„Jest tylko jedna rzecz, którą naprawdę warto mieć, choć tyle pragnień wokół jest. Kiedy nie ma jej, to wszystko inne traci sens. Tylko jedna rzecz, to Prawdziwa Miłość jest” (z piosenki „O miłości” zespołu Wilki)
22 maja 2017 roku zmarł Zbigniew Wodecki. Według mnie, jego wnętrze (DUSZA I UMYSŁ) wcieli się w kolejne ciało. Będzie on mężczyzną – moim zdaniem mężczyźni rodzą się ponownie jako mężczyźni, a kobiety inkarnują jako kobiety.
Uważam, że Zbigniew narodzi się ponownie i będzie miał szansę osiągnąć Nieśmiertelność (co jest sensem życia).
Chciałem jeszcze napisać, że, moim zdaniem, nawet jeśli ktoś w ogóle nie wierzy w reinkarnację, to jego/jej wnętrze (DUSZA I UMYSŁ) jeśli umrze lub zginie I TAK WCIELI SIĘ W KOLEJNE CIAŁO. To naturalne prawo, którego, według mnie, nie można w żaden sposób zmienić. To, że dana osoba w ogóle nie wierzyła w reinkarnację, moim zdaniem, NIE MA TU ŻADNEGO ZNACZENIA – ŻADNEGO – jeśli ta osoba umarła lub zginęła, to jego/jej wnętrze (DUSZA I UMYSŁ) i tak wcieliło się lub wcieli w kolejne ciało – uważam, że DOKŁADNIE NA 100%.
Jakiś czas temu na stronie Fundacji Nautilus (4-ty link na tej stronie) była mowa, że „wracają” ludzie, którzy zginęli w atakach 11 września 2001 roku. Podają fakty, których nie można wytłumaczyć inaczej niż poprzez reinkarnację.
Wędrówka dusz istnieje i wnętrze Zbigniewa Wodeckiego jest nieśmiertelne i, według mnie, wcieli się na 100% w kolejne ciało. ŚMIERĆ NAPRAWDĘ W OGÓLE NIE ISTNIEJE.
To bardzo pozytywne. Ponadto sensem życia jest osiągnięcie Fizycznej Nieśmiertelności. Mało kto o tym słyszał, a, moim zdaniem, KAŻDA ŻYWA ISTOTA WE WSZECHŚWIECIE POWINNA O TYM WIEDZIEĆ.
Sądzę, że ogromnym masom ludzi na Ziemi WYDAJE SIĘ, że są wolni – w ogóle nie zdają sobie sprawy, że są uwięzieni w cyklu reinkarnacji i czeka ich NA CHWILĘ OBECNĄ śmierć i ponowne narodziny. Moim zdaniem, w ogóle o tym nie wiedzą, w ogóle nie znają swoich poprzednich żyć i, co najważniejsze, w ogóle nie zdają sobie sprawy, że sensem ich życia jest osiągnięcie Fizycznej Nieśmiertelności.
Może to być ich np. 55-te życie. Mogło być tak, że w KAŻDYM Z NICH byli święcie przekonani, że to dane (np. 36-te czy 5-te) życie jest JEDYNE i pewnie w obecnym (np. 55-tym) też tak myślą. Wydaje im się, że są WOLNI, a naprawę są bardzo mocno zniewoleni.
„Nie ma bardziej zniewolonych od tych, którym wydaje się, że są wolni”
TO, ŻE NATURALNYM STANEM WSZYSTKIEGO, CO ŻYJE, JEST FIZYCZNA NIEŚMIERTELNOŚĆ, JEST DLA MNIE TAK SAMO OCZYWISTE, JAK TO, ŻE 4 + 4 = 8.
Pokonanie śmierci (osiągnięcie Życia Wiecznego) to sens życia każdego i każdej z Nas. Wtedy kończymy cykl reinkarnacji i nie musimy już umierać i wcielać się w kolejne ciało. Jesteśmy wyzwoleni z nużącego, niekończącego się cyklu odradzania się w kolejnych wcieleniach.
Jak osiągnąć Nieśmiertelność (Życie Wieczne)?
Żeby osiągnąć Nieśmiertelność (Życie Wieczne) potrzebne są 3 rzeczy:
1. Trzeba odnaleźć Prawdziwą Miłość. Prawdziwa Miłość w ogóle nie zazdrości, nie szuka poklasku, nie wywyższa się, w ogóle nie wie, co to nienawiść, gniew, złość – po prostu nie ma w niej żadnego przejawu fałszywego ego.
W sytuacji występującej w historii o Robin Hoodzie (gdy na długiej chuście wpada przez okno) na miejscu bohatera powinniśmy być w pełni głupi, a nie mądrzy. W tej sytuacji, gdy na długiej chuście Robin wpada przez okno ratować swoją miłość, fałszywe ego (ono nie pochodzi od Boga) podpowiada lęk, a Dusza (Prawdziwa Miłość) podpowiada odwagę. I Robin, zostaje nagrodzony na tę odwagę tym, że przeżywa i ratuje Lady Marian.
Bohater jest całkowicie ?głupi? ponieważ jest bezgranicznie i prawdziwie zakochany. I na tym głównie polega sens Prawdziwej Miłości, która pokonuje śmierć.
W tej Prawdziwej Miłości nie ma żadnego lęku, gdyż lęk jest fałszywy i w ogóle nie pochodzi od Boga. W opisanej sytuacji Robin nie kierował się żadną negatywną mądrością, która jest marnością z Biblii (?vanitas vanitatum et omna vanitas? ? ?marność nad marnościami i wszystko marność?).
Kiedy jesteśmy w pełni głupi i walczymy, będąc w sytuacji dużego zagrożenia życia, to ze względu tę głupotę W OGÓLE NIE ZGINIEMY. KIEDYŚ myślałem o oddawaniu życia za żonę z poprzednich żyć, ale chyba w okolicach 2016 roku zrozumiałem, że POWINIENEM CHCIEĆ JĄ URATOWAĆ, pokonując nawet całe NAPRAWDĘ W OGÓLE ISTNIEJĄCE zło Wszechświata, a jeśli będę w pełni GŁUPI (czyli odważny) i W OGÓLE NEGATYWNIE MĄDRY (czyli lękliwy) to oczywiście NIGDY w takiej sytuacji NIE ZGINĘ.
Szczerze mówiąc, w ogóle nie uśmiechało mi się ginąć, bo wiedziałem, że wtedy czeka mnie kolejne życie i OD NOWA musiałbym pracować nad osiągnięciem Nieśmiertelności. Jednak mimo to wyobrażałem sobie, że ginę za Anastazję (która była Lady Marian w trzecim swoim życiu) i to miało jakiś sens – OCZYWIŚCIE WSZYSTKO MA JAKIŚ SENS, ale teraz wyobrażam sobie, że ratuję ją, pokonując całe NAPRAWDĘ W OGÓLE ISTNIEJĄCE zło Wszechświata. A że jestem w pełni głupi, to nic złego nie może mi się stać
W Prawdziwej Miłości nie ma nic, co pochodzi od fałszywego ego, które wynika z odejścia od Nieskończonej Boskiej Miłości.
Jest także Prawdziwa Miłość do samego siebie. Należy bezwarunkowo kochać siebie takim, jakim się jest, nawet z różnymi wadami. W Prawdziwej Miłości do samego siebie nie ma żadnego przejawu fałszu – chodzi o to, że jest zero nienawiści do siebie.
Obecnie masa ludzi palących papierosy w ogóle nie ma Prawdziwej Miłości do siebie, gdyż szkodzą sobie zatruwając płuca nikotyną. Robią to, gdyż w ogóle nie kochają siebie w pełni. Inne przejawy szkodzenia sobie (alkohol, narkotyki, jedzenie rafinowanego cukru i fast-foodów oraz żywności spod znaku chipsy) to też przejaw tego, że ludzie w pełni siebie nie kochają i dlatego karzą się podświadomie jedzeniem i piciem szkodliwych produktów. moim zdaniem, gdy ktoś ma Prawdziwą Miłość do samego siebie nigdy nie karze swojego ciała szkodzącymi mu substancjami.
Prawdziwa Miłość do siebie to też to, że kochamy siebie w pełni i w ogóle nie dajemy sobą niesprawiedliwie pomiatać. W ogóle nie odgrywamy NIEPOTRZEBNIE roli męczennika/męczennicy, gdy mamy rację, a jacyś ludzie chcą zrobić nam na przekór. Nie ma żadnego powodu, aby niepotrzebnie cierpieć.
zdjęcie przedstawiające Robin Hood’a (Kevin Costner) i Lady Marian Dubois (Mary Elizabeth Mastrantonio)
2. Całkowite uwolnienie się od złej strony
Drugą rzeczą (i przedostatnią) jest to, że musimy całkowicie uwolnić się od zła, które jest fałszywe i wynika z nienawiści. Musimy dogłębnie poznać siebie i uwolnić się od swojej złej strony (fałszywego ego).
Najskuteczniejszym sposobem uwalniania się od zła jest płacz. Jest to ?katharsis? ? oczyszczenie duszy z grzechów.
Od fałszywego ego pochodzi także lęk i od niego też musimy się całkowicie uwolnić. Prawie całe życie pracowałem nad całkowitym uwolnieniem się od fałszywego ego (czyli, żeby nie było we mnie żadnego zła ani żadnego lęku). Poprzez płacz uwolniłem się także od niesprawiedliwego oceniania innych ludzi. Jest jeszcze jeden przejaw zła od którego muszę się uwolnić i już prawie całkowicie to uczyniłem. Pracuję nad tym od 2 sierpnia 2011 roku i jestem bardzo blisko sukcesu.
Podobnie przez długi czas uwalniam się od lęku i został mi tylko jeden przejaw lęku, od którego muszę się uwolnić. Jestem bardzo blisko od uwolnienia się od niego.
Jest też trzeci przejaw fałszu (ego) – fałszywe koncepcje, związane z możliwością zranienia Cię. Gdy tego nie masz w ogóle, to NIC NIE JEST W STANIE CIĘ ZRANIĆ – ŻADNE SŁOWA I NIC INNEGO.
Przez ostatnie lata wykonałem pracę nad sobą i czuję, że niewiele dzieli mnie od WIECZNEGO ŻYCIA z moimi dwoma żonami, będącymi wcieleniami Kate Philllips Florence. która w swoim pierwszym życiu nazywała się Miriam z Magdali lub, jak jest znacznie bardziej znana, Maria Magdalena.
3. Wiara w to, że można żyć wiecznie. Że będą mijały setki, tysiące, miliony, miliardy lat, a My w ogóle nie umrzemy.
Trzecia rzecz to wiara w to, że można żyć wiecznie ? że ciało to wytrzyma i w ogóle zestarzejemy się i w ogóle umrzemy. Tu chodzi jedynie o wiarę ? trzeba jedynie uwierzyć i nic więcej.
Obecnie ludzie mają głębokie przekonanie o tym, że muszą się zestarzeć i dlatego tak się dzieje, ale gdy wyrobimy w sobie przekonanie, że jesteśmy wiecznie młodzi, to tak się stanie.
Lęk przed śmiercią (myśl, że umrzemy) w jakimś stopniu powoduje ją. Nasze myśli są twórcze i tworzą nasz świat. Gdy będziemy mieli 100% pewność, że jesteśmy Nieśmiertelni tak się stanie.
Do tego potrzebna jest także wiara, która, jak wiadomo, czyni cuda.
Dla człowieka żyjącego Wiecznie cały czas jest Wieczne Teraz. Upływ czasu nie ma dla niego żadnego znaczenia. Ten człowiek jest wiecznie młody i nawet gdy dla świata minie milion lat dla niego będzie nadal Wieczne Teraz. I po kolejnym milionie lat też Wieczne Teraz. I tak przez Wieczność.