Tag: Wielka Piramida

Starożytne miasto pod piaskami Gizy

Poniższy artykuł pochodzi z 41-go numeru Nexusa. 

Strona internetowa wydawcy to http://www.nexus.media.pl/

Ich e-mail to nexus@nexus.media.pl

Telefon do wydawcy Nexusa (Agencji Nolpress) to 85 653 55 11

Płaskowyż Gizy i dawny Kair poprzecinane są siecią podziemnych korytarzy, szybów, naturalnych jaskiń, jezior i komór zawierających zadziwiające artefakty, lecz władze Egiptu wzbraniają się przed ujawnieniem tych faktów.

ZAGINIONA HISTORIA PIRAMID

Aby w pełni zrozumieć sekretne informacje zawarte w Biblii, należy poznać zasięg systemu podziemnych tuneli i towarzyszącego im układu komór istniejących pod Płaskowyżem Gizy, ponieważ to właśnie tam rozwinęły się główne elementy nauk szkół tajemnic. To, co działo się tysiące lat temu pod piaskami, nie ma żadnego odzwierciedlenia w obecnych podręcznikach historii, co potwierdzają dokonane w ostatnim osiemdziesięcioleciu odkrycia.

Rejon oazy Fajum położony w odległości zaledwie kilku kilometrów od granicy pierwszego nomu ze stolicą Memfis stanowi przedmiot niezwykłego zainteresowania. To właśnie w tej porośniętej bujną roślinnością żyznej dolinie faraonowie, którzy przypisywali sobie tytuł „mistrzów królewskich łowów” łowili ryby i polowali z pomocą bumerangów. Jezioro Moeris, wzdłuż którego brzegów rozciągała się niegdyś Oaza Fajum, było wówczas słynnym Labiryntem, o którym Herodot napisał: „według mnie nieskończony cud”. Labirynt zawierał 1500 pomieszczeń i taką samą liczbę podziemnych komór, do których temu greckiemu historykowi nie pozwolono zajrzeć. Według kapłanów Labiryntu „korytarze były mylące i skomplikowane”, zaplanowane tak, by zapewnić bezpieczeństwo licznym zwojom, które, jak twierdzą, przechowywano w podziemnych pomieszczeniach. Ten ogromny kompleks wywarł ogromne wrażenie na Herodocie, który wyrażał się o tej konstrukcji z podziwem:

Widziałem tam dwanaście pałaców regularnie rozmieszczonych, które były ze sobą połączone tarasami rozmieszczonymi wokół dwunastu sal. Trudno uwierzyć, że są one dziełem rąk ludzkich. Ściany pokryte są rzeźbionymi figurami, a każdy dziedziniec jest wykonany z białego marmuru i otoczony kolumnadą. W pobliżu narożnika, gdzie kończy się labirynt, znajduje się piramida o wysokości 74 metrów przyozdobiona wielkimi figurami zwierząt oraz podziemne przejście, przez które można do niej wejść. Oświadczono mi, że podziemne komory i przejścia łączą tę piramidę z piramidami w Memfis.

Piramidy w Memfis to piramidy w Gizie, ponieważ Giza to dawniejsze Memfis. Wielu starożytnych pisarzy podtrzymuje dane podawane przez Herodota odnoszące się do podziemnych przejść łączących główne piramidy i tym samym poddają w wątpliwość Wiarygodność powszechnie prezentowanej historii Egiptu. Krantor (3 wiek p.n.e.) podawał, że w Egipcie były podziemne kamienne słupy, na których umieszczono zapis prehistorii, ustawione wzdłuż przejść łączących piramidy. W swoim słynnym studium W Sprawie Tajemnic, szczególnie Egipcjan, Chaldejczyków i Asyryjczyków Jamblich z Syrii, przedstawiciel aleksandryjskiej szkoły nauk mistycznych i filozoficznych, zapisał poniższą informację o wejściu wiodącym przez ciało Sfinksa do przejścia prowadzącego do Wielkiej Piramidy:

Wejście to, w naszych czasach zasypane piaskiem i śmieciami, wciąż można prześledzić między przednimi łapami przykucniętego kolosa, Kiedyś było zamknięte brązowymi wrotami, których tajemny zamek potrafili otworzyć jedynie Mędrcy. Bramę chronił powszechny szacunek i pewien rodzaj religijnego strachu, które utrzymywały jej nienaruszalność lepiej niż jakiekolwiek uzbrojone straże. W brzuchu Sfinksa były wykute galerie prowadzące do podziemnej części Wielkiej Piramidy. Galerie te były tak pogmatwane w drodze do Piramidy, że ktoś kto wkroczył do nich bez przewodnika, zawsze wracał do punktu początkowego.

Na starożytnych sumeryjskich pieczęciach cylindrycznych było odnotowane, że tajemny dom Anunnaki znajdował się w „podziemnym pałacu… do którego wchodziło się tunelem. Wejście ukryte było w piaskach i czymś, co nazywano Huwana.. o zębach smoka i twarzy lwa”. Ten doniosły starożytny tekst, znany niestety tylko we fragmentach, informował również, że „[Huwana] nie jest zdolny do poruszania się do przodu ani do tyłu”, że wczołgiwali się na niego od tyłu i że w tym momencie droga do „tajemnego domu Anunnaki” nie była już zablokowana. Ten sumeryjski tekst mówił prawdopodobnie o Sfinksie w Gizie z głową lwa. Jeśli posąg tego wielkiego stworzenia wybudowano, aby strzegł zamaskowanego wejścia do rozciągającego się pod nim podziemnego kompleksu, to jego symbolizm był jak najbardziej właściwy.

Dziewiętnastowieczne miejscowe legendy arabskie mówią o istniejących pod Sfinksem tajnych komorach zawierających przedmioty obdarzone magiczną mocą. Wierzenia te znajdują potwierdzenie u rzymskiego historyka z 1 wieku, Pliniusza, który podał, że głęboko pod Sfinksem jest ukryty „grobowiec władcy imieniem Harmakhis, który zawiera ogromne skarby”. Co ciekawe, Sfinks był określany kiedyś jako „Wielki Sfinks Harmakhis, który stoi na straży od czasów wyznawców Horusa”. Rzymski historyk z 4 wieku, Ammianus marcellinus, podaje dodatkowe informacje na temat podziemnych korytarzy, które zdają się prowadzić do wnętrza Wielkiej Piramidy:

Inskrypcje, które, jak zapewniali starożytni, były wykłute na ścianach podziemnych galerii i korytarzy zbudowanych w głębokich i mrocznych wnętrzach w celu zachowania starożytnych mądrości od zniszczenia w czasach powodzi.

Przechowywany w Muzeum Brytyjskim manuskrypt skompilowany przez arabskiego pisarza Altelemsani mówi o istnieniu długiego, prostokątnego, podziemnego przejścia między Wielką Piramidą a Nilem, przy czym od strony Nilu przejście blokuje „dziwny obiekt”. Manuskrypt zawiera też opis następującego wydarzenia:

W czasach Ahmeda Ben Toulouna pewna grupa weszła do Wielkiej Piramidy tunelem i znalazła w bocznej komorze szklany kielich rzadkiego koloru i tekstury. Kiedy wychodzili, jeden z członków grupy zagubił się. Kiedy zawrócili po niego, wyszedł do nich nagi i śmiejąc się oświadczył: „Nie idźcie za mną i nie szukajcie mnie”- po czym pobiegł z powrotem do Piramidy. Jego przyjaciele odnieśli wrażenie, że rzucono na niego czar.

Po poznaniu dziwnych wydarzeń, jakie miały miejsce pod Piramidą, Ahmed Ben Touloun postanowił zobaczyć ten kielich. Badając go, napełniono go wodą i zważono. Następnie wodę wylano i zważono go ponownie. Historyk pisze, że „okazało się, iż kielich ważył tyle samo, kiedy był wypełniony wodą ikiedy był pusty”. Jeśli ta kronika jest dokładna, ten barak dodatkowego ciężaru stanowi pośredni dowód na istnienie nadzwyczajnej wiedzy w Gizie.

Jak podaje w 10 wieku Masoudi, podziemnych galerii pod Wielką Piramidą strzegły mechaniczne statuy o zadziwiających możliwościach. Jego sporządzony tysiąc lat temu opis przypomina skomputeryzowane roboty pokazywane dziś w filmach science fiction. Masoudi twierdzi, że automaty były zaprogramowane na nietolerancyjne zachowania, jako, że niszczyły wszystko, „z wyjątkiem tych, którzy ze względu na swoje postępowanie byli godni zaakceptowania”. Masoudi utrzymuje, że „pisemne przekazy Mądrości oraz osiągnięcia z różnych dziedzin sztuki i nauki były głęboko ukryte, tak by przetrwać ku pożytkowi tych, którzy potrafią je zrozumieć i wykorzystać”. To fantastyczna informacja, albowiem jest możliwe, że od czasów Masoudiego „głośne” osoby widziały te tajemnicze podziemne komnaty. Masoudi wyznaje:

Widziałem rzeczy, których nikt nie odważyłby się opisać z obawy, że ludzie zaczną wątpić w jego poczytalność… niemniej widziałem je.

W tym samym stuleciu inny pisarz, Muterdi, przekazał opis dziwnego wydarzenia w wąskim przejściu pod Gizą, kiedy grupa ludzi została przerażona widokiem kamiennych drzwi roztrzaskujących jednego z jej członków- drzwi wysunęły się nagle ze światła przejścia i zamknęły leżący przed nimi korytarz.

Herodot powiada, że egipscy kapłani recytowali mu od dawna przechowywaną legendę o „formowaniu podziemnych apartamentów” przez pierwotnych budowniczych Memfis. Najstarsze inskrypcje sugerują, że pod powierzchnią obszaru otaczającego Sfinksa i piramidy istniało coś w rodzaju rozległego systemu korytarzy.

Te stare zapiski zostały potwierdzone, kiedy w roku 1993 odkryto za pomocą przeprowadzonych na tamtym terenie badań sejsmicznych obecność wielkiej pustej podziemnej przestrzeni. O tym odkryciu poinformowano w filmie dokumentalnym The Mystery of the Sphinx (Tajemnica Sfinksa) pokazanym 30-milionowej widowni przez stację telewizyjną NBC w końcu tego samego roku. Istnienie pomieszczeń pod Sfinksem jest dobrze znane. Władze Egiptu potwierdziły w roku 1994 kolejne odkrycie. Informacje o nim podała nawet jedna z gazet w artykule „Tajemniczy tunel w Sfinksie”:

Robotnicy regenerujący niedomagającego Sfinksa odkryli nieznane przejście prowadzące w głąb korpusu tego tajemniczego posągu. Główny konserwator zabytków Gizy, Zahi Hawass, oświadczył, że ten tunel jest bez wątpienia bardzo stary, niemniej pozostaje zagadką, kto go zbudował, po co i dokąd on prowadzi.. Zahi Hawass oświadczył, że nie planuje usunięcia głazów blokujących wejście do niego. Tajemniczy tunel zagłębia się w północną część Sfinksa, mniej więcej w połowie odległości między jego wyciągniętymi łapami a ogonem.

Bardzo popularne przypuszczenie, że Sfinks stanowi faktyczne wejście do Wielkiej Piramidy przetrwało z zadziwiającą konsekwencją. To przekonanie utwierdzają liczące sobie sto lat plany sporządzone przez wtajemniczonych masonów i różnokrzyżowców, które ukazują Sfinksa jako ornament zwieńczający hol, który łączył się ze wszystkimi piramidami poprzez wybiegające z niego promieniście podziemne korytarze. Plany te zostały sporządzone na podstawie informacji pochodzących od rzekomego założyciela Zakonu Różnokrzyżowców, Christiana Rosenkreuza, który podobno odwiedził „tajemniczą podziemną komorę” i znalazł tam bibliotekę wypełnioną księgami opisującymi wiedzę tajemną.

Te szkice wykonano na podstawie informacji uzyskanej od archiwistów szkół wiedzy tajemnej jeszcze przed rozpoczęciem prac oczyszczających z piasku przeprowadzonych w roku 1925, które ukazały ukryte drzwi do dawno zapomnianych komnat recepcyjnych, małych świątyń i innych pomieszczeń.

Wiedza szkół tajemnic została wzmocniona przez całą serię doniosłych odkryć dokonanych w roku 1935, które dostarczyły dowodu na istnienie dodatkowych przejść i komór przeplatających obszar pod piramidami. Kompleks w Gizie dowodzi, że jego główne elementy, takie jak Sfinks, Wielka Piramida i Świątynia Słońca, są ze sobą bezpośrednio związane i łączą się, zarówno nad, jak i pod ziemią.

Komory i korytarze wykryte przy pomocy specjalnych sejsmografów oraz w ostatnich latach radarów penetrujących grunt (Ground Penetrating Radar) potwierdziły dokładność planów. Egipt również z powodzeniem stosuje zaawansowane techniki satelitarne do wykrywania stanowisk położonych pod powierzchnią Gizy oraz w innych miejscach. Na początku roku 1998 wprowadzono najnowszy system śledzenia i przy jego pomocy ustalono dokładną lokalizację 27 nowych dotychczas nie eksploatowanych stanowisk archeologicznych. Dziewięć z nich znajduje się na wschodnim krańcu Luksoru (Teby), a pozostałe w takich miejscach jak Giza, Abu Rawasz, Sakkara i Dahszur. Wydruki z terenu Gizy ukazują ogromną sieć tuneli i komór oplatających cały ten obszar, krzyżujących się i splatających wzajemnie niczym rozciągająca się na całym płaskowyżu kratownica. Wykorzystując śledzenie z kosmosu egiptolodzy są w stanie określić przed rozpoczęciem prac wykopaliskowych lokalizację głównego stanowiska, prawdopodobnego wejścia oraz rozmiar komór. Szczególna uwagę poświęca się trzem konkretnym stanowiskom: obszarowi na pustyni położonemu kilkaset metrów na południowy zachód od miejsca położenia Czarnej Piramidy, wokół której jest obecnie budowany potężny system betonowych ścian o wysokości siedmiu metrów otaczających teren o powierzchni ośmiu kilometrów kwadratowych, starożytnej drodze, która łączyła świątynię w Luksorze z Karnakiem, oraz „Drodze Horusa” biegnącej w poprzek północnego Synaju.

WIADOMOŚCI Z PIERWSZYCH STRON GAZET

Wśród mistyków i członków egipskich szkół tajemnic panował ugruntowany pogląd, że Wielka Piramida była z wielu względów znakomitością. Pomijając fakt, że do roku 820 nikt do niej nie wszedł, tajemne szkoły przedchrześcijańskiego Egiptu utrzymywały, że rozkład wnętrza jest im dobrze znany. Ich adepci niezmiennie twierdzili, że nie jest to grobowiec ani krypta grobowa, i podkreślali, że posiada ona jedną symboliczną komorę grobową będącą elementem inicjacyjnego rytuału.

Według mistycznych przekazów do wnętrza wchodziło się stopniowo przez podziemne korytarze przechodząc różne etapy. Mówiono, że na końcu każdego z nich znajdują się różne komory, zaś najwyższy i ostateczny stopień wtajemniczenia symbolizuje pomieszczenie zwane obecnie Komorą Królewską.

Przekazy szkół tajemnic były stopniowo weryfikowane przez odkrycia archeologów, zaś w roku 1935 uzyskano pewność, że istnieje połączenie między Sfinksem i Wielką Piramidą oraz że inny tunel łączy Sfinksa ze starożytną świątynią zlokalizowana po jego południowej stronie (zwaną dziś Świątynią Sfinksa).

W roku 1935, wraz ze zbliżającym się ukończeniem jedenastoletniego przedsięwzięcia archeologicznego Emile’a Baraize’a, światło dzienne ujrzały niesamowite historie na temat odkryć dokonanych w trakcie jego realizacji. W napisanym i opublikowanym w roku 1935 przez Hamiltona M. Wrighta artykule była mowa o nadzwyczajnym odkryciu dokonanym pod piaskami Gizy, któremu obecnie się zaprzecza. Artykuł ten ilustrowany oryginalnymi fotografiami dostarczonymi przez doktora Selima Hassana, kierownika zespołu badawczego z Uniwersytetu Kairskiego, który dokonał tego odkrycia. W artykule tym czytamy:

Odkryliśmy podziemne przejście używane przez starożytnych Egipcjan 5000 lat temu, które przebiega pod groblą położoną między drugą piramidą a Sfinksem i pozwala na przechodzenie pod groblą z Piramidy Cheopsa do Piramidy Chefrena. W tym podziemnym przejściu odkopaliśmy serię szybów prowadzących w dół na głębokość 38 metrów z obszernymi dziedzińcami i bocznymi komorami.

Mniej więcej w tym samym czasie międzynarodowe środki masowego przekazu ogłosiły dalsze szczegóły tego odkrycia.

Podziemny kompleks łącznikowy wybudowano początkowo między Wielką Piramidą i Świątynią Słońca, jako że Piramida Chefrena została wybudowana później i płyciej posadowiona. Podziemne przejście i znajdujące się na jego trasie komory były wydrążone w litej skale, co jest doprawdy niezwykłym osiągnięciem, biorąc pod uwagę, że zostało zrealizowane tysiące lat temu.

Jest jeszcze więcej szczegółów dotyczących historii podziemnych komór w Gizie, ponieważ gazety rozpisywały się o odkopaniu podziemnych przejść między Świątynią Słońca a płaskowyżem i Świątynią Sfinksa w dolinie. Przejście to odkopano kilka lat przed opublikowaniem tego artykułu.

Te odkrycia doprowadziły dra Selima Hassana i innych do publicznie ogłoszonego wniosku, że mimo iż wiek Sfinksa był zawsze sprawą enigmatyczną, mógł on być częścią wielkiego architektonicznego zamierzenia, które zaplanowano i zrealizowano z rozmysłem w ramach budowy Wielkiej Piramidy.

Archeolodzy dokonali w tym czasie jeszcze jednego ważnego odkrycia. Mniej więcej w połowie drogi między Sfinksem a Piramidą Chefrena odkryto cztery ogromne pionowe szyby, każdy o przekroju około 0,75 metra kwadratowego, prowadzące pionowo w dół poprzez litą skałę wapienną. Na różnokrzyżowych i masońskich planach to miejsce nosi nazwę „Grobowca Cambella”. „Ten kompleks szybów” kończy się według dra Selima Hassana „obszernym pomieszczeniem, w środku którego znajduje się kolejny szyb, który opada na obszerny dziedziniec oflankowany siedmioma komorami”. Niektóre komory zawierały ogromne zapieczętowane sarkofagi wykonane z bazaltu i granitu o wysokości 5,5 metra.

Odkrywcy posuwali się dalej i okazało się, że w jednym z siedmiu pomieszczeń znajdował się trzeci pionowy szyb prowadzący jeszcze głębiej, do znacznie niżej położonej komory. W czasie gdy ją odkryto, była zalana wodą, która częściowo zakrywała pojedynczy biały sarkofag.

Komorę tę nazwano „Grobowcem Ozyrysa” i została pokazana jako „otwarta po raz pierwszy” w sfałszowanym telewizyjnym filmie dokumentalnym w marcu 1999 roku. W trakcie poszukiwań na tym terenie w roku 1935 dr Selim Hassan oświadczył:

Mamy nadzieję znaleźć ważne dzieła sztuki po wypompowaniu wody. Głębokość tej serii szybów wynosi ponad 40 metrów… W trakcie oczyszczania południowej części podziemnego przejścia znaleziono piękną głowę statuy o bardzo wyrazistych rysach twarzy.

Jak podawał artykuł w innej gazecie z tamtych czasów, statua była doskonale wyrzeźbionym popiersiem królowej Nefretete i została opisana jako „piękny przykład rzadkiego rodzaju sztuki wprowadzonej w czasach panowania Amenhotepa”. Obecnie nie jest znane miejsce pobytu tego popiersia.

W doniesieniu podano również opis innych komór i pomieszczeń zlokalizowanych pod piaskami. Wszystkie one były połączone ze sobą tajemnymi i bogato zdobionymi korytarzami. Dr Selim Hassan podał, że są tam nie tylko wewnętrzne i zewnętrzne dziedzińce, ale że odnaleziono również pomieszczenie nazwane „Kaplicą Ofiarowania”, które wycięto w ogromnej skalnej wychodni między Grobowcem Cambella a Wielką Piramidą. W środku kaplicy znajdują się trzy bogato zdobione pionowe filary stojące na trójkątnej podstawie. Filary te stanowią ważny punkt odniesienia w jego badaniach, ponieważ ich istnienie zostało odnotowane w Biblii. Wysnuty stąd wniosek mówi, że Ezra, którego uważa się za autora Tory (około 397 roku p.n.e.) znał rozkład podziemnych korytarzy i komór, zanim napisał Torę. Ta podziemna konstrukcja była prawdopodobnie pierwowzorem trójkątnej kompozycji wokół głównego ołtarza loży masońskiej. Żyjący w pierwszym wieku naszej ery Józef Flawiusz (Josef Ben Matatia) napisał w swoim dziele Dawne dzieje Izraela, że Henoch, wybitna postać Starego Testamentu, zbudował podziemną świątynię składającą się z dziewięciu komór. W głębokiej piwnicy w jednej z komór z trzema pionowymi kolumnami umieścił trójkątną złotą płytę z wypisanym na niej absolutnym imieniem Boga. Opis komór Henocha jest podobny do opisu Kaplicy Ofiarowania znajdującej się pod piaskami na wschód od Wielkiej Piramidy.

Przypominający do złudzenia komorę grzebalną przedsionek, który był „niewątpliwie pomieszczeniem inicjacyjnym i recepcyjnym”, znaleziono wyżej na płaskowyżu, bliżej Wielkiej Piramidy i górnej części skośnego korytarza wyciętego głęboko w skale z północno-zachodniej strony Kaplicy Ofiarowania (między Kaplicą Ofiarowania a Wielką Piramidą). W środku komory znajduje się sarkofag o długości 3,6 metra wykonany z białego wapienia Turah oraz zbiór pięknych naczyń alabastrowych. Ściany przyozdobione są pięknymi scenami, inskrypcjami i emblematami wyobrażającymi głównie kwiaty lotosu. Inskrypcje na alabastrowych naczyniach i emblematy wyobrażające kwiaty lotosu zdradzają duże podobieństwo do przedmiotów znalezionych w roku 1904 przez Sir Williaama Petrie w warsztatach świątynnych na Górze Synaj (Horeb).

Ponadto odkryto dodatkowe podziemne komnaty, komory, świątynie i hole, niektóre z pionowymi, okrągłymi kamiennymi kolumnami wspierającymi stropy a inne przyozdobione rzeźbami zwiewnych postaci bogiń ubranych w piękną odzież. Doniesienie dra Selima Hassana opisywały inne wspaniale wyrzeźbione postacie i wiele kolorowych fryzów. Wykonano ich fotografie, a jeden z autorów i badaczy, który je widział, różnokrzyżowiec H. Spencer Lewis, odnotował, że te wizerunki wywarły na nim „głębokie wrażenie”. Nie wiadomo, gdzie obecnie znajdują się te rzadkie okazy i zabytki sztuki. Wtajemniczeni mówią, że niektóre z nich zostały przeszmuglowane z Egiptu przez bogatych prywatnych kolekcjonerów.

Przytoczone szczegóły stanowią zaledwie część tych, które podano w obszernej dziesięciotomowej pracy dra Selima Hassana opublikowanej w roku 1944 przez kairskie wydawnictwo Government Press pod tytułem Wykopaliska w Gizie. Jest to jednak zaledwie fragment całej prawdy dotyczącej tego, co znajduje się pod piramidami. W ostatnim roku akcji usuwania piasków robotnicy dokonali zadziwiającego odkrycia, które wprowadziło w osłupienie cały świat i przykuło uwagę mediów.

Archeolodzy kierujący pracami byli „oszołomieni” tym, co wyłoniło się spod ziemi, i stwierdzili, że to miasto zostało zaplanowane najpiękniej, jak tylko można sobie wyobrazić. Jest pełne świątyń, pastelowych malowideł przedstawiających siedziby rolników, warsztatów, stajen i innych budynków, w tym pałacu. Wyposażone w podziemne wodociągi, posiadało doskonały system odprowadzania wody oraz nowoczesne urządzenia komunalne. Pytanie, które nie daje spokoju, brzmi: Gdzie jest to miasto obecnie?

Jego sekretne położenie zostało ostatnio podane wybranej grupie ludzi, którym udzielono pozwolenia na jego eksplorację i nakręcenie filmu. Istnieje w ogromnym kompleksie naturalnych jaskiń rozciągającym się pod płaskowyżem Gizy i biegnącym w kierunku wschodnim pod Kairem. Główne wejście znajduje się we wnętrzu Sfinksa. Wykute w skale schody prowadzą do pieczary położonej pod skalistym dnem Nilu.

Ekspedycja zabrała ze sobą generatory i nadmuchiwane tratwy i podróżowała podziemną rzeką, która prowadziła do podziemnego jeziora o średnicy jednego kilometra. Miasto jest usytuowane na jego nadbrzeżach, a stałe oświetlenie zapewniają mu duże kryształowe kule osadzone w ścianach i suficie jaskini. Zapasowe wejście do niego stanowią schody prowadzące do piwnic koptyjskiego Kościoła w starym Kairze (Banilonie). Na podstawie opisów „ludzi żyjących w Ziemi” podanych w księgach Rodzaju, Jaszera i Henocha można sądzić, że jego oryginalna nazwa brzmiała Gigal.

Prace ekspedycji rejestrowano kamerami filmowymi, po czym nakręcono film dokumentalny zatytułowany Chambers of the Deep (Komory głębin), który pokazano wybranemu audytorium. Początkowo zamierzano przedstawić ten film całemu społeczeństwu, ale z jakiegoś powodu zrezygnowano z tego.

Z miasta wyniesiono wielościenny obiekt krystaliczny rozmiarów piłki futbolowej, którego nadnaturalny charakter zaprezentowano niedawno na konferencji w Australii. Głęboko wewnątrz niego znajdują się hieroglify, które przewracają się powoli, jak kartki książki, kiedy zażąda się tego w myślach, bez względu na to, kto go trzyma. ten niesamowity przedmiot zawiera w sobie nieznaną technologię i został ostatnio przesłany do NASA w celu poddania go analizie.

Historyczne dokumenty podają, że w 20 wieku dokonano w Gizie i na Półwyspie Synaj oszałamiających odkryć, o których jeszcze się nie mówi, zaś krążące w Egipcie pogłoski informują o kolejnym podziemnym mieście położonym w promieniu 45 kilometrów od Wielkiej Piramidy. W roku 1964 na terenie starego tureckiego królestwa Kapadocji odkryto ponad 30 ogromnych, wielopoziomowych podziemnych miast. Tylko jedno z nich zawierało ogromne jaskinie, pomieszczenia i korytarze, które według archeologów były zdolne pomieścić aż 2000 gospodarstw zapewniających warunki życia dla 8 d0 10 tysięcy ludzi. Ich istnienie dowodzi, że na Ziemi jest wiele takich podziemnych światów, które czekają na swoich odkrywców.

Wykopaliska w Gizie ujawniły istnienie podziemnych przejść, świątyń, sarkofagów oraz co najmniej jednego wewnętrznie połączonego podziemnego miasta, zaś wyjaśnienie, że podziemne korytarze łączyły Sfinksa z piramidami, stanowi kolejny krok w kierunku udowodnienia, że cały kompleks został starannie zaplanowany.

OFICJALNE ZAPRZECZENIA

Ze względu na wykopaliska dra Selima Hassana oraz nowoczesne techniki śledzenia z kosmosu, zapiski i podania egipskich starożytnych szkół wiedzy tajemnej, które utrzymują, że przechowują starożytną wiedzę o płaskowyżu Gizy, zyskują mocno na wiarygodności. Jednym z najbardziej zastanawiających aspektów odkrycia podziemnych obiektów w Gizie są wielokrotnie powtarzane przez oficjalne władze Egiptu i ośrodki akademickie zaprzeczenia w sprawie ich istnienia. Te zaprzeczenia są tak zdecydowane, że społeczeństwo zwątpiło w oświadczenia szkół tajemnic i zaczeło podejrzewać, że zmyślono je w celu wzbudzenia zainteresowania turystów odwiedzających Egipt. Stosunek środowiska naukowego do tej sprawy najlepiej odzwierciedla publiczne oświadczenie przedstawicieli Uniwersytetu Harvardzkiego z roku 1972:

Nikt nie powinien zwracać uwagi na niedorzeczne oświadczenia dotyczące wnętrza Wielkiej Piramidy lub domniemanych korytarzy i nieodkopanych świątyń i komnat znajdujących się pod piaskami w rejonie piramid głoszonych przez ludzi związanych z tak zwanymi tajnymi kultami lub stowarzyszeniami wywodzącymi się z Egiptu lub Orientu. Wszystko to istnieje tylko w wyobraźni tych, którzy pragną przyciągnąć poszukiwaczy tajemnic. Wiemy też, że im bardziej będziemy zaprzeczać istnieniu tych obiektów, tym bardziej społeczeństwo będzie podejrzewało, że staramy się ukryć wielkie tajemnice Egiptu. Lepiej będzie jeśli zaczniemy je ignorować zamiast zaprzeczać im. Wszystkie nasze prace wykopaliskowe prowadzone na terenie wokół piramid nie doprowadziły do odkrycia jakichkolwiek podziemnych korytarzy lub pomieszczeń, świątyń, grot lub czegokolwiek, z wyjątkiem jednej świątyni przylegającej do Sfinksa.

Tego rodzaju stanowisko w tej sprawie wystarczyło naukowcom, lecz w następnych latach ukazały się oficjalne oświadczenia stwierdzające, że nie ma żadnej świątyni łączącej się ze Sfinksem. Zapewnienia, że każdy centymetr kwadratowy powierzchni wokół Sfinksa i piramid został dokładnie i dogłębnie zbadany okazały się nieprawdziwe, kiedy w końcu odkopano z piasku świątynię łączącą się ze Sfinksem i udostępniono ją do zwiedzania. W sprawach wykraczających poza oficjalną politykę wydaje się istnieć ukryty czynnik w postaci cenzury, którą wprowadzono w celu ochrony religii, zarówno zachodnich, jak i wschodnich.

WIECZNIE PŁĄNĄCE LAMPY

mimo zadziwiających odkryć naga prawda wygląda tak, że początki dziejów Egiptu pozostają w zasadzie nieznane i stanowią białą plamę. Nie jest więc możliwe wyjaśnienie, w jaki sposób były oświetlane kilometry podziemnych przejść i komór pod płaskowyżem Gizy, przy czym jest pewne, że musiały być jakoś oświetlone, chyba że starożytni mieli zdolność widzenia w ciemnościach. To samo dotyczy wnętrza Wielkiej Piramidy – egiptolodzy zgadzają się, że nie stosowano płonących pochodni, ponieważ w takim przypadku sufity byłyby okopcone.

Z tego, co obecnie wiemy o podziemnych przejściach pod płaskowyżem z piramidami, wynika, że istnieje tam prawdopodobnie co najmniej 5 kilometrów korytarzy, które sięgają na 10 d0 12 pięter w dół, poniżej poziomu gruntu. Zarówno Księga Umarłych jak i Teksty Piramid wspominają o „Twórcach Światła”, co może odnosić się do ludzi odpowiedzialnych za oświetlenie podziemnych pomieszczeń.

Jamblich podaje fascynujący opis, który odkryto w jednym z bardzo starych egipskich papirusów przechowywanych w meczecie w Kairze. Była to część historii nieznanego autorstwa pochodzącej z 100 roku p.n.e., która dotyczy grupy ludzi, którym udało się wejść do podziemnych komór pod Gizą w celach badawczych. Oto jak opisali swoje przeżycia:

Weszliśmy do komory. kiedy weszliśmy, komora automatycznie rozświetliła się światłem napływającym z cienkiej tuby grubości ręki człowieka [około 15cm] stojącej pionowo w narożniku. Kiedy zbliżyliśmy się do tuby, zaczęła świecić jaśniej… niewolnicy przestraszyli się i uciekli w kierunku, z którego przyszliśmy! Kiedy dotknąłem jej, zgasła. Robiliśmy wszystko, żeby tuba zaświeciła znowu, ale nie dostarczyła już więcej światła. W niektórych komorach tuby działały , a w innych nie. Rozbiliśmy jedną z tub i wypłynęła z niej ciecz w postaci szeregu srebrzystych koralików, które toczyły się szybko po podłodze i równie szybko znikały w jej szczelinach [rtęć?].

Z upływem czasu tuby powoli przygasały i kapłani wyjmowali je i składali w podziemnej piwnicy specjalnie do tego celu zbudowanej na południowy wschód od płaskowyżu. Wierzyli, że świetlne tuby zostały stworzone przez wielbionego przez nich Imhotepa, który kiedyś wróci i sprawi, że znowu będą działały.

Powszechną praktyką wczesnych Egipcjan było zamykanie zapalonych lamp w grobowcach zmarłych w charakterze ofiary dla ich boga i aby ułatwić zmarłym znalezienie drogi na „drugą stronę”. W grobowcach usytuowanych w pobliżu Memfis oraz w grobowcach braminów w Indiach) znajdowano działające lampy w zapieczętowanych komorach i naczyniach, lecz nagłe wystawienie ich na działanie powietrza wyczerpywało je lub powodowało odparowanie paliwa.

Później zwyczaj ten przyjęli grecy i Rzymianie, po czym przyjął się on powszechnie, tyle że nie w kwestii palących się lamp – do grobu ze zmarłymi wkładano miniaturowe terakotowe kopie lamp. Niektóre z nich wkładano w celu ich ochrony do okrągłych naczyń. Były przypadki znajdowania oryginalnego oleju zachowanego w lampach po ponad 2000 lat. Istnieje wiarygodny dowód pochodzący od naocznych świadków, którzy twierdzili, ze lampy paliły się w momencie zamykania grobowca, z kolei ich późniejsi odkrywcy zapewniali, że lampy wciąż paliły się, kiedy setki lat później otwierali te krypty.

Możliwość wyprodukowania paliwa, które odnawiałoby się w tym samym tempie, w jakim było zużywane, stała się przedmiotem wielkich sporów między średniowiecznymi autorami i istnieje wiele dokumentów zawierających przytaczane przez nich argumenty. Po zaznajomieniu się z dostępnymi danymi wydaje się prawdopodobne, że starożytni egipscy kapłani-chemicy wywarzali lampy, które paliły się, jeśli nie w nieskończoność, to przynajmniej przez znaczny okres czasu.

Na temat wiecznie palących się lamp wypowiadało się wiele autorytetów. Wynn Westcott szacuje ich liczbę na 150, a H.P.Bławatska na 173. Podczas gdy wnioski, do których doszli poszczególni autorzy, bardzo się różnią, większość przyznaje, że te niezwykłe lampy istniały. Jedynie kilku utrzymuje, że lampy paliły się w nieskończoność, natomiast wielu przyznaje, że mogły zostawać zapalone przez wiele stuleci bez uzupełniania paliwa.

Powszechnie sądzono, że knoty tych wiecznych lamp były wykonane ze splecionych w warkocz lub utkanych włókien azbestowych, zwanych przez pierwszych alchemików „wełną salamandry”. Paliwem wydawał się być jakiś produkt badań alchemicznych, być może wytwarzany w świątyni na Górze Sybaj. Zachowało się wiele przepisów na paliwo do lamp, a we wnikliwej pracy H. P. Bławatskiej zatytułowanej Isis Uveiled znaleźć można dwa skomplikowane przepisy, pochodzące od wcześniejszych autorów, na paliwo, które „po wykonaniu i zapaleniu będzie palić się wiecznym ogniem, zaś lampę taką można postawić w dowolnym miejscu”.

Niektórzy uważają, że takie wieczne lampy świątynne są chytrymi mechanicznymi urządzeniami i czasami podawano bardzo zabawne wyjaśnienia ich działania.

W Egipcie znajdują się bogate złoża asfaltu i ropy naftowej i niektórzy utrzymują, że kapłani łączyli jeden koniec azbestowych knotów z tajnymi kanałami prowadzącymi do złóż ropy naftowej, a drugi wprowadzali do jednej lub całego zestawu lamp. Inni sądzili, że wiara w nieskończone palenie się lamp w grobowcach była wynikiem wydobywania się w niektórych przypadkach z wejść do świeżo otwartych grobów oparów przypominających dym. Grupy, które wchodziły później do środka, znajdowały lampy rozrzucone po podłodze i zakładały, że to właśnie one były źródłem tych oparów. Istnieją też dobrze udokumentowane historie opowiadające o odkryciu świecących się wiecznie lamp nie tylko w Egipcie, ale i w innych częściach świata.

De Montfaucon de Villars podaje fascynujący opis otwarcia grobu różnokrzyżowca Christiana Rosenkreuza. Kiedy członkowie jego bractwa wkroczyli do krypty 120 lat po jego śmierci, znaleźli w niej zwisającą z sufitu jasno świecącą wieczną lampę. „Była tam statua ubrana w zbroję [robot?], która zniszczyła lampę, kiedy otwarto grób”. Ten opis do złudzenia przypomina opisy arabskich historyków, którzy utrzymują, że galerii znajdujących się pod Wielką Piramidą strzegły automaty.

Siedemnastowieczny opis przedstawia jeszcze jedną historię z robotem. W środkowej Anglii znaleziono dziwny grobowiec zawierający automat, który poruszał się, kiedy intruz stawiał stopę na określonym kamieniu krypty. W tym czasie spory dotyczące różnokrzyżowców osiągnęły apogeum, w związku z czym uznano, że grób należał do adepta tego bractwa. Grobowiec odkrył mieszkaniec wsi, który wszedł do środka i znalazł się w jasno oświetlonym lampą zwisającą z sufitu wnętrzu. Kiedy zbliżył się do lampy, wywarł swoim ciałem nacisk na kamienie podłogi i siedząca postać w ciężkiej zbroi z miejsca zaczęła się poruszać. Uniosła się do pozycji stojącej i uderzyła w lampę żelazną pałką niszcząc ją zupełnie. W ten sposób zapobiegła odkryciu tajnej substancji podtrzymującej płomień. Nie wiadomo, jak długo paliła się ta lampa. Raport podaje, że musiało to być wiele lat.

Tony Bushby

Zahi Hawass, Sfinks i ukrywanie prawdy

Poniższy artykuł pochodzi z 69-go numeru Nexusa.

Jego wydawca (Agencja Nolpress) ma stronę internetową zamieszczoną pod adresem http://www.nexus.media.pl/

Mail do nich to nexus@nexus.media.pl

Telefon do Agencji Nolpress to 85 653 55 11

Ograniczanie wykopalisk na wielu archeologicznych stanowiskach w Egipcie oraz niekonsekwentne stanowisko przewodniczącego najwyższej Rady Starożytności, dra Zahi Hawassa, w sprawie istnienia tuneli pod płaskowyżem Gizy sugerują, że kryją się za tym jakieś ukryte cele.

Dziesięć lat temu książki Chrisa Ogilvie-Heralda i Iana Lawtona Giza: The Truth (Prawda o Gizie), Lynn Picknett i Clive’a Prince’a The Stargate Conspiracy (Spisek Gwiezdne Wrota) oraz Roberta Bauvala Secret Chamber (Sekretna komora) dostarczyły ogólnego przeglądu spornych kwestii w sprawie płaskowyżu Gizy i piramid. Podstawowe pytanie dotyczyło tego, czy wewnątrz piramid lub blisko nich albo pod Sfinksem znajdują się jakieś nie odkryte lub celowo ukryte komory.

Poprzednia dekada była świadkiem ponownego zainteresowania płaskowyżem Gizy, częściowo za sprawą teorii Roberta Bauvala i Grahama Hancocka oraz odkrycia przegrody w niedostępnej części Wielkiej Piramidy (błędnie nazywanej Piramidą Cheopsa – przyp. red.). Tę przegrodę nazywaną również drzwiami odkrył 22 marca 1993 roku niemiecki inżynier robotyk Rudolf Gantenbrink podczas instalowania systemu klimatyzacji. To odkrycie zrodziło  wiele teorii, przypuszczeń i diatryb, które zaczęły zanikać wraz z nastaniem nowego tysiąclecia.

Dziś zainteresowanie tajemnicami starożytnego Egiptu zdaje się słabnąć i wygląda na to, że wraca spokój. Jeśli jednak porozmawia się z miejscowymi ludźmi, wówczas wyłoni się zgoła odmienny obraz. Chodzi o największe przekleństwo Najwyższej Rady Starożytności (Supreme Council of Antiquities; w skrócie SCA) w osobie dra Zahi Hawassa, który od roku 2002 jest jej sekretarzem generalnym. Co niezwykłe, wielu niezwykłych archeologów twierdzi, że ta instytucja stosuje dyktatorskie metody i że wypływające na światło dzienne fałszowanie faktów, oszczerstwa, defraudacje i inne poczynanie, to tylko wierzchołek góry lodowej. Trwa to już dziesięć lat i wydaje się, ze nikt nie ma ochoty o tym pisać, tymczasem sytuacja jest co najmniej tak zła jak w roku 1999.

Najwyższa Rada Starożytności jest częścią Egipskiego Ministerstwa Kultury i odpowiada za konsekwencję, ochronę i kontrolowanie wszystkich starożytnych zabytków i archeologicznych wykopalisk w Egipcie. Ze względu na to, co działo się przez ostatnie dziesięć lat, można wybaczyć ludziom ich przekonanie, że istnieje tylko jeden egiptolog nazwiskiem Hawass.

Prawdę mówiąc Hawass jest bardziej administratorem niż archeologiem – można by nawet rzec, że gdyby poświęcał właściwą ilość czasu na prowadzenie wykopalisk, to nie miałby czasu na pełnienie obowiązków administratora. Kamera telewizyjna przyciąga go z taką samą siłą, jak światło ćmę. Hawass to postać kontrowersyjna. Znalazł się w centrum zainteresowania w latach 1990. i pozostaje w nim do dziś – obecnie już głównie tylko w Egipcie.

Jak utrzymuje jego biograf, A. Robert Smith, w latach 1990. Hugh Lynn Cayce oświadczył: „Załatwiłem mu stypendium doktoranckie z egiptologii na Uniwersytecie Pensylwanii. Tak się złożyło, że załatwiłem to stypendium przez osobę z ARE (skrót od Association for Research nad Englishment – Stowarzyszenie na rzecz Badań i Oświecenia – organizacja założona w celu promowania nauk amerykańskiego „śpiącego proroka” Edgara Cayce’a), która jest w komitecie stypendialnym Fulbrighta”. Hawass usilnie temu zaprzecza, mimo iż nie ulega wątpliwości, że przyjęto go na Uniwersytet Pensylwanii za sprawą tego stypendium. Organizacja ARE interesuje się płaskowyżem Gizy, ponieważ Edgar Cayce ogłosił w latach 1920., że w pobliżu Sfinksa znajduje się Komnata Zapisów (Hall of Records), która zawiera informacje o zaginionej cywilizacji Atlantydy.

Zagraniczne powiązania

Gdy oczy większości były zwrócone na ARE, ich uwadze umknęła inna organizacja, ARCE (American Research Center in Egypt – Amerykański Ośrodek Badawczy w Egipcie), która wydaje się być prawdziwym mistrzem w pociąganiu za sznurki swoich marionetek.

Pewna osoba, z którą kontaktowałem się w związku z tym artykułem, powiedziała: „Często bywam w Egipcie i kiedy rozmawiam z przedstawicielami rządu, okazuje się, że większość z nich nie znosi Hawassa. W Egipcie jest wielu archeologów, którzy wykonują znakomitą robotę. Każdy, kto odwiedza Egipt i interesuje się egiptologią, dostrzega to na pierwszy rzut oka. Jedynym problemem jest Hawass i Najwyższa Rada Starożytności. Dlaczego? Ponieważ Hawass został narzucony Egiptowi przez pewnych obcokrajowców i trwa to od dawna. Wybrali ignoranta, schlebiają mu i dali mu poprzez ARCE doktorat. Jest ich marionetką”. Pociągnięty bardziej za język ów informator podał przyczynę takiego stanu rzeczy: „Aby nie wydały się sekrety i żeby dostać najlepsze archeologiczne koncesje. Jeśli Hawass nadal tam jest, to tylko dlatego, że wie, jak grać na nacjonalizmie. Codziennie słyszę, jak mówi, że obcokrajowcy chcą okraść Egipcjan i że starożytne zabytki są własnością Egiptu. To bardzo chytre, ponieważ sprawia wrażenie, że walczy o egipską sprawę, i dlatego nie zostanie odsunięty na bok”. Ta sama osoba powiedziała również: „Najwyższa Rada Starożytności jest posłuszna rozkazom obcokrajowców, od których otrzymuje pomoc w strzeżeniu swoich interesów”. Chociaż na pierwszy rzut oka może się komuś wydawać, że to Egipcjanie kontrolują swój kraj, to znaczy z archeologicznego punktu widzenia, to jednak to wrażenie jest mylące.

Organizacją zajmującą się „pociąganiem za sznurki” jest ARCE. Na jej stronie internetowej czytamy: „Jednym z wielu osiągnięć ARCE są nasze relacje z Najwyższą Radą Starożytności będącą częścią Egipskiego Ministerstwa Kultury, bez której nasza praca nie byłaby możliwa. ARCE jest postrzegana jako organizacja wnosząca znaczący wkład we wspomaganie Egiptu w jego dążeniu o zachowania dziedzictwa kulturowego.

ARCE została utworzona w roku 1948 przez „konsorcjum instytucji edukacyjnych i kulturowych”. Jak sama podkreśla, znalazła się w Egipcie również po to, by „umacniać amerykańsko-egipskie więzi”, a w szczególności by „ustanowić oficjalną obecność północnoamerykańskich naukowców w Egipcie”. Co warte uwagi, strona internetowa ARCE dodaje: „Zachęcana i wspomagana przez Departament Stanu USA, ARCE weszła w roku 1962 do bardziej rozbudowanego konsorcjum, w następstwie czego powierzono jej zarządzanie i rozdział ponad 500 000 dolarów funduszy z Public Law 480 (Food and Peace [Żywność i Pokój]). Oznacza to, że ARCE pełni nie tylko naukowe, ale i społeczne funkcje. Wiedząc jednak, że ta organizacja współpracuje z Departamentem Stanu USA, można by zapytać, czy ARCE była wykorzystywana do innych celów, na przykład politycznych, zwłaszcza że Egipt ma intrygującą polityczną przeszłość związaną ze zmaganiami między Wschodem i Zachodem.

Warto podkreślić, że w czasie pisania tego artykułu skontaktowała się ze mną dobrze poinformowana osoba, która oznajmiła, że Zachodnia Rada Starożytności często otrzymuje od Amerykańskiej Agencji Bezpieczeństwa Narodowego (National Security Agency) zdjęcia satelitarne zawierające informacje o tym, że na danym stanowisku mogą być podziemne budowle lub że ich tam nie ma. Kilka dni później, 11 maja, rząd Egiptu oświadczył za pośrednictwem ministra kultury Farouka Hosni (szefa Hawassa), że „badacze kierowani przez satelity potwierdzili istnienie w Egipcie 132 stanowisk archeologicznych, na których nie prowadzono dotychczas żadnych prac wykopaliskowych”. Mimo iż Egipt posiada kilka satelitów na orbitach, Hosni nie wymienił dokładnego źródła pochodzenia tych zdjęć, niemniej nadmienił, że zadanie sfotografowania monumentów z satelitów wykonano we współpracy ze specjalistami od zdjęć lotniczych i naziemnych pomiarów laserowych Egipskiego Państwowego Zarządu Teledetekcji i Nauk o Przestrzeni Kosmicznej oraz Centrum Badań Naukowych Mubaraka.

Ochrona łap Sfinksa przed zamoknięciem

Wróćmy jednak do Hawassa i Sfinksa. Wyżej omówione ramy operacyjne były widoczne w kwietniu 2009 roku, kiedy Hawass doniósł:

Kierowana przeze mnie Najwyższa Rada Starożytności pracuje nad obniżeniem poziomu wód gruntowych wokół stanowisk archeologicznych w całym Egipcie. Udało się już nam zakończyć finansowane przez USAID prace nad osuszeniem świątyń w Karnaku i Luksorze, zaś w wielu innych miejscach są one kontynuowane. Jednym z naszych największych, najnowszych osiągnięć jest wykonanie systemu chroniącego łapy Sfinksa w Gizie przed zamoknięciem!

W swoim raporcie zatytułowanym „Historia Sfinksa” Hawass umieścił intrygującą uwagę:

Przypuszczalnie najważniejszą częścią przedsięwzięcia dotyczącego wód gruntowych było to, że umożliwiło ono nam położenie kresu spekulacjom dotyczącym spekulacjom dotyczącym tajemniczych podziemnych tuneli i komór wykutych pod Sfinksem przez „starożytne cywilizacje”.

Od lat dyskutuję z ludźmi, takimi jak John Antony West, Robert Bauval i Graham Hancock, którzy twierdzą, że ocalali przedstawiciele zaginionej 10 000 lat temu cywilizacji pozostawili ukryte pod Sfinksem tajemnice. Utrzymują oni również, że erozja Sfinksa została spowodowana przez wodę, co oznacza, że pochodzi on grubo sprzed czasów Starego Państwa. Żadna z tych teorii nie ma w rzeczywistości jakichkolwiek podstaw, tym niemniej ich zwolennicy nalegali na wywiercenie otworów w poszukiwaniu ukrytych komór. Dawniej zawsze odmawiałem pozwolenia na takie przedsięwzięcie, dlatego że nie miało ono naukowych podstaw. Ponieważ jednak wiercenie takich otworów stanowiło konieczną część naszych prac, których celem jest ochrona Sfinksa przed wodami gruntowymi, w końcu wywierciliśmy otwory w pobliżu tego posągu i okazało się, że nie ma tam ukrytych korytarzy i komór.

Pomimo całej krzykliwej autoreklamy, którą Hawass wykorzystuje do podkreślenia swoich bardzo przyziemnych dokonań, jest to bardzo niefortunny i całkowicie nienaukowy wniosek. Istnieje wiele badań, takich jak prace sejsmiczne z roku 1992 oraz pomiary radarowe Schora z roku 1996, które wyraźnie wskazują na istnienie geologicznych anomalii (pustych przestrzeni), z których większość jest naturalnego pochodzenia (nie są one tematem tego artykułu). Można by stwierdzić – i niektórzy to czynią – że Hawass specjalnie szukał wód gruntowych w takich miejscach, co do których był pewien, że nie ma w nich pustych przestrzeni – naturalnych lub „ukrytych korytarzy i komór”. Szukanie wód gruntowych miało sens, lecz wniosku Hawassa, „że nie ma tam ukrytych podziemnych korytarzy i komór”, nie da się wyciągnąć z ograniczonych badań, jakie wykonano w ramach tych prób. Czy mu się to podoba, czy nie, puste przestrzenie tam są. Koniec, kropka.

Prawdę mówiąc, sam Hawass oświadczył 14 kwietnia 1996 roku egipskiej prasie, że pod Sfinksem i pod Sfinksem są podziemne tunele. Stwierdził nawet, że jego zdaniem okaże się, iż „zawierają one wiele tajemnic dotyczących budowy piramid”. Każdy ma prawo do zmiany swoich poglądów, lecz powinien przynajmniej wyjaśnić, jak do tego doszło, ale nie dr Hawass.

Dane zawarte w raporcie Hawassa „Historia Sfinksa” nie zgadzają się także z wynikami skanowania przeprowadzonego przez dra Abbasa i jego zespół opublikowanymi w roku 2007 przez NRIAG (National Research Institute of Astronomy and Geophysics – Krajowy Instytut Badawczy Astronomii i Geofizyki). Zamiast skomentować wyniki swojego akademickiego kolegi, który opublikował wyniki swoich badań w naukowym piśmie, z przyczyn nie mających nic wspólnego z nauką, ale bardziej z jego stanowiskiem, lub z jeszcze mroczniejszych powodów Hawass uparcie odwołuje się do Westa, Bauvala i Hancocka.

Nie jest też do końca jasne, dlaczego określony na podstawie erozji wodnej wiek Sfinksa ma mieć coś wspólnego z obecnością komór pod nim, jednak biorąc pod uwagę inne nienaukowe wybryki Hawassa nic nie powinno nas dziwić.

Kiedy spojrzy się na doniesienia Hawassa, a nie na jego oświadczenia dla prasy, wyłoni się jeszcze ciekawszy obraz. Okazuje się, że na początku roku 2008 Najwyższa Rada Starożytności współpracowała z Ośrodkiem Inżynierii Archeologicznej i Środowiska Uniwersytetu Kairskiego przy wierceniu czterech otworów o średnicy czterech cali (10,2 cm) i głębokości około 20 metrów każdy w podłożu skalnym u podstawy Sfinksa. Do każdego otworu wpuszczono kamerę umożliwiającą zbadanie geologicznej struktury płaskowyżu.

Raport „Historia Sfinksa” zawiera kilka perełek, które Hawass powinien omówić, ale zamiast tego tworzy magiczny spektakl, co każe się zastanowić, czy na pewno chce, aby ten materiał zauważono. Sądząc po tym, co nastąpiło po jego publikacji, ci, którzy go komentowali, skupili się na aspekcie West-Bauval-Hancock, a nie na tym, co było jego istotą.

Oddzielne naukowe uzupełnienie mówi, że co godzinę przez przewody drenarskie wypompowywanych jest 260 m wody, to znaczy 6240 metrów sześciennych lub 6240 000 litrów wody dziennie. Inaczej mówiąc, spod Sfinksa wypompowywana jest codziennie ilość wody, która wystarczyłaby do napełnienia prawie trzech basenów olimpijskich! W rzeczy samej sam Sfinks mógłby z grubsza zmieścić się w olimpijskim basenie pływackim. Raport mówi dalej, że ilość wody znajdującej się przed Sfinksem została zmniejszona o 70 procent pierwotnej objętości. Co ciekawe, w celu kontrolowania ruchów Sfinksa i otaczających go skał utworzono co najmniej 33 punkty monitorowania i po miesiącu obserwacji okazało się, że wszystko jest nieruchome.

Jeśli się nie mylę, żeby można było wypompować w ciągu godziny tak duże ilości wody, potrzeba co najmniej jednej pustej przestrzeni, w przybliżeniu rozmiarów niewielkiego basenu pływackiego, która byłaby nieustannie napełniana wodą. Krótko mówiąc, podziemne jezioro. Umieszczając te dane w raporcie, Hawass sam dowodzi błędności swoich wniosków.

To pompowanie wody rodzi kolejne pytanie: po co opróżniają to podziemne jezioro? Przecież usunięcie wody może zmniejszyć stabilność Sfinksa, co było przedmiotem poważnych obaw. Właśnie z tego powodu monitorowano stabilność jego otoczenia. Miesięczne obserwacje wykazały jednak, że opróżnianie tej podziemnej wnęki nie zagraża stabilności struktur usytuowanych na powierzchni. Po co jednak ją opróżniają? Żeby Sfinksowi było sucho w łapy?

Kiedy przedstawiłem jednemu z informatorów raporty Hawassa i moje obserwacje, stwierdził, że Hawass i egiptolog Mark Lehner w rzeczy samej znaleźli to jezioro już kilka lat temu. To jezioro rozciąga się pod całym płaskowyżem, terenem ogrodzonym betonowym murem, którego budowę rozpoczęto w roku 2002. Dodał, że jego zdaniem te przedsięwzięcia były przygotowaniem do eksploracji podziemnego świata Gizy.

Skandal w Najwyższej radzie Starożytności

Jak więc powinniśmy interpretować działania Hawassa? Jest jasne, że przepada on za światłami rampy i że często wygłasza sprzeczne oświadczenia. Ale czy kryje się za tym coś więcej? Niektórzy obserwatorzy twierdzą, że rządy twardej ręki Hawassa w sprawie prac archeologicznych prowadzonych w Egipcie są logiczne w przypadku rozwijającego się kraju, który rozpaczliwie stara się położyć kres bezwstydnemu szabrowaniu jego historycznego dziedzictwa.

Byłaby to prawda, gdyby nie ostatnie wydarzenia w Najwyższej Radzie Starożytności, w wyniku których na światło dzienne wypłynęła ogromna korupcja, której następstwem było uwięzienie wysoko postawionych urzędników rządowych. 8 października 2008 roku były szef restauracji zabytków w islamskim Kairze i dwaj inni urzędnicy Ministerstwa Kultury Egiptu skazani zostali na 10 lat więzienia za branie łapówek od kontrahentów. Sąd w Kairze skazał Aymana Abdela Hamida Qutba na grzywny w wysokości od 200 000 do 550 000 funtów egipskich (ok. 105 000 do 295 000 zł).

Abdel Hamid Qubt był szefem departamentu technicznego Najwyższej Rady Starożytności. Jego bezpośrednim zwierzchnikiem był Hawass. Podejrzane kontrakty opiewały na miliony dolarów i dotyczyły restauracji części najsłynniejszych egipskich pomników. Hawass pospieszył na pomoc Qutbowi w momencie jego aresztowania we wrześniu 2007 roku, twierdząc, że nie miał on możliwości przyznawania kontraktów.

Hawass oświadczył Arabskiej Sekcji BBC, że kontrakty są przydzielane po „rygorystycznej procedurze”, zaś Qutb nie miał uprawnień do wydawania decyzji. Sąd był jednak innego zdania.

W wywiadzie udzielonym po aresztowaniu Qutba Hawass oświadczył BBC, że podejmie „natychmiastowe działania przeciwko każdemu pracownikowi, na którego padnie najmniejsze podejrzenie, nawet jeśli okaże się, że jest on niewinny”. Jak widać w Najwyższej Radzie Starożytności obowiązuje zasada, ze podejrzany jest winny, dopóki nie udowodni swojej niewinności. Nic dziwnego, że zgodnie z powszechnie panującą opinią Hawass jest nielubiany w Egipcie.

Roboty i niewolnicy

To nie pierwszy raz, kiedy Hawass pogrążył się w mętnej wodzie. W tym samym czasie, kiedy robot Gatenbrinka odkrył ukrytą przegrodę w Wielkiej Piramidzie, 22 marca 1993 roku, Hawass został zawieszony jako główny inspektor piramid na płaskowyżu Gizy. Zbiegiem okoliczności lub być może wykorzystując powstałą próżnię, Gantenbrink ujawnił publicznie w kwietniu 1993 roku swoje odkrycie, wiedząc, że w innej sytuacji mogłoby ono zostać utajnione?

To, do czego doszło później, również wydaje się interesujące i wiele mówiące. Natychmiast po ogłoszeniu tego odkrycia Gantenbrinka odsunięto od prac i nie pozwolono mu ich zakończyć. Egipska Organizacja ds. Antyków (Egyptians Antiquities Organization), poprzedniczka Najwyższej Rady Starożytności, oświadczyła, że Gantenbrink złamał „zasadę” archeologii, przemawiając sam a nie poprzez „właściwe kanały”, które są tam, oczywiście, po to, aby kontrolować to, co może ujrzeć światło dzienne. to, co działo się dalej, jest równie interesujące i pouczające. graham Hancock napisał później: „Dyrektor [ówczesny] Niemieckiego Instytutu Archeologicznego w Kairze, dr Rainier Stadelmann, stanął po stronie Egipcjan i potępił Gantenbrinka za jego prasową kampanię. Dr Stadelmann stanowczo podkreślił, że to odkrycie jest nieistotne, stwierdzając: „To nie są drzwi, za nimi nic nie ma”. Prezes Egipskiej Organizacji ds. Antyków, dr Muhhamad Bakr, nazwał to nawet „mistyfikacją”. Oświadczył: „Otwór w szybie jest za mały, aby robot mógł się przezeń prześlizgnąć”. Historia dowiodła, że Bakr dwa razy się pomylił.

To właśnie Bakr zwolnił Hawassa ze stanowiska, twierdząc, że sprzed jego nosa z Gizy został skradziony wartościowy starożytny pomnik.

Hancock napisał także: „Trzy miesiące później, w czerwcu 1993 roku, wyrzucono z kolei dra Bakra i na jego miejsce mianowano dra Nura El Dina. Miotając oskarżenia o nadużycia i oszustwa, dr Bakr wspomniał o „mafii”, która od „dwudziestu lat” jest zamieszana w sprawę piramid. Dr Bakr odmówił podania nazwisk i oświadczył: „Chciałem skierować sprawę do prokuratury, ale nie zgodzono się na to” „.

Na początku roku 1994 Hawassa przywrócono na jego dawne stanowisko. Mimo iż Bakr nie jest z całą pewnością najwiarygodniejszym źródłem, daje się zauważyć, że za powrotem Hawassa kryje się niewątpliwie ARCE. Przywrócenie Hawassa było, :jak się powszechnie uważa, wynikiem amerykańskiej interwencji”, twierdzi pisujący dla brytyjskiego magazynu Quest for Knowledge Chris Ogilvie-Herald. Hawass wydaje się mieć bardzo dużo szczęścia, ponieważ mimo afery ze skradzionymi statuetkami i skandalu ze skazanym na grzywnę i więzienie szefem jego układu technicznego wciąż jest nietykalny.

Gantenbrink nigdy nie wrócił do pracy wewnątrz Wielkiej Piramidy i mimo iż zaoferował władzom egipskim użycie swojego robota (tylko robot może poruszać się w szybie powietrznym, w którym odkryto przegrodę) oraz przeszkolenie egipskiego technika w kierowaniu nim, jego propozycję odrzucono.

Hawass oświadczył w końcu, że odkrycie przegrody (drzwi) jest bardzo frapujące i że badania w tym zakresie będą dalej kontynuowane. W marcu 1996 roku oświadczył, że drzwi będą otwarte we wrześniu tego samego roku.

Rzeczywiście miesiąc się zgadzał, ale nie rok, ponieważ do otwarcia drzwi doszło dopiero 17 września 2002 roku. Wydarzenie to transmitowała „na żywo” do 140 krajów amerykańska stacja telewizyjna Fox za pośrednictwem kanału National Geografic. W rezultacie doszło do odkrycia… kolejnych drzwi, które, jak utrzymuje Hawass, zostaną wkrótce otwarte. Od tego oświadczenia minęło już siedem lat i świat wciąż czeka.

W roku 2002 podczas transmisji „na żywo” Hawass wygłosił mimochodem pewne intrygujące uwagi. Na przykład twierdził, że „tymi, którzy zbudowali piramidy, nie byli niewolnicy, ale wielcy Egipcjanie”. Później oświadczył dziennikarzom arabskiej gazety Al Gomhoreya, że „wyniki eksploracji robota obalają ustawicznie powtarzane przez Żydów i niektóre zachodnie kraje domniemania, że to Żydzi zbudowali piramidy”.

Oczywiście eksploracja szybu powietrznego nie może dowieść czegoś takiego. Równie poważnym naukowymfaux pas jest to, ze nikt w rzeczywistości nie twierdzi, że Żydzi, jako niewolnicy, kiedykolwiek budowali piramidy. W rzeczy samej, gdyby to było wydarzenie historyczne, musiałoby do niego dojść około 1000 lat po wybudowaniu piramid. Praktycznie każdy mieszkaniec Zachodu posiadający elementarne wykształcenie wie o tym. Natomiast nie wie tego jeden z czołowych archeologów i protektor dziedzictwa Egiptu.

Powyższy przykład dobitnie potwierdza twierdzenie jednego z dziennikarzy, z którym kontaktowałem się w sprawie tego artykułu, że Hawass często nadużywa nacjonalizmu. Inni dziennikarze i obserwatorzy posunęli się nawet dalej, twierdząc, że ich zdaniem Hawass jest antysemitą. Według mnie Hawass cierpi na przypadek ostrej werbalnej biegunki, ilekroć pojawia się przed nim kamera lub mikrofon, w wyniku której wygłasza różne „interesujące” oświadczenia.

Zatajanie i dezinformowanie

Wracając do poważniejszego tonu, Najwyższa Rada Starożytności wzniosła w osobie Hawassa twierdzę, za której murami ukrył on większość prowadzonych w Egipcie badań oraz to, w jaki sposób są one relacjonowane. Dowodem na to jest przypadek Gantenbrinka, który złamał „zasadę”, jak również przypadek dra Abbasa, którego oficjalny raport w sprawie Gizy nie mógł przez długi czas doczekać się publikacji. Osoby, z którymi kontaktowałem się, pisząc ten artykuł, mówią, że ich liczne doniesienia wciąż czekają na publikację, ponieważ stale coś ją opóźnia. Ten rodzaj kontroli nie ma oczywiście nic wspólnego z nauką i jest cenzurą, jeśli nie kneblowaniem. W rezultacie jedni mówią o poważnych zaległościach, a inni o ukrywaniu prawdy.

Dlaczego Najwyższa Rada Starożytności tak bardzo karze za publikowanie naukowych doniesień bez jej zezwolenia, przy czym tą karą często bywa odmowa dostępu do egipskich stanowisk archeologicznych? To są, najdelikatniej mówiąc, dyktatorskie metody, które nie mają nic wspólnego z naukowym podejściem.

Nikt nie kwestionuje tego, że to Egipt decyduje o tym, kto, kiedy, gdzie i w jakim zakresie kopie, nawet jeśli w rzeczywistości, w świetle powiązań Najwyższej Rady Starożytności Z ARCE, tak właśnie nie jest. Kiedy już jednak pozwolenie zostaje udzielone, uczestniczący w badaniach naukowcy i organizatorzy powinni mieć prawo swobodnego decydowania o tym, kiedy i gdzie opublikują wyniki. Zamiast tego są kneblowani przez Najwyższą Radę Starożytności i muszą czekać na zgodę na ogłoszenie wyników i jeśli ją w ogóle dostają, muszą czasami dokonać redakcyjnych zmian i wszystko to dzieje się bez jakichkolwiek ocen z zewnątrz.

Jeden z moich rozmówców stwierdził, nawet, że podejście Hawassa to nic innego jak dezinformacja, że rozmyślnie wykoślawia naukowe wyniki, które nie pasują do standardowej wersji dziejów starożytnego Egiptu. Sprawując nad tym wszystkim osobistą kontrolę może skutecznie utrzymywać status quo egipskiej historii. Jego ręka jest wyraźnie widoczna w jego kłamliwej wersji raportu z 2009 roku na temat prac odwadniających prowadzonych wokół Sfinksa. I znowu pojawia się pytanie: dlaczego?

Odpowiedź na nie już znamy: Hawass usiłuje utrzymać uzgodnioną wersję historii starożytnego Egiptu. Z tego powodu często wybiera Hancocka, Bauvala i Westa. Zdaje sobie sprawę, ze to najgłośniejsi i najniebezpieczniejsi badacze, którzy mogą wystąpić przeciwko niemu, jednakże nie są oni odosobnieni w swoim gniewie przeciwko niemu. Hawass zaprzecza odkryciom, które nie są zgodne z jego stanowiskiem, i oczernia każdego, kto śmie mieć inny pogląd i nie ogłasza go poprzez jego biuro.

W roku 2008 profesor Barry Kemp doniósł o swoich badaniach miasta Amarna zbudowanego przez buntowicznego faraona Echnatona. Ten faraon był najwyraźniej pogardzany i po jego śmierci starożytni Egipcjanie starali się usunąć wszelkie wzmianki o jego istnieniu. Doniesiono, że Kemp i jego zespół znaleźli w Amarnie resztki szkieletów, które noszą „ślady niedożywienia, ogromnego wyczerpania oraz zgonów w bardzo młodym wieku, z jakimi nie spotkano się dotąd w czasie prac wykopaliskowych prowadzonych w miejscu pochówku faraonów”. To dowodzi, że Echnaton stworzył brutalny reżym, który miał niewielu zwolenników.

Hawass z miejsca skrytykował te odkrycia i poprzez egipską agencję prasową oskarżył archeologów o „zniekształcanie historii”. Stwierdził, że ich odkrycia „nie są oparte na żadnych możliwych do przyjęcia naukowych dowodach”, i dodał, ze „udowa miasta Echnatona wynikała z obsesji starożytnych Egipcjan, podobnie jak piramid w Gizie, i że robotnicy chcieli stworzyć coś z czego naród mógłby być dumny”. W rezultacie tych komentarzy Hawassa określono jako „nurzającego się w bezsensownym szowinizmie”.

Hawass jest bardzo dumny także z tego, że „działa na rzecz wzmocnienia Egipskiego prawa w sprawie antyków” i że w roku 2002 „pracował nad uchwaleniem nowego prawa zakazującego prowadzenia wykopalisk w Górnym Egipcie… i zachęcającego do udokumentowania i ochrony, zamiast do wykopalisk”, Hawass jest dumny z tego, że powstrzymał wszelkie prace wykopaliskowe w Górnym Egipcie! Zastanawiające dlaczego. Nikt nie przeczy, ze dokumentowanie i ochrona są ważne, ale żeby rezygnować na ich rzecz z pozostałych badań i żeby sankcjonować to prawem, zamiast po prostu załatwić wewnętrznymi wytycznymi… dziwne.

W czasie wywiadu w sprawie teorii geologa Roberta Schocha głoszącej, że Sfinks jest znacznie starszy od piramid, oświadczył: „Geolodzy mogą sobie udowadniać to, co mówi Schoch, ale według mnie jako egiptologa datowanie Sfinksa jest jasne”. Krótko mówiąc, bez względu na dowody Hawass utrzymuje, że wszystko jest dla niego „jasne”. Wyraźnie widać, że egiptologia jest dla niego religią, a nie nauką. Wielu ludzi zgadza się, że taki jest stan „egiptologii pod rządami Hawassa” i desperacko pragną zmiany.

Egiptologia i stojące przed nią wyzwanie

Niezależnie od Hawassa, którego można i należy winić o wiele rzeczy, należy również zauważyć, że egiptologii jako nauce potrzebne są poważne wiosenne porządki. Być może dla wielu będzie niespodzianką to, ze od około 1840 roku paradygmat egipskiej historii tkwi sztywno w tym samym miejscu. Dane wynikające z poważnych naukowych badań są często odkładane na bok, aby utrzymać ten dogmat, którego w sposób wręcz religijny trzyma się Hawass i wielu innych „naukowców”.

W roku 1984 pobrano z płaskowyżu Gizy 85 próbek, w tym pięć z samego Sfinksa, i poddano je datowaniu metodą węglową. Wyniki wskazały na okres między 3809 do 2869 rokiem p.n.e. To oznacza, że przyjęta chronologia budowy egipskich piramid w Gizie nie zgadza się o 200 do 1200 lat. Bauval cytuje Marka Lehnera, który oświadczył: „Ta piramida w Gizie jest o 400 lat starsza, niż sądzą egiptolodzy”.

W latach 1950. Zakaria Goneim, ówczesny główny inspektor Egipskich Starożytności, odkrył nietknięty sarkofag w piramidzie faraona trzeciej dynastii Sechemcheta. Kiedy go utworzono, okazało się, że w środku nie ma mumii. Sarkofag był pusty. W tym przypadku z całą pewnością nie można było obwiniać złodziei grobów. W wielu przypadkach, w tym w przypadku Wielkiej Piramidy, jako powód zastania pustych sarkofagów egiptolodzy podają grabież grobowców. gdyby to były przypadki kryminalnych dochodzeń, wówczas na podstawie istniejących dowodów mało który detektyw doszedł by do podobnych wniosków.

Egiptologia patrzy z lekceważeniem na starożytne zapisy, takie jak historyka Diodora Sycylijskiego z pierwszego wieku p.n.e., który napisał, że żaden faraon nie został pochowany w piramidzie, którą zbudował dla siebie, i że chowano ich w sekretnych miejscach.

Egiptolodzy wolą upierać się – wbrew danym świadczącym, że jest inaczej – że piramidy to wyłącznie grobowce.

Holenderski autor Willem Zitman zastanawia się, dlaczego współcześni naukowcy nie chcą przyznać, że starożytni Grecy byli kształceni w starożytnym Egipcie, co zresztą sami przyznawali. Zamiast tego wolą udawać, że Grecy odkryli wszystko sami. Dzięki temu mogą udawać, że Grecy odkryli wszystko sami. Dzięki temu mogą jednak utrzymywać, ze Egipcjanie w ogóle nie dokonali nie dokonali niczego, co posunęłoby do przodu naukę lub że nic nie wiedzieli o astronomii. Zitman dodaje, że mimo iż archeoastronomia jest wykładana od roku 1983 jako dyscyplina naukowa, prawie w ogóle nie wspomina się o niej w Egipcie. W rezultacie tak powstałą próżnię zapełniają teorie takich badaczy, jak Robert Bauval. Jeśli egiptolodzy będą nadal trzymać się takich poglądów, nich nie winią Bauvala…

Będąc z zawodu inżynierem budowlanym, Zitman podkreśla również, że piramidy są największą ofiarą obecnego stanu egiptologii. Stwierdza, że kiedy egiptolodzy natykają się na problemy związane z techniką budowlaną, wówczas ujawnia się ich niewiedza. Widać to wyraźnie na przykładzie francuskiego materiałoznawcy, profesora Josepha Davidovitsa, jednego z najbardziej szanowanych w tej dziedzinie naukowców na świecie, którego opluwają egiptolodzy, nazywając idiotą lub innymi epitetami, zwłaszcza Hawass, który razem z innymi swoimi kolegami najwyraźniej nie jest w stanie pojąć, co Davidovits stara się im wytłumaczyć.

Wskutek tego braku wiedzy oraz niechęci Hawassa i jego kolegów do zaproszenia ekspertów, którzy mogliby im pomóc w tym zakresie, prace dotyczące epoki piramid, która zyskała już miano „straconej gry”, posunęły się niewiele do przodu. I.E.S. Edwards, były kustosz egipskich starożytności w British Museum, wspomniał swego czasu, że egiptolodzy nie lubią piramid.

Podsumowując, należy stwierdzić, że Hawass dobrze reprezentuje sobą obraz obecnego stanu egiptologii. Zarzuca Westowi, Bauvalowi i Hancockowi głoszenie śmiesznych poglądów, podczas gdy sam w 1996 roku, przepychając się przez tunel prowadzący pod Sfinksem, oświadczył przed kamerami: „Nikt naprawdę nie wie, co znajduje się w tym tunelu. Otworzymy go po raz pierwszy”. Jest to kolejny dowód na to, że jego oświadczenie z roku 2009 jest fałszowaniem prawdy lub tego, co wcześniej powiedział.

Tak więc w roku 1996 były tunele, a trzy lata później już ich nie było. W kwietniu 1999 roku Hawass wystąpił przed kamerami telewizji Fox, która za sprawą wypowiedzi o antykach prezydenta Busha nie jest ceniona za neutralne i naukowe podejście, i zaprzeczył istnieniu tuneli wychodzących z Grobu Ozyrysa, podziemnej budowli usytuowanej w pobliżu Sfinksa. W kwietniu 2009 roku, dokładnie dziesięć lat później, powtórzył to samo. Ale jak już wspomnieliśmy, w sierpniu 1996 roku został sfilmowany wewnątrz tunelu biegnącego pod Sfinksem.

Jak podkreśla w swojej książce Secret Chamber Bauval, sprzeczności dotyczące Hawassa i płaskowyżu Gizy ciągną się już od dziesiątków lat:

Tymczasem zdarzyło się coś niezwykłego, co dotyczyło Zahi Hawassa. Z niezupełnie jasnych przyczyn zaczął kopać pod świątynią Sfinksa, pozornie we współpracy z Instytutem Wód Podziemnych Egipskiego Ministerstwa Nawadniania. Przewierciwszy się przez około 15 metrową warstwę skalnego rumoszu, dotarto do czerwonego granitu, zamiast do naturalnego wapienia zalegającego w tym rejonie.

Czerwony granit nie występuje na płaskowyżu Gizy. Jego jedyne źródło znajduje się setki mil na południe w Asuanie. Obecność tego czerwonego granitu, odkrytego w roku 1980 w pobliżu Sfinksa, dowodzi, że pod płaskowyżem Gizy coś jest, i jeśli Hawass twierdzi co innego, to należy zastanowić się, dlaczego tak podejrzanie gorączkowo temu zaprzecza.

Philip Coppens

Sześć wielkich zagadek starożytności

Poniższy artykuł pochodzi z 43 numeru Nexusa.

Strona internetowa wydawcy to http://www.nexus.media.pl/

Ich e-mail to nexus@nexus.media.pl

Telefon do wydawcy Nexusa (Agencji Nolpress) to 85 653 55 11

Oficjalna archeologia twierdzi, że wszystko, co dotąd odkryto, zostało zbadane i wyjaśnione, co nie jest prawdą, albowiem wciąż istnieje bardzo wiele spraw wymagających rzetelnego wytłumaczenia.

Znaleźliśmy się obecnie w bezprecedensowym punkcie zwrotnym naszej historii. W ostatnich dwóch latach ukształtowały się dwie wersje starożytnej historii. Jedna z nich będziemy nazywali historią „alternatywną”, a drugą „oficjalną”. Pierwsza zastanawia się nad szeregiem anomalii i stara się wyciągnąć sensowne wnioski z istniejących danych, na przykład piramid – w jakim celu je zbudowano, kto i kiedy? Druga natomiast prowadzi wykopaliska, kataloguje naczynia i stara się obronić swój punkt widzenia mówiący, że nie ma żadnych zagadek i że wszystko zostało już wyjaśnione.

Jeszcze piętnaście lat temu obie szkoły zdawały się prowadzić nieformalny dialog, jednak wszystko zmieniło się, gdy zrodziły się poważne kontrowersje w sprawie datowania Wielkiego Sfinksa i kiedy Chris Dunn opublikował książkę The Giza Power Plant: Technologies of Ancieny Egypt (Siłownia w Gizie – technika starożytnego Egiptu).

Obecnie nie ma już dialogu i żadnej debaty prowadzonej w „rękawiczkach”. Rzecznicy „oficjalnej historii” przybrali bardziej polityczną i ideologiczną postawę. Ograniczają się do interpretowania oficjalnej historycznej „prawdy” i oskarżania tych, którzy ważą się poddawać ją w wątpliwość.

Właśnie w tym kontekście prezentujemy poniższe dane, których nasi „uczeni” – strażnicy kontrolujący nasze instytucje „wyższego kształcenia” – nie chcą brać pod uwagę.

WIELKA PIRAMIDA – PRECYZJA WYKONANIA

Ta ogromna budowla, ostatni z siedmiu cudów starożytności i największa kamienna budowla na świecie, wciąż wzbudza podziw i kontrowersje oraz inspiruje ludzi do prowadzenia zaciekłych sporów na jej temat. Zamiast zajmować się dobrze znanymi tajemnicami chcemy rzucić nowe światło na pewną ważną zagadkę, która zdaje się nie pasować do Egiptu „epoki kamiennej”.

Rzeczywistym wyzwaniem, jakie stanowi dla nas Wielka Piramida (Cheopsa) u progu dekady otwierającej trzecie tysiąclecie, jest jej fizyczny plan. Teoretycy do znudzenia roztrząsają problem dotyczący sposobu jej budowy oraz metafizyczne, kulturowe i religijne znaczenie, jak również kryjący się za jej konstrukcją symbolizm, i chociaż kilku autorów zaproponowało kuszące ewentualności, żadna z nich nie została ostatecznie udowodniona.

Zagadka pozostaje nierozwiązana.

Po pierwsze jej ogromne wymiary – oszałamiająca objętość i ciężar bloków, z których ja zbudowano – wciąż stanowią problem. Przy około 2,3 miliona bloków o wadze 4 milionów ton, piramida stanowi 2/3 masy Tamy Hoovera. Ogrom wymiarów i liczba bloków wydobytych z kamieniołomów i przetransportowanych na miejsce budowy składają się na liczne, przyprawiające o ból głowy, architektoniczne, konstrukcyjne i techniczne zawiłości.

Te problemy były wielokrotnie podnoszone i wciąż pozostają nierozwiązane, ale nadszedł czas, żeby zdefiniować jeszcze trudniejsze. Uważamy, że najbardziej „trudnymi” problemami są te, które dotyczą precyzji konstrukcji i wykonanej w ogromnej skali linii montażowej. Wymyślony przez egiptologów scenariusz z prymitywnymi narzędziami nie wyjaśnia:

1. Wykonania precyzyjnie obrobionych bloków ważących 16 ton każdy, spasowanych i połączonych zaprawą typu superglue, która utrzymała głazy, jakby były zespawane, tworząc prawie bezspoinową skorupę.

2. Wypoziomowanie twardej płynnej stały na podstawę o powierzchni 52610 m2 (5,26 ha) z precyzją uzyskiwaną obecnie przy zastosowaniu laserów.

3. Zorientowania podstawy względem prawdziwej północy (chodzi o północ geograficzną a nie magnetyczną) z minimalnym odchyleniem.

4. Wykucia „Zstępującego Przejścia” na odcinku 107 metrów w twardym skalnym podłożu przy nachyleniu 26 stopni z utrzymaniem idealnie prostej linii tunelu.

5. Spasowania całego masywu 48-piętrowej piramidy z jej wewnętrzną strukturą utrzymując kształt pozwalający budowniczym na uformowanie wierzchołka. (Te wewnętrzne elementy konstrukcyjne to cztery zagadkowe szyby wentylacyjne i skrzynia w Komnacie Królewskiej, która jest zbyt duża, aby można ją było wnieść przez otwór wejściowy i która nosi ślady cięć dowodzące, że wykonano je piłą o zębach z kamieni szlachetnych).

6. Stosowana w dużym zakresie różnych rodzajów obrobionego granitu wewnątrz komnat Wielkiej Piramidy.

Ojciec współczesnej egiptologii, Flinders Petrie, zachwycał się precyzją i rozmiarami bloków obudowy. Dokładnie je zmierzył i okazało się, że „średnia grubość połączeń wynosi 0,02 cala (0,5 mm), skąd średnia odchylenia cięcia kamieni od prostej i od kwadratu wynosi zaledwie 0,01 na długości 75 cali (190,5 cm), czyli wykonano je z dokładnością, jaką uzyskuje się przy stosowaniu najnowocześniejszych metod wykonywania prostych krawędzi na takiej długości”.

Firma inżynieryjna Daniel, Mann, Johnson & Menedhall przeprowadziła ekspertyzę sądową piramidy Cheopsa. Ich ustalenia opublikował magazyn Civil Engineerinng:

„Piramida została zorientowana tak, że boki jej podstawy są skierowane wzdłuż linii północ-południe lub wschód-zachód. Już samo to usytuowanie stanowi ogromne osiągnięcie, biorąc pod uwagę dokładność jego wykonania, co oznacza, że Egipcjanie musieli posłużyć się obserwacjami astronomicznymi – kompasu wówczas jeszcze nie znano. Wymiary piramidy są niezwykle dokładne, a miejsce, gdzie ją wybudowano, zniwelowano z dokładnością do ułamka cala, co jest porównywalne z dokładnością uzyskiwaną za pomocą niwelatorów laserowych”.

W podsumowaniu można wiele wyczytać między wierszami. jest wiele niewyjaśnionych aspektów Zstępującego Przejścia. Po pierwsze tunel ten ma wymiary 1,22 X 1,22 metra, co ledwie wystarcza dla jednego kopacza z młotem kamiennym w ręku. W jaki sposób miałby się tam zmieścić zespół kopaczy i wspólnie pracować, zwłaszcza, że już po wkopaniu się na głębokość 15 metrów pojawiało się dodatkowe utrudnienie w postaci ciemności? Co więcej, jak wyznaczono i utrzymano kąt spadku wynoszący 26 stopni bez światła i niwelatora? Brak sadzy na ścianach dowodzi, że nie używano pochodni. Petrie zmierzył również tunel i ustalił, że został on wykonany z zadziwiającą dokładnością 0,2 cala (0,5 mm), na długości 150 stóp (45,7 m) i 0,25 cala (6,35 mm) na całkowitej jego długości wynoszącej350 stóp (106,7 m). Twierdzimy, że to podziemne przejście z jego gładkimi ścianami kwadratowym przekrojem i dokładnie utrzymanym kątem spadu nie mogło być wydrążone przy zastosowaniu prymitywnych narzędzi i metod.

Wielka Piramida pozostaje największym cudem świata i zagadką starożytności. proponujemy, aby badacze poświęcili więcej uwagi tym szczegółom i zastanowili się nad materiałami użytymi wewnątrz tej piramidy, szczególnie tymi w otoczeniu szybów wentylacyjnych. Obecnie jest tam dwoje drzwi blokujących dostęp do bardzo ważnego szybu, który w roku 240 p.n.e. wskazywał na gwiazdę Syriusz.

POCHODZENIE PSA-INŻYNIERIA GENETYCZNA

Obecnie przejdziemy do zagadki niemal równej zagadce piramidy, mimo iż dotyczy czegoś znacznie mniej znanego, skrytego w mrokach zamierzchłej przeszłości.

Zacznijmy od prostego pytania, na które mamy, jak się wydaje, prostą odpowiedź: Co to jest pies? Otóż, jak dowiedli tego w ostatnim dziesięcioleciu genetycy, odpowiedź na to pytanie wcale nie jest prosta. Okazuje się, że pokolenia antropologów, archeologów i biologów myliły się w kwestii pochodzenia „najlepszego przyjaciela człowieka”.

Przed zbadaniem DNA, co nastąpiło w latach dziewięćdziesiątych XX wieku, ogólnie akceptowana teoria głosiła, że psy wyodrębniły się z gatunków psowatych, czyli kojotów, hien , szakali, wilków itp. około 15000 lat temu. Wyniki pierwszych wyczerpujących badań DNA zaszokowały naukowców. Okazało się bowiem, że wszystkie rasy psów pochodzą wyłącznie od wilków – w żadnym wypadku od innych psowatych. Druga część wyników badań była jeszcze bardziej zaskakująca – wyodrębnienie nastąpiło między 40 a 150 tysiącami lat temu.

Dlaczego te wyniki stanowią problem? Odpowiedzią na to jest kolejne pytanie: jak psy wyhodowano z wilków? Odpowiedź na to pytanie nie tylko jest trudna, ale wręcz niemożliwa! Nie dajcie się ogłupić pseudowyjaśnieniami prezentowanymi przez popularyzatorów nauki, którzy głoszą, że nasi przodkowie z epoki kamiennej oswoili wilki i jakoś (to, w jaki sposób tego dokonano, nigdy nie jest podawane) wyhodowali pierwszego zmutowanego wilka, praprzodka wszystkich psów. Krótko mówiąc, pies jest mutantem wilka.

Problemy pojawiają się w najistotniejszym momencie, kiedy dochodzi do wytworzenia psa i suki wszystkich podgatunków (przy założeniu, że można je wszystkie oswoić i z nimi współżyć). Zróbmy jednak krok dalej i wróćmy do zasadniczego pytania: czym jest pies? Pies jest zmutowanym wilkiem, który posiada tylko te cechy dzikiego przodka, które ludzie uznali za przyjazne i użyteczne. To bardzo zastanawiający fakt.

Proszę przez chwilę zastanowić się nad powyższymi stwierdzeniami. Jeśli ktoś sądzi, że psy ewoluowały z wilków w naturalny sposób , to się myli. Naukowcy doskonale wiedzą, że z powodu rygorystycznej hierarchii w grupie i zwyczajów rozrodczych, nigdy nie dojdzie do przetrwania mutanta, co jest solidnym argumentem przeciwko naturalnemu doborowi.

Skoro nasi przodkowie z paleolitu jakoś tego dokonali, mimo iż rzeczywiste problemy występujące podczas tego procesu są znacznie bardziej skomplikowane, przeto współcześni hodowcy wilków/psów nie powinni mieć problemów z jego powtórzeniem. Niestety, nie jest to takie proste, podobnie jak w przypadku Wielkiej Piramidy. Jak dotąd nie zgłosił się żaden z hodowców twierdzący, że może wziąć dwa czystej krwi wilki i stworzyć z nich psa bez pomocy inżynierii genetycznej.

Wyewoluowanie psa domowego z hordy dzikich zwierząt wydaje się być cudem. Nie powinno było do tego dojść i jest to kolejną zagadką.

MOHANJO DARO – BUDOWNICTWO

Biorąc pod uwagę, że domowe instalacje wodno-kanalizacyjne nie występowały w żadnej formie we współczesnych społeczeństwach przed XX wiekiem, oraz to, że do tego samego czasu nie istniało planowanie miast, za swoistą anomalię można uznać to, co znajdujemy w starożytnym mieście Mohenjo Daro.

To leżące w dolinie Indusu miasto zbudowano na planie siatki około 4500 lat temu, najwyraźniej planując i rozrysowując je przed położeniem pierwszej cegły. Ulice mają szerokość od 2,5 do 3,0 metra i zostały wyposażone w dobrze skonstruowane kanały odprowadzające wodę.

Mohenjo Daro podzielono na dwie części: cytadela znalazła się na wyższym poziomie i była wyposażona w wymyślny zbiornik o nazwie Wielka Wanna wykonany z wysokiej jakości cegły i przewodów. Wielka Wanna miała 12 metrów długości i 2,5 metra głębokości i według wszelkich kryteriów była ogromnym urządzeniem publicznym. Na tym wyższym poziomie znajdowały się również: ogromny spichlerz, duży budynek mieszkalny i kilka sal zgromadzeń. Wielka Wanna była wodoszczelna dzięki zastosowaniu dwóch warstw cegły, zaprawy wapiennej i bitumenicznego uszczelniania (smoła). W wannie była płytka część dla dzieci.

Zastanowić nas powinno, w jaki sposób ta starożytna kultura, o której nic nie wiemy (nie znamy nawet jej języka), stworzyła tak wyrafinowane miasto w czasie wyprzedzającym tego typu rozwiązania o tysiące lat? Inżynierowie budownictwa w tamtych czasach nie zdążyli jeszcze wypełznąć z krytych strzechą chałup, nie mówiąc już o rysowaniu planów skomplikowanych miejskich kompleksów. Widzimy potrzebę zwrócenia się do archeologów i historyków z następującymi pytaniami:

1. Gdzie są miasta, które charakteryzują się stopniem urbanistycznego rozwoju oraz społecznej i technicznej organizacji, które stanowiłyby etap prowadzący do tego, co osiągnięto w Mohenjo Daro?

2. Jak wytłumaczyć nagłe pojawienie się złożonego społeczeństwa w czasie, gdy pozostałe 99,9 procenta ludzkości żyło w skrajnie prymitywnych warunkach?

Nad tymi problemami nie można przejść do porządku dziennego pod aroganckim pozorem, że zostały one już wyjaśnione i omówione w wyniku kopania oraz etykietowania skorup i innych artefaktów. Byliśmy i jesteśmy niezmiernie pobłażliwi dla naszych „miękkich” nauk w odniesieniu do ich nonszalanckich twierdzeń o posiadaniu wszelkich odpowiedzi. W rzeczywistości mamy ich niewiele. Dlaczego więc rzucają kłody pod nogi niezależnych badaczy spoza „szklanych wież”? O cywilizacji Doliny Indusu, która rozciągała się kiedyś na długości tysiąca mil i obejmowała wiele innych miast o poziomie rozwoju podobnym do Mohenjo Daro, wiemy wyjątkowo mało.

Wpisujemy to na naszą listę wielkich zagadek i wzywamy ortodoksyjnych naukowców, aby udowodnili, że jest inaczej, podobnie jak w przypadku dwóch pierwszych zagadek. Podkreślamy, że cywilizacje doliny Indusu istniały w tym samym czasie, w którym powstawała Wielka Piramida. Często mówi, że była to jedna z pierwszych cywilizacji posiadających pisane teksty, których do chwili obecnej nie odczytano.

Obecnie przejdziemy do kolebki wszystkich cywilizacji, Sumeru.

SUMER – ŹRÓDŁO CYWILIZACJI

Czy coś przeoczyliśmy lub przeoczyli to nasi historycy, przyglądający się najwcześniejszym cywilizacjom przez dziwną i zniekształcającą lupę? Podobnie jak Egipt i dolina Indusu, biblijna „ziemia Szinear” (Banilonia) – miejsce urodzin Abrahama – była dokuczliwie gorącą, w zasadzie jałową i bezludną pustynią z potężną rzeką torującą sobie poprzez nią drogę. Czy takie miejsce wygląda na coś, co mogłoby przyciągnąć plemiona z epoki późnego kamienia, aby ich członkowie mogli przysiąść przed swoimi chatami i zachwycić się jego widokiem?

Historycy aż do XX wieku sądzili, że Szinear jest biblijną fikcją, ale teraz wiedzą już wszystko na jego temat i to z absolutną pewnością, której my, niedouczone masy, nie ważymy się kwestionować. Mimo to zachęcamy czytelników do pozostania w nastroju zdrowego sceptycyzmu i poddawania w wątpliwość oficjalnej wersji historii.

Podobnie jak w przypadku kultury, która zbudowała miasta w dolinie Indusu, nikt nie wie kim byli i skąd przybyli starożytni Sumerowie. Oni sami nazywali siebie „czarnogłowymi” i mówili dziwnym językiem, który nie był spokrewniony z językami zamieszkujących ten region plemion semickich. Niektórzy lingwiści wykazują podobieństwo ich języka do języka Basków – kolejna anomalia kulturowa.

Uważamy za ciekawe to, że prymitywni ludzie wybrali ciężkie warunki pustynnego środowiska na miejsce osiedlenia i stworzenia cywilizacji. Dlaczego nie w łagodnej dolinie rzeki w porośniętych lasem górach, zwłaszcza, że Sumer miał bardzo niewiele zasobów naturalnych, żadnych lasów, żadnych minerałów i żadnych skał, których było pełno w Egipcie.

Jak wytłumaczyć, że tej tajemniczej kulturze udało się wynaleźć w tak surowych warunkach wszystkie podstawowe elementy cywilizacji? Sądzimy, że kulturze potrzebne są podstawowe minerały, takie jak miedź, złoto, srebro i cyna, i do tego łatwo dostępne, tak by w wyniku doświadczeń kolejnych pokoleń wykształcił się proces metalurgiczny. Nie ma nic prostego ani przypadkowego w łączeniu surowych rud metali, które one zawierają, ani w tym, jak je wydzielić z ich pierwotnej postaci przy pomocy ciepła.

Mimo to Sumerowie nie tylko opanowali geologię, ale nauczyli się uzyskiwać rudy, znali poziom koniecznych temperatur i wiedzieli, jak budować piece metalurgiczne. To oni stworzyli pierwszy stop-brąz. Podczas gdy metalurdzy dokonywali swoich wyczynów, inni obywatele wynaleźli kolo, budowali miasta, ziguraty, stworzyli pismo, ruchome czcionki, ciągniony przez woły pług, rolnictwo oparte na uprawie zbóż, zaawansowaną matematykę – to tylko niektóre z ich najbardziej znaczących wynalazków.

Coś jest nie tak z tym obrazem. Większość ludzi liczyła przy użyciu palców, jeśli w ogóle, polowała na zwierzęta i zajmowała  się zbieractwem. A tu mamy Sumerów uczących się w klasach zasad sześćdziesiątkowego układu matematycznego. Tak, tak, o tej samej podstawie, której używamy obecnie do mierzenia czasu (godzin, minut i sekund). To był pierwszy układ, w którym zastosowano podział koła na 360 stopni, a następnie dokonano dalszego podziału przy użyciu liczb 60, 30, 15, 12 etc. – wszystkie one stanowią część podstawy układu.

TEOTIHUACAN – DOWODY NADZWYCZAJNYCH OSIĄGNIĘĆ TECHNICZNYCH

Meksykańskie Teotihuacan to ogromne, wręcz przytłaczające stanowisko archeologiczne zorientowane wzdłuż bliźniaczych osi. W latach sześćdziesiątych ubiegłego wieku zespół archeologów i geodetów przeprowadził bardzo dokładne pomiary i inwentaryzację całego kompleksu. Powstała w ten sposób mapa uwidoczniła siatkę urbanistyczną skupioną wokół dwóch głównych, niemal prostopadłych osi.

Od Piramidy Słońca na północnym krańcu kompleks ciągnie się na południe wzdłuż Alei Zmarłych poza Cytadelę i Wielką Dzielnicę na odcinku około 3,2 km. Do tej północno-południowej osi należy dodać drugą, wschodnio-zachodnią, która zaczyna się w punkcie niezbyt odległym od Piramidy Słońca i biegnie do punktu o zasadniczym znaczeniu astronomicznym i położonym na zachodnim horyzoncie.

Antony Aveni, astronom-antropolog, odkrył, że na wiosnę w dniu, w którym Słońce na północnej półkuli znajduje się w zenicie (18 maja), Plejady (Siedem Sióstr), gromada gwiazd w gwiazdozbiorze Byka , po raz pierwszy pojawia się nad horyzontem i budowniczowie skierowali swoją oś wschód-zachód właśnie na ten punkt.

Co więcej, Słońce zachodzi w tym punkcie horyzontu 12 sierpnia, w rocznicę początku obecnego cyklu kalendarza mezoamerykańskiego (piątego Słońca), którego początkiem był, jak uzgodnili wspólnie uniwersyteccy i niezależni badacze, dzień 12 sierpnia 3114 roku p.n.e.

Jest sprawą oczywistą, że Teotihuacan zostało założone w nawiązaniu do osi odzwierciedlających, zarówno niebieskie, jak i geograficzne i geodezyjne zależności. Idąc aleją od jednej piramidy do drugiej, a także schodami w górę, oraz analizując stanowisko pod różnymi kątami widzenia, obserwator odnosi wrażenie, że znalazł się w środku ogromnej geometrycznej matrycy.

Teotihuacan było pierwszym prawdziwie miejskim ośrodkiem w Amerykach. U szczytu jego rozwoju, około roku 500 n.e., zamieszkiwało je około 200000 ludzi. George E. Stuart, archeolog i redaktor magazynu National Geografic, tak oto podsumowuje naszą wiedzę na ten temat:

„Mówimy o nim z podziwem, podobnie jak o egipskich piramidach, ale wciąż jesteśmy bliscy kompletnej niewiedzy w odniesieniu do źródeł Teotihuacan, języka jego mieszkańców, systemu organizacji społeczeństwa i przyczyny upadku”.

Jednym z najdziwniejszych artefaktów był arkusz miki znaleziony przez archeologów w XX wieku w górnych warstwach piramidy Słońca. Nie była to wykuta ceramiczna skorupa, którą można skatalogować i odłożyć na bok w skrzyni, a mimo to tak właśnie archeolodzy potraktowali to znalezisko. Dla każdego, nawet z powierzchowną wiedzą techniczna, odkrycie dużego arkusza miki w starożytnej piramidzie musi być szokujące. W rzeczy samej jest to jeden z tych doniosłych dowodów, które zamykają archeologom usta.

Mika jest niepalnym materiałem, izolatorem, który występuje w postaci małych płytek o niewielkiej wytrzymałości. Nie jest wykorzystywana w budownictwie jako materiał konstrukcyjny, natomiast NASA stosuje ją do ekranowania przed promieniowaniem w pojazdach kosmicznych. Mikę stosuję się również w podzespołach elektronicznych i w kuchenkach mikrofalowych. Jest dobrym ekranem chroniącym przed promieniowaniem elektromagnetycznym, na przykład falami radiowymi. Piramida Słońca, podobnie jak Wielka Piramida, posiada podziemną część usytuowaną w środku podstawy. Duża piramida z warstwami grubej miki byłaby doskonałym ekranem. Umieszczenie jej w piramidzie rodzi pytania, na które moglibyśmy odpowiedzieć dopiero dziś po rozwinięciu technologii z zakresu elektroniki, atomistyki i kosmonautyki.

Grube arkusze miki znaleziono również w odległości około 400 metrów od Piramidy Słońca w Alei Zmarłych i miały one znaczne rozmiary dochodzące do 27,5 m2. Arkusze umieszczone były pod płytą podłogi kompleksu zwanego obecnie Świątynią Miki. Czym mogli się kierować budowniczowie umieszczając mikę w danej budowli? Z całą pewnością nie były to względy dekoracyjne. Żeby jeszcze bardziej skomplikować tę zagadkę, ustalono, że znaleziona mika pochodzi z Brazylii. Teraz zaczynamy dochodzić do sedna sprawy. Skąd ta podobno autochtoniczna, lokalna kultura wiedziała, że mika znajduje się w brazylijskiej dżungli, w miejscu położonym w odległości 3200 km od Teotihuacan? Co więcej, jak udało się im przetransportować tak wielkie arkusze miki na tak dużą odległość bez pojazdów kołowych? Z całą pewnością nie za pomocą zespołów sztafet przemieszczających się pieszo! W starożytnym Meksyku nie odkryto żadnych statków ani portów morskich.

WYSOKO ZAAWANSOWANA TECHNIKA W PERU Z EPOKI KAMIENNEJ

Jezioro Titicaca leży w Andach na granicy Peru i Boliwii. To najwyżej położone na świecie duże jezioro i wiele wskazuje na to, że kiedyś łączyło się z oceanem. Megalityczne budowle, takie jak Brama Słońca w Tiahuanaco w Boliwii, również wskazują na czasy dawnej świetności. Brama została wykuta z jednego bloku skalnego, co jest dość trudnym zadaniem.

Przemieszczając się na północ w kierunku Cuzco w Peru napotykamy jeszcze większe i robiące ogromne wrażenie tajemnicze budowle. Są to ściany zbudowane z megalitycznych bloków na wzór skomplikowanej układanki, podobne do bardziej znanych murów z rejonu Machu Picchu. Niektóre z tych megalitycznych budowli zawierają powycinane w skomplikowany sposób bloki skalne o wadze ponad 100 ton, z których część jest połączona klamrami z brązu. Brąz musiał być tu przywieziony, ponieważ w prekolumbijskim Peru nie znano sposobu jego wytwarzania.

Wysokie Andy, podobnie jak Sumer, nie są miejscem gdzie można by się spodziewać miast epoki kamiennej, dowodów zaawansowanej techniki i uprawy roli. Doskonale wiadomo, że rejon wokół Tiahuanaco, położony na wysokości 3810 metrów n.p.m., został przekształcony w strefę wysokowydajnego rolnictwa. Uzyskano to poprzez budowę grobli, tam, kanałów i podniesionych grządek, co chroniło rośliny przed przymrozkami.

Próbowaliśmy wykazać, że nasza planeta pełna jest cudów i wciąż czekających na wyjaśnienie tajemnic. Więcej informacji na ten temat, jak również dotyczących naszych teorii, można znaleźć w naszych książkach: The Genesis Rase (Rasa Genetyczna) Willa Harta i Ancient Gods and Their Mysteries: Will They Return in 2012 AD? (Starożytni bogowie i ich tajemnice – czy powrócą w roku 2012?) Roberta Berringera.

Will Hart

Robert Berringer

Piramidy w Gizie i Sfinks – alternatywne teorie

Jeśli chodzi o najbardziej znaną z piramid w Gizie (Wielką Piramidę) to moim zdaniem w ogóle nie została ona zbudowana dla faraona Cheopsa, który rządził Egiptem około 4500 lat temu. Dowodem na to, że została zbudowana właśnie dla niego jest kartusz Chufu (Cheopsa). Tego odkrycia miał dokonać w 1837 roku Howard Vyse.

Jednak ten kartusz jest oszustwem, którego Vyse dokonał dla rozgłosu i sławy, ponieważ nie mógł znaleźć dowodu na to, że Wielka Piramida jest grobowcem Cheopsa. Po przeprowadzeniu badań okazało się, że „wiele z tych hieroglifów jest błędnie napisana, źle użyta oraz w ogóle nieużywana w czasach Chufu. Tylko ktoś zupełnie nie zaznajomiony z hieroglifami mógł popełnić tak poważne błędy”. Przy malowaniu go fałszerzom za wzór posłużyła książka pt. „Materia hieroglyphica” Johna Gardnera Wilkinsona, którzy nie wiedzieli, że w podręczniku imię Chufu jest napisane z błędem.

W żadnej z piramid w Gizie (a także w całym Egipcie) nigdy nie znaleziono niczego, co mogło by pozwolić łączyć je chociażby w daleki sposób z grobowcem. Owszem, we wszystkich tych piramidach znajdowały się sarkofagi, lecz zawsze były puste i zaplombowane. (Jeżeli przyjmiemy, że zostały złupione przez rabusiów, to dlaczego zastały zaplombowane?) Nigdy nie znaleziono ani ciała faraona, ani niczego co wskazywałoby, iż budowla ta miałaby służyć kiedykolwiek za grobowiec.”

Potwierdza to tylko teorię, że Wielką Piramidę zbudowali bogowie ponad 12 500 lat temu. W ogóle nie mogli tego zrobić starożytni Egipcjanie dla Cheopsa przy użyciu narzędzi, jakimi wtedy dysponowali (na przykład z użyciem rampy). Nawet dzisiaj przy użyciu całej współczesnej technologii zbudowanie tak ogromnej budowli ze skomplikowanym układem wewnętrznym (nie wszystko zostało jeszcze odkryte; najprawdopodobniej odkryto na dzisiaj mniej niż połowę z tego, co jest wewnątrz) było by niezwykle trudne i zajęło co najmniej 50 lat.

Tego, że wybudowali ją około 4500 lat temu starożytni Egipcjanie dla Cheopsa nie potwierdzają żadne hieroglify w Wielkiej Piramidzie (przecież  gdyby to był grobowiec Cheopsa chciano by uwiecznić to w piramidzie), a jedynie, będący fałszerstwem Howarda Vyse’a, kartusz Chufu.

Na Wielką Piramidę zużyto 2,5 miliona równo przyciętych bloków skalnych, z których każdy ważył średnio 2,5 tony. Kiedyś jej wysokość wynosiła 146 m, a obecnie mierzy 137 m.

PRAWDZIWE grobowce faraonów były w rzeczywistości na przykład pod piaskiem pustyni w pewnej odległości od piramid, które, moim zdaniem, nie miały NIC WSPÓLNEGO Z GROBOWCAMI.

Jeśli chodzi o wierzenia starożytnych Egipcjan, to amulety ze skarabeuszem umieszczano w bandażach mumii, aby zapewniły zmarłemu Życie Wieczne.

A grobowiec faraona Tutanchamona (odkryty w Dolinie Królów) został odkryty 4 listopada 1922 roku przez  Howarda Cartera. Kilka miesięcy po otwarciu grobowca świat zelekryzowała wiadomość o klątwie, rzuconej przez mumię. Młody faraon miał rzekomo mścić się na tych, którzy zakłócili jego wieczny spoczynek. Donoszono o zgonach osób, związanych z pracami archeologicznymi w grobowcu. Pierwszy miał umrzeć sam lord Carnarvon. Podobno, w chwili, gdy umarł, w całym Kairze miały zgasnąć światła, a jego wierny pies, który pozostał w Londynie zaczął przeraźliwie wyć, po czym sam padł martwy. Lord został ukąszony przez owada. W rankę wdało się zakażenie, które spowodowało infekcję. Rozwinęło się zapalenie płuc i lord Carnarvon zmarł. Lecz są ludzie, którzy wierzą, że klątwa faraona była prawdziwa…

Według mnie piramidy w Gizie oraz Sfinks zostały zbudowane około 12 500 lat temu przez bogów z krwi i kości, które w zamierzchłych czasach stworzyły człowieka i zapoczątkowały cywilizację sumeryjską. Nazwa Ziemia (z ang. Earth) pochodzi od słowa Eridu, co znaczy „Dom daleko zbudowany”, gdyż te istoty (przypominające wyglądem człowieka, ale dysponujący bardzo zaawansowaną technologią) przybyły na naszą planetę z Gwiazdozbioru Oriona. Układ trzech piramid w Gizie dokładnie odpowiada układowi gwiazd w pasie Oriona.

Sumerowie nazywali tych bogów AN.UNNA.KI, co znaczy „Ci, którzy z niebios przybyli na Ziemię”. Nazwa Sumer była zapisywana jako KI.EN.GIR, czyli „Kraj bogów w rakietach”. Sumerowie budowali tym bogom świątynie i czcili ich. Pierwszy człowiek został stworzony jako genetyczna hybryda bogów z prymitywnymi hominidami i określany przez sumeryjskie teksty jako LU.LU, czyli „wymieszany”. Te istoty żyły bardzo długo, więc Sumerowie uważali je za nieśmiertelne.

Cała nasza geometria i system mierzenia czasu opiera się na sumeryjskim systemie sześćdziesiętnym. Jest on lepszy od używanego obecnie systemu dziesiętnego, gdyż sześćdziesiąt dzieli się przez dziesięć liczb naturalnych, a sto tylko przez siedem. Zodiak powstał poprzez podzielenie okręgu na niebie trwającego 25 920 lat na dwanaście domów zodiakalnych po 2160 lat. Jest on związany ze zjawiskiem precesji, czyli chybotania osi ziemskiej. Sprawia ona, że pory roku zaczynają się każdego roku coraz później i zachodzi bardzo powoli – jeden miesiąc na 2160 lat.

Aktualnie jesteśmy w erze ryb (czyli erze chrześcijaństwa, gdyż ryby są jej symbolem), a (w zależności od przyjętych założeń) Nowa Era (Era Wodnika) zacznie się albo w 2012 albo w 2024 roku (myślę, że ten rok jest właściwy). Co więcej wszystko wskazuje na to, że nadchodząca era (Wodnika) będzie ostatnią z 12-tu er i zakończy ona okres trwający aż 25 920 lat (12 razy 2160).

Sumerowie stworzyli współczesną geometrię i oparty na niej system mierzenia czasu, skośny żagiel i technikę pływania przy niesprzyjającym wietrze, pierwszy kalendarz (powstał w mieście Nippur i był bardzo skomplikowany), technikę wytopu metali i koło. Wiedzieli, że planety krążą wokół Słońca zanim zostały one „odkryte” przez współczesną naukę. Znali nawet ich nazwy.

Współcześni naukowcy nie uznają jednak teorii o bogach, którzy nauczyli wszystkiego Sumerów i podarowali im cywilizację. Uważają oni (naukowcy), że Sumerowie wymyślili swoich bogów jako odpowiedź na nieprzyjazne środowisko w jakim przyszło im żyć. 

Sumerowie sami podają rozwiązanie – „Wszystko co mamy, zostało nam ofiarowane przez bogów”. Znali oni kolejność w jakiej planety krążą wokół Słońca – jest to narysowane na tabliczkach sumeryjskich, które zostały odkopane na terenie, gdzie dawniej była starożytna Mezopotamia.

Ponadto Sumerowie wiedzieli, że życie powstało z pramaterii zrodzonej w wodzie – znali obowiązującą w naszych czasach teorię powstania życia!

Jednak mimo tego wszystkiego w podręcznikach, z tego co wiem, obowiązuje teoria, że Sumerowie wymyślili swoje bóstwa jako odpowiedź na nieprzyjazne środowisko, w jakim żyli oraz, że zaawansowana wiedza astronomiczna i matematyczna w ogóle nie została im przekazana przez PRAWDZIWE istoty z gwiazd.

Wracając do piramid i Sfinksa, to posąg lwa o ludzkiej twarzy powstał według mnie 12 500 lat temu i został zbudowany przez bogów. Cywilizacja egipska została zainspirowana (podobnie jak wszystkie inne) przez sumeryjską. Ciekawe, że w dniu wiosennej równonocy 12 500 lat temu stojąc przed łapami Sfinksa ukazywała się człowiekowi konstelacja Lwa.

Niegdyś twarz Sfinksa pomalowana była na czerwono, broda i brwi na czarno, a nemes czyli chusta na głowie w niebiesko-żółte pasy.

Wielka Piramida jest pięciokątem regularnym z jednym wyciętym fragmentem. Piątka jest uważana za świętą (magiczną) liczbę (budowa pentagramu oparta jest na pięciokącie), nie tylko w starożytnych krajach śródziemnomorskich.

Piramida jest ustawiona dokładnie według osi północ-południe. Odchylenie od strony północnej wynosi 2’28” na północny-zachód, a od strony południowej 1’57” na południowy-zachód. Jest to uważane przez niektórych za błąd (przypadek), lecz wziąwszy pod uwagę dryf kontynentów, możemy stwierdzić, że pomyłka ta praktycznie nie istnieje. Odległość piramidy od bieguna południowego równa jest odległości do środka Ziemi oraz odległości od bieguna do środka Ziemi. Konstrukcja ta, podobnie jak wiele innych megalitycznych budowli, stoi niemal dokładnie na trzydziestym równoleżniku. Południk przebiegający przez piramidę dzieli morza i kontynenty na dwie równe części. Wielka Piramida zlokalizowana jest w centrum (kontynentalnym) masy lądu stałego Ziemi. Jeżeli weźmiemy pod uwagę usytuowanie pozostałych piramid z kompleksu w Gizie, dostrzeżemy następujące matematyczne zbieżności. Wierzchołki trzech piramid tworzą Trójkąt Pitagorejski, którego stosunek boków wynosi 3:4:5. Trójkąt Pitagorejski występuje wtedy, gdy weźmiemy pod uwagę południk przechodzący przez środek piramidy Cheopsa, równoleżnik przechodzący przez piramidę Mykerinosa oraz połączymy wierzchołki tych piramid linią prostą. Stosunek długości i objętości piramidy odpowiada stosunkowi promienia do powierzchni koła.

Kąt pochylenia ścian bocznych piramidy względem podłoża wynosi dokładnie 51 stopni 17 minut. Taka geometria sprawia, że raz w ciągu doby, wraz z ruchem obrotowym Ziemi, jedna ze ścian piramidy ustawia się niemal prostopadle do płaszczyzny ekliptyki, w której krążą wszystkie planety Układu Słonecznego. Płaszczyzna ta jest równoległa do linii łączącej Słońce z potężnym źródłem promieniowania, jakie odkryto w centrum naszej galaktyki. Podsumowując wszystkie fakty, raz na dobę ściana południowa piramidy całą swą powierzchnią zbiera promieniowanie płynące do nas z głębin wszechświata.

Ponadto jedynie przy takim kącie nachylenia Wielkiej Piramidy stosunek wysokości piramidy do obwodu podstawy jest taki sam jak promienia koła do jego obwodu – znaczy to, że w piramidzie została doskonale zakodowana liczba pi.

Oprócz tego według teorii Alana Alforda (autora „Bogów Nowego Tysiąclecia”) Wielka Piramida pobierała wodę z Nilu, potem była ona rozkładana na tlen i wodór, który to był spalany i w wyniku tej reakcji była wytwarzana ogromna energia. Istnieją starożytne teksty mówiące o ogromnych mocach Wielkiej Piramidy. Wrogie do siebie rasy bogów toczyły między sobą wojny. Niektóre z tych istot chroniły się w Wielkiej Piramidzie, gdzie jedzenie może leżeć miesiącami i nie psuje się. Według tych tekstów siła rażenia „wychodziła” z czegoś, co było usytuowane na samym szczycie piramidy.

Ponadto zdaniem Alforda w Galerii Wstępującej (w szczelinach) znajdowały się kryształy rezonansowe i dzięki nim oraz połączeniu ich z nadajnikiem fal bogowie będący w piramidzie mogli łączyć się z macierzystą planetą Nibiru i istotami tam się znajdującymi.

Oprócz tego Wielka Piramida pełniła funkcję latarni komunikacyjnej (z uwagi na swoją wysokość).

Dowodem na teorię o spalaniu wodoru w Komorze Króla jest fakt, że do dzisiaj ujście w niej jest osmolone, tak jakby coś się tam kiedyś paliło. Jeden z inżynierów badał otwór w tej komorze i doszedł do wniosku, że można go było zrobić tylko z użyciem lasera. Ponadto precyzja jest tak duża, że pracę musiał nadzorować nie człowiek, ale komputer. Potwierdza to tylko teorię, że Wielką Piramidę zbudowali bogowie ponad 12 500 lat temu.

Nawet dzisiaj przy użyciu całej współczesnej technologii zbudowanie tak ogromnej budowli ze skomplikowanym układem wewnętrznym (nie wszystko zostało jeszcze odkryte; najprawdopodobniej odkryto na dzisiaj mniej niż połowę z tego, co jest wewnątrz) było by niezwykle trudne i zajęło co najmniej 50 lat. Mimo wszystko mamy wierzyć, że zrobili to około 4500 lat temu starożytni Egipcjanie dla Cheopsa, czego nie potwierdzają żadne hieroglify w Wielkiej Piramidzie (przecież  gdyby to był grobowiec Cheopsa chciano by uwiecznić to w piramidzie), a jedynie, będący fałszerstwem Howarda Vyse’a, kartusz Chufu.

Oparte na WordPress & Theme by Anders Norén