwóm były jasne – byli przywódcami Zelotów. Najtrudniej było znaleźć winę w Jezusie. W trakcie przesłuchania Piłat powiedział do Żydów: „Ja w nim żadnej winy nie znajduję” (J 18, 33-38).
Wtedy na scenie pojawił się Herod Antypas z Galilei. Uwolnienie Jezusa było mu na rękę, nie był przyjacielem kapłanów i dlatego zawarł umowę z Piłatem – Jezus miał być uwolniony. W ten sposób plan Judasza i Jonatana został zniweczony przez układ Heroda Antypasa z Piłatem.
Piłat powiedział, że „każe Jezusa wychłostać i uwolni”.
Członkowie Sanchedrynu mogli odczekać do końca Paschy i sami osądzić Jezusa, ale umyślnie zrzucili odpowiedzialność na Piłata, gdyż nie potrafili wysunąć żadnych oskarżeń. Nie liczyli z pewnością na poczucie sprawiedliwości Piłata czy interwencję Heroda Antypasa. Piłat dał Żydom wybór: Jezus czy Barabasz? Na to zakrzyknęli więc wszyscy razem tymi słowy, strać tego, a wypuść nam Barabasza” (Łk 23, 18).
Piłat wstawiał się nadal za Jezusem, ale Żydzi krzyczeli: „Ukrzyżuj, ukrzyżuj go!” A Piłat ponownie przemówił do nich, chcąc uwolnić Jezusa: „Cóż złego ten uczynił?”, ale wobec nacisków starszyzny żydowskiej musiał ulec i uwolnił Barabasza (Tadeusza). Rzymscy żołnierze nałożyli Jezusowi koronę cierniową i narzucili na Niego purpurowy płaszcz (aby „król żydowski” miał koronę i barwy królewskie). Piłat oddał Go kapłanom mówiąc: „Oto wyprowadzam go do was, abyście poznali, że w nim żadnej winy nie znajduję” (J 19, 4).
Plan starszyzny żydowskiej się powiódł. Jezus, Szymon i Judasz byli w areszcie. Największym odstępcą był z pewnością Jonatan Annasz, który kiedyś był apostołem znanym jako Jakub Alfeusz (lub Natanael).
W miejscu zwanym „Trupią czaszką” wzniesiono pośpiesznie trzy krzyże. Jednak na Kalwarii doszło do ważnego wydarzenia – Szymon Cyrenejczyk zastąpił Szymona Zelotę. Postanowiono przechytrzyć żydowskie władze (być może w realizacji tego planu uczestniczyli ludzie Piłata). W drodze na Golgotę Szymon Cyrenejczyk przyjął ciężar Jezusa i w ten sposób znalazł się w grupie skazanych. Sama zamiana nastąpiła przed ukrzyżowaniem – w zamieszaniu przy wnoszeniu krzyży. Wtedy Cyrenejczyk „znikł”, a naprawdę zajął miejsce Szymona Zeloty. W ewangeliach dwaj złoczyńcy towarzyszący Jezusowi są jedynie określani jako „łotrzy”.
W ten sposób Szymon Zelota znalazł się na wolności i mógł reżyserować wydarzenia.
Jeżeli pozostaniemy w zgodzie z Ewangelią i nie ulegniemy ludowym podaniom przekonamy się, że Ukrzyżowanie nie było spektaklem na wzgórzu odbywającym się w obecności tłumu ludzi. W rzeczywistości było to wydarzenie na małą skalę na wydzielonym kawałku ziemi. Miejsce zwane Trupią Czaszką było ogrodem, do którego tylko nieliczni mieli wstęp.
Będąc na krzyżu Jezus zawołał: „Boże mój, Boże mój. Czemuś mnie opuścił?” („Eli, Eli lama sabachtani”). Wydaje się, że Jezus wzywa Boga, ale apostołowie zrozumieli to zupełnie inaczej i mówili: „Oto Eliasza woła”. Jezus w rzeczy samej wzywał swojego patriarchalnego Eliasza – „Eliasza”, Jonatana Annasza, apostoła i duchowego Ojca, który naprawdę go opuścił.
Ukrzyżowanie było zarówno egzekucją, jak i karą, śmiercią po okrutnej męce trwającej kilka dni. Na początku rozłożone dłonie przywiązywano na wysokości nadgarstków do belki, którą umieszczano na pionowym słupie. Gwoździe nie były konieczne. Zwis całym ciężarem na dłoniach prowadził do skurczu płuc i człowiek umierał stosunkowo szybko, dusząc się. By przedłużyć mękę, zmniejszano ucisk na tors, przytwierdzając stopy do słupa. Ofiara mogła cierpieć jeszcze kilka dni, a nawet więcej. Czasem kaci łamali nogi, by zwiększyć nacisk na tors i przyspieszyć śmierć (aby zwolnić krzyże).
Był piątek, 20 marca 33 roku. Jezusowi podano ocet i oddał on ducha (J 19, 30). Pozostałym dwóm skazańcom połamano nogi, ponieważ jeszcze żyli. Centurion przeszył ciało Jezusa włócznią (J 19, 34). Fakt, że Jezus krwawił (mówi się, że z jego boku wypłynęła krew i woda) miał być dowodem na śmierć. W rzeczywistości krew wypływająca z naczyń jest świadectwem życia, a nie śmierci.
Gdy Jezus wisiał na krzyżu Szymon Zelota, który był Ojcem oczekującym swojego króla mesjasza, podał Jezusowi ocet na gąbce podniesionej na trzcinie. Jezus woła: 'Ojcze, w twoje ręce powierzam ducha mego” (Łk 23, 46).
Brat Jezusa, Jakub (Józef z Arymatei) negocjował z Piłatem zdjęcie Jezusa z krzyża. Piłat był zdziwiony szybką śmiercią Chrystusa, a Józef, by jeszcze przyspieszyć bieg spraw „zacytował Piłatowi żydowską zasadę z Księgi Powtórzonego Prawa (21, 22-23) i potwierdzoną w Kumrańskim zwoju świątynnym”: „A jeśli ktoś popełni grzech pociągający za sobą karę śmierci i poniesie śmierć, i ty powiesisz go na drzewie, to nie mogą jego zwłoki pozostać na drzewie przez noc, ale mają być pochowane tego samego dnia”. Piłat zdecydował się więc wrócić do Jerozolimy i pozostawił dokończenie sprawy „Józefowi”.
Wszystkich trzech ukrzyżowanych zdjęto po upływie zaledwie pół dnia. Jezusa pozornie bez życia, ale naprawdę w stanie głębokiej śpiączki, a Judasza i Szymona ze świeżo połamanymi nogami. W przypadkach wszystkich skazanych mówi się o „ciałach” (w przeciwieństwie do nieżywych trupów) i to rozróżnienie bywa dokładne w wielu językach.
Według Jana (20, 14-15) w sobotę rano gdy Maria Magdalena przyszła do grobu odwróciła się i zobaczyła stojącego Jezusa, przy czym wzięła go za ogrodnika. Ruszyła ku niemu, ale Jezus zapobiegł zetknięciu mówiąc: „Nie dotykaj mnie” (J 20, 17).
Początkowo Cyrenejczyk i Judasz zostali żywi złożeni w drugiej komorze grobowca. Pogrzebanie żywcem było zwyczajową formą egzekucji. Ciało Jezusa było w głównej komorze i w ciasnej pieczarze drugiego grobowca był już Szymon Zelota z lampą i wszystkim, co było potrzebne do operacji (co bardzo interesujące lampa była wśród przedmiotów znalezionych w grobowcu w latach pięćdziesiątych).
Następnie pojawił się Nikodem przynosząc „około sto funtów mieszaniny mirry i aloesu”. Jak wyjaśniają farmakolodzy sok z aloesu jest środkiem wymiotnym i był potrzebny do usunięcia trującej „żółci” (jadu) z ciała Jezusa.
Jeśli chodzi o godzinę Ukrzyżowania, to trzeba było przesunąć czas o trzy godziny do przodu. Marek podaje, że Jezus zawisł na krzyżu o trzeciej, a Jan – o szóstej. Wynika to stąd, że Marek stosował hellenistyczną miarę czasu, a Jan hebrajską. Rezultatem zmiany czasu było to, że ” o godzinie szóstej ciemność zaległa całą ziemię, do godziny dziewiątej”, co opisuje Marek (15, 33). Te trzy godziny ciemności były iście symboliczne. Nastąpiły w ułamku sekundy (jak my dzisiaj zmieniamy czas przesuwając zegarki do przodu lub cofając czas zegara). Po godzinie szóstej nastąpiła bezpośrednio dziewiąta.
Jest to klucz do zrozumienia relacji o zmartwychwstaniu. Określony na nowo początek sabatu wypadał trzy godziny wcześniej przed dotychczasową dwunastą tj. o dotychczasowej godzinie dziewiątej, odczytanej teraz jako dwunasta. Jednak samarytańscy magowie (których głową był Szymon Zelota) pracowali zgodnie z czasem astronomicznym, więc nie łamiąc prawa mogli pracować trzy godziny, gdy pozostali rozpoczęli trzygodzinny odpoczynek w sabat. Trzy godziny wystarczyły Szymonowi – podał Jezusowi lekarstwa i opatrzył złamania Cyrenejczyka.
Następnego dnia z brzaskiem nowego dnia pojawiła się Maria Magdalena. Co do anioła, który przesunął kamień kobietom czytamy u Mateusza (28, 3), a oblicze jego było jak Błyskawica, a jego szata biała jak śnieg”. W języku politycznym Szymona Zelotę nazywano „Błyskawica”, nosił faktycznie białe szaty i miał rangę anioła. Zdanie to można więc przetłumaczyć jako: „Miał postać Szymona Zeloty w jego kapłańskiej szacie”. Kobiety były tak zaskoczone, gdyż uważały, że Szymon został ukrzyżowany i pochowany z połamanymi nogami.
Był obecny nie tylko Szymon, ale i Tadeusz: „I oto powstało wielkie trzęsienie ziemi, albowiem anioł Pański zstąpił z nieba”. Tadeusza nazywano „trzęsienie ziemi”(wedle stylu obrazowania związanego z Górą Synaj n.p. w Księdze Sędziów 5, 4-5). Stąd dwa anioły, które spotkała Maria to faktycznie Szymon i Tadeusz.
Ogród, w którym nastąpiło Ukrzyżowanie podlegał Józefowi z Arymatei (czyli Jakubowi, bratu Jezusa). Przypominał on ogród Edenu i dlatego Jakuba identyfikowano z Adamem – człowiekiem z ogrodu. Więc gdy Maria Magdalena ujrzała Jezusa, myślała, że ma przed sobą Jakuba – człowieka z ogrodu. Jezus nie dał się jej dotknąć, gdyż była w ciąży, a w tym okresie, wedle zasad obowiązujących królewskie panny młode, nie jest im dozwolony kontakt z mężem.
Oczywiście, Maria i większość uczniów nie brała udziału w całej „akcji”. Szymonowi Zelocie zależało na zachowaniu tajemnicy, gdyż mogło to tylko powiększyć jego ogromną już wtedy popularność. Pojawienie się Jezusa wywołało ogromne zdumienie. Wspólny wysiłek Szymona Zeloty, Szymona Cyrenejczyka i brata Jakuba (Józefa) ocalił misję mesjaszową. Apostołowie mogli kontynuować działalność.
Gdyby Jezus rzeczywiście umarł, jego uczniowie rozpierzchliby się w popłochu, a jego sprawa zginęłaby razem z nim. Dzięki męce i cudowi zmartwychwstania, jego misja zyskała nowy wymiar. Te wydarzenia stanowiły początek chrześcijaństwa.
Ewangelia Marii Magdaleny potwierdza, że na krótko po tym jak Chrystus „zmartwychwstał” wielu apostołów nie wiedziało o tym i sądziło, że ich Chrystusa ukrzyżowano. Łkali i pytali się jak mają głosić dobrą nowinę poganom. Jeśli byli bezlitośni wobec niego, to jak mają posłuchać nas. Maria Magdalena po odbyciu rozmowy z Jezusem przy grobie mogła powiedzieć im, żeby nie płakali i nabrali odwagi, gdyż łaska jego będzie z wami.
Jeśli chodzi o „Zmartwychwstanie” to w Ewangelii Tomasza występują słowa Jezusa: „Jeśli duch ożył dzięki ciału to jest to cud nad cudami”.
Często podkreślanym faktem jest to, że po blisko dwóch tysiącach lat chrześcijaństwa przynajmniej 3/4 ludzi na świecie nie identyfikuje się z ideą zmartwychwstania ciała. Dla bardzo wielu ludzi myśl o zmartwychwstaniu ciała jest raczej niepokojąca niż podnosząca na duchu.
Moim zdaniem Jezus dwa tysiące lat temu przekazywał prawdę o życiu (jego sensie) związaną z wędrówką dusz, czyli reinkarnacją. Mówił on, że „Jan Chrzciciel przyszedł lecz wy go nie poznaliście”. Chodzi o to, że Jan przyszedł w nowym wcieleniu i tej inkarnacji (wcielenia) nie rozpoznali.
Według Renee Henry Jezus był Królem Słonecznym, a jego Ukrzyżowanie zostało użyte do ostatecznego pogrzebania idei reinkarnacji.
W czasie Ukrzyżowania Maria Magdalena była w trzecim miesiącu ciąży. Zawarli z Jezusem drugi ślub (namaszczenie w Betanii) w marcu 33 roku. Ich pierwszy ślub miał miejsce we wrześniu 30 roku (czyli w czasie trzydziestego szóstego września życia Jezusa).
Chrystus urodził się 1 marca 7 r. p.n.e., ale oficjalne urodziny obchodzono 15 września. Dopiero w 314 roku cesarz Konstantyn Wielki zmienił tę datę na 25 grudnia. Pierwszym tego powodem było zerwanie z tradycjami żydowskimi, żeby podkreślić, że Jezus był chrześcijaninem, a nie Żydem (później podobnie przesunięto Wielkanoc, żeby zerwać ze Świętem Paschy). Poza tym 25 grudnia obchodzono pogańskie Święto Słońca. Jednak w czasach Jezusa 15 września 33 roku pół roku po Ukrzyżowaniu Maria powiła córkę – nazwano ją Tamar, co znaczy Drzewo Palmowe. Było to tradycyjne imię żeńskie potomków z linii Dawida.
Z chwilą urodzenia się dynastycznego dziecka rodzice byli rozdzielani na sześć lat, jeśli to był chłopiec, i na trzy lata, jeśli urodziła się dziewczynka. Ich małżeństwo było restytuowane dopiero po tym czasie. W międzyczasie matka z dzieckiem udawała się do odpowiednika klasztoru, zaś o małżonku mówiło się, że wstępuje do „Królestwa Niebios”.
To Królestwo Niebios było w rzeczywistości Esseńskim Nadrzędnym Klasztorem w Mird nad Morzem Martwym, zaś ceremonia wstępowania była prowadzona przez anielskich kapłanów pielgrzymów.
W Księdze Wyjścia Starego Testamentu izraelskich pielgrzymów prowadził do Ziemii Świętej „obłok”. Kontynuując tę tradycję kapłan, przywódca pielgrzymów, nosił od tamtego czasu tytuł „Obłok”.
Jeśli przeczytamy teraz Dzieje Apostolskie zgodnie z intencją autorów, zobaczymy, że Jezus został wzięty przez „Obłok” (czyli wodza pielgrzymów) do Królestwa Niebieskiego (czyli do Nadrzędnego Klasztoru w Mird), zaś człowiek w bieli (anielski kapłan) powiedział, że Jezus powróci, kiedy nadejdzie czas restytucji (kiedy przywrócone zostanie fizyczne małżeństwo).
Trzyletni okres separacji Jezusa zakończył się we wrześniu 36 roku. Do żony mógł zbliżyć się w grudniu tego roku.
Jezus doczekał się syna, a te mesjanistyczne narodziny miały miejsce zgodnie z zasadami w 37 roku – rok po powrocie Jezusa w „czasie odnowienia”. Jednak Chrystusa czekało teraz nie mniej niż sześć lat klasztornego odosobnienia i wstrzemięźliwości małżeńskiej.
Pierworodny syn został nazwany Jezus Justus („Justus” znaczy „sprawiedliwy”).
Jezus i Maria ponownie podjęli współżycie małżeńskie w grudniu 43 roku, czyli sześć lat po urodzeniu pierwszego syna. Związki Marii z gnostyczną frakcją Szymona i Heleny (lub nazyrejczykami Jakuba) były Jezusowi na rękę, gdyż wolał to niż jej ewentualne zaangażowanie się w sektę Piotra i Pawła. Maria (tak jak Marta) była kultową Siostrą Łazarza z Betanii i wszyscy dobrze się znali.
Wiosną 44 roku Jezus udał się do Galacji (w Azji Mniejszej) z głównym protezolitą Janem Markiem.
Tego roku Maria urodziła w Prowansji drugiego syna. Był on niesłychanie ważnym Graalowym Dziecięciem i nazwano go Józef.
W 53 roku Jezusa młodszego oficjalnie uznano następcą tronu w synagodze w Koryncie, gdzie otrzymał dawidowy tytuł następcy tronu „Justus” („Sprawiedliwy” lub „Prawy” – Dz 18, 7). W ten sposób zastąpił stryja, Jakuba Sprawiedliwego, jako królewski następca. Osiągając wiek 16 lat Jezus Justus stał się także wielkim Nazyrejczykiem i mógł włożyć czarna szatę, taką jaką nosiła kapłanka Izydy, Bogini Matka.
Jego ojciec, Jezus Chrystus, udał się w 60 roku do Rzymu przez Kretę i Maltę.
Mniej więcej w tym czasie, młodszy brat Jezusa Justusa z dala od niebezpieczeństw Rzymu zakończył edukację i osiadł z matką w Galii. Potem dołączył do nich stryj młodego Józefa, Jakub wygnany w 62 roku z Jerozolimy.
Piotr pojawił się w Rzymie Nerona przyjmując odpowiedzialność za sektę Pawłową, która tymczasem zyskała nazwę „chrześcijanie”. Nerona ogarnęła obsesyjna nienawiść do chrześcijan i wprowadził fanatyczne represyjne rządy. Jego ulubioną torturą było wbijanie nocą na pale i robienie z ofiar żywych pochodni. W wyniku powstania chrześcijan w 64 roku Rzym stanął w płomieniach. O podpalenie podejrzewano niezrównoważonego Nerona, ale cesarz zrzucił winę na chrześcijan. Piotr i Paweł zostali skazani na śmierć.
Przed zgonem Paweł powiedział, że Jezus jest w bezpiecznym miejscu, ale nie zdradził gdzie. Niektórzy sądzili, że udał się do Indii i zmarł w Srinagar w Kaszmirze, gdzie stoi przypisywany mu grobowiec.
Maria Magdalena zmarła w 63 roku w wieku 60 lat w (dzisiejszym) St Baume w południowej Francji daleko od rodzinnego domu i od miejsca gdzie zginął jej małżonek.
W erze Kumran „Maria” nie było imieniem, ale znakomitym tytułem pochodzącym od „Miriam” (imię siostry Mojżesza i Aarona). Miriam (Marie) uczestniczyły w formalnych obowiązkach kapłańskich zakonów tak jak ascetyczna i uzdrowicielska wspólnota terapeutów.
W tradycji gnostycznej Marię Magdalenę łączono z Mądrością (Sophia) reprezentowaną przez Słońce, Księżyc i krąg gwiazd. Wczesne teksty chrześcijańskie określają ją jako „kobietę znającą tego, który jest wszystkim i którą Chrystus ukochał bardziej niż wszystkich uczniów”. Była apostołem obdarzonym wiedzą, widzeniem i przenikliwością znacznie przewyższającą Piotra. Była ukochaną panną młodą, która namaściła Jezusa podczas świętego ślubu (Hieros Gamos) w Betanii.
Zanim Maria Magdalena zmarła w 63 roku, jej syn, Józef został biskupem Saraz. W Morthe d’Arthur Malory’ego Saraz (Sarras) występuje jako królestwo Eweleaka, jest wspomniane w opowieści o Galaadzie, synu Lancelota. Opowieść zaczyna się, gdy Galaad dziedziczy cudowną tarczę Chrystusa i spotyka tajemniczego Białego Rycerza.
Sarras (Saraz) było to Sahr-Azzach na wybrzeżu Morza Śródziemnego. Lepiej znane jako Gaza było centrum filistyńskim.
Szymon Zelota, wielki przyjaciel Jezusa, przyjął tytuł nadany mu przez Chrystusa po „wskrzeszeniu” – Abrahamowego ojca Eliazara (lub Łazarza). Pod tym imieniem stał się pierwszym biskupem Marsylii.
Jak wskazuje romans pióra Geoffreya z Manmouth, wyspa Avalon była wiązana z mitycznym Tamtym Światem. To właśnie tam Arturem opiekowały się panny. Morgan le Frey obiecała uleczyć rany Artura i nie słyszano o jego śmierci. Dlatego wierzono, że Artur kiedyś może powrócić.
Wątek Świętego Graala jest najbardziej romantyczny w całej literaturze arturiańskiej. Tradycja Graala jest wiekowa, więc trudno umiejscowić ją w czasie. Zwolennicy Graala byli opisani w I-szym wieku, w okresie arturiańskim i w średniowieczu. Sam Graal jest w istocie rzeczy bezczasowy.
Symbolizowały go: talerz, misa, kielich, kamień, hełm, aura, klejnot i winorośl. Działa między innymi leczniczo, edukacyjnie, opiekuńczo tak jak Chrystus był uzdrowicielem, nauczycielem i opiekunem. Jego imię było „Graal”, „Saint Graal”, „Seynt Grayle”, „Sangral”, „Sankgreal”, „SanGrail”, „Sankryal”, ale bez względu na jego nazwę, jego duch wyrażał się przez istotę bohaterskiego czynu.
W najbardziej powszechnej roli Święty Graal to kielich używany przez Jezusa podczas Ostatniej Wieczerzy. Józef z Arymatei (Jakub) miał napełnić go po Ukrzyżowaniu krwią Chrystusa. Ta idea narodziła się w XII wieku.
Młodszy syn Jezusa i Marii Magdaleny kształcił się w druidyjskim kolegium. Miały one ogromną renomę. W całej Europie było zaledwie 60 takich kolegiów i uniwersytetów, mających 60 tysięcy uczniów. Kapłani druidyjscy nie należeli do Kościoła celtyckiego, ale byli zwartym, utrwalonym elementem w strukturze celtyckiej społeczności w Galii, Brytanii i Irlandii.
Sycylijczyk Diodor opisywał druidów jako „wielkich filozofów i teologów, cieszących się ogromnym szacunkiem”.
Druidowie doskonale znali astronomię i wierzyli w wędrówkę dusz (reinkarnację), będącą elementem starożytnego pitagoreizmu. Już w VI w. p.n.e. Pitagoras założył jedną z najwcześniejszych szkół mistycyzmu. Panował w nich pogląd heliocentryczny (Słońce jest centrum Układu Słonecznego, a nie Ziemia), który głosił potem Mikołaj Kopernik. Dla druidów heliocentryzm był oczywistością i nie do pomyślenia był dla nich pogląd, że Ziemia „stoi” w miejscu i jest centrum Wszechświata.
Graala podobnie jak kamień filozoficzny uznawano za klucz wiedzy i sumę wszystkich rzeczy. W warstwie językowej „Graal” ma swoje źródło w celtyckim słowie gral (kamień), także gar-al to puchar z kamienia.
Tajemnicza, pokryta krwią biała włócznia, zwykle towarzyszy Graalowi i ma być orężem, które przeszyło uda Króla Rybaka. Jest ona identyfikowana z mityczną włócznią Longinusa, która przebiła bok Jezusa i sprawiła, że spłynął krwią. Ta włócznia wraz z kielichem, mieczem i półmiskiem to Świętość Zamku Graala.
Sięgnijmy do kart tarota. Pojawiły się w XIV wieku w północnej Italii, Marsylii i Lyonie. Najbardziej odkrywcze prace związane z symboliką tych kart związane są z amerykańską autorką, Margaret Starbird. Symbolika kart tarota bliska jest tradycji Graala.
Cztery główne kolory Minor Arkanów tarota (56 kart, w tym 4 figuralne – Król, Królowa, Rycerz i Giermek) to Miecze, Kielichy, Denary i Buławy. Odpowiadają one mieczowi, kielichowi, półmiskowi i włóczni – Świętościom Graala.
Po jakimś czasie przybrały postać pików, kierów, kar i trefli, czyli kolorów używanych w obecnych taliach do gry w karty. Pik przedstawia ostrze (męski symbol /\), kiery to Kielich alternatywnego kościoła (kobiecy symbol V), karo to znak służby (półmisek czy drewniany talerz na chleb), a trefl (symbol trwałości rodu Dawida) jest uznawany za puszczającą pędy różdżkę Isajego.
Sekrety tarota tkwiły w 22 kartach Major Arkanów. Karty te zwano z francuska trumfami (atutami). Słowo trumf pochodzi od starofrancuskiego tromfe symbolizując trąbę, która symbolicznie rozdzieliła Kościół Piotrowy.
Współczesne karty do gry zachowały tylko jedną figurę z kart tarota. Jest to Głupiec (Dżoker), który nie jest figurą poważną, ale zawsze wygrywa.
Inną z ważniejszych kart tarota jest Sprawiedliwość, ugwieżdżona Panna z dwusiecznym mieczem i szalkami wagi. Pierwotnie karta ta pokazywała słabość Graala w porównaniu z rzymską inkwizycją i była znana jako karta Magdaleny.
Inne karty związane z Marią Magdaleną to Wieża, Świat i Moc. W tradycji Graala Wieża (lub Dom Boga) reprezentowała Magdal-eder (Wieżę Trzody jak w księdze Micheasza 4, 8). Przypominała szachową wieżę.
Duch Marii przejawiał się też w Świecie. Stojąca lub tańcząca w obrębie wieńca, naga lub odziana kobieta trzyma berło lub inny symbol monarchy.
W niektórych taliach wizerunek Graala znajdował się na licu karty, a kobietę identyfikowano z Marią Magdaleną. To symbolizowało kontynuację linii Dawida zgodnie z psalmem 89: „Na wieki utwierdzę ród twój, zbudowałem na całe pokolenia tron twój”.
Wykorzystując Tablice Świadectwa, Kosmiczne Prawo i świętą geometrię templariuszowscy budowniczowie wznieśli najdoskonalsze święte pomniki jakie kiedykolwiek ozdobiły chrześcijański świat.
Idea „Notre Dame” („Naszej Pani” – chodziło o Marię Magdalenę) była domeną wyłącznie templariuszów i cystersów.
Legendy arturiańskie mają niewiele wspólnego z mitycznym Arturem – celtyckim Ard-ri (najwyższym królem) i warlordem, którego wojownicy zdobyli groźną reputację w VI wieku. To mądrość Graala wprowadziła Artura w „światła rampy”, w legendach przypisywano jego rycerzom poszukiwania świętego naczynia.
Rycerze Graala i templariusze byli nie tylko Strażnikami Sangreala Stewartów w Szkocji, ale też stali się opiekunami Kamienia Przeznaczenia (Kamienia ze Scone). Ten najświętszy ze szkockich skarbów sprowadził do Szkocji z Irlandii Fergus Móc mac Erk, pierwszy król Dałriadii (V wiek), a do Irlandii trafił około 586 r. p.n.e. z Judei. Święta relikwia podobno jest Kamieniem Przymierza, znanym jako „poduszka Jakuba” (Rdz 28, 18-20), na której w Betel Jakub złożył głowę i podobno zobaczył drabinę sięgającą do nieba. We śnie Bóg obiecał Jakubowi, że jego nasienie wyda licznych królów, którzy z czasem utworzą linię sięgającą do Dawida.
Szkocki królewski dom Stewartów powstał z małżeńskiej unii dziedzicznych następców Jezusa i jego brata Jakuba – Merowingów i celtyckich ludów Brytanii. Sterwartowie byli jedyną dynastią wywodzącą się spod linii Graala. Ich dom z dawien dawna zwano „domem jednorożców”.
Jednorożec desposynes włączono do królewskiego herbu Szkocji. Jednorożec miał odpowiadać męskiemu Jezusowi i wiązał się z przedstawieniem namaszczonego mesjasza w Psalmie 92. Mityczne zwierzę zajmowało poczesne miejsce u albigensów (katarów), którzy zostali unicestwieni przez Inkwizycję.
Dodaj komentarz