Kategoria: Rozmaitości Strona 2 z 3

100 snów, które wszyscy mamy i co one znaczą?

(opracowano na podstawie książki „100 snów, które wszyscy mamy i co one znaczą?” – jej autorem jest Ian Wallace)

Autor książki to brytyjski psycholog i psychoterapeuta, który od ponad 30 lat zajmuje się badaniem snów. Przeanalizował ich ponad 100 000. Założył Dream Organisation.

10 MILIARDÓW SNÓW

W chwili, gdy czytasz te słowa, jedna trzecia świata śpi. Zanim się obudzą, wyśnią razem ponad 10 miliardów snów.

100 snów

2. Wypadające zęby

Sen

Wszystko wydaje się w porządku aż do momentu, gdy zauważasz, że niektóre z twoich zębów ruszają się i zaczynają wypadać z dziąseł. Pomimo rozpaczliwej nadziej, że pozostałe są nietknięte, one także zaczynają się chwiać. Na koniec wypluwasz zęby, a usta wypełniają ci się krwią. Albo twoje zęby po prostu kruszą się w pył.

Znaczenie

Sen o zębach oznacza, że zastanawiasz się, jak pewny i silny jesteś w realnym życiu. Zęby pokazujesz, gdy uśmiechasz się i gryziesz, dlatego często oddają one to, jak pewny i asertywny się czujesz. Utrata zębów oznacza, że stajesz przed próbą. Jednocześnie wyzwanie to sprawia, że tracisz pewność, iż potrafisz sobie z nim poradzić.

Kruszące się zęby pokazują, że twoja pewność siebie ulatuje, ponieważ nie dbasz o swoją samoocenę. A jeśli z zżera je próchnica, wówczas czujesz, że słabnie twoja siła

Działanie

Sen ten mówi ci, że powinieneś być bardziej pewny siebie w sytuacji, której stawiasz obecnie czoła w realnym życiu. Choć może czujesz się bezsilny w obliczu przeciwności, często możesz zmienić układ sił, działając z większą pewnością.

Kontekst 

Wszyscy doświadczyliśmy wypadania zębów, tracąc mleczaki w dzieciństwie. W okresie, gdy wypadają mleczne zęby, zwykle zaczynamy sprawdzać swoją siłę i tożsamość w relacjach z innymi. Często mamy wówczas poczucie, że to inni ludzie – rodzice i nauczyciele – mają władzę, a my jesteśmy względnie bezsilni. W dzieciństwie może być to przyczyną utraty pewności siebie. A jeśli w dorosłości tracimy pewność siebie, często śnimy, że znów wypadają nam zęby.

25. Znowu w szkole

Znaczenie
Sny o szkole lub studiach sugerują, że w codziennym życiu mamy okazję nauczyć się czegoś ważnego. Szkoła reprezentuje, poza wykształceniem, także całą pozostałą wiedzę, którą zdobywasz, gdy dorastasz. Symbolizuje też twoją coraz większą niezależność oraz zdolność radzenia sobie z innymi ludźmi, zwłaszcza tymi, reprezentującymi autorytet, gdyż zaczynasz ją jako dziecko, a kończysz jako dorosły.
Zajęcia, w których uczestniczysz, często mogą wskazywać na to, czego uczysz się w realnym życiu. Lekcja historii to sugestia, abyś przestał tkwić w przeszłości i ruszył
w kierunku przyszłości. Geografia jest związana z poszerzaniem horyzontów i eksplorowania nowych obszarów.

Działanie
Ten sen jest lekcją, że nigdy nie przestajesz się uczyć, nawet po skończeniu formalnej edukacji. Im więcej uczysz się o otaczającym świecie, tym więcej dowiadujesz się o sobie samym. Nieważne czego się uczysz, najważniejszym rezultatem nauki jest zawsze większa samoświadomość.
Kontekst
Nasze doświadczenie szkolne znajduje odbicie w pracy zawodowej – lekcje zawodowe często odpowiadają doświadczeniom jakie mieliśmy jako uczniowie.

41. Wygrana w sporcie

Sen

Walka była bardzo wyrównana i odczuwasz olbrzymi przypływ radości, gdy uświadamiasz sobie, że prowadzisz. Gra z przeciwnikiem była trudnym wyzwaniem, ale włożyłeś w nią sporo wysiłku i zaczynasz zdobywać przewagę w rywalizacji. Gdy jest to sport zespołowy, zwykle koordynujesz działania grupy, gdy walczycie o kolejne punkty. Chociaż zwycięskie trafienie może nie należeć do ciebie, jesteś zachwycony, że pozostali członkowie drużyny doceniają twoje sportowe zdolności i to, że z nimi grasz.

Znaczenie

Gdy śnisz o sportowym zwycięstwie, myślisz, jak możesz zwiększyć swoją efektywność i osiągnąć cele w życiu na jawie. Sen o współzawodnictwie w dyscyplinie indywidualnej odzwierciedla osobiste wyzwanie, z którym obecnie się mierzysz. Choć często może wydawać się, że rywalizujesz z kimś o nagrodę, w rzeczywistości rzucasz wyzwanie swoim wątpliwościom i lękom, dotyczącym twojej zdolności działania w określonym obszarze.

Jeśli śnisz o dyscyplinie zespołowej , zastanawiasz się, jak możesz, razem z innymi, osiągnąć wspólny cel. Sytuacja ta może dotyczyć twojej rodziny i przyjaciół, jednak zwykle odnosi się do pracy, gdzie starasz się osiągnąć sukces wspólnie z kolegami. Im lepiej ci się wiedzie w grze zespołowej, tym większe prawdopodobieństwo, że ci się powiedzie.

Działanie

Sen ten rzuca ci wyzwanie, żebyś rozwiał wszelkie wątpliwości i obawy, jakie żywisz w odniesieniu do swojego działania. Choć wiesz, że masz mocne strony, martwisz się o pewne obszary, w których możesz czuć się bezbronny. Akceptacja tych cech i praca nad nimi wzmocni cię i pomoże odnieść jeszcze większy sukces. Kluczowe wyzwanie, w ogóle nie dotyczy innej osoby, ale wiąże się pokonaniem własnych obaw i lęków.

Kontekst

Zabawa zawsze stanowiła bardzo ważny element ludzkiej aktywności i z czasem przekształciła się w sport. Ten ostatni często traktujemy poważniej niż naszą pracę.

Święty Graal i tajemnica potomków Jezusa

(opracowano na podstawie książki Laurence Gardnera „Krew z krwi Jezusa. Święty Graal i tajemnica potomków Jezusa”)

Tytuł niniejszego artykułu to podtytuł świetnej książki sir Laurence Gardnera p.t. „Krew z krwi Jezusa” (ang. Bloodline of the Holy Grail). Przeczytałem ją i bardzo ją polecam. Nie jest ona dostępna w sklepach internetowych, ale można ją ściągnąć za darmo z Internetu (ja czytałem wersję z sieci w formacie pdf).

To, o czym ona traktuje, jest związane z fabułą filmu Kod da Vinci, który obejrzałem i bardzo mi się podobał. Przeczytałem wcześniej książkę, na podstawie której on powstał.

Wracając do książki „Krew z krwi Jezusa” to dowiedziałem się z niej bardzo wielu ciekawych rzeczy. Chodzi na przykład o anioły. Tak naprawdę słowo anioł oznacza „posłaniec”, a archanioł to nadrzędny anioł. Wizerunek aniołów ze skrzydłami został wprowadzony przez malarzy i rzeźbiarzy, którzy chcieli podkreślić, że pochodzą one z nieba.

Jezus urodził się w niedzielę 1 marca 7 roku p.n.e. Pochodził z plemienia Judy, z tej samej linii, co król Dawid. Jego narodziny miały miejsce w niewłaściwym czasie jeśli chodzi o zasady dynastycznych więzów małżeńskich rodziców (Józefa i Marii).

Dlatego właśnie Żydzi nie byli zgodni do tego, czy jest on ich prawdziwym Mesjaszem (słowo „mesjasz” pochodzi od słowa Messeh – „namaszczony”). Jego brat Jakub narodził się zgodnie z wszelkimi zasadami i dlatego Żydzi podzielili się na dwa obozy – jeden uważał, że Jezus jest prawdziwym Mesjaszem, a drugi, że jest nim Jakub (lepiej znany jako Józef z Arymatei). Ten spór należało jak najszybciej rozwiązać.

Jezus zdecydował się wziąć udział w życiu publicznym, żeby stać się zapowiadanym mesjaszem. Był pierworodnym synem, a poza tym w oczach hellenistów (Żydów, którzy przyjęli wpływy zachodnie – greckie) był władcą z rodu Dawida, duchowym synem anioła Gabriela (z hebr. Gebri-El – syn Boga), popieranego przez Żydów i protezolitów (Żydów nawróconych na judaizm).

Jezus wyznaczył 12 głównych apostołów (delegatów) i zaczął wypełniać swoje duchowe obowiązki. Dlatego stał się zagrożeniem dla króla Heroda i jego frakcji (herodian), władzy Rzymian oraz sekciarskich nacjonalistów (faryzeuszy i saduceuszy). Jezus rzucił wyzwanie kręgom władzy i chciał, aby zaakceptowano go jako króla i kapłana w nowym królestwie bez podziałów klasowych, wyznaniowych czy majątkowych. Głosił ideę książęcej służby.

Mesjasz wyznaczył 82 zwolenników – 70 miało głosić naukę, a 12 tworzyło otaczający go krąg. Zwoje znad Morza Martwego określają Mesjasza Izraela jako Naczelnego Dowódcę Sił Zbrojnych Izraela. Nikogo nie zdziwi więc fakt, że apostołowie byli uzbrojeni. Z chwilą ich zwerbowania Jezus sprawdzał, czy każdy z nich ma miecz. Powiedział do nich: „Kto nie ma miecza, niech sprzeda suknię swą i kupi” (Łk 22, 36).

Jezus był zeuropeizowanym Żydem – hellenistą – w przeciwieństwie do Jana Chrzciciela, zagorzałego tradycjonalisty. Sprzeciwiał się rygorom narzucanym przez faryzeuszy. Jego postawa była bardzo liberalna. Misję swą określał jako wyzwolenie. Chciał wyzwolić ludzi ze swojego sekciarstwa, bo był to pierwszy krok do wyzwolenia z ucisku. Jako następca królewskiego tronu Dawida, Jezus miał pełne prawo ogłosić się zbawcą mesjaszem.

Jezus, chociaż nie miał oficjalnie przyznanej władzy, przystąpił do wprowadzenia zmian rytualnych (zarówno religijnych jak i społecznych). Pierwsza do tego sposobność była w Kanie, ale powiedział wtedy: „Jeszcze nie nadeszła godzina moja” (mając na myśli to, że jeszcze nie jest namaszczony), ale Jego matka Maria nakazała sługom: „Co wam powie, czyńcie” (J 2, 4-5).

Najważniejszym punktem misji Jezusa była idea wspólnego Boga Żydów i pogan. Dzięki temu Jehowa (Bóg narodu wybranego) stawał się dostępny dla wszystkich, nawet dla nieczystych (pod kilkoma nieistotnymi warunkami).

W Nowym Testamencie nie ma żadnej wzmianki o tym, że Jezus był żonaty. Nie ma jednak, co jest jeszcze ważniejsze, żadnej wzmianki o tym, że nie był żonaty.

Maria z Betanii dwukrotnie namaściła Jezusa olejkiem nardowym zgodnie z tradycją mesjańską. Pełny tytuł Marii to Siostra Miriam Magdala lub, (jak jest znacznie bardziej znana), Maria Magdalena.

W czasie drugiego namaszczenia Jezusa przez Marię Magdalenę w domu Szymona Zeloty, Judasz Sikariota sprzeciwił się temu i wkroczył na drogę zdrady. Judasz musiał się ukrywać w następstwie nieudanej rewolty zelotów przeciwko Piłatowi. Jezus był dla niego mało użyteczny (gdyż nie miał znaczenia w Sanchedrynie) i Judasz związał swój los z bratem Jezusa, Jakubem, który należał do rady. Wyniesienie Jezusa na mesjasza budziło niechęć Judasza w obliczu jego przymierza z Jakubem. 

W „Ewangelii Filipa” stosunki między Jezusem i Marią Magdaleną zostały określone wprost:

A towarzyszką Zbawcy jest Maria Magdalena. Bowiem Chrystus kochał ją bardziej niż wszystkich uczniów i często całował w usta. Reszta była tym oburzona i wyrażała naganę. Mówili mu: Czemu kochasz ją bardziej niż nas? Zbawca odpowiedział im: „Czemu nie kocham was, tak jak jej…? Wielka jest tajemnica małżeństwa – bo bez niego świat by nie istniał. Teraz istnienie świata zależy od człowieka, a istnienie człowieka od małżeństwa.

„Całowanie w usta” jest ważne, gdyż ma związek z urzędem świętej oblubienicy i oblubieńca. Takie pocałunki to temat pierwszego wersu Pieśni nad Pieśniami: „Niech mnie ucałuje pocałunkiem ust swoich!”

Gdy Jezus wjeżdżał na ośle do Jerozolimy, był nie tylko formalnie namaszczonym mesjańskim królem, ale także przyszłym ojcem, gdyż Maria Magdalena była w trzecim miesiącu ciąży.

Tak naprawdę wizyta w Jerozolimie okazała się fiaskiem. Jezusa nie spotkało oczekiwane powitanie i zdał sobie sprawę z tego, że jego dni są policzone. Mężowie uczeni w Piśmie i arcykapłani szukali sposobu „jak by go potajemnie schwytać i zabić” (Mk 14, 1). Nie udał się plan stworzenia idyllicznej Judei wolnej od rzymskiego jarzma.

Plan Jezusa zawiódł, gdyż Jego marzeń (o zjednoczeniu Żydów i pogan przeciwko Rzymianom) nie zaakceptowali sekciarscy ziomkowie.

Wśród apostołów nastąpił wtedy rozłam – Szymon Zelota toczył spór z Jonatanem Annaszem (Jakubem Alfeuszem). Obaj chcieli objąć najwyższe stanowisko Ojca. Spór był także między Jonatanem i Jezusem. Dotyczył tego, czy ochrzczeni poganie powinni podlegać obrzezaniu. Jezus uznawał ich prawo wyboru, a Jonatan chciał obowiązkowego zabiegu. Potem Jonatan odrzucił plan otwartej wojny z Rzymem, a zapalczywy Szymon był za wojną. Jezus poparł Szymona, ale dlatego że nie podobała mu się bierność Jonatana.

Pośród tych waśni szamotał się Judasz Iskariora, który chciał, żeby nowy Ojciec (Jonatan) zaakceptował jego wyniesienie. W kwestii obrzezania był po stronie Jonatana i zdawał sobie sprawę z osłabionej pozycji Szymona Zeloty, który razem z Tadeuszem był oskarżony o przestępstwo (razem z Judaszem i Tadeuszem) jako przywódca rewolty zelotów. Zagrażało to nawet Jezusowi jeśli udowodniono by mu aktywne wsparcie frakcji wojennej. Było to oczywiście wygodne rozwiązanie dla Judasza – mógł zdradzić poglądy Chrystusa i miejsce pobytu Tadeusza.

Potem odbyła się Ostatnia Wieczerza, która zgodnie ze zwojami znad Morza Martwego odbyła się nie w Jerozolimie, ale w Kumran. Reguła Wspólnoty (jeden ze zwojów znad Morza Martwego) świadczy, że sławna Ostatnia Wieczerza to w istocie Mesjańska Uczta (lub Wieczerza Pańska). Czystym przypadkiem było to, że odbyła się ona w czasie święta Paschy w Jerozolimie, gdyż miała ona inne znaczenie.

W czasie komunii Judasz opuścił pomieszczenie pod pretekstem rozdania jałmużny ubogim. (J 13, 28-30). Naprawdę udał się zdradzić Jezusa, który go przejrzał i powiedział: „Czyń zaraz, co masz czynić” (J 13, 27).

Po uczcie Jezus z apostołami udali się do Klasztoru Kumran, zwyczajowo zwanym „Górą Oliwną”. Chrystus przeżywał katusze na myśl, że próba zostania zbawcą mesjaszem może się nie udać. Po północy przybył Judasz Sikariota z żołnierzami.

Gdy nadeszła chwila pojmania Jonatan stanął po stronie Judasza. Nie było to dziwne, gdyż obaj byli przeciwnikami przyjaciela Jezusa, Szymona Zeloty. Po aresztowaniu „słudzy żydowscy pojmali Jezusa, i związali go. I zaprowadzili, najpierw do Annasza; był bowiem teściem Kajfasza, który był w tym roku arcykapłanem” (J 18, 12-13).

Występuje tu pewien epizod z młodzieńcem (mógł być nim Szymon Zelota), który zbliżył się do prowadzonego przez żołnierzy Jezusa, zrzucił swą szatę i uciekł.

Wprowadzono Jezusa na zamek do Kajfasza, ale było rano i sami nie weszli na zamek, aby się nie skalać, by móc spożyć wieczerzę paschalną. Piłat rzekł: „Jaką skargę wnosicie przeciwko temu człowiekowi?”, a on rzekł: „Gdyby ten nie był złoczyńcą, nie wydalibyśmy ci jego”. I odrzekł im Piłat: 'Weźcie go i osądźcie według waszego zakonu”. Oni zaś odpowiedzieli: „Nie wolno nam nikogo zabijać”.

Sanchedryn miał władzę osądzania przestępców oraz wydawania i wykonywania wyroków śmierci.

Według Ewangelii Piłat chciał uwolnić Jezusa, „bo na święto zwykł był namiestnik wypuszczać ludowi jednego więźnia” (Mt 27,15), ale nie jest to prawdą.

Potem na scenę wrócił Judasz, który żałując zdrady „zwrócił trzydzieści srebrników arcykapłanom i starszym […] Po naradzie więc nabyli za nie pole garncarza” (Mt 27, 3-7).

Tadeusz, trzeci z przywódców zelotów (oprócz Szymona Zeloty i Judasza Sikarioty), pojawia się w scenie sądu. Tadeusz „Alfeusz” był zastępcą Ojca, a więc „synem Ojca” w sensie religijnym. W hebrajskim wyrażenie „syn Ojca” zawiera elementy bar (syn) i abba (ojciec), a więc Tadeusz mógł być określany jako „Bar-abba”, a człowiek nazywany Barabasz ma bezpośredni związek z możliwością uwolnienia Jezusa.

Gdy Szymon, Tadeusz i Jezus stanęli przed Piłatem, oskarżenia przeciwko pierwszym dwóm były jasne – byli przywódcami Zelotów. Najtrudniej było znaleźć winę w Jezusie. W trakcie przesłuchania Piłat powiedział do Żydów: „Ja w nim żadnej winy nie znajduję” (J 18, 33-38).

Wtedy na scenie pojawił się Herod Antypas z Galilei. Uwolnienie Jezusa było mu na rękę, nie był przyjacielem kapłanów i dlatego zawarł umowę z Piłatem – Jezus miał być uwolniony. W ten sposób plan Judasza i Jonatana został zniweczony przez układ Heroda Antypasa z Piłatem.

Piłat powiedział, że „każe Jezusa wychłostać i uwolni”.

Członkowie Sanchedrynu mogli odczekać do końca Paschy i sami osądzić Jezusa, ale umyślnie zrzucili odpowiedzialność na Piłata, gdyż nie potrafili wysunąć żadnych oskarżeń. Nie liczyli z pewnością na poczucie sprawiedliwości Piłata czy interwencję Heroda Antypasa. Piłat dał Żydom wybór: Jezus czy Barabasz? Na to zakrzyknęli więc wszyscy razem tymi słowy, strać tego, a wypuść nam Barabasza” (Łk 23, 18).

Piłat wstawiał się nadal za Jezusem, ale Żydzi krzyczeli: „Ukrzyżuj, ukrzyżuj go!” A Piłat ponownie przemówił do nich, chcąc uwolnić Jezusa: „Cóż złego ten uczynił?”, ale wobec nacisków starszyzny żydowskiej musiał ulec i uwolnił Barabasza (Tadeusza). Rzymscy żołnierze nałożyli Jezusowi koronę cierniową i narzucili na Niego purpurowy płaszcz (aby „król żydowski” miał koronę i barwy królewskie). Piłat oddał Go kapłanom mówiąc: „Oto wyprowadzam go do was, abyście poznali, że w nim żadnej winy nie znajduję” (J 19, 4).

Plan starszyzny żydowskiej się powiódł. Jezus, Szymon i Judasz byli w areszcie. Największym odstępcą był z pewnością Jonatan Annasz, który kiedyś był apostołem znanym jako Jakub Alfeusz (lub Natanael).

W miejscu zwanym „Trupią czaszką” wzniesiono pośpiesznie trzy krzyże. Jednak na Kalwarii doszło do ważnego wydarzenia – Szymon Cyrenejczyk zastąpił Szymona Zelotę. Postanowiono przechytrzyć żydowskie władze (być może w realizacji tego planu uczestniczyli ludzie Piłata). W drodze na Golgotę Szymon Cyrenejczyk przyjął ciężar Jezusa i w ten sposób znalazł się w grupie skazanych. Sama zamiana nastąpiła przed ukrzyżowaniem – w zamieszaniu przy wnoszeniu krzyży. Wtedy Cyrenejczyk „znikł”, a naprawdę zajął miejsce Szymona Zeloty. W ewangeliach dwaj złoczyńcy towarzyszący Jezusowi są jedynie określani jako „łotrzy”.

W ten sposób Szymon Zelota znalazł się na wolności i mógł reżyserować wydarzenia.

Jeżeli pozostaniemy w zgodzie z Ewangelią i nie ulegniemy ludowym podaniom przekonamy się, że Ukrzyżowanie nie było spektaklem na wzgórzu odbywającym się w obecności tłumu ludzi. W rzeczywistości było to wydarzenie na małą skalę na wydzielonym kawałku ziemi. Miejsce zwane Trupią Czaszką było ogrodem, do którego tylko nieliczni mieli wstęp.

Będąc na krzyżu Jezus zawołał: „Boże mój, Boże mój. Czemuś mnie opuścił?” („Eli, Eli lama sabachtani”). Wydaje się, że Jezus wzywa Boga, ale apostołowie zrozumieli to zupełnie inaczej i mówili: „Oto Eliasza woła”. Jezus w rzeczy samej wzywał swojego patriarchalnego Eliasza – „Eliasza”, Jonatana Annasza, apostoła i duchowego Ojca, który naprawdę go opuścił.

Ukrzyżowanie było zarówno egzekucją, jak i karą, śmiercią po okrutnej męce trwającej kilka dni. Na początku rozłożone dłonie przywiązywano na wysokości nadgarstków do belki, którą umieszczano na pionowym słupie. Gwoździe nie były konieczne. Zwis całym ciężarem na dłoniach prowadził do skurczu płuc i człowiek umierał stosunkowo szybko, dusząc się. By przedłużyć mękę, zmniejszano ucisk na tors, przytwierdzając stopy do słupa. Ofiara mogła cierpieć jeszcze kilka dni, a nawet więcej. Czasem kaci łamali nogi, by zwiększyć nacisk na tors i przyspieszyć śmierć (aby zwolnić krzyże).

Był piątek, 20 marca 33 roku. Jezusowi podano ocet i oddał on ducha (J 19, 30). Pozostałym dwóm skazańcom połamano nogi, ponieważ jeszcze żyli. Centurion przeszył ciało Jezusa włócznią (J 19, 34). Fakt, że Jezus krwawił (mówi się, że z jego boku wypłynęła krew i woda) miał być dowodem na śmierć. W rzeczywistości krew wypływająca z naczyń jest świadectwem życia, a nie śmierci.

Gdy Jezus wisiał na krzyżu Szymon Zelota, który był Ojcem oczekującym swojego króla mesjasza, podał Jezusowi ocet na gąbce podniesionej na trzcinie. Jezus woła: 'Ojcze, w twoje ręce powierzam ducha mego” (Łk 23, 46).

Brat Jezusa, Jakub (Józef z Arymatei) negocjował z Piłatem zdjęcie Jezusa z krzyża. Piłat był zdziwiony szybką śmiercią Chrystusa, a Józef, by jeszcze przyspieszyć bieg spraw „zacytował Piłatowi żydowską zasadę z Księgi Powtórzonego Prawa (21, 22-23) i potwierdzoną w Kumrańskim zwoju świątynnym”: „A jeśli ktoś popełni grzech pociągający za sobą karę śmierci i poniesie śmierć, i ty powiesisz go na drzewie, to nie mogą jego zwłoki pozostać na drzewie przez noc, ale mają być pochowane tego samego dnia”. Piłat zdecydował się więc wrócić do Jerozolimy i pozostawił dokończenie sprawy „Józefowi”.

Wszystkich trzech ukrzyżowanych zdjęto po upływie zaledwie pół dnia. Jezusa pozornie bez życia, ale naprawdę w stanie głębokiej śpiączki, a Judasza i Szymona ze świeżo połamanymi nogami. W przypadkach wszystkich skazanych mówi się o „ciałach” (w przeciwieństwie do nieżywych trupów) i to rozróżnienie bywa dokładne w wielu językach.

Według Jana (20, 14-15) w sobotę rano gdy Maria Magdalena przyszła do grobu odwróciła się i zobaczyła stojącego Jezusa, przy czym wzięła go za ogrodnika. Ruszyła ku niemu, ale Jezus zapobiegł zetknięciu mówiąc: „Nie dotykaj mnie” (J 20, 17).

Początkowo Cyrenejczyk i Judasz zostali żywi złożeni w drugiej komorze grobowca. Pogrzebanie żywcem było zwyczajową formą egzekucji. Ciało Jezusa było w głównej komorze i w ciasnej pieczarze drugiego grobowca był już Szymon Zelota z lampą i wszystkim, co było potrzebne do operacji (co bardzo interesujące lampa była wśród przedmiotów znalezionych w grobowcu w latach pięćdziesiątych).

Następnie pojawił się Nikodem przynosząc „około sto funtów mieszaniny mirry i aloesu”. Jak wyjaśniają farmakolodzy sok z aloesu jest środkiem wymiotnym i był potrzebny do usunięcia trującej „żółci” (jadu) z ciała Jezusa.  

Jeśli chodzi o godzinę Ukrzyżowania, to trzeba było przesunąć czas o trzy godziny do przodu. Marek podaje, że Jezus zawisł na krzyżu o trzeciej, a Jan – o szóstej. Wynika to stąd, że Marek stosował hellenistyczną miarę czasu, a Jan hebrajską. Rezultatem zmiany czasu było to, że ” o godzinie szóstej ciemność zaległa całą ziemię, do godziny dziewiątej”, co opisuje Marek (15, 33). Te trzy godziny ciemności były iście symboliczne. Nastąpiły w ułamku sekundy (jak my dzisiaj zmieniamy czas przesuwając zegarki do przodu lub cofając czas zegara). Po godzinie szóstej nastąpiła bezpośrednio dziewiąta.

Jest to klucz do zrozumienia relacji o zmartwychwstaniu. Określony na nowo początek sabatu wypadał trzy godziny wcześniej przed dotychczasową dwunastą tj. o dotychczasowej godzinie dziewiątej, odczytanej teraz jako dwunasta. Jednak samarytańscy magowie (których głową był Szymon Zelota) pracowali zgodnie z czasem astronomicznym, więc nie łamiąc prawa mogli pracować trzy godziny, gdy pozostali rozpoczęli trzygodzinny odpoczynek w sabat. Trzy godziny wystarczyły Szymonowi – podał Jezusowi lekarstwa i opatrzył złamania Cyrenejczyka. 

Następnego dnia z brzaskiem nowego dnia pojawiła się Maria Magdalena. Co do anioła, który przesunął kamień kobietom czytamy u Mateusza (28, 3), a oblicze jego było jak Błyskawica, a jego szata biała jak śnieg”. W języku politycznym Szymona Zelotę nazywano „Błyskawica”, nosił faktycznie białe szaty i miał rangę anioła. Zdanie to można więc przetłumaczyć jako: „Miał postać Szymona Zeloty w jego kapłańskiej szacie”. Kobiety były tak zaskoczone, gdyż uważały, że Szymon został ukrzyżowany i pochowany z połamanymi nogami.

Był obecny nie tylko Szymon, ale i Tadeusz: „I oto powstało wielkie trzęsienie ziemi, albowiem anioł Pański zstąpił z nieba”. Tadeusza nazywano „trzęsienie ziemi”(wedle stylu obrazowania związanego z Górą Synaj n.p. w Księdze Sędziów 5, 4-5). Stąd dwa anioły, które spotkała Maria to faktycznie Szymon i Tadeusz.

Ogród, w którym nastąpiło Ukrzyżowanie podlegał Józefowi z Arymatei (czyli Jakubowi, bratu Jezusa). Przypominał on ogród Edenu i dlatego Jakuba identyfikowano z Adamem – człowiekiem z ogrodu. Więc gdy Maria Magdalena ujrzała Jezusa, myślała, że ma przed sobą Jakuba – człowieka z ogrodu. Jezus nie dał się jej dotknąć, gdyż była w ciąży, a w tym okresie, wedle zasad obowiązujących królewskie panny młode, nie jest im dozwolony kontakt z mężem.

Oczywiście, Maria i większość uczniów nie brała udziału w całej „akcji”. Szymonowi Zelocie zależało na zachowaniu tajemnicy, gdyż mogło to tylko powiększyć jego ogromną już wtedy popularność. Pojawienie się Jezusa wywołało ogromne zdumienie. Wspólny wysiłek Szymona Zeloty, Szymona Cyrenejczyka i brata Jakuba (Józefa) ocalił misję mesjaszową. Apostołowie mogli kontynuować działalność.

Gdyby Jezus rzeczywiście umarł, jego uczniowie rozpierzchliby się w popłochu, a jego sprawa zginęłaby razem z nim. Dzięki męce i cudowi zmartwychwstania, jego misja zyskała nowy wymiar. Te wydarzenia stanowiły początek chrześcijaństwa.

Ewangelia Marii Magdaleny potwierdza, że na krótko po tym jak Chrystus „zmartwychwstał” wielu apostołów nie wiedziało o tym i sądziło, że ich Chrystusa ukrzyżowano. Łkali i pytali się jak mają głosić dobrą nowinę poganom. Jeśli byli bezlitośni wobec niego, to jak mają posłuchać nas. Maria Magdalena po odbyciu rozmowy z Jezusem przy grobie mogła powiedzieć im, żeby nie płakali i nabrali odwagi, gdyż łaska jego będzie z wami.

Jeśli chodzi o „Zmartwychwstanie” to w Ewangelii Tomasza występują słowa Jezusa: „Jeśli duch ożył dzięki ciału to jest to cud nad cudami”.

Często podkreślanym faktem jest to, że po blisko dwóch tysiącach lat chrześcijaństwa przynajmniej 3/4 ludzi na świecie nie identyfikuje się z ideą zmartwychwstania ciała. Dla bardzo wielu ludzi myśl o zmartwychwstaniu ciała jest raczej niepokojąca niż podnosząca na duchu.

Moim zdaniem Jezus dwa tysiące lat temu przekazywał prawdę o życiu (jego sensie) związaną z wędrówką dusz, czyli reinkarnacją. Mówił on, że „Jan Chrzciciel przyszedł lecz wy go nie poznaliście”. Chodzi o to, że Jan przyszedł w nowym wcieleniu i tej inkarnacji (wcielenia) nie rozpoznali.

Według Renee Henry Jezus był Królem Słonecznym, a jego Ukrzyżowanie zostało użyte do ostatecznego pogrzebania idei reinkarnacji.

W czasie Ukrzyżowania Maria Magdalena była w trzecim miesiącu ciąży. Zawarli z Jezusem drugi ślub (namaszczenie w Betanii) w marcu 33 roku. Ich pierwszy ślub miał miejsce we wrześniu 30 roku (czyli w czasie trzydziestego szóstego września życia Jezusa).

Chrystus urodził się 1 marca 7 r. p.n.e., ale oficjalne urodziny obchodzono 15 września. Dopiero w 314 roku cesarz Konstantyn Wielki zmienił tę datę na 25 grudnia. Pierwszym tego powodem było zerwanie z tradycjami żydowskimi, żeby podkreślić, że Jezus był chrześcijaninem, a nie Żydem (później podobnie przesunięto Wielkanoc, żeby zerwać ze Świętem Paschy). Poza tym 25 grudnia obchodzono pogańskie Święto Słońca. Jednak w czasach Jezusa 15 września 33 roku pół roku po Ukrzyżowaniu Maria powiła córkę – nazwano ją Tamar, co znaczy Drzewo Palmowe. Było to tradycyjne imię żeńskie potomków z linii Dawida.

Z chwilą urodzenia się dynastycznego dziecka rodzice byli rozdzielani na sześć lat, jeśli to był chłopiec, i na trzy lata, jeśli urodziła się dziewczynka. Ich małżeństwo było restytuowane dopiero po tym czasie. W międzyczasie matka z dzieckiem udawała się do odpowiednika klasztoru, zaś o małżonku mówiło się, że wstępuje do „Królestwa Niebios”.

To Królestwo Niebios było w rzeczywistości Esseńskim Nadrzędnym Klasztorem w Mird nad Morzem Martwym, zaś ceremonia wstępowania była prowadzona przez anielskich kapłanów pielgrzymów.

W Księdze Wyjścia Starego Testamentu izraelskich pielgrzymów prowadził do Ziemii Świętej „obłok”. Kontynuując tę tradycję kapłan, przywódca pielgrzymów, nosił od tamtego czasu tytuł „Obłok”.

Jeśli przeczytamy teraz Dzieje Apostolskie zgodnie z intencją autorów, zobaczymy, że Jezus został wzięty przez „Obłok” (czyli wodza pielgrzymów) do Królestwa Niebieskiego (czyli do Nadrzędnego Klasztoru w Mird), zaś człowiek w bieli (anielski kapłan) powiedział, że Jezus powróci, kiedy nadejdzie czas restytucji (kiedy przywrócone zostanie fizyczne małżeństwo).

Trzyletni okres separacji Jezusa zakończył się we wrześniu 36 roku. Do żony mógł zbliżyć się w grudniu tego roku.

Jezus doczekał się syna, a te mesjanistyczne narodziny miały miejsce zgodnie z zasadami w 37 roku – rok po powrocie Jezusa w „czasie odnowienia”. Jednak Chrystusa czekało teraz nie mniej niż sześć lat klasztornego odosobnienia i wstrzemięźliwości małżeńskiej.

Pierworodny syn został nazwany Jezus Justus („Justus” znaczy „sprawiedliwy”).

Jezus i Maria ponownie podjęli współżycie małżeńskie w grudniu 43 roku, czyli sześć lat po urodzeniu pierwszego syna. Związki Marii z gnostyczną frakcją Szymona i Heleny (lub nazyrejczykami Jakuba) były Jezusowi na rękę, gdyż wolał to niż jej ewentualne zaangażowanie się w sektę Piotra i Pawła. Maria (tak jak Marta) była kultową Siostrą Łazarza z Betanii i wszyscy dobrze się znali.

Wiosną 44 roku Jezus udał się do Galacji (w Azji Mniejszej) z głównym protezolitą Janem Markiem.

Tego roku Maria urodziła w Prowansji drugiego syna. Był on niesłychanie ważnym Graalowym Dziecięciem i nazwano go Józef.

W 53 roku Jezusa młodszego oficjalnie uznano następcą tronu w synagodze w Koryncie, gdzie otrzymał dawidowy tytuł następcy tronu „Justus” („Sprawiedliwy” lub „Prawy” – Dz 18, 7). W ten sposób zastąpił stryja, Jakuba Sprawiedliwego, jako królewski następca. Osiągając wiek 16 lat Jezus Justus stał się także wielkim Nazyrejczykiem i mógł włożyć czarna szatę, taką jaką nosiła kapłanka Izydy, Bogini Matka.

Jego ojciec, Jezus Chrystus, udał się w 60 roku do Rzymu przez Kretę i Maltę.

Mniej więcej w tym czasie, młodszy brat Jezusa Justusa z dala od niebezpieczeństw Rzymu zakończył edukację i osiadł z matką w Galii. Potem dołączył do nich stryj młodego Józefa, Jakub wygnany w 62 roku z Jerozolimy.

Piotr pojawił się w Rzymie Nerona przyjmując odpowiedzialność za sektę Pawłową, która tymczasem zyskała nazwę „chrześcijanie”. Nerona ogarnęła obsesyjna nienawiść do chrześcijan i wprowadził fanatyczne represyjne rządy. Jego ulubioną torturą było wbijanie nocą na pale i robienie z ofiar żywych pochodni. W wyniku powstania chrześcijan w 64 roku Rzym stanął w płomieniach. O podpalenie podejrzewano niezrównoważonego Nerona, ale cesarz zrzucił winę na chrześcijan. Piotr i Paweł zostali skazani na śmierć.

Przed zgonem Paweł powiedział, że Jezus jest w bezpiecznym miejscu, ale nie zdradził gdzie. Niektórzy sądzili, że udał się do Indii i zmarł w Srinagar w Kaszmirze, gdzie stoi przypisywany mu grobowiec.

Maria Magdalena zmarła w 63 roku w wieku 60 lat w (dzisiejszym) St Baume w południowej Francji daleko od rodzinnego domu i od miejsca gdzie zginął jej małżonek.

W erze Kumran „Maria” nie było imieniem, ale znakomitym tytułem pochodzącym od „Miriam” (imię siostry Mojżesza i Aarona). Miriam (Marie) uczestniczyły w formalnych obowiązkach kapłańskich zakonów tak jak ascetyczna i uzdrowicielska wspólnota terapeutów.

W tradycji gnostycznej Marię Magdalenę łączono z Mądrością (Sophia) reprezentowaną przez Słońce, Księżyc i krąg gwiazd. Wczesne teksty chrześcijańskie określają ją jako „kobietę znającą tego, który jest wszystkim i którą Chrystus ukochał bardziej niż wszystkich uczniów”. Była apostołem obdarzonym wiedzą, widzeniem i przenikliwością znacznie przewyższającą Piotra. Była ukochaną panną młodą, która namaściła Jezusa podczas świętego ślubu (Hieros Gamos) w Betanii.

Zanim Maria Magdalena zmarła w 63 roku, jej syn, Józef został biskupem Saraz. W Morthe d’Arthur Malory’ego Saraz (Sarras) występuje jako królestwo Eweleaka, jest wspomniane w opowieści o Galaadzie, synu Lancelota. Opowieść zaczyna się, gdy Galaad dziedziczy cudowną tarczę Chrystusa i spotyka tajemniczego Białego Rycerza. 

Sarras (Saraz) było to Sahr-Azzach na wybrzeżu Morza Śródziemnego. Lepiej znane jako Gaza było centrum filistyńskim.

Szymon Zelota, wielki przyjaciel Jezusa, przyjął tytuł nadany mu przez Chrystusa po „wskrzeszeniu” – Abrahamowego ojca Eliazara (lub Łazarza). Pod tym imieniem stał się pierwszym biskupem Marsylii.

Jak wskazuje romans pióra Geoffreya z Manmouth, wyspa Avalon była wiązana z mitycznym Tamtym Światem. To właśnie tam Arturem opiekowały się panny. Morgan le Frey obiecała uleczyć rany Artura i nie słyszano o jego śmierci. Dlatego wierzono, że Artur kiedyś może powrócić.

Wątek Świętego Graala jest najbardziej romantyczny w całej literaturze arturiańskiej. Tradycja Graala jest wiekowa, więc trudno umiejscowić ją w czasie. Zwolennicy Graala byli opisani w I-szym wieku, w okresie arturiańskim i w średniowieczu. Sam Graal jest w istocie rzeczy bezczasowy.

Symbolizowały go: talerz, misa, kielich, kamień, hełm, aura, klejnot i winorośl. Działa między innymi leczniczo, edukacyjnie, opiekuńczo tak jak Chrystus był uzdrowicielem, nauczycielem i opiekunem. Jego imię było „Graal”, „Saint Graal”, „Seynt Grayle”, „Sangral”, „Sankgreal”, „SanGrail”, „Sankryal”, ale bez względu na jego nazwę, jego duch wyrażał się przez istotę bohaterskiego czynu.

W najbardziej powszechnej roli Święty Graal to kielich używany przez Jezusa podczas Ostatniej Wieczerzy. Józef z Arymatei (Jakub) miał napełnić go po Ukrzyżowaniu krwią Chrystusa. Ta idea narodziła się w XII wieku.

Młodszy syn  Jezusa i Marii Magdaleny kształcił się w druidyjskim kolegium. Miały one ogromną renomę. W całej Europie było zaledwie 60 takich kolegiów i uniwersytetów, mających 60 tysięcy uczniów. Kapłani druidyjscy nie należeli do Kościoła celtyckiego, ale byli zwartym, utrwalonym elementem w strukturze celtyckiej społeczności w Galii, Brytanii i Irlandii.

Sycylijczyk Diodor opisywał druidów jako „wielkich filozofów i teologów, cieszących się ogromnym szacunkiem”.

Druidowie doskonale znali astronomię i wierzyli w wędrówkę dusz (reinkarnację), będącą elementem starożytnego pitagoreizmu. Już w VI w. p.n.e. Pitagoras założył jedną z najwcześniejszych szkół mistycyzmu. Panował w nich pogląd heliocentryczny (Słońce jest centrum Układu Słonecznego, a nie Ziemia), który głosił potem Mikołaj Kopernik. Dla druidów heliocentryzm był oczywistością i nie do pomyślenia był dla nich pogląd, że Ziemia „stoi” w miejscu i jest centrum Wszechświata.

Graala podobnie jak kamień filozoficzny uznawano za klucz wiedzy i sumę wszystkich rzeczy. W warstwie językowej „Graal” ma swoje źródło w celtyckim słowie gral (kamień), także gar-al to puchar z kamienia.

Tajemnicza, pokryta krwią biała włócznia, zwykle towarzyszy Graalowi i ma być orężem, które przeszyło uda Króla Rybaka. Jest ona identyfikowana z mityczną włócznią Longinusa, która przebiła bok Jezusa i sprawiła, że spłynął krwią. Ta włócznia wraz z kielichem, mieczem i półmiskiem to Świętość Zamku Graala.

Sięgnijmy do kart tarota. Pojawiły się w XIV wieku w północnej Italii, Marsylii i Lyonie. Najbardziej odkrywcze prace związane z symboliką tych kart związane są z amerykańską autorką, Margaret Starbird. Symbolika kart tarota bliska jest tradycji Graala.

Cztery główne kolory Minor Arkanów tarota (56 kart, w tym 4 figuralne – Król, Królowa, Rycerz i Giermek) to Miecze, Kielichy, Denary i Buławy. Odpowiadają one mieczowi, kielichowi, półmiskowi i włóczni – Świętościom Graala.

Po jakimś czasie przybrały postać pików, kierów, kar i trefli, czyli kolorów używanych w obecnych taliach do gry w karty. Pik przedstawia ostrze (męski symbol /\), kiery to Kielich alternatywnego kościoła (kobiecy symbol V), karo to znak służby (półmisek czy drewniany talerz na chleb), a trefl (symbol trwałości rodu Dawida) jest uznawany za puszczającą pędy różdżkę Isajego.

Sekrety tarota tkwiły w 22 kartach Major Arkanów. Karty te zwano z francuska trumfami (atutami). Słowo trumf pochodzi od starofrancuskiego tromfe symbolizując trąbę, która symbolicznie rozdzieliła Kościół Piotrowy.

Współczesne karty do gry zachowały tylko jedną figurę z kart tarota. Jest to Głupiec (Dżoker), który nie jest figurą poważną, ale zawsze wygrywa.

Inną z ważniejszych kart tarota jest Sprawiedliwość, ugwieżdżona Panna z dwusiecznym mieczem i szalkami wagi. Pierwotnie karta ta pokazywała słabość Graala w porównaniu z rzymską inkwizycją  i była znana jako karta Magdaleny.

Inne karty związane z Marią Magdaleną to Wieża, Świat i Moc. W tradycji Graala Wieża (lub Dom Boga) reprezentowała Magdal-eder (Wieżę Trzody jak w księdze Micheasza 4, 8). Przypominała szachową wieżę.

Duch Marii przejawiał się też w Świecie. Stojąca lub tańcząca w obrębie wieńca, naga lub odziana kobieta trzyma berło lub inny symbol monarchy.

W niektórych taliach wizerunek Graala znajdował się na licu karty, a kobietę identyfikowano z Marią Magdaleną. To symbolizowało kontynuację linii Dawida zgodnie z psalmem 89: „Na wieki utwierdzę ród twój, zbudowałem na całe pokolenia tron twój”.

Wykorzystując Tablice Świadectwa, Kosmiczne Prawo i świętą geometrię templariuszowscy budowniczowie wznieśli najdoskonalsze święte pomniki jakie kiedykolwiek ozdobiły chrześcijański świat.

Idea „Notre Dame” („Naszej Pani” – chodziło o Marię Magdalenę) była domeną wyłącznie templariuszów i cystersów.

Legendy arturiańskie mają niewiele wspólnego z mitycznym Arturem – celtyckim Ard-ri (najwyższym królem) i warlordem, którego wojownicy zdobyli groźną reputację w VI wieku. To mądrość Graala wprowadziła Artura w „światła rampy”, w legendach przypisywano jego rycerzom poszukiwania świętego naczynia.

Rycerze Graala i templariusze byli nie tylko Strażnikami Sangreala Stewartów w Szkocji, ale też stali się opiekunami Kamienia Przeznaczenia (Kamienia ze Scone). Ten najświętszy ze szkockich skarbów sprowadził do Szkocji z Irlandii Fergus Móc mac Erk, pierwszy król Dałriadii (V wiek), a do Irlandii trafił około 586 r. p.n.e. z Judei. Święta relikwia podobno jest Kamieniem Przymierza, znanym jako „poduszka Jakuba” (Rdz 28, 18-20), na której w Betel Jakub złożył głowę i podobno zobaczył drabinę sięgającą do nieba. We śnie Bóg obiecał Jakubowi, że jego nasienie wyda licznych królów, którzy z czasem utworzą linię sięgającą do Dawida.

Szkocki królewski dom Stewartów powstał z małżeńskiej unii dziedzicznych następców Jezusa i jego brata Jakuba – Merowingów i celtyckich ludów Brytanii. Sterwartowie byli jedyną dynastią wywodzącą się spod linii Graala. Ich dom z dawien dawna zwano „domem jednorożców”.

Jednorożec desposynes włączono do królewskiego herbu Szkocji. Jednorożec miał odpowiadać męskiemu Jezusowi i wiązał się z przedstawieniem namaszczonego mesjasza w Psalmie 92. Mityczne zwierzę zajmowało poczesne miejsce u albigensów (katarów), którzy zostali unicestwieni przez Inkwizycję.

Ewangelia Marii Magdaleny

(opracowano na podstawie książki Jeana-Yves’a Leloupa p.t. „Ewangelia Marii Magdaleny”)

EWANGELIA MARII MAGDALENY

Od odkrycia manuskryptów z Nag-Hammadi corpus ewangelii wzbogacił się o fascynujące teksty przypisywane Tomaszowi, Filipowi a nawet Piotrowi. Wśród nich ewangelia Marii jest jedynym tekstem, za którego autora uznaje się kobietę.

Spisana około roku 150 jest cennym świadectwem pierwotnego chrześcijaństwa – tradycji, co której prowadzi nas przekład ortodoksyjnego teologa i filozofa Jeana-Yves’a Leloupa.

Miriam z Magdali, inaczej Maria Magdalena, kobieta będąca pierwszym świadkiem Zmartwychwstania przekazuje w niej tajemne nauki objawione jej w widzeniu. Grzesznica z ewangelii kanonicznych ukazuje się tu jako bliska przyjaciółka Jezusa, której zawierzono słowa nieznane nawet apostołom…

STRONA 7

[Strony 1-6 nie zachowały się.]

1 […] „Czym jest materia?

2 Czy będzie trwać wiecznie?”

3 Nauczyciel odrzekł:

4 „Wszystko, co zrodzone, wszystko, co stworzone,

5 wszystkie cząstki natury

6 zazębiają się i są ze sobą połączone.

7 Wszystko, co złożone, zostanie rozwiązane,

8 wszystko powróci do swoich korzeni,

9 materia powróci do początków materii.

10 Kto ma uszy do słuchania, niech słucha”.

„[…] Czym jest materia?” Zanim postawimy sobie pytania dotyczące sensu świata, jego „jak?” i „dlaczego?”, wypada najpierw zapytać, czym ów świat jest, czy rzeczywiście istnieje, czy stworzony jest po to, by trwać, „czy będzie istnieć wiecznie?”, czy nie jest jedynie złudzeniem?

Zanim zadamy pytanie o przyczyny zła i cierpienia w świecie, trzeba najpierw rozstrzygnąć kwestię, czy ów świat „istnieje”, w jaki sposób i dlaczego…

Nauczyciel odrzekł:

„Wszystko, co zrodzone, wszystko, co stworzone,

wszystkie cząstki natury

zazębiają się i są ze sobą połączone.

Wszystko, co złożone, zostanie rozwiązane,”

Nic nie istnieje „samo w sobie” lub „samo z siebie”, świat jest tkaniną zależności; nie można niczego wyłuskać tak, by zarazem nie uchwycić całej sieci powiązań i wszystkich tworzących ją węzłów. Dotyczy to zarówno materii, jak i ludzkiej natury, cielesności człowieka i poruszających go myśli…

20 „Oto dlaczego pojawiło się wśród was Dobro:

21 złączyło się z elementami waszej natury,

22 by ponownie zjednoczyć się z jej korzeniami”.

Brak przyzywa pełni.

Pragnienie przyzywa Źródła.

Dobro jest przejawem wzniosłej Triady sławionej przez mędrców i świętych: Prawdy, Dobroci i Piękna. Dobro jest ich jednością – wyrazem Jedni w wielości wyrażających się przez nie jakości.

– Czym byłaby dobroć, która nie byłaby także światłem, świadomością i prawdą?

Uległością, przyzwoleniem na wszelkiego rodzaju fanatyzm i inkwizycję.

– Czym byłaby prawda, która nie byłaby także dobrocią, miłością, współczuciem?

Surowością, przyzwoleniem na wszelkiego rodzaju fanatyzm i inkwizycję.

– Czym byłoby piękno, które nie byłoby także wyrazem prawdy i dobroci?

Estetyzmem, przyzwoleniem na wszystko, co lśni, lecz nie oświeca, grą sztucznych ogni.

Dobro jest połączeniem Piękna, Dobroci i Prawdy. Jest Jednią, jest przyzwoleniem na Byt.

23 [Nauczyciel] Mówił dalej:

24 „Oto dlaczego jesteście chorzy

25 i dlaczego umrzecie:

26 winne są temu wasze czyny;

27 czynicie to, co oddala was…

28 Kto potrafi, niech zrozumie”.

komentarz:

Omówiwszy kwestię materii, jej nietrwałości i identyfikacji z nią – Nauczyciel pokazuje konsekwencje niewiedzy i przywiązania:

:Oto dlaczego jesteście chorzy

i dlaczego umrzecie:

winne są temu wasze czyny”.

Choroba, cierpienie, śmierć są konsekwencjami naszych uczynków. Nie można więc oskarżać o to nikogo ani niczego i nie ma sensu rozwodzić się nad światem, materią i człowiekiem, nawet gdyby były złe. Nie! Jak powiedziano, zła nie ma, grzechu nie ma; zło i grzech to „Oskarżyciel”, który jest w nas! Zauważmy, że Ojcowie pustyni, w ślad za Apokalipsą, w owym zaniechaniu oskarżania bliźniego, świata i wydarzeń będą widzieć znak „wyzwolenia”: „Oto umarł oskarżyciel naszych braci”. Oskarżyciel, czyli szatan (heb. przeszkoda), diabolos (gr. ten, który dzieli). Jeżeli w nas umarł, jeżeli nie ma już dlań miejsca, jesteśmy wolni. Nie ma w nas już ani niewolnika, ani ofiary, nie ma więc również tego, który oskarżał by okoliczności. Jest Syn Żywy, który bierze odpowiedzialność za to, co go spotyka, nie wini innych ani też siebie. Obserwuje natomiast, w kontekście powiązania przyczyn i skutków, co mogło doprowadzić go do owego stanu choroby, cierpienia i śmierci. W odnowie postępowania i zmianie swego trybu życia widzi sposób, który być może przyniesie mu poprawę jego sytuacji. Możliwości tej nie oczekuje od nikogo innego. Zbawiciel jest w jego wnętrzu, nigdzie indziej.

Źródło wiedzy, która pozwoli mu zrozumieć to, co go spotyka, jest w jego wnętrzu; nikt nie może mu dyktować ani postawy, ani sposobu zachowania się, za którymi musiałby „ślepo” podążać.

Nauczyciel ceni spostrzegawczość. Jest tym, który otwiera w nas inteligencję, serce i oczy służące im za okno na zewnątrz, na świat, w którym będziemy musieli „jakiś czas”, „jeszcze jakiś czas”, żyć, myśleć, cierpieć, szlochać, śmiać się, kochać…

Słowa Nauczyciela są wymagające, ale przynoszą wyzwolenie; jesteście chorzy – zaniechajcie oskarżania dzieciństwa, rodziców, społeczeństwa, kościoła, „niedobrego świata” itd., nie oskarżajcie również siebie: są to wspaniałe słowa, które znajdujemy w pozostałych ewangeliach:

„Nie sądźcie, abyście nie byli sądzeni.

Albowiem jakim sądem sądzicie,

takim was osądzą”.

Obserwujcie, bądźcie uważni i baczcie na to, co możecie zrobić, nie trwońcie czasu, energii i duszy na oskarżenia; jesteście konsekwencją waszych czynów. To przez wasze czyny zmieniacie się i to dzięki nim możecie mieć nadzieję na lepsze życie. Śmierć lub to, co nią nazywacie, także jest konsekwencją waszych uczynków, skoro w bezładnym akcie inteligencji identyfikujecie się z waszym „śmiertelnym ciałem”, z jego śmiertelnymi myślami, emocjami, powiązaniami. Oto skutek lub owoc waszego, jak powiedziano wcześniej, „cudzołożnego” postępowania…

„Czynicie to, co oddala was…”

STRONA 8

1 „Przywiązanie do materii

2 wzbudza namiętność przeciwną naturze.

3 W całym ciele rodzi się troska;

4 dlatego mówię wam:

5 bądźcie w harmonii…<<.

6 A jeżeli trapi was niepokój,

7 niech natchnieniem wam będą

8 wyobrażenia waszej prawdziwej natury.

9 kto ma uczy do słuchania,

10 niech słucha

Oprócz niewiedzy, która byłaby chorobą serca i inteligencji, istnieje przywiązanie będące chorobą pożądania, jego zatrzymaniem lub odrętwieniem, patologicznym skoncentrowaniem na przedmiocie, w którego posiadaniu pożądanie zamierza odnaleźć ukojenie lub zaspokojenie.

Nauczyciel mówi tu o przywiązaniu do materii. Jeżeli przez materię rozumie się wszystko, co złożone i co pewnego dnia zostanie rozwiązane, to nie chodzi wyłącznie o nasze skrawki ziemi, wiejkie posiadłości, skrzynki klejnotów czy konta bankowe. Moga nimi także być osoba lub osoby, stowarzyszenie lub ojczyzna – jeżeli czynimy z nich należący do nas przedmiot. To w tym sensie Jeszua prosi nas na przykład w innych ewangeliach, by w ogóle nie spoglądać na kobietę z pożądliwością, gdyż wówczas nie na kobietę się spogląda, ale na przedmiot możliwej przyjemności lub rozkoszy, pomijając zupełnie Podmiot, którym kobieta ta jest, oraz związek – nieskończenie bardziej bogaty niż fakt posiadania – który mógłby się z ową kobietą zawiązać.

„W całym ciele rodzi się troska”; ciało już to wie, zanim nawet zadamy sobie trud, aby się nad tym zastanowić: jego skarby, jego tak cenne skarby wkrótce zostaną mu odebrane.

Kiedy lekarz mówi umierającemu, że już wkrótce wróci do zdrowia, „ciało ogarnia troska”. Dociera do niego podwójna informacja mogąca wywołac więcej szaleństwa (schizofrenii) i cierpienia niż ukojenia: ciało bardzo dobrze wie, jaki jest jego los, i być może ma prawo oczekiwać innych słów, które nie kierują się wyłącznie do tego, co na skutek swej złożonej natury skazane jest w nim – czy się tego chce, czy nie – na rozwiązanie…

Nauczyciel nie głosi żadnej wiary. Przypomina prawdy oczywiste, trudne do słuchania, ale piękne; przywiązanie, namiętność są przeciwne naturze i do trosk ciała dodają niepokój duszy. Jego celem jest wydobycie nas z tego stanu i sprawienie, byśmy powrócili do swojej prawdziwej natury. Jak powiedzą niektórzy Ojcowie Kościoła: „Nawrócenie się jest powrotem tego, co przeciwne naturze, do tego co jest jej właściwe” (św. Jan Damasceński).

Gdy na jakąś rzecz, krajobraz, osobę spogląda się z miłością, bez przywiązywania się, bez woli zawłaszczania, wówczas widzi się ją lepiej, widzi się jasno; jest to jasne postrzeganie tego, co jest, bez „chęci posiadania”. Dzięki „przyzwoleniu na to, by owa rzecz była tym, czym jest” może się nam objawić Dar. Wszystko zostaje nam ofiarowane choć nic nam się nie należy. Nie zostaliśmy stworzeni po to, aby posiadać, jesteśmy stworzeni po to, aby „być razem z…>>, co pociąga za sobą poczucie odpowiedzialności za wszystkie rzeczy, rozwijające się na ogół poza poczuciem własności.

Scheda po Marii Magdalenie

Poniższy artykuł pochodzi z 47-go numeru Nexusa.

Jego wydawca (Agencja Nolpress) ma stronę internetową zamieszczoną pod adresemhttp://www.nexus.media.pl/

Ich e-mail to nexus@nexus.media.pl

Telefon do Agencji Nolpress to 85 653 55 11

Jeśli kogoś zaciekawiły artykuły „Święty Graal i tajemnica potomków Jezusa” i „Święty Graal i tajemnica potomków Jezusa – dokończenie” to pewnie zainteresuje go poniższy artykuł, który nawiązuje także do bestsellerowej powieści Dana Browna p.t. „Kod da Vinci”. Między innymi Laurence Gardner wyjaśnia, że pierwsze dziecko Jezusa i Marii Magdaleny to nie była Sarah (jak w książce i w filmie „Kod da Vinci”), ale Tamar (Tamar Sarah), co oznacza „palmowy liść”, a Sarah było po prostu izraelskim terminem oznaczającym księżniczkę i te imię nie występowało w I wieku.

Artykuł wyjaśnia także sprawę rzekomego przedstawienia Marii Magdaleny na obrazie „Ostatnia Wieczerza” znajdującym się w klasztorze Santa Maria delle Grazie w Mediolanie. Gdyby Leonardo da Vinci chciał przedstawić żonę Jezusa na obrazie mógł by to zrobić bezkarnie tak jak uczynił n.p. Fro Angelico. Historyczne znaczenie wizerunków Marii Magdaleny w dziełach sztuki czy na malowidłach jest znacznie bardziej wybuchowe, niż to ma miejsce w scenariuszu zaprezentowanym w Kodzie Leonarda da Vinci.

***************************** 

Żona Jezusa, Maria Magdalena, była w początkowym okresie chrześcijaństwa jego najważniejszą postacią, znacznie przewyższającą znaczeniem Piotra i Pawła.

Dziesięć lat temu w książce Bloodline of the Holy Grail (Krew z krwi Jezusa) po raz pierwszy omówiłem ukrywane dane archiwalne dotyczące Chrystusa i Marii Magdaleny oraz znaczenie rodowodu ich potomstwa. Temat ten został podchwycony przez Dana Browna w jego beletrystycznej książce The Da Vinci Code (Kod Leonarda Da Vinci) o wybuchowym i kontrowersyjnym charakterze, która rzuca nowe światło na życie Marii Magdaleny.

W czasie ostatnich dziesięciu lat udało się pozyskać szereg nowych informacji z archiwów klasztornych i templariuszy, które znacznie poszerzają zakres wcześniej opublikowanych danych.

Maria Magdalena jest jedną z najczęściej portretowanych i rzeźbionych klasycystycznych postaci. Artyści i romantycy uwielbiali ją, natomiast kościelny establishment nieustannie ją szkalował. W Nowym Testamencie jest przedstawiona jako sponsor Jezusa, kobieta, którą kochał, bliska towarzyszka jego matki i pierwsza osoba, z którą rozmawiał po zmartwychwstaniu. Mimo to doktryna kościoła głosi, że była ona grzesznicą, co nie przeszkodziło, by ta grzesznica została ostatecznie w roku 1969 uznana za świętą.

Pozycja Marii Magdaleny ma charakter unikalny w historii chrześcijaństwa. Mimo jej wyraźnie drugorzędnej roli w ewangelii w innych tekstach jest przedstawiana jako jedna z czołowych postaci. W rzeczywistości jest najważniejszą postacią chrześcijaństwa, znacznie przewyższającą znaczeniem Piotra i Pawła. Dramat wyłaniający się z watykańskich i klasztornych archiwów dotyczy jej małżeństwa z Jezusem, jej wygnania z Judei w roku 44 n.e. pod zarzutem podburzania i udokumentowanego prześladowania jej potomków przez kolejnych rzymskich cesarzy. Dlaczego Biblia nie zawiera tych faktów? Otóż częściowo zawiera, lecz tych faktów nie naucza się i nie omawia.

Warto tu podkreślić, że mimo istnienia wielu wczesnochrześcijańskich malowideł naściennych w położonych pod ulicami Rzymu katakumbach, najstarsze dotąd odkryte w obiektach położonych na powierzchni wcale nie przedstawiają Jezusa lub jego matki, ale Marię Magdalenę. Jedno z nich zatytułowane Myrrophore (Zwiastun Marii) przedstawia Marię u grobu Chrystusa z alabastronem (naczynie z alabastru, gliny lub szkła przeznaczone na wonności, używane w starożytnej Grecji, Egipcie i Rzymie. – Przyp. tłum.) zawierającym maść. To pochodzące z początku III wieku (na długo przed ustanowieniem Kościoła Rzymskokatolickiego) malowidło zostało znalezione w kaplicy nad rzeką Eufrat w Syrii, skąd w latach trzydziestych XX wieku zostało przeniesione do Galerii Sztuki Uniwersytetu Yale.

Liturgiczne ewangelie nie mówią nic o rodzicach Marii Magdaleny. Mówią o tym natomiast inne teksty historyczne i najistotniejszy w tym przekazie jest jej status cywilny. W ewangeliach, które ze względów strategicznych zostały wykluczone z Nowego Testamentu. W roku 397 n.e. na Radzie w Kartaginie, Maria Magdalena została określona jako żona Mesjasza. Nawet z dokumentów katarskich pochodzących z Prowansji z XIII wieku n.e. jasno wynika, że w kołach gnostycznych była ona „zawsze rozumiana jako żona Jezusa”.

Pewne ustne przekazy, które tego dowodziły, zostały usunięte z Nowego Testamentu przed jego wydaniem, ale szereg innych pozostawiono nietkniętych w ewangeliach i innych księgach kanonu wiary. Nie bez znaczenia są tu relacje z ceremonii ich zaślubin. Nie jest to jednak Kanie, jak sugerowali niektórzy teolodzy, ale znacznie bardziej wyraźny obrzęd namaszczenia sięgający korzeniami tradycji syryjskiej rodziny królewskiej Marii Magdaleny, co potwierdza hebrajski Stary Testament.

Książka Dana Browna Kod Leonarda Da Vinci sugeruje, że Maria pochodziła z linii Benjamina, ale tak nie było. Jej pochodzenie jest znacznie wyższe, wywodziła się z tej samej linii Dawida, co Jezus, z suwerennym rodowodem wiodącym przez panujący w II wieku p.n.e. w Judzie kapłański ród królewski Hasmoneuszy. Dominikańskie i benedyktyńskie zapiski są również zgodne z tym, że pochodzenie Marii Magdaleny ze strony matki wywodzi się z rodzin królewskich Judei, z ze strony ojca z rodzin królewskich Syrii.

Kodzie Leonarda Da Vinci mówi się, że Maria Magdalena i Jezus mieli córkę imieniem Sarah, ale imię to nie występowało w I wieku – był to natomiast izraelski tytuł oznaczający księżniczkę. Imię ich córki (urodzonej w roku 33 n.e.) brzmi Tamar – Tamar Sarah. Imię Tamar znaczy „liść palmowy” i jest identyczne z imieniem, jakie nosiła wymieniana w Starym Testamencie założycielka królewskiego domu Judy i jakie nadano siostrze króla Dawida. Jednak Maria Magdalena i Jezus oprócz córki mieli jeszcze dwóch synów, co potwierdziła dr Barbara Thiering z Rady ds. Badań Teologicznych przy Uniwersytecie w Sydney.

Skąd pochodzą te informacje? O dziwo, większość z nich znaleźć można w tych częściach Nowego Testamentu, które są powszechnie pomijane w naukach serwowanych przez kościelną hierarchię. Są również doskonałe źródła datowane na I wiek n.e. (uściślone przez ojców ruchu chrześcijańskiego), które mówią o brutalnych prześladowaniach, jakich doświadczyła ta linia rodowa.

Po ukrzyżowaniu, zmartwychwstaniu i wniebowstąpieniu Jezusa kolejni rzymscy cesarze, począwszy od Wespazjana (lata 69-79 n.e.), przesyłali swoim dowódcom wojskowym rozkazy mówiące, że potomków Jezusa i jego rodziny należy ścigać i ścinać im głowy. Wybitni historycy, tacy jak Hegesippos i Euzebiusz odnotowali, że dążono do przerwania kontynuacji tego mesjanistycznego królewskiego domu.

Wydany w roku 70 n.e. (około 40 lat po ukrzyżowaniu) cesarski edykt nakazywał: „rodzinę Dawida należy odszukać, nikt królewskiego pochodzenia nie może ostać sie pośród Żydów”. Kolejne doniesienia mówią, że chociaż wielu członków tej rodziny zostało złapanych, niektórych zwolniono i po „zwolnieniu zostali oni przywódcami Kościoła w ściśle dynastycznym porządku, ponieważ posiadali wrodzone prawa i ponieważ pochodzili z królewskiej rodziny”. Ci prześladowani potomkowie nosili nazwę Desposyni (Następcy Pana).

Archiwum Watykańskie ujawnia, że w roku 318 n.e. delegacja potomków Mesjasza stanęła przed Sylwestrem, biskupem Rzymu. Twierdzili oni, że Nazareński Kościół Jezusa ulega deprawacji i że powinien być zarządzany przez prawowitych potomków rodziny, a nie przez despotyczny imperialny reżym. Oświadczono im jednak, że moc zbawienia nie jest związana z Jezusem, lecz z cesarzem Konstantynem, dla którego zostało „zarezerwowane mesjanistyczne dziedzictwo od początku świata”!

Ciężkie było położenie i dola potomków Jezusa i Marii Magdaleny. Wbrew przekazom historycznym ortodoksyjny kler Rzymu, który wykształcał się od IV wieku n.e., doprowadził do ich odsunięcia. Kiedy Jan Kasjan z Betlejem zakładał w IV wieku zakon Kasjanitów, Maria Magdalena cieszyła się w tym zakonie ogromną czcią i jego członkowie stali się oficjalnymi strażnikami jej grobu. W czasach późniejszych Maria Magdalena została ogłoszona Matką Opiekunką Zakonu Dominikanów i szata graficzna z nią związana w wersji dominikanów, franciszkanów i innych grup zakonnych znacznie różniła się od propagowanej przez Kościół Rzymskokatolicki.

Warto tu zauważyć, że podczas gdy Kościół pomniejszał znaczenie Marii Magdaleny, kardynałowie i biskupi zamówili dodatkową liczbę jej portretów do europejskich kościołów. Trudno było pojąć tego przyczynę, ale na szczęście zachowały się zapiski wyjaśniające, jak i dlaczego do tego doszło, przede wszystkim pochodzące z pracowni renesansowego artysty Rafaela, ucznia Michała Anioła i Leonarda da Vinci, którego w roku 1508 wezwał do Rzymu papież Juliusz II.

Pracownia otrzymała zamówienie na udekorowanie kaplicy poświęconej Marii Magdalenie w rzymskich Kościele Trinita dei Monti. Zamówienie mówiło o namalowaniu nastawy w postaci sceny zmartwychwstania i czterech związanych z Marią Magdaleną ściennych fresków. Modelem do tych fresków była Lukrecja Scanatoria, opisywana jako „unafamossima cortigiana di Roma” („sławna rzymska kurtyzana”). W rzeczywistości była ona ulubioną kochanką samego papieża Juliusza. Inne znane kurtyzany dworu papieskiego z okresu odrodzenia to Masina, Vanozza dei Cattanei, Giulia Farnese, Gaspara Stampa, Veronica Franco i Tullia d’Aragona. Kobiety te żyły w największym papieskim przepychu obdarowywane domami, winnicami i wszelkimi dobrami.

Nie stosując się do celibatu obowiązującego w Kościele, watykańscy hierarchowie prowadzili ekstrawaganckie życie seksualne, ale to nie była nowinka okresu renesansu. Była to scheda kultury papieskiej sięgającej korzeniami do rzymskiego prawa cesarza Teodozjusza z V wieku i Justyniana z VI wieku spisanego w Corpus Juris Civilis (Kodeks Prawa Cywilnego). To właśnie wtedy Marii Magdalenie po raz pierwszy przypisano pozabiblijny status nierządnicy, co w roku 591 ogłosił papież Grzegorz.

Obecnie, jak wynika z kronik, jest już oczywiste, że dokument z roku 591 był manewrem rzymskich hierarchów. Maria stała się kozłem ofiarnym. Była konsekwentnie oczerniana przez Kościół, który przypisał jej żal za grzechy, których nie popełniła. Biskupi traktowali ją jako swoje nie kończące sie źródło rozgrzeszenia – czuli się w pełni rozgrzeszeni z łamania celibatu tak długo, jak długo zamawiali portrety pokutnicy Marii Magdaleny.

W pierwszych wiekach Kościoła Rzymskokatolickiego Jezus został odsunięty na bok, nie był traktowany jako postać o dużym znaczeniu. Od czasów Konstantyna Wielkiego cesarze byli ostatecznymi bóstwami ruchu, pełniąc rolę, którą przejęli papieże po upadku Zachodniego Cesarstwa. W kolejnych wiekach autorytet papiestwa stale spadał i w VIII wieku Kościół był bliski całkowitego upadku.

Kluczowi monarchowie Europy wywodzili się z linii Dawida, a niektórzy z nich pochodzili z bezpośredniej linii potomków Jezusa, Desposynów. Wszystkie wysiłki, by ich zniszczyć (jak opisuje to Euzebiusz, Hegesippos i inni) spełzły na niczym. Jedynym sposobem umożliwiającym dworowi papieskiemu ugruntowanie swojej nadrzędnej roli było przejęcie kontroli nad strukturą monarchii, co w roku 751 udało się zrealizować papieżowi Zachariaszowi.

Bez podawania źródła Zachariasz przedstawił nieznany dotąd dokument, który wyglądał na sporządzony 400 lat wcześniej i opatrzony podpisem cesarza Konstantyna. Głosił on, że papież jest osobiście wyznaczonym przez Chrystusa jego reprezentantem na Ziemi z pałacem, którego ranga znacznie przewyższa wszystkie pozostałe pałace świata. Dokument głosił, że udzielona mu przez Boga godność przewyższa godność wszystkich ziemskich władców i że on, papież, posiada moc i upoważnienie do „wyznaczania” królów i królowych jako swoich podwładnych.

Dokument stał się znany jako Donacja Konstantyna i jego zasady zostały z miejsca wprowadzone w życie. Za jego sprawą monarchia przeobraziła się ze strażnika społeczeństwa we władzę absolutną. Od tego momentu europejscy władcy byli koronowani przez papieża i w ten sposób stawali się sługami Kościoła zamiast ludzi. Zlikwidowane Cesarstwo Rzymskie było już reliktem historycznym i Zachariasz wpadł na pomysł utworzenia Świętego Cesarstwa Rzymskiego kontrolowanego z Watykanu.

Pierwszym posunięciem było zdetronizowanie najbardziej wpływowego domu królewskiego Europy – władającej Galią (Francją) dynastii Merowingów. Ta enigmatyczna dynastia szczycąca się genealogią wywodzącą się od izraelskiego króla Dawida rządziła Frankami od 300 lat. Zgodnie z edyktem cesarza Wespazjana z I wieku n.e. który nakazał: „rodzinę Dawida należy odszukać, nikt królewskiego pochodzenia nie może ostać się pośród Żydów” – Merowingowie nie powinni według Zachariasza w ogóle istnieć. W rezultacie doprowadził do ujęcia i uwięzienia ich króla Childerica III, a następnie do osadzenia w jego pałacu rodziny miejscowych notabli, którzy przyjęli nazwę Karolingów. W całym 236-letnim okresie panowania Karolingów jedynym znaczącym królem był Karol Wielki.

W ten sposób udało się ustanowić nowy zwyczaj i zapoczątkować Święte Cesarstwo Rzymskie. Od tego momentu europejscy królowie byli koronowani przez papieża – w Anglii z jego nominacji nastał arcybiskup Cantenbury. Szkocja pozostała osamotniona w swoim oporze przeciwko tej pokrętnej katolickiej inwazji i jej monarchowie byli kolejno ekskomunikowani.

Donacja Konstantyna jest obecnie we wszystkich encyklopediach świata opisywana jako „największe na świecie fałszerstwo”. Dowód na to został odkryty 500 lat temu, Donacja powołuje się na Nowy Testament według Wulgatyprzełożonej na łacinę przez św. Hieronima, który urodził się w roku 347 n.e. czyli co najmniej 20 lat po rzekomym wydaniu i podpisaniu tego dokumentu przez Konstantyna (różne źródła podają odmienne daty rzekomego wydania Donacji przez Konstantyna. Było to według nich między rokiem 315 a 325 n.e. – Przyp. red.). Co więcej, język Donacji jest typowy dla VIII wieku i nie zdradza żadnych cech podobieństwa ze stylem stosowanym w czasach Konstantyna.

Pierwszym, który w roku 1001 ogłosił Donację oszustwem, był saksoński cesarz Otto III, ale tę sprawę ignorowano aż do XV wieku, w którym włoski lingwista Lorenzo Valla zdecydowanie podważył jej prawdziwość. Doszło do tego, kiedy został zatrudniony przez papieża Mikołaja V do pracy w Bibliotece Watykańskiej gdzie odnalazł Donację i ogłosił, że jest ośmiowiecznym fałszerstwem. Tak czy inaczej, dokument ten umożliwił wprowadzenie nowego stylu papieskich rządów. Było to narzędzie, przy pomocy którego Kościół Rzymskokatolicki zawłaszczył władzę polityczną i po upadku Zachodniego Imperium usunął Desposynów, potomków Jezusa i Marii Magdaleny. Dokument ten stał się podstawowym dokumentem papieskiej dominacji nad całym chrześcijaństwem i jego monarchami.

Kodzie Leonarda da Vinci mówi się, w jaki sposób Leonardo da Vinci umieścił skrycie Marię Magdalenę na swoim malowidle naściennym „Ostatnia Wieczerza” znajdującym sie w klasztorze Santa Maria delle Grazie w Mediolanie. W rzeczywistości tak nie było. To przypuszczenie zostało oparte na przestarzałej koncepcji wysuniętej w roku 1994 na podstawie stanu tego malowidła w postaci, jaka zachowała się po oczyszczeniu go w roku 1954 przez Mauro Pellicciolego.

Kodzie da Vinci mówi się, że w czasie renowacji w roku 1954 malowidło „Ostatnia Wieczerza” zostało „oczyszczone aż do oryginalnej farby położonej przez da Vinci”, jednak nie jest to zgodne z prawdą. Już wtedy było wiadomo, że jedynie jedna piąta oryginalnego obrazu da Vinci pozostała nietknięta i że wszystko było pozacierane przez późniejsze przemalowania i kolejne próby renowacji Pelliccioli jedynie oczyścił powierzchnię i zabezpieczył dzieło przed pleśnią.

Dopiero w roku 1978 właściwej renowacji malowidła dokonał znany konserwator dzieł sztuki dr Pinin Brambilla Barcilon. Renowacja zajęła mu dwadzieścia lat i w tym czasie malowidło nie było dostępne dla zwiedzających. Zostało odsłonięte dopiero w roku 1999, zaś źródło, na które powołuje się Dan Brown w swojej książce, zostało napisane pięć lat wcześniej i nie opierało się na obecnie istniejącej „Ostatniej Wieczerzy”.

Podczas zakończonej w roku 1999 renowacji malowidło rzeczywiście zostało odsłonięte aż do oryginalnej farby Leonarda da Vinci, które by świadczyły, że w miejscu, gdzie znajduje się apostoł Jan, była kobieta. Na przykład łańcuch na szyi okazał się pęknięciem ściany. Domniemany zarys piersi na postaci został spowodowany ciemnymi plamami sztukaterii pochodzącej z wcześniejszych prób uzupełnienia tynku. Ponadto w Bibliotece Ambrosina w Mediolanie znajduje się szkic projektu tej postaci, która jest z całą pewnością podpisana „Jan”, natomiast dwa znane portrety Marii Magdaleny autorstwa Leonarda da Vinci nie mają nic wspólnego z postacią apostoła przedstawioną na „Ostatniej Wieczerzy”.

Gdyby Leonardo chciał przedstawić Marię Magdalenę na „Ostatniej Wieczerzy”, mógłby zrobić to bezkarnie. Postąpili tak inni artyści, na przykład Fro Angelico, który przedstawił Marię Magdalenę jako trzynastego apostoła. Nie było żadnej potrzeby, aby artysta zatrudniony przez dominikanów wprowadzał potajemnie Marię Magdalenę, która od XIII wieku była wiodącą postacią w dominikańskich dziełach sztuki jako Matka Protektora Zakonu.

Kolejny wątek Kodu Leonarda da Vinci sugeruje, że Klasztor Syjonu (stolica kantonu Valais położonego w południowo-zachodniej części Szwajcarii; Sion to nazwa francuska, zaś jej niemiecki odpowiednik to Sitten. – Przyp. tłum.) był siedzibą tajnego zakonu zwolenników Marii Magdaleny, którego początki sięgają czasów wypraw krzyżowych. To jest zupełnie wyssane z palca, ponieważ nie było stałej organizacji o tej nazwie. W różnych czasach były cztery nie związane ze sobą organizacje o podobnych nazwach, z których tylko jedna miała bezpośredni związek z Marią Magdaleną.

W rzeczywistości opis tego stowarzyszenia pochodzący z renesansowych kronik Prieure Notre Dame de Sion jest bardzo odkrywczy. Stowarzyszenie to kierowane przez Rene d’Anjou, króla Neapolu, wymienia różnych europejskich królów i królowe oraz osoby z kół artystycznych, takie jak Giotto di Bondone, Jan Van Eyck, Leonardo da Vinci i inni, jako zagorzałych zwolenników spuścizny po Marii Magdalenie. To właśnie w wyniku ich działań założono eremiczną szkołę La Madelaine de St Baumette w Prowansji oraz  ustanowiono betańskie święta w Marsylii, Tarascon i Aix.

Poza tym to, co pisze Dan Brown, Maria Magdalena jest od stuleci ulubienicą artystów, od Giotta di Bondone poczynając, a na Salwadorze Dali kończąc. Obrazy Marii Magdaleny są często bardzo odległe od biblijnych wizerunków, ale nigdy nie jest ona przedstawiana w sposób złośliwy.

Wizerunki Marii Magdaleny w dziełach sztuki, czy to na malowidłach „Ostatnia Wieczerza”, „Magdalena w Kanie”, czy też innych, są zawsze przedstawiane otwarcie i ich historyczne znaczenie jest znacznie bardziej wybuchowe, niż to ma miejsce w scenariuszu zaprezentowanym w Kodzie Leonarda da Vinci.

Sir Laurence Gardner

Autor powyższego artykułu jest autorem książki Bloodline of the Holy Grail (Krew z krwi Jezusa. Święty Graal i tajemnica potomków Jezusa). 

Artykuł o bogach sumeryjskich

Ten artykuł powstał na podstawie świetnej książki Alana Alforda p.t. „Bogowie Nowego Tysiąclecia”. Ma ona kilkaset stron, ale jest niezwykle wciągająca i ciekawa. Czyta się ją bardzo szybko.

Z poniższego artykułu można dowiedzieć się bardzo wielu ciekawych rzeczy m.in. jaka była prawdziwa przyczyna potopu, dlaczego „siódemka” jest liczbą świętą oraz o zagładzie Sodomy i Gomory, która nastąpiła w wyniku użycia przez bogów broni nuklearnej w 2024 roku p.n.e., co potwierdzają dowody geograficzne.

Polecam kupienie książki A.Alforda „Bogowie Nowego Tysiąclecia” i dokładne przeczytanie jej. Naprawdę warto.

Neo

Temat: Biblia i inne święte księgi w odniesieniu do religii chrześcijańskiej i teorii interwencjonizmu.

Motto pracy: „Credo quia absurdum” („Wierzę, bo jest nie do wiary”)

1. Wstęp

Niniejsza praca składa się z czterech części. Wstęp zawiera ogólny opis pracy. We wprowadzeniu  przywoływana jest rola Biblii dla chrześcijan oraz koncepcje interwencjonistów, dotyczące tej księgi oraz innych świętych ksiąg. Kolejna część pracy jest porównaniem dwóch sposobów postrzegania zapisów Biblii i innych świętych tekstów, odnoszących się do:

–         stworzenia świata

–         stworzenia człowieka i wydarzenia w ogrodzie w Edenie

–         potopu 

–         wieży Babel

–         zniszczenia Sodomy i Gomory

–         niewoli egipskiej, wyjścia Izraelitów z Egiptu i przymierza na Synaju

–         Księgi Ezechiela

–         żywota Jezusa Chrystusa

Ta część zawiera także omówienie następujących elementów symboliki biblijnej z pozycji religii chrześcijańskiej i teorii interwencjonizmu:

–         Niebo

–         Piekło

–         Wąż (Szatan)

–         Krzyż

–         Święte liczby

–         Dzień Sądu

Ostatnia część zawiera podsumowanie całej pracy oraz wnioski.

2. Wprowadzenie
 

Biblia jest świętą księgą chrześcijan i Żydów. Z chrześcijańskiego punktu widzenia jest ona objawionym Słowem Bożym, za pośrednictwem którego Bóg mówi do ludzi. Według Pisma Świętego człowiek został stworzony przez Boga Wszechmogącego, który dał człowiekowi władzę nad florą i fauną świata. W chrześcijańskim rozumieniu Biblia mówi o tym jednym duchowym Bogu, który występuje w Starym i Nowym Testamencie. Pismo Święte wyjaśnia sens świata i życia ludzkiego w odniesieniu do Stwórcy.

Interwencjoniści np.: Alan Alford, Erich von Daniken i Walter-Jorg Langbein opierają się na starożytnych tekstach, które łączą stworzenie człowieka z przybyciem bogów-astronautów. Twierdzą oni, że przybysze ci (istoty z krwi i kości) dysponowali zaawansowaną technologią, z pomocą której stworzyli ludzi „na swój obraz i podobieństwo”, z zachowaniem fizycznego podobieństwa.

3. Analiza porównawcza

Stworzenie świata
 

Postaram się porównać dwie koncepcje rozumienia Biblii i innych świętych tekstów przez chrześcijan i interwencjonistów. Zacznę od biblijnego poematu o stworzeniu świata. Według Kościoła opisuje on czyny wszechpotężnego Boga, który stwarza świat z nicości. Wydarzenia związane z dziełem Stwórcy są opisane  w pierwszej Księdze Mojżeszowej (Księdze Rodzaju). Istota duchowa, która stwarza cały świat, jest określana terminem „Bóg”. Stworzenie jest podzielone na siedem dni. Pierwsze trzy dni stworzenia świata stanowi dzieło oddzielenia, a następne trzy – dzieło kreatywne. Ostatni dzień Stwórca przeznaczył na odpoczynek. Pierwszego dnia Bóg oddzielił światłość od ciemności. Drugiego dnia miało miejsce oddzielenie nieba od wody. Trzeciego dnia Stwórca dokonał podziału na lądy i morza. Czwartego dnia została stworzona flora, Księżyc i Słońce. Piątego dnia stworzył Bóg całą faunę świata. Szósty dzień poświęcił na stworzenie człowieka, a siódmy na odpoczynek:

„ I ukończył Bóg w siódmym dniu dzieło swoje, które uczynił i odpoczął dnia siódmego od wszelkiego dzieła, które uczynił. I pobłogosławił Bóg dzień siódmy i poświęcił go, bo w nim odpoczął od wszelkiego dzieła swego, którego Bóg dokonał w stworzeniu. Takie były dzieje nieba i ziemi podczas ich stworzenia”. (Ks. Rdz., 2, 1-4)

W religii chrześcijańskiej dzieło tworzenia świata jest doskonałe. Plan, według którego ono następuje, jest precyzyjnie ustalony. Świat zostaje stworzony z miłości do człowieka, którego Bóg bardzo kocha. W religii chrześcijańskiej stworzenie pokazuje potęgę Stwórcy. Podzielenie dzieła Boga na siedem dni jest związane z poetyckim zabiegiem autora, który chciał, żeby opowieść o powstaniu naszego świata przemawiała do prostych ludzi.

Interwencjoniści powołują się na odkrycia dokonane w ostatnim czasie w starożytnej Mezopotamii, gdzie odkopano dziesiątki tysięcy glinianych tabliczek, które pochodzą sprzed sześciu tysięcy lat. Ich oryginalnym źródłem są zapisy sumeryjskie z około 3800 roku p.n.e. Na jednej z takich tabliczek został spisany najświętszy babiloński tekst rytualny – Enuma Elisz.

Opowiada on o stworzeniu nieba i ziemi przez boga Marduka. Zecharia Sitchin uważa, że Marduk to planeta Nibiru, która dostała się w nasz Układ Słoneczny na skutek jakiegoś niezidentyfikowanego kosmicznego wydarzenia. Twierdzi on, że ta planeta poruszała się w kierunku przeciwnym do ruchu pozostałych planet i zderzyła się z wodną planetą, zwaną Tiamat:

„ Tiamat i Marduk,

najmądrzejszy z „bogów”,

wystąpiły przeciwko sobie;

zwarły się w bliskiej walce,

przystąpiły do bitwy”.

Na podstawie interpretacji Enuma Elisz, Zecharia Sitchin uważa, że po pierwszym zderzeniu Marduk wykonał jedno okrążenie wokół Słońca, po czym doszło do drugiej kolizji:

„Pan zatrzymał się, aby spojrzeć na jej martwe ciało.

Aby oddzielić potwora, którego obmyślił.

Następnie, jak małża, podzielił ją na dwie części.

Pan stanął na tylnej części Tiamat;

Swoją bronią odciął połączoną czaszkę;

Wypruł jej naczynia krwionośne,

Sprawi, że Północny Wiatr zaniósł ją

Do miejsc, które nie były znane”.

Górna część wodnistej Tiamat („czaszka”) jest identyfikowana z przyszłą Ziemią, która została wyrzucona na nową orbitę, razem z jej największym satelitą, Kingu. Ostatni akt dzieła stworzenia miał miejsce za drugim powrotem Marduka na pole bitwy. Tym razem MardukTiamat: zderzył się z pozostałą połówką

„[Drugą] jej połowę rozciągnął jak zasłonę na niebie:

złączył je, ustawił jak strażników…

Zgiął ogon Tiamat, aby uformować Wielki Pas jako bransoletę”.

Na dwóch orbitach Marduk stworzył zarówno niebiosa (pas asteroid), jak i Ziemię, a oprócz tego komety. Te wydarzenia odpowiadają wydarzeniom Dnia Pierwszego i Dnia Drugiego z biblijnej Księgi Rodzaju (Ks. Rdz., 1, 1-8).

Według interwencjonistów Enuma Elisz tłumaczy wiele zagadek naszego Układu Słonecznego. Wyjaśnia w jaki sposób Ziemia zyskała tak dużego satelitę jak Księżyc. Tłumaczy też: niezwykły przechył Urana, wielką czerwoną plamę Jowisza, przeciwny kierunek wirowania Wenus i niesymetryczną orbitę Plutona. Tom Van Flandern jest astronomem, który zakwestionował konwencjonalne teorie, dotyczące komet, między innymi nieprawdopodobną (według niego) teorię chmury Oorta. Uważa on, że „teoria planetarnego zderzenia pozwala wszystkie obserwacje wyjaśnić łatwo i logicznie. Konwencjonalne teorie wymagają znajdowania licznych nowych wyjaśnień dla wielu nowych obserwacji”.

Stworzenie człowieka
 

Chciałbym poruszyć teraz kwestię stworzenia człowieka i wydarzenia w ogrodzie w Edenie. Jest ono opisane w Biblii:

„Potem rzekł Bóg: Uczyńmy człowieka na obraz nasz, podobnego do nas i niech panuje nad rybami morskimi i nad ptactwem niebios, i nad bydłem, i nad całą ziemią, i nad wszelkim płazem pełzającym po ziemi”. (Ks. Rdz., 1, 26)

Według Biblii pierwszym człowiekiem był Adam. Został on stworzony przez Boga, który bardzo go kochał, ale dał mu pewien zakaz:

„ I dał Pan Bóg człowiekowi taki rozkaz: z każdego drzewa ogrodu możesz jeść, ale z drzewa poznania dobra i zła nie wolno ci jeść, bo gdy tylko zjesz z niego, na pewno umrzesz”.

(Ks. Rdz., 2, 16-17)

Ten zakaz czyni człowieka zależnym od Boga. Pomimo wolności, Adam jest związany ze swoim Stwórcą, ponieważ musi ulegać jego woli. Ta konieczność jest związana z sumieniem człowieka.

Interwencjoniści powołują się na starożytny tekst Atra Hasis:

„Ninti oderwała czternaście kawałków gliny;

siedem złożyła po prawej stronie,

siedem złożyła po lewej stronie,

między nimi położyła formę. […]

Mądra i wykształcona,

Zgromadziła dwakroć po siedem bogiń;

Siedem stworzyło mężczyzn,

Siedem stworzyło kobiety.

Bogini Narodzin wydała

Wiatr Oddechu Życia.

W parach byli kompletni,

W parach byli kompletni w jej obecności.

Tymi stworzeniami byli Ludzie –

Stworzenia Bogini Matki”.

Według tego źródła, stworzenia dokonano przez klonowanie. Nowe stworzenie sumeryjskie teksty określają  terminem LU.LU, co dosłownie znaczy „wymieszany”. Interwencjoniści uważają, że ludzie powstali jako hybryda – połączenie bogów z prymitywnymi hominidami.

Twierdzą też, że wiedzą dlaczego stworzono człowieka. Atra Hasis podaje:

„Kiedy bogowie, jak ludzie,

wykonywali pracę i znosili trudy-

trud bogów był wielki,

praca była ciężka,

wiele było zmartwień”.

Atra Hasis opisuje bunt bogów przeciwko swojemu przywódcy – Enlilowi. Zwołano radę bogów, na której bóg Enki znalazł rozwiązanie:

„Skoro obecna jest Bogini Narodzin,

niech stworzy Prymitywnego Robotnika,

niech on dźwiga jarzmo,

niech on znosi trud bogów!”

Alan Alford stworzenie człowieka przypisuje bogowi Enki, którego siedzibą była Afryka. AtraHasis opisuje spór między nim, a jego bratem – Enlilem. Obaj chcieli zatrzymać ludzi dla siebie, aby pomagali im w pracy. Człowiek został zabrany siłą i umieszczony w ogrodzie Edenu. W języku sumeryjskim E.DIN, znaczy „Dom Szlachetnych”, więc rajski ogród musiał być siedzibą bogów. W Edenie znajdowało się Drzewo Życia, które było obdarzone mocą przedłużania życia. Enlil chciał, żeby jego robotnicy żyli jak najdłużej, więc zakazał im jedzenia owocu z drzewa poznania dobra i zła. Jedząc zakazany owoc, ludzie zdobyli seksualność, ale stracili długowieczność, za co odpowiedzialny był wąż:

„A wąż był chytrzejszy niż wszystkie dzikie zwierzęta, które uczynił Pan Bóg. I rzekł do kobiety: Czy rzeczywiście Bóg powiedział: Nie ze wszystkich drzew ogrodu wolno wam jeść? A kobieta odpowiedziała wężowi: możemy jeść owoce z drzew ogrodu, Tylko z owocu drzewa, które jest w środku ogrodu, rzekł Bóg: Nie wolno wam z niego jeść ani się go dotykać, abyście nie umarli. Na to rzekł wąż do kobiety: Na pewno nie umrzecie, Lecz Bóg wie, że gdy tylko zjecie z niego, otworzą się wam oczy i będziecie jak Bóg, znający dobro i zło”. (Ks. Rdz 3, 1-5)

Alan Alford utożsamia węża z bogiem Enki, który chciał zemścić się na bracie za kradzież robotników z Afryki. Kiedy ludzie poznali seksualność, stali się bezużyteczni dla Enlila, który wygnał ich z raju:

„ Odprawił go więc Pan Bóg z ogrodu Eden, aby uprawiał ziemię, z której został wzięty. I tak wygnał człowieka, a na wschód od ogrodu Eden umieścił cheruby i płomienisty miecz wirujący, aby strzegły drogi do drzewa życia”. (Ks. Rdz., 3, 23-24)

Z Atra Hasis wynika, że Węża można utożsamiać z dobrodziejem ludzkości. W kilku kulturach (np. Majów i Azteków) wąż jest symbolem dobra.

Potop

Zajmę się teraz kwestią legendarnego potopu. Pamięć o tej katastrofie sięga bardzo dawnej przeszłości i była wzbogacana przez legendy z różnych epok. Idea potopu jest związana z oczyszczeniem w celu osiągnięcia zbawienia, gdyż woda posiada moc obmywania z grzechu:

„ Oto Ja, Ja ustanawiam przymierze moje z wami (…) I ustanawiam przymierze moje z wami, że już nigdy nie zostanie wytępione żadne ciało wodami potopu i że już nigdy nie będzie potopu, który by zniszczył ziemię.(…) Wspomnę na przymierze moje, które jest między mną a wami i wszelką istotą żyjącą we wszelkim ciele i już nigdy nie będzie wód potopu, które by zniszczyły wszelkie ciało. Gdy tedy łuk ukaże się na obłoku, spojrzę nań, aby wspomnieć na przymierze wieczne między Bogiem a wszelką istotą żyjącą, wszelkim ciałem, które jest na ziemi. I rzekł Bóg do Noego: To jest znak przymierza, które ustanowiłem między mną a wszelkim ciałem, które jest na ziemi”. (Ks. Rdz., 9, 9-17)

Potop jest uważany za zbawczy wyrok Boga, który urzeczywistni dawne przymierze z Noem.

Interwencjoniści także odwołują się do biblijnej opowieści o potopie.

Według Eposu o Gilgameszu, potop spowodowała planeta Nibiru, która wywołała potężne ruchy tektoniczne, czego efektem ubocznym było topnienie czapy lodowej i zwiększenie ilości wód w oceanie. Zmianie uległo też pole magnetyczne, co miało miejsce około 12,5 tysięcy lat temu. Bogowie nie mogli zapobiec katastrofie. Ustalili oni, że nadchodzący potop będzie trzymany w tajemnicy przed ludźmi. Enlil (biblijny „Pan”) pragnął, żeby ludzie zostali zniszczeni:

„A gdy Pan widział, że wielka jest złość człowieka na ziemi i że wszelkie jego myśli oraz dążenia jego serca są ustawicznie złe, Żałował Pan, że uczynił człowieka na ziemi i bolał nad tym w sercu swoim”.

(Ks. Rdz., 6, 5-6)

Jego brat Enki, który był osobiście zaangażowany w stworzenie pierwszego Adama (robotnika LU.LU) odnosił się przyjaźnie do ludzkości i był wrogo nastawiony do Enlila. Pomimo złożenia przysięgi, ostrzegł on kapłana Atra-Hasis (co znaczy „Niezwykle mądry”) o nadchodzącej powodzi. Bóg Enki przemówił do wybrańca zza trzcinowej zasłony i udzielił mu dokładnych instrukcji odnośnie do budowy statku. Atra Hasis opisuje tą samą historię co Biblia, ale dostarcza drugoplanowych szczegółów, dzięki którym można ją lepiej zrozumieć.

Wieża Babel

Poruszę teraz kwestię budowy Wieży Babel. Została ona zbudowana w Babilonie, które było miastem zła. Rozmiłowało się ono we własnej potędze a jego mieszkańcy postanowili zbudować bardzo wysoką wieżę:

„ Potem rzekli: nuże zbudujmy sobie miasto i wieżę, której szczyt sięgałby aż do nieba, i uczyńmy sobie imię, abyśmy nie rozproszyli się po całej ziemi”! (Ks. Rdz., 11, 4)

Bóg postanowił zstąpić do miasta, żeby ukarać ludzi za ich pychę:

„Przeto zstąpmy tam i pomieszajmy ich język, aby nikt nie rozumiał języka drugiego! I rozproszył ich Pan stamtąd po całej ziemi, i przestali budować miasto. Dlatego nazwano je Babel, bo tam pomieszał Pan język całej ziemi i rozproszył ich stamtąd po całej powierzchni ziemi”. (Ks. Rdz., 11, 7-9)

Historia o Wieży Babel uczy tego, że żaden człowiek nie może się równać z Bogiem.

Interwencjoniści uważają, że opowieść o Wieży Babel ma swoje korzenie w konflikcie między bogami. Istnieje arkadyjski tekst, który pokrywa się z biblijnym opisem tych wydarzeń. Wskazuje on, że buntownikiem był Marduk, a biblijnym „Panem” Enlil, który:

„Wieżę ich twierdzy nocą

całkowicie unicestwił.

W gniewie wydał rozkaz:

Postanowił rozproszyć.

Polecił swoim doradcom zmieszać.

(…) zatrzymał ich bieg”.

Marduk był naturalnym przeciwnikiem Enlila, gdyż jego ojcem był Enki. Nienawiść  między Enkitami i Enlilitami zaczęła się już od sporu o robotników LU.LU, a potem pogłębiała się w kolejnych wojnach. Alan Alford uważa, że incydent z Wieżą Babel musiał być niezbyt ważny, gdyż został wywołany przez stosunkowo niewielką grupę ludzi.

Zniszczenie Sodomy i Gomory

Zajmę się teraz biblijną opowieścią o zniszczeniu Sodomy i Gomory. Były to złe miasta, których mieszkańcy grzeszyli przeciwko Bogu. Grzech Sodomy i Gomory polegał na rozpuście i próżniaczym trybie życia. Biblia opisuje zniszczenie złych miast przez Boga:

„Wtedy Pan spuścił na Sodomę i Gomorę deszcz siarki i ognia, sam Pan z nieba, I zniszczył owe miasta i cały okrąg, i wszystkich mieszkańców owych miast oraz roślinność ziemi”. (KS. Rdz., 11, 24-25)

Opowieść o zniszczeniu Sodomy i Gomory to religijny symbol. Historia ta uczy, że Bóg karze wszelką nieprawość. Jest to przestroga dla wszystkich współczesnych miast, które są podobne do Sodomy i Gomory. Tylko Lot z córkami ocaleli ze straszliwej katastrofy. Inny los spotkał jego żonę:

„ Lecz żona Lota obejrzała się za siebie i stała się słupem soli”. (Ks. Rdz., 11, 26).

Na tym przykładzie widać miłosierdzie Boga. Stwórca zdecydował się ocalić ludzi, którzy na to zasługiwali.

Interwencjoniści powołują się na starożytne teksty, mówiące o tych samych wydarzeniach co Biblia, ale znacznie od nich starsze. Alan Alford (na podstawie analizy tych tekstów) uważa, że zniszczenie Sodomy i Gomory przez „ogień i siarkę” nastąpiło w wyniku użycia przez bogów broni nuklearnej w 2024 roku p.n.e. Grzech tych miast polegał na zdradzie i sojuszu z Mardukiem. Miał on objąć władzę w Babilonie, ale inni bogowie stanowczo się temu sprzeciwiali. Jeden z nich, imieniem Erra, odgrażał się, że użyje siły przeciwko Mardukowi. Zaproponował on, by użyć broni przeciwko Sodomie i Gomorze: Interwencjoniści powołują się na starożytne teksty, które mówią o tych samych wydarzeniach, co Biblia, ale znacznie od niej starsze. Dostarczają one drugoplanowych szczegółów, których brak w Starym Testamencie.

„Erra podążył królewską Drogą.

Zniszczył miasta,

Zamienił je w pustkowie.

Sprawił, że w górach zapanował głód,

Wyniszczył zwierzęta”. („Poemat Erry”)

W biblijnej opowieści o zniszczeniu Sodomy i Gomory czytamy, że żona Lota zamieniła się w „słup soli”. Słowo sól można różnie tłumaczyć. W sumeryjskim opisie wydarzeń znajduje się wyraz NIMUR, który oznacza zarówno „sól”, jak i „dym”. Alan Alford uważa, że żona Lota zamieniła się w „słup dymu”. Istnieją dowody geograficzne, które potwierdzają teorię, że Sodoma i Gomora zostały zniszczone przez wybuch jądrowy.Do dzisiejszego dnia wody źródeł wokół południowych krańców Morza Martwego wykazują nienaturalny poziom radioaktywności.  

Niewola egipska, wyjście Izraelitów z Egiptu i przymierze na Synaju

Te wydarzenia są opisane w drugiej Księdze Mojżeszowej (Księdze Wyjścia). Historia wyjścia zaczęła się w Egipcie, gdzie Izraelici byli pod panowaniem Egipcjan. Bóg objawił się Mojżeszowi pod imieniem Jahwe:

„A Bóg rzekł do Mojżesza: Jestem, który jestem. I dodał: Tak powiesz do synów Izraelskich: Jahwe posłał mnie do was”! (Ks. Wj 3, 14).

Stwórca powiedział swojemu wybrańcowi, żeby poszedł do faraona i zażądał uwolnienia Izraelitów:

„Idź więc jutro do faraona, gdy będzie wychodził nad wodę, stań przed nim na brzegu Nilu, a weź w rękę swoją laskę, która się zamieniła w węża. I powiedz mu: Pan, Bóg Hebrajczyków posłał mnie do ciebie z wezwaniem: Wypuść lud mój, aby mi służył na pustyni; lecz ty dotychczas nie usłuchałeś”.

(Ks. Wj 7, 15-16).

Jahwe zesłał na Egipt dziesięć strasznych plag. Dopiero ostatnia z nich – śmierć wszystkich pierworodnych, umożliwiła Izraelitom wyjście z ziemi egipskiej. Naród wybrany przeszedł przez Morze Czerwone, dzięki potędze Jahwe, który sprawił, że wody rozstąpiły się przed nim. Bóg ukarał Egipcjan zalewając ich wojska, podążające za ludem Izraela.

Wyjście z Egiptu oznacza prawdziwe narodziny narodu wybranego. To właśnie wtedy zrodził Bóg Izraela i stał się dla niego ojcem pełnym miłości i zatroskania. Wyjście z Egiptu jest rękojmią zbawienia.

Po przejściu przez Morze Czerwone, naród wybrany czekała czterdziestoletnia wędrówka po pustyni. Jej celem była Góra Synaj, na której Jahwe zawarł z Izraelitami przymierze. Godząc się na jego zawarcie, Bóg postawił równocześnie warunki, które naród wybrany powinien był zachować. Zostały one zawarte w Dziesięciu Przykazaniach. Bóg podarował swojemu ludowi Arkę Przymierza, która miała świadczyć o pierwotnych zobowiązaniach, które Izrael wziął na siebie. Jest ona pomieszczeniem, w którym znajdują się „tablice Świadectwa”. Arka to znak przebywania Boga w Izraelu. Przymierze na Synaju uchodzi za akt dający początek ludowi bożemu.

Interwencjoniści twierdzą, że Izraelici zostali wybrani przez Iszkura, najmłodszego syna Enlila, który przyjął tajemnicze imię Jahwe, żeby wrogowie Izraela nie rozpoznali w nim boga z ich własnego panteonu. Chciał on przywrócić ludziom dawne cnoty i wartości (istniały one u starożytnych Sumerów, którzy bezgranicznie ufali swoim bogom), więc zabrał ich na 40 lat na Synaj. Tylko przez monoteizm ludzie mogli odzyskać dawno utracony złoty wiek. Jahwe postępował według precyzyjnego planu. Przewidywał on osiągnięcie trzech celów, poza uwolnieniem Izraelitów. Pierwszym z nich było osłabienie Egiptu na tyle, aby nie mógł stanowić zagrożenia dla nowego monoteistycznego królestwa. Po drugie, Jahwe chciał zdobyć reputację, która budziłaby respekt u wrogów Izraela. Trzecim celem było zjednanie sobie lub zastraszenie Egipcjan, aby uzyskać od nich srebro i złoto. Te cenne metale były potrzebne do skonstruowania arki przymierza, przez którą Jahwe mógł się komunikować z ludem wybranym, podczas załatwiania swoich spraw w Ameryce. Osiągnięcie wszystkich tych celów wymagało eskalacji „plag” nękających Egipt.

Alan Alford uważa, że opisany w Biblii charakter Jahwe doskonale pasuje do Iszkura. Był on stronnikiem Enlila, co odpowiada wizerunkowi biblijnego Boga – wrogo nastawionego do Babilonu, Egiptu i Marduka. Oprócz tego, Iszkur był przedstawiany jako bóg burzy ze słynnym symbolem trójzęba. Alford uważa, że ta symbolika doskonale pasuje do sposobu, w jaki Jahwe zmusił Egipcjan do uwolnienia Izraelitów:

„I wyciągnął Mojżesz laskę swoją ku niebu, a Pan zesłał grzmoty i grad, i ogień spadł na ziemię – Pan spuścił grad na ziemię egipską”. (Ks. Wj 9, 23)

Była to najstraszliwsza burza, jakiej doświadczył Egipt, która nadeszła w starannie wybranym momencie.

Alan Alford uważa, że wskazówki zawarte w Biblii mogą nam pomóc w ustaleniu prawdziwej tożsamości Jahwe (według niego imię Jahwe miało na celu jej ukrycie):

„Odezwał się Bóg do Mojżesza i rzekł: Jam jest Pan. Objawiłem się Abrahamowi, Izaakowi i Jakubowi jako El Szaddai, lecz mojego imienia Jahwe im nie wyjawiłem”. (Ks. Wj., 6, 2-3)

Imię El Szaddai wywodzi się z arkadyjskiego szadu, co znaczy „góry”, więc powinno się tłumaczyć jako „Bóg Gór”. Według Alforda, to określenie świetnie pasuje do Iszkura, bowiem w języku sumeryjskim ISZ.KUR oznacza „Ten z dalekich, górzystych krajów”. Identyfikując Jahwe z Iszkurem, twierdzi on, że był to bóg z „krwi i kości”, który dysponował zaawansowaną technologią.

Księga Ezechiela
 

Zajmę się teraz Księgą Ezechiela. Występuje w niej profetyzm, czyli zjawisko przypisywania wybranej przez Boga jednostce ludzkiej daru przewidywania przyszłości. Należy ona do ksiąg prorockich – prorokiem jest kapłan Ezechiel, który w roku 592 p.n.e. przeżył pierwszą z szeregu zadziwiających „wizji”, które miał w ciągu dziewiętnastu lat:

„ I spojrzałem, a oto gwałtowny wiatr powiał z północy i pojawił się wielki obłok, płomienny ogień i blask dookoła niego, a z jego środka spośród ognia lśniło coś jakby błysk polerowanego kruszcu. A pośród niego było coś w kształcie czterech żywych istot. A z wyglądu były podobne do człowieka, lecz każda z nich miała cztery twarze i każda cztery skrzydła. Ich nogi były proste, a stopa ich nogi była jak kopyto cielęcia i lśniły jak polerowany brąz. Pod ich skrzydłami z czterech stron były ludzkie ręce; a te cztery żywe istoty miały twarze i skrzydła. Ich skrzydła nawzajem się dotykały, ich twarze nie obracały się, gdy się posuwały, każda posuwała się wprost przed siebie.

A gdy spojrzałem na żywe istoty, oto na ziemi obok każdej z czterech żywych istot było koło. A wygląd kół i ich wykonanie było jak chryzolit i wszystkie cztery miały jednakowy kształt; tak wyglądały i tak były wykonane, jakby jedno koło było w drugim. Gdy jechały, posuwały się w czterech kierunkach, a jadąc nie obracały się. I widziałem, że wszystkie cztery miały obręcze, wysokie i straszliwe, i były dokoła pełne oczu.

A gdy żywe istoty poruszały się naprzód, wtedy i koła posuwały się obok nich, a gdy żywe istoty wznosiły się ponad ziemię, wznosiły się i koła. Szły tam, gdzie Duch chciał, aby szły, a koła wznosiły się wraz z nimi, gdyż w kołach był duch żywych istot”.  (Ks. Ez., 1, 4-20)

Ezechiel został powołany przez Boga na proroka. W Biblii czytamy, że czuje on bardzo wyraźnie ciążącą nad nim rękę Bożą:

„A Duch podniósł mnie i porwał z sobą. I szedłem w zaprawionym goryczą podnieceniu ducha, a ręka Pana mocno mi ciążyła”. (Ks. Ez., 3, 14)

Celem powołania Ezechiela jest posłannictwo, którego narzędziem są słowa proroka, mającego wypowiadać słowa Boże.

Interwencjoniści też odwołują się do tej księgi. Uważają oni, że Ezechiel widział statek kosmiczny. Nie był on prorokiem, ale zwykłym człowiekiem, który zobaczył coś, co przekraczało jego granice pojmowania i zasób słownictwa. W 1968 roku, po pierwszej publikacji „Chariots of the Gods” („Rydwany bogów”) Ericha von Danikena, wielu naukowców atakowało go za swoje poglądy. Jednym z nich był Jesef Blumrich. Jego referencje były pierwszorzędne – główny inżynier NASA, zaangażowany w budowę stacji Skylab i promów kosmicznych, w 1972 roku otrzymał rzadkie odznaczenie NASA Exceptional Service Medal za wybitny udział w projektach Saturn i Apollo. Josef BlumrichEzechiela, aby obalić sugestię von Danikena, który uważał, że Ezachiel widział statek kosmiczny: zaczął analizować fragmenty z Księgi

„Czytałem „Rydwany bogów” z wyższością człowieka, który z góry wie, że to wszystko to bzdury. Wśród mnóstwa materiału, podanego przez von Danikena, dopiero czytając opis szczegółów technicznych z wizji Ezechiela znalazłem się na gruncie, na którym mogłem przyłączyć się do dyskusji, jako że większość życia spędziłem na projektowaniu samolotów i rakiet. Wziąłem więc Biblię, by przeczytać cały tekst, będąc pewnym, że w ciągu kilku minut zniszczę Danikena”.

Po długich i czasochłonnych badaniach cyniczny Blumrich przekonał się do koncepcji Danikena i w 1973 roku opublikował swoją książkę „The Spaceships of Ezekiel” („Statki kosmiczne Ezechiela”).

Blumrich w drodze dedukcji odtworzył wygląd i wielkość pojazdów, które oglądał Ezechiel, przypominające  Gemini lub Apolla, z wirnikowymi urządzeniami pozwalającymi na start i lot w atmosferze oraz zidentyfikował wiele elementów, takich jak łopaty wirnika, profilowane osłony i wciągane koła. Doszedł do wniosku, że kształt statku musiał być tą samą formą, jaką NASA uznała za najodpowiedniejszą dla orbitowania oraz startów i lądowań. Sporządzony przez rysunek pojazdu przypomina kapsułę

Blumrich napisał:

„Same wirniki można poznać po takich cechach jak składane skrzydła, możliwość zmiany pozycji i przemyślany układ rakietowych silników kierunkowych. Wszystkie te elementy pasują do siebie, nie pozostawiając żadnych nie rozwiązanych kwestii ani sprzeczności; stanowią jednoznaczne świadectwo dobrze przemyślanego wyrafinowanego projektu”.

Współczesne urządzenia, takie jak te, które widział Ezechiel, były nie tylko opisywane w starożytnych tekstach, ale też przedstawiane w formie rysunków, malowideł i odlewów z metalu. Pod wpływem uwarunkowań swojej własnej kultury przywiązani do ziemi Hebrajczycy nazywali je „rydwanami”, pływający po morzu Egipcjanie „łodziami niebios”, Chińczycy zaś uważali je za smoki. Z czasem w ich opisach pojawiły się określenia religijne, takie jak „chwała” czy też „duch” Pana. Według koncepcji interwencjonistów, Ezechiel widział statek kosmiczny, ale nie potrafił zrozumieć tego zjawiska, więc uważał je za znak od Boga. 

Żywot Jezusa

Poruszę teraz kwestię żywota Jezusa, opisanego w ewangeliach. W doktrynie chrześcijańskiej Chrystus jest Synem Boga i należy do Trójcy Świętej (Bóg Ojciec, Syn Boży i Duch Święty). Jego narodzeniu towarzyszyło Niepokalane Poczęcie, ponieważ jego matka (Maryja) uchodziła za niepłodną. Przyjście na świat Chrystusa dowodzi potęgi Stwórcy:

„ Bo u Boga żadna rzecz nie jest niemożliwa”. (Łk. 1, 37)

Jezus mówił o trudniejszej drodze, o kochającym wszystkich Bogu i o czekającym nas wiecznym życiu w raju. Chrystus uczył o Bogu Ojcu niewidzialnym, lecz wszystko widzącym i wiedzącym o wszystkich uczynkach oraz myślach swych dzieci. Żadna inna religia nie głosiła takiej bliskości Ojca z dziećmi, takiej równości wszystkich – dobrych, złych i niewdzięcznych.

Nauczanie Jezusa często przybierało formę przypowieści – historii o podwójnym znaczeniu: dosłownym i metaforycznym. Ich celem było zainspirowanie słuchacza do głębokiego rozważenia poruszanych w niej kwestii i wywołanie zmian w jego świadomości.

Jezus dokonał wielu cudów np.: przemiana wody w wino w Kanie Galilejskiej albo pomnożenie ryb nad jeziorem Genezaret.

Przeciwnicy Chrystusa zorganizowali przeciw niemu spisek, pojmali go, a Sanhedryn (złożony z siedemdziesięciu jeden osób żydowski Sąd Najwyższy) zarzucił mu bluźnierstwo i zwrócił się do Rzymian o wymierzenie kary. Rzymianie, niepewni co czynić w tej sytuacji, zarządzili głosowanie. Zgromadzony tłum skazał Jezusa na śmierć przez ukrzyżowanie.

Po śmierci Chrystus został złożony w grobie, a trzy dni później – jak czytamy Piśmie Świętym – zmartwychwstał, wrócił pożegnać się z uczniami, a potem wstąpił do nieba. Chrystus pokazał, że życie wieczne można osiągnąć przez poświęcenie, a oczyszczenie duszy przez miłość i przebaczenie. Zmazał grzechy sprowadzone na świat przez węża w rajskim ogrodzie.

Interwencjoniści uważają, że Chrystus narodził się z Marii i chciał zwrócić uwagę ludzi na duchowość.

Uważają Go za boga z krwi i kości, który chciał, żeby świat był lepszy.

Zajmę się teraz symboliką biblijną.

Niebo

Swoje rozważania zacznę od Nieba. Jest to miejsce, w którym Bóg gromadzi swoich wybranych. Dostają się tam ludzie, którzy na to zasłużyli. Niebo jest miejscem tajemniczym i bardzo niedostępnym:

„ Nikt nie wstąpił do nieba”.  (J 3,13)

Trzeba było szaleństwa króla Babelu, by zamierzać dostać się do nieba, bo znaczyłoby to zrównanie się z Najwyższym. W ten sposób powstał związek pomiędzy niebem, a Bogiem. W niebie Bóg jest u siebie:

„Niebo jest niebem Pańskim, synom zaś ludzkim dał ziemię”. (Ps 115, 16)

Interwencjoniści uważają, że Niebo ze starożytnych pism to punkt w którym planeta Nibiru przecina orbitę Tiamat. Powołują się oni na Biblię: 

„Uczynił więc Bóg [Elohim] sklepienie [Raki’a] i oddzielił wody pod sklepieniem od wód nad sklepieniem; i tak się stało. I nazwał Bóg sklepienie niebem [Szama’im]”.  (Ks. Rdz., 1, 7-8)

Według Alana Alforda, ten tekst został fatalnie przetłumaczony, ale można go zrozumieć. Kluczem jest słowo Raki’a, które znaczy dosłownie „wykuta bransoleta” – wyraźna aluzja do pasa asteroid. Alford uważa, że Elohim pełnił tu taką samą rolę, jak planeta Nibiru, w powstaniu pasa asteroid (było to opisane w Enuma Elisz). „Wody” to zewnętrzne i wewnętrzne planety, które zostały rozdzielone w wyniku dokonanego przez Nibiru „aktu stworzenia”.

Termin Szama’im znaczy „tam, gdzie były wody”. Mamy więc wyraźną wzmiankę o wodnej planecie Tiamat, z której powstała Ziemia i pas asteroid. Zdaniem Alforda, „Niebo” z Księgi Rodzaju jest istniejącym naprawdę, konkretnym miejscem – orbitą, w którym znajdowała się Tiamat.

Idea Nieba była w ciągu tysiącleci przekazywana z pokolenia na pokolenie, aż nabrała znaczenia „dobrej rzeczy”. Nie ma wielkiej różnicy między symboliką egipskich obelisków a iglic współczesnych kościołów i katedr. Ludzkość zawsze pragnęła wznieść się – dosłownie – do nieba. 

Piekło

Zajmę się teraz piekłem. Teolodzy chrześcijańscy uważają, że jest to miejsce, do którego udają się najwięksi grzesznicy. Obrazy piekła spotykane w Ewangeliach są związane z plastycznym przedstawieniem śmierci w ogniu.

Aż do śmierci Chrystusa, żaden człowiek nie mógł wydostać się z tego strasznego miejsca. Jezus, poprzez odkupienie, zwyciężył bramy piekielne i dał nam dar życia wiecznego.

Interwencjoniści powołują się na Świadków Jehowy. Oto ich definicja Piekła:

„[Piekło] to hebrajski Szeol ze Starego Testamentu i grecki Hades z Septuaginty i Nowego Testamentu. Ponieważ słowo Szeol w Starym Testamencie oznacza tylko miejsce pobytu zmarłych i nie sugeruje żadnych ocen moralnych, „piekło: w dzisiejszym znaczeniu nie jest jego najlepszym tłumaczeniem”.

Słowo Szeol można tłumaczyć jako „grób” lub „jama”. Alan Alford uważa, że idea sze’ohlusze’ohl nabrało podwójnego znaczenia – „grób i kopalnia”. wywodzi się z kopalni w Afryce. Były to ciemne jamy, sięgające głębin Ziemi. Wielu niewolników umierało w kopalniach – w ten sposób powstała legenda, że zaświaty są „miejscem bez powrotu”. Z czasem słowo

Alford uważa, że korzeni piekła należy szukać w Afryce i jej kopalniach.

Szatan

Poruszę teraz kwestię Szatana. Teologowie chrześcijańscy twierdzą, że jest on złym duchem i chce oddalić ludzi od Boga. Szatana nie można zobaczyć, ale jego działanie przejawia się bądź w działalności innych istot (demony lub duchy nieczyste), bądź w pokusach.

Interwencjoniści mają odmienne zdanie. Imię Szatan pochodzi od hebrajskiego słowa satan, które oznacza „przeciwnika”. Według tego tłumaczenia, nic nie wskazuje na to, że miałby on być wcieleniem zła. Alan Alford uważa, że wizerunek Szatana jako złego ducha, usiłującego zwieść ludzkość, bez wątpienia ma swoje źródło w opowieści o Ogrodzie Edenu, ale tam chodziło o polityczny spór między dwoma bogami – Enki i Enlilem. Pierwszy z nich był kojarzony z wężem, więc Szatan także jest utożsamiany z tym zwierzęciem.

Krzyż

Zajmę się teraz symboliką krzyża, na którym umarł Chrystus. Krzyż był narzędziem odkupienia. Od czasu śmierci Jezusa kojarzy się nam z naszym zbawieniem. Od tego momentu przestał być narzędziem hańby i stał się symbolem zbawienia.

Interwencjoniści uważają, że znaczenie symbolu krzyża jest związane z planetą bogów – Nibiru. Sumerowie nazywali ją „Planetą Skrzyżowania”, ponieważ miała ona zawsze wracać na miejsce kosmicznej bitwy, gdzie jej droga skrzyżowała się z drogą planety Tiamat.

Święte liczby

Poruszę teraz kwestię świętych liczb. Skoncentruję się na dwóch liczbach: siedem i dwanaście. Według teologów chrześcijańskich, pierwsza z nich sugeruje jakąś wielką ilość :

„Sprawiedliwy upada siedem razy na dzień”. (Prz 24, 16)

„Piotr chce przebaczać siedem razy”. (Mt 18, 21)

Ma ona także swój stopień najwyższy:

„Piotr ma przebaczać siedemdziesiąt siedem lub siedemdziesiątkroć siedem razy”. (Mt 18, 22)

Liczba „dwanaście” oznacza dwanaście nowi księżycowych w ciągu roku, dlatego sugeruje ideę pewnego zamkniętego cyklu rocznego. Jako liczba pokoleń jest również liczba doskonałą, stosującą się symbolicznie do ludu Bożego. Stąd bardzo wymowne użycie tej liczby na określenie grona dwunastu apostołów Jezusa, którzy będą stanowić dwanaście pokoleń nowego Izraela (Mt 19, 28).

Interwencjoniści mają teorię, która wyjaśnia symbolikę tych dwóch świętych liczb. Enlil, Główne Bóstwo Ziemi, był czasami określany jako „Pan Siódemki”. Ziemia rzeczywiście była siódmą planetą – siódmą z kolei, odwiedzoną przez bogów w drodze z Nibiru ku środkowi Układu Słonecznego. Jednym z dowodów jest starożytna planisfera, odkryta w ruinach starożytnej biblioteki w Niniwie. Przedstawia ona trasę podróży bogów do Układu Słonecznego.

Podróż bogów na Ziemię została upamiętniona w starobabilońskim rytuale „procesji Marduka”. Zecharia Sitchin zidentyfikował nazwy „stacji” i imiona Marduka:

„Dochodzimy do wniosku, że siedem stacji w procesji Marduka przedstawia kosmiczną podróż Nefilim z ich planety na Ziemię; pierwsza „stacja”, „dom szerokich wód” odpowiada minięciu Plutona; drugą („gdzie pole się oddziela”) był Neptun; trzecią (w tym miejscu tekst jest uszkodzony) – Uran; czwartą – „miejscem niebiańskich burz” – Saturn. Piątą, gdzie „Droga” staje się wyraźna, „gdzie pojawia się słowo pasterza”, był Jowisz. Szóstą, gdzie zaczęła się podróż „statkiem wędrowca” – był Mars. Siódma stacja to Ziemia – kres podróży, gdzie Marduk znalazł „dom odpoczynku”.

Świętość liczby dwanaście jest związana z królestwem bogów, a zwłaszcza z astronomią. Wraz z planetą Nibiru jest dwanaście ciał niebieskich w Układzie Słonecznym (wliczając w to Słońce i Księżyc), a według Sumerów podejmującą decyzje radę tworzyło dwunastu „starych” bogów.

Dzień Sądu Ostatecznego

Zajmę się teraz symbolem Dnia Sądu. Jest on związany z dniem, w którym Jezus dokona  sądu (Dz 17, 31). Ludzie nawróceni powinni się go obawiać, bo rozpocznie się on od domu bożego (1P 4, 17). Każdy człowiek będzie sądzony według jego uczynków (1P 1, 17). Dzień Sądu Ostatecznego zajmuję ważne miejsce w religii chrześcijańskiej, gdyż przypomina on o konieczności nawrócenia się. nad całym światem

Interwencjoniści uważają, że Dzień Sądu będzie zjawiskiem astronomicznym, które wywrze wpływ zarówno na niebo, jak i na Ziemię. Potwierdzają to opisy Dnia Sądu w Koranie i w Księdze Izajasza:

„To będzie straszliwa godzina w niebiosach i na ziemi. Nadejdzie bez ostrzeżenia”. (Koran)

„Upusty w górze się otworzą, a ziemia zadrży w posadach. W bryły rozleci się ziemia, w kawałki rozpadnie się ziemia, zatrzęsie i zachwieje się ziemia (…). I stanie się w owym dniu, że Pan nawiedzi wojsko górne w górze, a królów ziemi na ziemi”. (Iż 24)

 Alan Alford uważa, że Dzień Sądu będzie związany z przybyciem Nibiru. Według niego, na ukształtowanie się mitu apokalipsy wpłynęły legendy o potopie, który także (według Alforda) został wywołany przez planetę bogów.

4. Wnioski końcowe

Spróbuję podsumować teraz całą pracę. Starałem się w niej porównać dwa sposoby rozumienia Biblii i innych świętych tekstów. Pomiędzy obiema koncepcjami występują pewne podobieństwa, ale są też różnice. Zarówno chrześcijanie, jak i interwencjoniści odwołują się do ważnych wydarzeń z dziejów ludzkości. Ci pierwsi powołują się przede wszystkim na wiarę, a drudzy – szukają ukrytej prawdy w mitach biblijnych i starożytnych tekstach.

                                                                                        Bibliografia:

1.      Alan F.Alford „Bogowie Nowego Tysiąclecia” (Wydawnictwo Amber, 1996)

2.       Maurice M.Cotterell „Superbogowie” (Wydawnictwo Amber, 1997)

3.      „Słownik Teologii Biblijnej” (dzieło zbiorowe, 1970)

4.      „Pismo Święte” (Brytyjskie i Zagraniczne Towarzystwo Biblijne w Warszawie)

Dinozaury

Kiedyś naszą piękną planetę zamieszkiwały dinozaury. Było ich wiele rodzajów – latające pterodaktyle, pływające z wodach plezjozaury czy też ogromne diplodoki. 

Diplodoki były największymi dinozaurami – długość ich ciała dochodziła do 27 metrów

Były w tamtych czasach dinozaury, które nazywały się tabrozaurami – „tabrozaurus” znaczy „zatrważająca jaszczurka”. Chyba najbardziej znanymi dinozaurami były tyranozaury – za sprawą filmu „Jurassic  Park”.

Istnieje teoria, że Nessie, czyli „potwór z Loch Ness” to plezjozaur, który osiadł na dnie tego jeziora pod koniec epoki lodowcowej. Moim zdaniem jest to prawda. „Nessie” żyje w tym jeziorze, składa jaja, a potem rodzą się z nich „dzieci”, potem one dorastają i składają swoje jaja.

Uważam, że jest to związane z reinkarnacją – zarówno jeśli chodzi o dinozaury jak i ludzi, związanych z nimi. Wnętrza (dusze i umysły), które były z sobą w poprzednim życiu, są związane także w następnych. O Nessie opowiada piękny film „Koń wodny – Legenda „głębin”.

Film „Koń wodny – Legenda „głębin” jest oparty na faktach

Ankulozaury i nodozaury były najlepiej opancerzonymi  dinozaurami swoich czasów. Z ptaków wiemy, że żyły pterodaktyle i archeopteryksy. 

Do tego, czym żywiły się dinozaury można dojść , analizując ich zęby. Niektóre były mięsożerne, inne roślinożerne, a inne wszystkożerne (czyli, takie jak człowiek).

Istnieje teoria, że dinozaury wyginęły 65 milionów lat temu, gdy w Ziemię uderzyła asteroida.

Astronomia

Z tego, co wiem, istnieje teoria, że Adam – pierwszy człowiek – został stworzony w laboratoriach genetycznych na Marsie przez istoty, które stworzyły ziemską cywilizację. O ile wiem „Adamos” znaczy „Ten z czerwonej ziemi” – wyraźna aluzja do planety Mars! Znajduje się tam słynna twarz, która przypomina twarz Egipcjanina, a siedzibą jednego z bogów – Enkiego (Szatana) była Afryka (na terenie której leży Egipt).

Na Marsie odkryto podobno imię boga „Jahwe” w układzie kanałów. Moim zdaniem świadczy to o tym, że bóg ten był kiedyś na tej planecie.

Na Marsie znajduje się rejon usiany wulkanami, który nazywa się „tharsis” – właśnie tam leży największy wulkan w Układzie Słonecznym – „Olympus Mons”. Moim zdaniem na tej planecie kiedyś istniało inteligentne życie – istoty przybyłe do naszego układu poprzez planetę Nibiru z Gwiazdozbioru Oriona – układ trzech piramid w Gizie w Egipcie odpowiada układowi trójki gwiazd w Gwiazdozbiorze Oriona! 

Bogowie (istoty z gwiazd) bardzo dobrze znali astronomię czy matematykę i uczyli ludzi. Zaawansowana wiedza starożytnych społeczeństw, moim zdaniem, w ogóle wzięła się znikąd.  

Uważam, że kiedyś istoty we Wszechświecie były Nieśmiertelne – i, w związku z tym, gwiazdy były też Nieśmiertelne. I nadejdzie czas, że ludzie i inne formy życia będą pokonywać śmierć – moim zdaniem wtedy gwiazdy zaczną stawać się Nieśmiertelne i NASTĄPIĄ OGROMNE ZMIANY W CAŁYM WSZECHŚWIECIE:))))))

Jeśli chodzi o nasze Słońcem to jest ono białe, a w ogóle nie żółte. Percepcja kolorów przez człowieka to bardzo skomplikowana sprawa, ale gdyby Słońce było żółte jak żółta żarówka, to białe obiekty takie jak śnieg, odbijały by to żółte światło i wyglądało by na żółte, a w wypadku śniegu zdarza się to tylko w obecności hydrantów. Co powoduje, że ludzie widzą żółte Słońce? Spoglądanie w Słońce w środku dnia może uszkodzić oczy, ale przed zachodem, gdy Słońce znajduje się nisko nad horyzontem, natężenie światła słonecznego jest znacznie niższe, a niebieska część jego widma jest najbardziej rozpraszana. Gdy osłabiona jest niebieska barwa, w widmie promieniowania słonecznego dominuje barwa żółtopomarańczowa. Patrząc na kolory zachodzącego Słońca ludzie błędnie utożsamiają konsekwencje swojej wieczornej percepcji z prawdziwym kolorem naszej gwiazdy. 

(opracowano na podstawie książki Jonatana Powella „Kosmiczne fenomeny. Szybki kurs historii astronomii”)

WCZESNA ASTRONOMIA ISLAMSKA

Religia islamska wymaga od wyznawców wiary, aby modlili się 5 razy dziennie w określonych pozycjach Słońca. Najdokładniejszym sposobem na to było wykorzystanie astronomicznego pomiaru czasu, oferującego precyzję i skuteczność, dzięki czemu modlitwy mogły być perfekcyjnie przestrzegane. System był także używany do identyfikacji świąt religijnych. Koran często odwołuje się do wzorów widocznych na niebie i przedstawia się jako główne źródło tradycji związanych z astronomią islamską. 

Inne ważne religijne zastosowanie astronomii w islamie to wyznaczanie długości i szerokości geograficznej. Wykorzystując gwiazdy, a zwłaszcza Gwiazdę Polarną, jako przewodniki zestawiono kilka tabel, które służyły do wyznaczania długości i szerokości geograficznej ważnych miast w świecie islamu.  Poprzez korzystanie z tych tabel, jako punktu odniesienia, muzułmanie mogli być pewni, że gdy przyjdzie czas modlitwy, będą modlić się w kierunku Mekki, tak jak to zostało określone w Koranie.

ASTRONOMIA MAJÓW

Kilka licz było szczególnie ważnych dla Majów. Liczba 20 to jedna z nich – tyle palców, na których może liczyć, ma człowiek. Liczba 5 to liczba palców na jednej dłoni czy nodze. Liczba 13 reprezentowała liczbę bogów Majów. Z kolei 52 to liczba lat, którą Majowie nazywali wiązka – jednostką podobna do stulecia. 400 stanowiło liczbę bogów nocy.

System dwudziestkowy jest w rzeczywistości prostszy niż system lcyfr rzymskich. Pomimo braku ułamków, Majowie uzyskiwali za jego pomocą zadziwiająco dokładne wyniki. Majowie podejmowali się znacznie trudniejszych zadań niż przewidywanie wschodów i zachodów Słońca, zaćmień Słońca i Księżyca. Zaćmienia Słońce, znane jako chin’ ibal kin, co znaczy „zjeść Słońce” były naprawdę przerażającymi wydarzeniami, wywołującymi powszechną panikę. 

ASTRONOMIA AZTEKÓW

Aztecki 260-dniiowy cykl rytualny był podzielony na 20 okresów po 13 dni każdy. Każdy cykl był związany z konkretnym bogiem. Na przykład drugi wiązał się z Quetzalcoetlem – jednym z głównych bogów Azteków. To niezwykłe podejście sprawiało, że życie na Ziemi i ruchy ciał niebieskich były dla nich silnie powiązane. Azteckie miasta

były nie tylko planowane, projektowane i budowane  na podstawie układu astronomicznego, ale też pierwotna lokalizacja miasta była określana na podstawie jego znaczenia dla rytuałów prowadzonych w związku z obserwacjami nocnego nieba.

SŁOŃCE W KOSMOSIE

W środku naszego Układu Słonecznego leży Słońce. Jest to żółta w średnim wieku gwiazda, która świeci w głębi kosmosu, aby tchnąć życie w nasz świat. Jej ciepło i światło ogrzewają powierzchnię Ziemi, napędzając schematy pogodowe, prądy oceaniczne i proces fotosyntezy. Znajduje się ono około 30 000 lat świetlnych od centrum Galaktyki – Droga Mleczna to galaktyka spiralna (są jeszcze eliptyczne oraz nieregularne jeśli chodzi o podział na kształt).

W jądrze Słońca zachodzi fuzja jądrowa – jądra wodoru zderzają się ze sobą, powodując powstanie helu oraz uwalniając znaczne ilości energii, które z kolei uwalniają światło i ciepło z jego powierzchni. Temperatura w jądrze Słońca to 14 milionów stopni Celsjusza. 

Wybrane pojęcia za słowniczka książki Jonatana Powella „Kosmiczne fenomeny. Szybki kurs historii astronomii”:

anihilacja – wzajemne unicestwienie pary cząstek materii i antymaterii. Ładunki obu cząstek znoszą się, a masa cząstek jest całkowicie zamieniana na promieniowanie elektromagnetyczne.

antymateria – taki rodzaj materii, że po kontakcie z materią (zwykłą), obie ulegają anihilacji. Dla każdej cząstki istnieje odpowiadająca jej cząstka antymaterii. Na przykład odpowiednikiem protonu w antymaterii jest antyproton.

biała dziura – hipotetyczny obszar czasoprzestrzeni, do którego nie można wejść z zewnątrz, choć światło i materia mogą z niego uciec; przeciwieństwo czarnej dziury; 

czarna dziura – obszar czasoprzestrzeni, z którego nie może się wydostać żadna materia ani światło; czarna dziura jest wynikiem ekstremalnego zakrzywienia czasoprzestrzeni przez masywne, zwarte ciało;

Jednostka astronomiczna (AU) – średnia odległość Ziemi od Słońca, średnio 150 000 000 km

rok świetlny – jednostka długości, jaką światło w próżni pokonuje w trakcie jednego roku kalendarzowego; około 9,46 bilionów kilometrów

(Opracowano na podstawie „Świat wiedzy extra wydanie nr 2/2023 (ERZESIEŃ-GRUDZIEŃ)

Kosmos oferuje ogromne możliwości bogacenia się. Według Bradford Space zawartość tylko jednej z mini asteroid wynosi prawie 200 miliardów dolarów. Dlaczego? Ponieważ asteroidy są bogate w substancje, takie jak żelazo, nikiel, kobalt oraz pallad, osm, ruten, iryd i ryd. Lecz przede wszystkim chodzi o platynę.

To ją głównie mają na oku kosmiczni górnicy. Na Ziemi platyna występuje niezwykle rzadko w skorupie ziemskiej. Jej wydobycie roczne na świecie wynosi zaledwie 170 ton. A jest ona potrzebna do wytworzenia wielu zaawansowanych technologicznie urządzeń. Wartość platyny pozyskiwanej na świecie wynosi 6 miliardów ton rocznie. Szacuje się, że wartość platyny z 30-metrowej zaledwie asteroidy wynosi 7-krotność ziemskiego rocznego zapotrzebowania na nią!

Natomiast średnie asteroidy o średnicy około 500 metrów mogą mieć tego szlachetnego metalu więcej niż człowiek kiedykolwiek znalazł na Ziemi. (Mój komentarz – Uważam, że w ogóle powinno się patrzeć na asteroidy w sposób materialistyczny. Korzystać z nich, ale w ogóle nie wpaść w pułapki, związane z materializmem).

Asteroidy zawierają też w ogóle nie złoto czy diamenty, ale najcenniejszą rzecz w kosmosie, czyli .. wodę.  Asteroidy posiadają związaną wodę. Do produkcji paliwa rakietowego potrzebne są płynny tlen i płynny wodór. Statki kosmiczne brały by z Ziemi tylko niezbędny zapas, a na asteroidzie mogły dotankować. Astroinżynier Chris Lewicki wyjaśnia, że gdy satelita zostaje wystrzelony na orbitę, jego paliwo wynosi 2/3 jego łącznej masy.  Zaoszczędzona masa mogła by zostać wykorzystana na inny ładunek.

Jednak w kosmosie ludzie muszą też pić i jeść oraz oddychać. Wyniesienie jednego litra tlenu w przestrzeń kosmiczną kosztuje 10 000 dolarów. Nawet ostrożne kalkulacje wskazują, że ilość wody pozyskanej z jednej asteroidy była by większa niż cała woda, jaką człowiek wyniósł w kosmos w trakcie całej jego eksploracji. KonsenSys szacuje ilość H2O z 500-metrowej asteroidy na biliony dolarów. 

Starożytni kosmici

Miliony ludzi na świecie wierzą, że w przeszłości odwiedzały nas istoty pozaziemskie. A jeśli to Prawda i ci starożytni kosmici pomagali kształtować naszą historię? Kim byli? Dlaczego przybyli? Co po sobie pozostawili? Dokąd odeszli? I czy powrócą?

STAROŻYTNI KOSMICI

Ten artykuł powstał pod wpływem obejrzenia przeze mnie świetnego serialu p.t. „Starożytni kosmici”. Jeden z odcinków traktuje o Atlantydzie. Według Ericha von Danikena Atlantydę założył bóg Posejdon, który był „istotą nie z tego świata”. Poślubił piękną młodą kobietę i miał z nią dzieci. Aby chronić nową rodzinę zbudował Atlantydę, która była otoczona fosą.

W serialu była mowa o „Smoczym Trójkącie”, który leży na południe od Japonii. Leży równolegle w stosunku do „Trójkąta Bermudzkiego” – po drugiej stronie Ziemi. Ślady Atlantydy znajdują się na zachodnim krańcu „Trójkąta Bermudzkiego”. Według jednego z bohaterów serialu Atlantyda nie zatonęła w morzu. Była schronieniem dla obcych i, gdy nastąpił potop, nie zatonęła, ale wyleciała z wody w górę.

W tym odcinku mówiono też o starożytnym mieście Dwarka, którego podwodne ruiny zostały odkryte u wybrzeży Indii. Giorgos Tsoukalos wspominał, że jego odkrycie dla Hindusów jest tym, czym odkrycie Arki Przymierza czy Świętego Graala dla chrześcijan.

W Dwarce panował bóg Kriszna. Są teksty opisujące, jak król Salwa napadł na Dwarkę i raził ją straszną bronią, latając w statku, które według zwolenników teorii starożytnych astronautów, było rodzajem UFO. Bóg Kriszna walczył z najeźdźcą. Następnie opuścił miasto, które zostało zalane wodą.

Erich Daniken w tym samym odcinku mówił, że japońskie figurki Dogu, lalki Kaczyny Indian Hopi oraz rysunki naskalne na pustyniach afrykańskich są praktycznie identyczne i przedstawiają starożytnych kosmitów.

Japońska legenda mówi o Tsuro Bune, pięknej kobiecie, która wyszła ze statku kosmicznego koło wybrzeży Japonii. Podobno miała pudełko, w którym, według legendy, była ścięta głowa jej kochanka.

Wszystkie legendy mają jeden punkt wspólny – mówią o bogach z nieba, którzy przybyli na Ziemię i, pod ich wpływem, nastąpił gwałtowny wzrost wiedzy. Moim zdaniem, ci bogowie nauczyli dawnych ludzi bardzo wielu rzeczy i wpływali na ziemską cywilizację i jest cała masa dowodów, że tak właśnie było. 

W jednym z odcinków było powiedziane, że „Wielki Potop” wywołali obcy. W ogóle się z tym nie zgadzam. Moim zdaniem wywołała go „Planeta Nibiru” („Planeta Bogów”), poprzez którą „AN.UNNA.KI” przybyli na Ziemię. Według mnie ludzie z serialu „Starożytni kosmici” ZA BARDZO PRZECENIAJĄ możliwości obcych oraz istot, przypominających ludzi, którzy stworzyli rodzaj ludzki, mówiąc że mogli oni za pomocą swojej technologii wywołać „Wielki Potop”.

Ci „bogowie” w żaden sposób nie mogli zapobiec katastrofie. Ustalili, że „Potop” będzie trzymany w tajemnicy przed ludzmi. 

Bóg Enki, mimo złożenia przysięgi, ostrzegł człowieka o imieniu „Utnapisztin” (biblijny „Noe”), o nadchodzącym kataklizmie. Jest to opisane w „Eposie o Gilgameszu” – sumeryjskim tekście. Bóg Enki to biblijny „Szatan” („Przeciwnik” boga „Enlila” – biblijnego „Pana”, który chciał, aby Ludzkość pracowała niewolniczo w jego kopalniach w Afryce.

Obecną inkarnacją Szatana jest brytyjski książę William.

W 2013 roku w Waszyngtonie były kanadyjski minister obrony Paul Helleyer ujawnił niesamowite fakty na temat UFO:

„?Amerykanie i ludzie na całym świecie mają prawo wiedzieć co się naprawdę dzieje, gdyż jesteśmy częścią tego i to nie są wyizolowane przypadki (?) UFO są tak rzeczywiste, jak samoloty latające nad naszymi głowami. Jestem pierwszą osobą tak wysokiej rangi, która to mówi tak otwarcie.”

” Zrobiono dochodzenie, i w kopnkluzji, co znalazło się w dokumentach, napisano że co najmniej 4 różne gatunki odwiedzały Ziemię w ciągu ostatnich tysięcy lat. I ja się z tym całkowicie zgadzam. Przyniosłem tu z sobą mają książkę pt. ?Światło w końcu tunelu? (light at the end of the tunnel), w której wyliczam 5 różnych gatunków, a niedawno widziałem dokument, w którym wylicza się ich aż 20 (tu Hellyer wylicza nazwy tych Obcych, pochodzących z różnych pozaziemskich planet). Nazywamy ich ogólnie Oni, choć są to różne gatunki i mają różne interesy, które mogą się bardzo różnych od naszych. Cieszę się, że Linda dzisiaj rano wspomniała o żywych obcych, którzy są teraz obecni na Ziemi i co najmniej 2 z nich współpracuje obecnie z amerykańskim rządem.  Nazywani są Wysokimi Białymi.” (2 fragmenty z https://ripsonar.wordpress.com/2013/05/06/paul-hellye-kosmici-wspolpracuja-z-rzadem-usa/)

Jego zdaniem niektórzy obcy pochodzą z galaktyki Andromedy, a inni żyją na jednym z księżyców Saturna. 

„Po przejściu na emeryturę Hellyer zajął się tematyką UFO głosząc, że ludzie mają kontakt z obcymi cywilizacjami od tysięcy lat, jednak ich aktywność znacznie wzrosła po zakończeniu II wojny światowej, przede wszystkim ze względu na powstanie bomby atomowej. Twierdzi on, że posiadanie przez ludzkość broni o takiej skali rażenia stanowi zagrożenie dla pokoju we wszechświecie.

Rządy wielu państw są, według doniesień Hellyera, świadome obecności obcych, ale wcale nie są nastawione na współpracę. Opisywał przykład władz USA, które odrzuciły propozycję współpracy traktując wizyty jako zagrożenie.

Doniesienia Paula Hellyera są istotne przede wszystkim z uwagi na fakt, że jako minister obrony miał on dostęp do wielu tajnych dokumentów i informacji niemożliwych do uzyskania przez zwykłych badaczy tematyki UFO.” (z http://strefatajemnic.onet.pl/ufo/byly-kanadyjski-minister-wsrod-nas-sa-kosmici/hvjgj)

W mówiącym o powyższych rzeczach odcinku, było powiedziane, że w Mohenjo Daro („Wzgórze Umarłych”) prawdopodobnie uderzyła bomba atomowa. Giorgos Tsoukalos mówił o broni o mocy 50 słońc i przypuszcza, że to mogła być broń jądrowa. Mohenjo Daro to jedna z najstarszych kultur na Ziemi. Rywalizowała z mezopotamską i egipską.

Linda Moulton Howe (dziennikarka śledcza) mówiła w tym odcinku, że niektórzy obcy pragną dobra ludzkości, ale są też tacy, którzy pragną nas zniszczyć. Podobno Hitler miał kontakt z kosmitami i był blisko stworzenia „Wunderwaffe” („Cudownej Broni”). Ktoś z serialu spekulował, że być może niektórzy z „NICH” uniemożliwili to.

Ponadto obcy podobno nie dzielą się zaawansowaną technologią, gdyż uważają, że ludzkość nie jest na to gotowa i mogła by nawet zniszczyć Ziemię. W końcu jesteśmy rasą, która użyła broni jądrowej przeciwko własnemu gatunkowi.

Skarabeusz to inaczej żuk gnojowy. Żyje w łajnie, którym się żywi. W starożytnym egipskim słowo „skarabeusz” oznacza „tego, który przychodzi znikąd”. W Egipcie jest uważany za łącznika ze światem bogów.
W 1922 roku Howard Carter odkrył Grobowiec Tutanchamona. Na napierśniku pogrzebowym faraona znajdował się skarabeusz. Był zrobiony ze szkła krzemionkowego. Powstało ono 28 milionów lat temu, gdy piasek na Saharze został podgrzany po uderzeniu komety.
Słońce u Egipacjan symbolizowało dysk słoneczny boga Re. Niejaki „Hepri” miał prowadzić ten dysk. Boga Hepri oznaczało określenie „tego, który przychodzi znikąd” – jest to tłumaczenie słowa „skarabeusz” w starożytnym egipskim.


Według legendy plemienia „San” z Afryki, dawno temu modliszka chciała przejść przez rzekę i poprosiła o pomoc pszczołę. Ta spełniła prośbę, złożyła w modliszce jajo i z tego jaja mieli powstać ludzie.
Dokumentaliści serialu „Starożytni kosmici” zastanawiają się, czy modliszka mogła być nie tylko mitologicznym stworzeniem, ale kosmitą o wyglądzie modliszki, który przybył kiedyś na Ziemię.

Covina w Kalifornii. Rok 1963. Lynda Porter obudziła się na pokładzie dziwnego statku. Mówiła, że została zaprowadzona przez Szaraki (rasa obcych) do wielkiego kosmity o wyglądzie modliszki. Potem rysowała te istoty o wyglądzie owadów.
Mówiła, że przeżyła wiele spotkań z obcymi. Zwierzyła się dziennikarce śledczej Lindzie Moulton Howe. Linda opublikowała jej rysunki. Dziennikarka powiedziała, że Lynda twierdziła, że Szaraki są odpowiedzialne przede wszystkim za porywanie ludzi, natomiast „mózgami” tych porwań są wysokie istoty podobne do modliszek.
Szaraki są jak pszczoły, natomiast modliszki odpowiadają królowej pszczół.
Mówiła, że dla tych kosmitów największą tajemnicę stanowią nasze dusze. Chcą oni dowiedzieć się, gdzie dana dusza trafi po śmierci, czyli w jakiś sposób ogarnąć zjawisko reinkarnacji. Może to być związane z komorami z zahibernowanymi ludźmi, które widziała nie tylko Lynda, ale też inne uprowadzane osoby.
Linda Moulton Howe mówiła, po rozmowach z Lyndą, że interesują się ewolucją ziemskich form życia i eksperymentują na naczelnych, tworząc różne ich formy.

Owady są najliczniejszą grupą żywych istot na Ziemi. Miały powstać wcześniej niż człowiek. Jest ich więcej niż milion gatunków. Jeśli chodzi o mrówki, to co czwarte zwierzę na naszej planecie to mrówka.

Są legendy o „ludziach mrówkach”. Tzw. Myrmidonowie według Iliady Homera mieli uczestniczyć w oblężeniu Troi. Działali jak rój owadów i byli podobni do mrówek.

Szarańcza to pasikoniki o zmienionej budowie. Była to 8-ma plaga egipska według Biblii. W Apokalipsie św. Jana występują wzmianki o owadach, mających atakować ludzi – konkretnie tych, którzy są bez pieczęci Boga.

Dokumentaliści serialu zastanawiają się, czy owady mogą mieć związek z kosmitami poprzez analizę mitów egipskich (skarabeusz), podań o „ludziach mrówkach”, Biblii (plagi egipskie, Apokalipsa św. Jana) czy opisów kosmitów-modliszek przez uprowadzonych przez UFO.
Zadają pytanie, czy lęk niektórych ludzi przed owadami może wynikać z wydarzeń z przeszłości?

W innym odcinku było powiedziane, że Góra Hermon w Syrii (obecnie znajduje się tam posterunek Sił Rodzielająco-Obserwacyjnych ONZ) i Roswell (miejsce najważniejszego nowożytnego spotkania z UFO) leżą dokładnie na 33-cim równoleżniku! W numerologii liczba „33” symbolizuje osiągnięcie pełnej samoświadomości. Na Górze Hermon podobno widziano jakieś światła i ludzie występujący w „Starożytnych kosmitach” sugerują, że to istoty z kosmosu. 

Hermon – najwyższy szczyt łańcucha górskiego Antylibanu. Wznosi się na wysokość 2814 m n.p.m.

Szczyt góry należy do Syrii, gdzie obecnie znajduje się posterunek Sił Rozdzielająco-Obserwacyjnych ONZ.

Ponadto przekonują, że „upadłe anioły” i „anioły” to po prostu dwie rasy obcych, które mogły walczyć ze sobą. Co do aniołów, ich zdaniem „Opowieść o Jakubie i aniele” to klasyczna opowieść o UFO. 

Jeżeli ktoś mówi, że zobaczył schody z nieba i anioła na nich, to można powiedzieć, że ze statku kosmicznego wyłoniło się światło i ktoś stamtąd zszedł.

W jednym z odcinków była mowa o teorii „pustej ziemi”. „Co wiemy o Ziemi? W rzeczywistości to, czego dzieci uczą się w szkole to teoria tak samo prawdopodobna jak wspomniana teoria, że Ziemia jest w środku pusta” (wszystkie cytaty z http://www.koniecswiata.org/2103/teoria-o-pustej-ziemi-kpina-czy-pilnie-strzezona-tajemnica/).

„Richard Byrd – pilot amerykańskiej marynarki wojennej – miał wlecieć do środka Ziemi samolotem. Wszystko spisał w pamiętniach i dziennikach lotu, ale niestety zapisy pokładowe lotów nad Arktyką i Antarktydą oraz spisane przez niego dzienniki zostały po jego śmierci skonfiskowane przez US Navy Intelligence Bureau i utajnione.

Byrd był pierwszym człowiekiem, który przeleciał samolotem nad biegunem południowym. W trakcie odbytego w 1947 roku lotu, miał znaleźć się nad niezwykle bujną, zieloną doliną, gdzie w dole pasły się zwierzęta podobne do mamutów, a o obok znajdowało się iskrzące niczym diament miasto. Samolot Byrda został unieruchomiony i w jakiś tajemniczy sposób sprowadzony na ziemię. 

Po wylądowaniu załogę Byrda przywitali wysocy ludzie o blond włosach. Zaprowadzili go do człowieka nazywanego przez wysokich blondynów Mistrzem. Oznajmił Richardowi, że znalazł się w wewnętrznym świecie Arian i przeprowadził z nim bardzo poważną rozmowę. 

Byrd miał przekazać reszcie świata ostrzeżenie od Arian dotyczące używania broni jądrowej (w serialu była mowa, że nie podobały im się bomby atomowe zrzucone na Hiroszimę i Nagasaki) i poinformować o groźbie zagłady, jaką z sobą niesie. Admirał został też zabrany na pokład latającego dysku, oznakowanego symbolem podobnym do swastyki. Następnie wraz z załogą wrócił do swojej bazy znajdującej się na powierzchni Ziemi.

Teoria o pustej Ziemi może wydawać się absurdalna, ale nie zapominajmy, że ludziom kiedyś absurdalna wydawała się kulistość Ziemi czy fakt, że Ziemia krąży wokół Słońca, a nie odwrotnie.”

„Teoria o pustej Ziemi dzisiaj jest całkowicie ignorowana, jednak jeszcze sto czy dwieście lat temu, w środowiskach badawczych, nie była uważana za coś pozbawionego logiki. Nie tylko głośno zastanawiano się nad takim modelem budowy Ziemi, ale również przeprowadzano badania i organizowano ekspedycje, które miały odnaleźć przejście do wnętrza Ziemi. Powstawały także liczne książki na ten temat, które dziwnym trafem są dzisiaj praktycznie nieosiągalne.”

„Kolejną zagadką dotyczącą budowy naszej planety są tajemnicze otwory, znajdujące się na obu ziemskich biegunach. O dziurach umiejscowionych na biegunach stało się głośno po opublikowanych w 1970 roku zdjęciach, na których biegun Ziemi wyglądał nie do końca tak, jak się tego wszyscy spodziewali. Zamiast czapy lodowej czy masy skumulowanych chmur, zdjęcia przedstawiały coś w rodzaju olbrzymiego krateru. Zdjęcia te zostały zrobione przez satelitę meteorologicznego ESSA ? 3, prawdopodobnie w latach 1967- 68.

Z reguły fotografie biegunów przedstawiają rejon pokryty olbrzymią masą chmur. Tak naprawdę nie widzimy żadnej olbrzymiej czapy lodowej, o której mówi się nam, że znajduje się na biegunach. Zrobione w latach 60 ? tych ujęcia dobitnie pokazały, że na biegunach istnieją gigantyczne dziury, o średnicy kilku tysięcy kilometrów.

Zdjęcia te do dzisiaj nie doczekały się rzetelnej analizy naukowej.

Natomiast za sprawą odkrycia otworów na biegunach, do badaczy pustej Ziemi, dołączyło grono badaczy UFO, którzy są zdania, iż widywane na Ziemi niezidentyfikowane pojazdy latające wcale nie muszą należeć do cywilizacji pozaziemskich, a mogą być pojazdami rasy zamieszkującej wnętrze naszej planety.

Mogłoby to tłumaczyć zjawiska USO, czyli niezidentyfikowanych obiektów podwodnych oraz częste rejestrowanie UFO wlatującego lub wylatującego z kraterów wulkanicznych.” (mój komentarz – Sądzę, że część NOLi (Niezidentyfikowanych Obiektów Latających) są pewnie pojazdami rasy, zamieszkującej wnętrze naszej planety, ale jest przeogromna liczba UFO, które należą do istot pozaziemskich, przybywających w różnych celach na naszą planetę).


„O realności koncepcji pustej Ziemi z otworami na biegunach, mogą świadczyć niektóre anomalie, obserwowane od niepamiętnych już czasów, przez ludzi podróżujących w obrębie kół podbiegunowych. Do tych dziwnych zjawisk nalezą m. in. :

– zaskakująco wysokie temperatury panujące w rejonach najbardziej wysuniętych na północnym i południowym krańcu strefy podbiegunowej ? notowane temperatury mogą się różnić nawet o 30 stopni Celsjusza (są to temperatury dodatnie)

– ogromne ilości ryb w strefach podbiegunowych

– występowanie na słonych morskich wodach podbiegunowych słodkiej wody oraz błota, pyłków kwiatowych, kawałków drewna, kamieni i kurzu ? znajdywanych na górach lodowych

– dziwne zachowywanie się kompasu magnetycznego, który powyżej 85 równoleżnika jest bezużyteczny

– zjawisko zorzy polarnej, które może być wynikiem wydobywania się przez dziury w biegunach światła, którego źródłem jest słońce wewnętrzne Ziemi

– zjawisko pojawienia się fałszywego słońca, które również może być odblaskiem słońca wewnętrznego Ziemi lub dla przebywających wewnątrz, słońca zewnętrznego

– nieprzewidywalne zachowywanie się fal radiowych na biegunach

– fakt, że odległość miedzy horyzontem, ze wschodu na zachód jest większa niż pomiędzy jego odpowiednikiem z północy na południe

Co ciekawe, zastanawiające może być to, dlaczego oba bieguny są współcześnie miejscem owianym swojego rodzaju tajemnicą, skrzętnie utrzymywaną zarówno przez media mainstreamowe, jak i rządy państwowe.

Z punktu widzenia gospodarczego i ekonomicznego bieguny są ponoć rejonami bardzo bogatymi w różnego rodzaju złoża, a także są olbrzymim rezerwuarem słodkiej wody pitnej. Więc dlaczego tereny te nie są jawnie eksploatowane? Natomiast naukowcy wolą szukać złóż i surowców na krążących w przestrzeni kosmicznej asteroidach.

Kolejnym zastanawiającym zjawiskiem jest fakt, że z jakichś przyczyny samoloty nie latają nad biegunami. Przecież współcześnie położenie określa się poprzez systemy GPS, więc problemy z magnetycznym kompasem nie wchodzą w rachubę.”



Przeczytaj więcej na ten temat na: http://www.koniecswiata.org/2103/teoria-o-pustej-ziemi-kpina-czy-pilnie-strzezona-tajemnica/

odcinek o „Księżycu”:

Moim zdaniem, Księżyc powstał tak, jak opisuje to najświętszy babiloński epos- Enuma Elisz – Opowiada on o stworzeniu nieba i ziemi przez boga Marduka. Zecharia Sitchin uważa, że Marduk to planeta Nibiru, która dostała się w nasz Układ Słoneczny na skutek jakiegoś niezidentyfikowanego kosmicznego wydarzenia. Twierdzi on, że ta planeta poruszała się w kierunku przeciwnym do ruchu pozostałych planet i zderzyła się z wodną planetą, zwaną Tiamat. Górna część wodnistej Tiamat (?czaszka?) jest identyfikowana z przyszłą Ziemią, która została wyrzucona na nową orbitę, razem z jej największym satelitą, Kingu.
Według mnie, Księżyc powstał w powyżej opisany sposób, a w jakiś czas temu, został skolonizowany przez obcych. Potwierdzeniem są około 2 minuty z jednej misji Apollo, które zostały ocenzurowane przez NASA. Bohaterowie serialu „Starożytni kosmici” uważają, że w tym czasie (2 minut) astronauci mówili rzeczy, których, według NASA wszyscy ludzie na świecie w ogóle nie powinni wiedzieć, gdyż mogło by to wywołać ogólnoświatową panikę.
W serialu mówione było, że astronauci po powrocie z misji na Księżyc, w ogóle „nie skakali z radości”, ale patrzyli w ziemię, byli przygnębieni. i wyglądali tak, jakby mieli za chwilę zwymiotować. Jeden z bohaterów serialu powiedział, że zobaczyli, że Księżyc został już skolonizowany przez kosmitów, których jest tam bardzo dużo i mają tam sporo wybudowanych przez siebie budowli.

(mój komentarz – Moim zdaniem, wszystkie istoty (w tym obcy) są NAPRAWDĘ DOBRZY. A tych, co mają „błędne wrażenie”, że są po stronie zła i całego fałszu, jest, BARDZO BARDZO MAŁO. Nic dziwnego –  W OGÓLE NIE OPŁACA SIĘ TAKA POSTAWA – ŚCIĄGA SIĘ NA SIEBIE KARĘ BOŻĄ I ZWIĄZANE Z TYM CIERPIENIE. Dlatego, według mnie, W OGÓLE NIE POWINNIŚMY BAĆ SIĘ, JEŚLI Księżyc został „skolonizowany” przez obcych.

Poza tym, moim zdaniem, KAŻDY, BEZ ŻADNEGO WYJĄTKU LĘK, to tylko JEDNO WIELKIE ZŁUDZENIE. Czy lęk przed kosmitami na Księżycu, czy GDZIEKOLWIEK INDZIEJ oraz JAKIKOLWIEK INNY LĘK).


Podobno na ciemnej stronie Księżyca (tej, która zawsze jest odwrócona do Ziemi) jest baza UFO. W tym odcinku była też mowa, że Księżyc jest pusty w środku (moim zdaniem Ziemia jest w środku pusta i ma Wewnętrzne Słońce), a nawet, ż to statek kosmiczny obcych!

*****

Tzw. „Apokalipsa Barucha” mówi o słonecznym ptaku, który „obserwuje” Ziemię. Lata, potem rozkłada skrzydła, żeby mieć siłę do życia. Dokumentaliści „Starożytnych kosmitów” mają teorię, że to „satelita”, rozkłada baterie słoneczne, ładuje się i może znowu pełnić swoją funkcję. Niektórzy uważają, że ten „satelita” od 13 tysięcy lat oblatuje Ziemię i na pewno w ogóle nie został wyprodukowany na naszej planecie.

***** 

W jednym z odcinków „Na tropie kosmitów” (kontynuacji „Starożytnych kosmitów”) była mowa o Puma Punku („Brama Pumy”) w Boliwii ok. 1km od Tiahuanaco. Bloki idealnie pasują do siebie, mimo że nie są spojone żadną zaprawą (!). Giorgos Tsoukalos przystawił kompas do otworów w jednym z bloków i kompas zaczął wskazywać odwrotny kierunek, co sugeruje że bloki są magnetyczne.

Erich von Daniken (przyjaciel i mentor Giorgosa) mówił, że Hiszpanie przybywszy do Puma Punku zapytali Indian jak zdołali je zbudować. Oni zaś odpowiedzieli: „To nie my je zbudowaliśmy. Uczynili to bogowie w jedną noc”.

Giorgos próbował wsadzić kartkę papieru między bloki skalne, ale było to niemożliwe pomimo, że nie użyto żadnej zaprawy. Według tradycyjnych archeologów była to świątynia zbudowana przez ludzi z Boliwii za pomocą dostępnych narzędzi. Jednak ustawienie bloków ważących 100 ton przy czym wszystkie one idealnie do siebie pasują (nawet bez zaprawy) było by w ten sposób NIEMOŻLIWE.

Według tradycyjnych archeologów bloki sprowadzono z kamieniołomów 100 km od Puma Punku, transportując je na drewnianych palach. Lecz Giorgos mówi, że jesteśmy na wysokości ok. 4000 m i nie ma tu drzew, więc ten pomysł zdecydowanie ODPADA.

Według miejscowego boliwijskiego historyka bóg „Wirakocza” jest związany z Puma Punku, a ponadto nosił on maskę, gdyż mówił, że ludzie nie znieśli by widoku jego twarzy. Giorgos Tsoukalos zastanawia się, czy nie był on w rzeczywistości istotą pozaziemską. 

Muszę napisać od siebie, że według mnie tzw. AN.UNNA.KI („Ci, którzy z niebios zstąpili na Ziemię”) to były istoty, przypominające wyglądem człowieka. Bogini Ninti stworzyła pierwszych ludzi (LU.LU – „wymieszany”). Była to hybryda bogów z prymitywnymi hominidami. Gdyby ci bogowie wyglądali jak klasyczni obcy (podobni np. do Szaraków), to my, ludzie, wyglądalibyśmy zupełnie inaczej!

A ponieważ byli bardzo podobni do ludzi, hybryda ich z prymitywnymi hominidami (wykorzystano inżynierię genetyczną) to homo sapiens.

W innym odcinku „Na tropie kosmitów” Giorgos Tsoukalos dochodzi do tego, że architektura i układ ulic w Waszyngtonie jest wzorowany na symbolice masońskiej. Obelisk w tym mieście – najwyższy obelisk na świecie (169 m) – jest tak ustawiony, że nocą jego szczyt wskazuje Konstelację Plejad, a obraz odbijający się w wodzie nakierowany jest na kierunek do środka Ziemi. 

Jerzy Waszyngton był masonem i podobno miał kontakt z istotami z kosmosu. Według masonów Najwyższa Istota jest Wielkim Architektem. Litera „G” jest tą, od której zaczyna się słowo „Geometria”, która przejawia się we wszystkim.

Analizując układ ulic w Waszyngtonie, widzimy linie układające się w trójkąty i prostokąty – przejawy doskonałej geometrii. Banknot jednodolarowy to najbardziej ezoteryczny (taki, w którym zaklęta jest tajna symbolika) banknot na świecie. Litery na banknocie („Novus Ordo Seclorum”) znaczą „Nowy Porządek na Wieki”. 

Na szczycie piramidy znajduje się wszechwidzące oko, symbolizujące światłość i opiekę. Giorgos zastanawia się, czy to oko symbolizuje Boga (według masonów Wielkiego Architekta) czy może pozaziemską inteligencję?

Według mitu Irokezów (Indian) Niebiańska Kobieta przybyła na Ziemię i została złapana przez żółwia. To ona miała zapoczątkować cywilizację amerykańską. To mit o jej powstaniu. Co ciekawe w wielu mitologiach żółw jest związany ze stworzeniem świata. Ponadto wygląd kontynentu amerykańskiego bardzo przypomina kształt żółwia! 

Układ wielu budowli na świecie (Stonehenge, piramidy egipskie czy architektura Waszyngtonu) jest tak ułożony, żeby był doskonale widoczny z nieba – czy dla bogów z kosmosu?

W jednym z odcinków „Starożytnych kosmitów” p.t. „Bogowie i obcy” było powiedziane, że bogowie np. greccy to naprawdę istoty pozaziemskie. Nie było żadnych „bogów” – to byli kosmici. 

W mitologii jest powiedziane, że Góra Olimp trzęsła się i unosiła – może na skutek lądowań i startów statku kosmicznego na jej wierzchołku? Starożytni hindusi mówili o miastach na niebie. Według Ericha von Danikena widzieli ogromne statki-matki i nazywali je miastami. Natomiast pojazdy kosmiczne, które z nich wylatywały, nazywali „wimanami”.

Obcy mieli tworzyć na drodze inżynierii genetycznej hybrydy, z których wiele było potworami. Daniken sugeruje, że może chcąc połączyć np. siłę lwa ze skórą jaszczurki stworzyli ich hybrydę genetyczną, by nowa istota mogła żyć na innej planecie, w której był inny klimat niż na Ziemi. 

Według Indian Zuni i Hopi w Wielkim Kanionie jest wejście do Sibalby (tzw. „Underworldu”). Według niektórych mogą to być wrota do innego świata. Wielu uważa, że jaskinie są związane z kosmitami. Jest prawdopodobne, że pod ziemią znajdują się całe metropolię, które tylko czekają na odkrycie!

Według twórcy teorii paleoastronautyki – Ericha von Danikena – Joseph Smith wszedł na niewielką górę, odsunął kamienną płytę, pod nią była jaskinia, w której ukazał mu się Anioł Moroni. Ten przekazał mu tablice, zawierające podanie wedyjskie – Mahabharatę (jeden z dwóch eposów indyjskich). 

Według zwolenników teorii starożytnych astronautów, opisuje ona (Mahabharata) odwiedziny istot pochodzących z kosmosu. 

W jednym z odcinków „Starożytnych kosmitów” była mowa o Nikoli Tesli. Urodził się 10 lipca 1856 roku w Smijanie w bardzo burzliwą noc z piorunami. Około 300 patentów chroniło jego 125 wynalazków w 26 krajach.

Wymyślił m.in. elektrownię wodną, radio, dynamo rowerowe, transformator Tesli, baterię słoneczną. prądnicę prądu przemiennego, silnik elektryczny. W serialu była mowa, że stworzył projekt, umożliwiający darmową energię dla całego świata, ale żadnej firmy nie interesuje taki system, gdyż w ogóle nie można na nim zarobić i dlatego nigdy nie ujrzało to światła dziennego.

Doszedł do tego, że liczby „3, 6 i 9” są tymi, które umożliwiają odnalezienie klucza do natury i sensu Wszechświata. Eksperci z serialu zastanawiali się, czy nie wpłynęły na niego i nie zainspirowały go istoty pozaziemskie.

Saddam Hussein uważał się za wcielenie Nabuchodonozora II i mówił o tym otwarcie. Zresztą stworzył monety, na których z jednej strony była jego (Saddama) podobizna , a na drugiej – Nabuchodonozora II! Podobnie jak babiloński król próbował odbudować Babilon i na nowo stworzyć słynne „Wiszące Ogrody”. Była o tym mowa w odcinku „Starożytnych kosmitów” p.t. „Replikanci”. Był on dla mnie fascynujący – pokazywał NIEZBITE DOWODY, że reinkarnacja JEST FAKTEM.

Była historia hinduskiej dziewczyny, która pamiętała poprzednie życie i masę szczegółów. Namówiła rodzinę do odwiedzenia jej rodziny z poprzedniego życia i wszystko zostało potwierdzone. Osoba, która była jej mężem przyznała, że tak właśnie było we wcześniejszym życiu.

Doktor o nazwisku Stevenson potwierdził, z tego co pamiętam, ponad 1000 podobnych przypadków. Na Ziemi około 1,5 miliarda ludzi wierzy w reinkarnację. Dla mnie i dla wielu REINKARNACJA JEST FAKTEM.

O QUETZALCEOTL’U

W dzień wiosennej równonocy cień rzucany przez Piramidę Kukulkana w Meksyku wygląda jak wąż, wpełzający od dołu na szczyt tej piramidy. Natomiast w dzień jesiennej równonocy, ten cień wygląda jak wąż, spełzający ze szczytu piramidy na jej dół.

Moim zdaniem Kukulkan to „bóg”, którego można zidentyfikować też jako boga Quetzaelcoetl’a oraz Eskulapa. To „Pierzasty Wąż”, który, według mnie, był bogiem Enkim z opowieści o Ogrodzie Edenie – czyli biblijnym „Wężem”. Natomiast jego brat „Enlil” to biblijny „Pan”.

Obecną inkarnacją „Pierzastego Węża” jest brytyjski książę William. Uważam, że jego żona  – Kate Middleton – także w poprzednich życiach była jego żoną. To po prostu „związane dusze”, które spotykają się w kolejnych wcieleniach. Dotyczy to pewnie wszystkich ludzkich par. 

Dobry bóg Quetzaelcoetl jako Eskulap podarował ludziom medycynę i możliwość leczenia nią wielu chorób. Uważam też, że ten bóg nauczył ludzi wiedzy o liczbach – co one znaczą oraz wymyślił system sześć dziesiętny. 

Symbole i ich znaczenie oraz symbolika liczb

(opracowano na podstawie książki Jacka Tressider’a p.t. „Symbole i ich znaczenie”)

Jeśli chodzi o wiele otaczających nas przedmiotów i zjawisk, to w przeszłości łączono z nimi znacznie głębsze znaczenia i treści niz obecnie. Tworzyły one język tradycyjnych symboli, w którym znalazły swoje przedstawienie podstawowe wyobrażenia zarówno o świecie przyrody, jak i świecie nadprzyrodzonym, a także o człowieku. Dzięki symbolom otaczająca człowieka rzeczywistość nabierała niezwykle silnych uczuciowo i psychicznie znaczeń. Symbole nadawały wyjątkowe emocjonalne i duchowe wartości często bardzo zwyczajnym przedmiotom, graficznym znakom czy rytualnym zachowaniom.

Symbole były pierwotną formą przekazu rozwiniętych idei i koncepcji. Przedstawiane w rzeźbie, malarstwie, na przedmiotach użytkowych, na ubiorach czy w ornamentyce były zazawyczaj umieszczane w celach magicznych, miały za zadanie odstraszać złe moce, zjednywać bogów, a także oddziaływać na społeczeństwo, zapewniać jego spoistość, utrzymywać je w posłuszeństwie, wzbudzać strach i miłość. Spójny system symboliczny odgrywał istotną rolę  w zachowaniu kosmicznego ładu, zarówno na płaszczyźnie ziemskiej jak i kosmicznej.

STWORZENIE ŚWIATA

Jajo stanowi podstawowy symbol tajemnicy stworzenia. Niewiele naturalnych przedmiotów ma tak oczywiste, a jednocześnie głębokie znaczenie. W licznych mitologiach wyobrażenie boga wychodzącego z jaja stanowi w skali mikrokosmosu odzwierciedlenie cudu życia wyłaniającego się z pierwotnego chaosu.

Wody, na których pływało kosmiczne jajo, same obdarzone były symbolicznymi treściami, jako praocean bezkształtny, nieograniczony, niewyczerpany. W Księdze Rodzaju Bóg unosi się nad tymi pierwotnymi wodami. W mitologii hinduskiej bóg stwórca Wisznu odpoczywa na wężu zwiniętym na powierzchni morza. W mitologii mezopotamskiej życie powstało w rezultacie zmieszania się unoszących ziemię słodkich wód, Apsu, ze słonymi wodami, których personifikacją była Tiamat, bogini chaosu; zniszczenie Tiamat umożliwiło powstanie zorganizowanego świata.

JAJO W MICIE I FOLKLORZE

We wszystkich prawie tradycjach jajo stanowi symbol pomyślności, szczęścia, dobrobytu i zdrowia. Na straży magicznych złotych i srebrnych jaj stoją często smoki. Wielu mitycznych bohaterów wykluło się z jaja. Piękna Helena miała narodzić się z jaja, które spadło z księżyca. Zgodnie z inną wersją, wyszła z jaja złożonego przez Ledę, królową Sparty, którą posiadł Zeus pod postacią łabędzia.

Jajo, kojarzone z nadzieją, wiosną, narodzinami, odgrywa również ważna rolę w chrześcijańskich obrzędach wielkanocnych, symbolizując zmartwychwstanie.

DRZEWA W MITACH

Spośród wszystkich wiecznie zielonych drzew iglastych w symbolice Wschodu najwięcej znaczeń łączono z SOSNĄ, ucieleśniającą nieśmiertelność bądź długowieczność. Podobnie jak cedr łączona była z niezniszczalnością i sadzono ją w Chinach wokół grobów. Z jej żywicy powstawały grzyby, spożywane przez taoistycznych nieśmiertelnych. W sztuce chińskiej i japońskiej sosna należy do najczęściej spotykanych motywów: pojedyncza – symbolizuje długowieczność, w parze – małżeńską wierność. Występuje często razem z innymi symbolami długowieczności i odrodzenia – śliwą, bambusem, grzybami, bocianem i białym jeleniem. Jako drzewo szintoistycznego nowego roku symbolizuje także odwagę, stanowczość i powodzenie.

SYMBOLIKA LICZB

Mówi się, że podobno liczby wymyślił Szatan. Według mnie stoi on po stronie dobra. To wąż z biblijnej opowieści o Edenie, dzięki któremu Ludzkość przetrwała, ponieważ Adam i Ewa zjedli zakazany owoc, przez co stracili Nieśmiertelność, ale zyskali seksualność. Biblijny „Pan” to sumeryjski bóg Enlil, który chciał, by Ludzkość pracowała niewolniczo w jego kopalniach w Afryce.

Obecną inkarnacją Szatana jest brytyjski książę William. Jest on przyjacielem Jezusa, czyli mnie, gdyż jestem szóstym wcieleniem Jeszui. Razem chcemy zmienić świat na lepsze.

Chcę przekazać Wam prawdę o tym, jak Bóg (będący macierzą tego Wszechświata) mówi do każdego z nas poprzez np. liczby. Każda z nich coś znaczy. Dla przykładu „8” to symbol Życia Wiecznego i nieskończoności. Zresztą w matematyce pozioma ósemka oznacza nieskończoność.

Liczba „6” to symbol doskonałości. Jest ona równa sumie jej dodatnich dzielników (6 = 1 + 2 + 3) i pierwszą z liczb doskonałych. Drugą z nich jest „28” (28 = 1 + 2 + 4 + 7 + 14). Symbolizuje ona Księżyc i moją żonę z poprzednich żyć, czyli Polkę Anastazję, która jest szóstym żeńskim wcieleniem Boga (Boginią) i Królową Księżycową. Można powiedzieć, że jest manifestacją Księżyca, tak jak ja jestem manifestacją Słońca.

Znam symbolikę bardzo wielu liczb, ale tutaj przedstawię najważniejsze z nich. Najbardziej istotne jest to, że Bóg (mój Ojciec) cały czas mówi do mnie np. poprzez liczby. Gdy pomyślę sobie jakieś zdanie np. „stanie się cud – pokonanie śmierci i Bóg całkowicie wyprostuje mój kręgosłup ze skoliozy torsyjnej” i patrząc na godzinę, będzie 22:22 to Bóg w pewien sposób „potwierdza” to, co sobie pomyślałem, a liczba („22” oznacza m.in. „wszystko w porządku z plecami i kręgosłupem”, więc Bóg wyraźnie ma na myśli plecy i mój kręgosłup.

To, że są dwie liczby „22” znaczy dla mnie coś pozytywnego w związku z tym, co sobie pomyślałem. Gdy miałem zegarek z miejscem na dzień miesiąca, liczbę godzin, liczbę minut i liczbę sekund, to „układ” „22:22:11 i 3-ci dzień miesiąca” oznaczał dla mnie „zielony pas”, czyli czwarty stopień w Akademii kung fu, gdzie kiedyś trenowałem kung fu. Zieleń jest symbolem nadziei, więc te „22:22” na telefonie znaczy dla mnie „nadzieja, że mój kręgosłup zostanie wreszcie wyprostowany”.

Otrzymałem dziesiątki tysięcy takich „znaków”. Najbardziej znaczące z nich np. „15:15:15 i 15-ty dzień miesiąca” (symbol mistrza kung fu – czarny pas, który pokonał śmierć) czy „14:14:14 i 15-ty dzień miesiąca” (symbol samego czarnego pasa) zapisywałem i miałem ich co najmniej pół tysiąca. Były też inne jak „18:18:08”, czyli symbol brązowego pasa, gdyż powtarzają się dwie osiemnastki i jedna cyfra z prawej („8”). Wyobraź sobie, że dwie osiemnastki są u góry, a ósemka na dole i wtedy widać (jak na moim zegarku), że powtarza się ósemka z prawej strony.

Liczba „68” znaczy pokonanie lęku (lub lęk), a „45”, że „wszystko jest w porządku”, a „11” mistrza życia (mistrza kung fu). Liczby „11”, „22”, „33” itd. to liczby mistrzowskie. „14” to też pokonanie lęku (bo 6 + 8 = 14), a „24” to „pokonanie lęku przez Wybrańca (Boga)”, gdyż 24 = 14 + 10 – dodawanie występuje z prawej strony osi matematycznej, a prawa strona to strona mężczyzny (w symbolu yin i yang). Gdy mamy „4”, czyli 4 = 14 – 10, to tutaj odejmowanie zachodzi w lewo, co jest stroną kobiecą, więc „4” to „pokonanie lęku przez Wybrankę (Boga)”.

Liczba „10” oznacza Wybrańca Boga (+10) i Wybrankę Boga (-10), gdyż składa się z „1” (Wybraniec lub Wybranka) i „0” (symbol Boga oraz miłości, a Bóg to nieskończona miłość), więc „10” to Wybraniec lub Wybranka Boga.

Symbolem Wybrańca Boga lub Wybranki Boga jest też „1” (oprócz „10”), więc „69” to „pokonanie lęku przez Wybrańca, a „67” to „pokonanie lęku przez Wybrankę (Marię Magdalenę)”, ale może to też oznaczać „pokonanie lęku w związku z Marią Magdaleną”.

Różnych układów liczb i zależności między nimi jest nieskończenie wiele i po pokonaniu śmierci (co jest Prawdziwym Sensem Życia) można przez Wieczność odkrywać te zależności i „rozmawiać z Bogiem” np. poprzez liczby. I właśnie to chcę przekazać, pisząc o symbolice liczb.

O reinkarnacji i Nieśmiertelności

„Jest tylko jedna rzecz, którą naprawdę warto mieć, choć tyle pragnień wokół jest. Kiedy nie ma jej, to wszystko inne traci sens. Tylko jedna rzecz, to Prawdziwa Miłość jest” (z piosenki „O miłości” zespołu Wilki)

22 maja 2017 roku zmarł Zbigniew Wodecki. Według mnie, jego wnętrze (DUSZA I UMYSŁ) wcieli się w kolejne ciało. Będzie on mężczyzną – moim zdaniem mężczyźni rodzą się ponownie jako mężczyźni, a kobiety inkarnują jako kobiety.

Uważam, że Zbigniew narodzi się ponownie i będzie miał szansę osiągnąć Nieśmiertelność (co jest sensem życia). 

Chciałem jeszcze napisać, że, moim zdaniem, nawet jeśli ktoś w ogóle nie wierzy w reinkarnację, to jego/jej wnętrze (DUSZA I UMYSŁ) jeśli umrze lub zginie I TAK WCIELI SIĘ W KOLEJNE CIAŁO. To naturalne prawo, którego, według mnie, nie można w żaden sposób zmienić. To, że dana osoba w ogóle nie wierzyła w reinkarnację, moim zdaniem, NIE MA TU ŻADNEGO ZNACZENIA – ŻADNEGO – jeśli ta osoba umarła lub zginęła, to jego/jej wnętrze (DUSZA I UMYSŁ) i tak wcieliło się lub wcieli w kolejne ciało – uważam, że DOKŁADNIE NA 100%.

Jakiś czas temu na stronie Fundacji Nautilus (4-ty link na tej stronie) była mowa, że „wracają” ludzie, którzy zginęli w atakach 11 września 2001 roku. Podają fakty, których nie można wytłumaczyć inaczej niż poprzez reinkarnację.

Wędrówka dusz istnieje i wnętrze Zbigniewa Wodeckiego jest nieśmiertelne i, według mnie, wcieli się na 100% w kolejne ciało. ŚMIERĆ NAPRAWDĘ W OGÓLE NIE ISTNIEJE. 

To bardzo pozytywne. Ponadto sensem życia jest osiągnięcie Fizycznej Nieśmiertelności. Mało kto o tym słyszał, a, moim zdaniem, KAŻDA ŻYWA ISTOTA WE WSZECHŚWIECIE POWINNA O TYM WIEDZIEĆ.

Sądzę, że ogromnym masom ludzi na Ziemi WYDAJE SIĘ, że są wolni – w ogóle nie zdają sobie sprawy, że są uwięzieni w cyklu reinkarnacji i czeka ich NA CHWILĘ OBECNĄ śmierć i ponowne narodziny.  Moim zdaniem, w ogóle o tym nie wiedzą, w ogóle nie znają swoich poprzednich żyć i, co najważniejsze, w ogóle nie zdają sobie sprawy, że sensem ich życia jest osiągnięcie Fizycznej Nieśmiertelności.

Może to być ich np. 55-te życie. Mogło być tak, że w KAŻDYM Z NICH byli święcie przekonani, że to dane (np. 36-te czy 5-te) życie jest JEDYNE i pewnie w obecnym (np. 55-tym) też tak myślą. Wydaje im się, że są WOLNI, a naprawę są bardzo mocno zniewoleni. 

„Nie ma bardziej zniewolonych od tych, którym wydaje się, że są wolni”  

TO, ŻE NATURALNYM STANEM WSZYSTKIEGO, CO ŻYJE, JEST FIZYCZNA NIEŚMIERTELNOŚĆ, JEST DLA MNIE TAK SAMO OCZYWISTE, JAK TO, ŻE 4 + 4 = 8.

Pokonanie śmierci (osiągnięcie Życia Wiecznego) to sens życia każdego i każdej z Nas. Wtedy kończymy cykl reinkarnacji i nie musimy już umierać i wcielać się w kolejne ciało. Jesteśmy wyzwoleni z nużącego, niekończącego się cyklu odradzania się w kolejnych wcieleniach.

Jak osiągnąć Nieśmiertelność (Życie Wieczne)?

Żeby osiągnąć Nieśmiertelność (Życie Wieczne) potrzebne są 3 rzeczy:

1. Trzeba odnaleźć Prawdziwą Miłość. Prawdziwa Miłość w ogóle nie zazdrości, nie szuka poklasku, nie wywyższa się, w ogóle nie wie, co to nienawiść, gniew, złość – po prostu nie ma w niej żadnego przejawu fałszywego ego.

 

W sytuacji występującej w historii o Robin Hoodzie (gdy na długiej chuście wpada przez okno) na miejscu bohatera powinniśmy być w pełni głupi, a nie mądrzy. W tej sytuacji, gdy na długiej chuście Robin wpada przez okno ratować swoją miłość, fałszywe ego (ono nie pochodzi od Boga) podpowiada lęk, a Dusza (Prawdziwa Miłość) podpowiada odwagę. I Robin, zostaje nagrodzony na tę odwagę tym, że przeżywa i ratuje Lady Marian.

Bohater jest całkowicie ?głupi? ponieważ jest bezgranicznie i prawdziwie zakochany. I na tym głównie polega sens Prawdziwej Miłości, która pokonuje śmierć.

W tej Prawdziwej Miłości nie ma żadnego lęku, gdyż lęk jest fałszywy i w ogóle nie pochodzi od Boga. W opisanej sytuacji Robin nie kierował się żadną negatywną mądrością, która jest marnością z Biblii (?vanitas vanitatum et omna vanitas? ? ?marność nad marnościami i wszystko marność?).

Kiedy jesteśmy w pełni głupi i walczymy, będąc w sytuacji dużego zagrożenia życia, to ze względu tę głupotę W OGÓLE NIE ZGINIEMY. KIEDYŚ myślałem o oddawaniu życia za żonę z poprzednich żyć, ale chyba w okolicach 2016 roku zrozumiałem, że POWINIENEM CHCIEĆ JĄ URATOWAĆ, pokonując nawet całe NAPRAWDĘ W OGÓLE ISTNIEJĄCE zło Wszechświata, a jeśli będę w pełni GŁUPI (czyli odważny) i W OGÓLE NEGATYWNIE MĄDRY (czyli lękliwy) to oczywiście NIGDY w takiej sytuacji NIE ZGINĘ.

Szczerze mówiąc, w ogóle nie uśmiechało mi się ginąć, bo wiedziałem, że wtedy czeka mnie kolejne życie i OD NOWA musiałbym pracować nad osiągnięciem Nieśmiertelności. Jednak mimo to wyobrażałem sobie, że ginę za Anastazję (która była Lady Marian w trzecim swoim życiu) i to miało jakiś sens – OCZYWIŚCIE WSZYSTKO MA JAKIŚ SENS, ale teraz wyobrażam sobie, że ratuję ją, pokonując całe NAPRAWDĘ W OGÓLE ISTNIEJĄCE zło Wszechświata. A że jestem w pełni głupi, to nic złego nie może mi się staćsmile   

W Prawdziwej Miłości nie ma nic, co pochodzi od fałszywego ego, które wynika z odejścia od Nieskończonej Boskiej Miłości.

Jest także Prawdziwa Miłość do samego siebie. Należy bezwarunkowo kochać siebie takim, jakim się jest, nawet  z różnymi wadami. W Prawdziwej Miłości do samego siebie nie ma żadnego przejawu fałszu – chodzi o to, że jest zero nienawiści do siebie.

Obecnie masa ludzi palących papierosy w ogóle nie ma Prawdziwej Miłości do siebie, gdyż szkodzą sobie zatruwając płuca nikotyną. Robią to, gdyż w ogóle nie kochają siebie w pełni. Inne przejawy szkodzenia sobie (alkohol, narkotyki, jedzenie rafinowanego cukru i fast-foodów oraz żywności spod znaku chipsy) to też przejaw tego, że ludzie w pełni siebie nie kochają i dlatego karzą się podświadomie jedzeniem i piciem szkodliwych produktów. moim zdaniem, gdy ktoś ma Prawdziwą Miłość do samego siebie nigdy nie karze swojego ciała szkodzącymi mu substancjami.

Prawdziwa Miłość do siebie to też to, że kochamy siebie w pełni i w ogóle nie dajemy sobą niesprawiedliwie pomiatać. W ogóle nie odgrywamy NIEPOTRZEBNIE roli męczennika/męczennicy, gdy mamy rację,  a jacyś ludzie chcą zrobić nam na przekór. Nie ma żadnego powodu, aby niepotrzebnie cierpieć.

zdjęcie przedstawiające Robin Hood’a (Kevin Costner) i Lady Marian Dubois (Mary Elizabeth Mastrantonio)

2. Całkowite uwolnienie się od złej strony

Drugą rzeczą (i przedostatnią) jest to, że musimy całkowicie uwolnić się od zła, które jest fałszywe i wynika z nienawiści. Musimy dogłębnie poznać siebie i uwolnić się od swojej złej strony (fałszywego ego). 

Najskuteczniejszym sposobem uwalniania się od zła jest płacz. Jest to ?katharsis? ? oczyszczenie duszy z grzechów.

Od fałszywego ego pochodzi także lęk i od niego też musimy się całkowicie uwolnić. Prawie całe życie pracowałem nad całkowitym uwolnieniem się od fałszywego ego (czyli, żeby nie było we mnie żadnego zła ani żadnego lęku). Poprzez płacz uwolniłem się także od niesprawiedliwego oceniania innych ludzi. Jest jeszcze jeden przejaw zła od którego muszę się uwolnić i już prawie całkowicie to uczyniłem. Pracuję nad tym od 2 sierpnia 2011 roku i jestem bardzo blisko sukcesu. 
Podobnie przez długi czas uwalniam się od lęku i został mi tylko jeden przejaw lęku, od którego muszę się uwolnić. Jestem bardzo blisko od uwolnienia się od niego. 

Jest też trzeci przejaw fałszu (ego) – fałszywe koncepcje, związane z możliwością zranienia Cię. Gdy tego nie masz w ogóle, to NIC NIE JEST W STANIE CIĘ ZRANIĆ – ŻADNE SŁOWA I NIC INNEGO.

Przez ostatnie lata wykonałem pracę nad sobą i czuję, że niewiele dzieli mnie od WIECZNEGO ŻYCIA z moimi dwoma żonami, będącymi wcieleniami Kate Philllips Florence. która w swoim pierwszym życiu nazywała się Miriam z Magdali lub, jak jest znacznie bardziej znana, Maria Magdalena.

3. Wiara w to, że można żyć wiecznie. Że będą mijały setki, tysiące, miliony, miliardy lat, a My w ogóle nie umrzemy.

Trzecia rzecz to wiara w to, że można żyć wiecznie ? że ciało to wytrzyma i w ogóle zestarzejemy się i w ogóle umrzemy. Tu chodzi jedynie o wiarę ? trzeba jedynie uwierzyć i nic więcej. 

Obecnie ludzie mają głębokie przekonanie o tym, że muszą się zestarzeć i dlatego tak się dzieje, ale gdy wyrobimy w sobie przekonanie, że jesteśmy wiecznie młodzi, to tak się stanie. 

Lęk przed śmiercią (myśl, że umrzemy) w jakimś stopniu powoduje ją. Nasze myśli są twórcze i tworzą nasz świat. Gdy będziemy mieli 100% pewność, że jesteśmy Nieśmiertelni tak się stanie. 

Do tego potrzebna jest także wiara, która, jak wiadomo, czyni cuda. 

Dla człowieka żyjącego Wiecznie cały czas jest Wieczne Teraz. Upływ czasu nie ma dla niego żadnego znaczenia. Ten człowiek jest wiecznie młody i nawet gdy dla świata minie milion lat dla niego będzie nadal Wieczne Teraz. I po kolejnym milionie lat też Wieczne Teraz. I tak przez Wieczność. 

Prawdopodobnie bardzo odkrywcze jest zdanie: ?Kto zwycięża innych jest tylko silny. Kto zwycięstwo nad sobą odnosi jest człowiekiem potężnym?. Najtrudniej jest wygrać z samym sobą. 

Strona 2 z 3

Oparte na WordPress & Theme by Anders Norén