Poniższy artykuł pochodzi z 14-go numeru Nexusa.

Jego wydawca (Agencja Nolpress) ma stronę internetową zamieszczoną pod adresemhttp://www.nexus.media.pl/.

Ich e-mail to Ten adres pocztowy jest chroniony przed spamowaniem. Aby go zobaczyć, konieczne jest włączenie w przeglądarce obsługi JavaScript.

Telefon do Agencji Nolpress to 85 653 55 11

 

Wielu ludzi, którzy przeżyli bliskie spotkanie z UFO i ich pozaziemskimi załogantami, doznało nagłych uzdrowień z chronicznych dolegliwości i ma na to dowody w postaci zeznań świadków i dokumentacji medycznej.

Mimo ulotnej natury NOLi, badacze zdołali zgromadzić wiele dowodów, w tym relacje naocznych świadków, fotografie, filmy, odczyty radiowe, fragmenty metali, ślady lądowań, efekty natury medycznej, elektromagnetycznej, reakcje zwierząt i wreszcie tysiące stron rządowych dokumentów. Te liczne materiały to wciąż za mało dla sceptyków, aby ich przekonać. Prawdę powiedziawszy wszyscy czekamy na "strzał z grubej rury", który dowiedzie ostatecznie prawdziwości istnienia NOLi.

Jednym z argumentów, które mogą dokonać tego przełomu, są dowody medyczne. Najczęściej badania nad dowodami tego typu ograniczały się do obrażeń powstałych na skutek spotkania z NOLem, natomiast niewielką uwagę zwracano na efekty pozytywne.

Tymczasem okazuje się, że istnieje ponad sto udokumentowanych przypadków uzdrowień dokonanych przez NOLe. Pojęcie to możemy zdefiniować jako pozytywną fizjologiczną reakcję na spotkanie z NOLem. Co więcej, przy dokładniejszym sprawdzeniu okazuje się, że z przypadkami tego typu zetknął się praktycznie każdy poważniejszy badacz zjawiska NOLi.

Czy zatem uleczenia dokonywane przez NOLe są owym "strzałem z grubej rury". Czy stanowią najlepszy dowód, który zdoła przekonać świat, że NOLe są tutaj. Istnieje mnóstwo materiałów potwierdzających uzdrowienia przez NOLe, ale jaki właściwie powinien być ten najlepszy dowód? Czy za najbardziej wiarygodny należy uznać przypadek z udziałem powszechnie szanowanych świadków? A może taki, w którym świadków było najwięcej? Albo taki, gdzie lekarze zdiagnozowali stan przed i po zdarzeniu? Co powinno się robić z przypadkami, w których nie ma innych dowodów prócz twierdzenia świadka, że został uleczony przez obce istoty, po badaniu którego okazuje się, że wszelkie symptomy choroby zniknęły bez śladu? Idealny przypadek powinien zawierać wszystkie wymienione elementy. Wszyscy wiemy jednak, że  w realnym świecie sprawy rzadko przybierają idealny obrót. Badacze NOLi usiłują poskładać tę ogromną układankę, cały czas mając świadomość, że brakuje im co najmniej połowy elementów!

 

 

Dysponując przeszło stu przypadkami uzdrowienia przez NOLe, nie powinno się mieć problemów ze znalezieniem kilku solidnie udokumentowanych spraw. Poniżej przedstawiam 10 przypadków, które moim zdaniem najsilniej wspierają tezę o uzdrawianiu przez NOLe. Każdy z nich został wybrany z innych powodów.

PRZYPADEK 011: Rak

Tę pochodzącą z roku 1957 sprawę po raz pierwszy ujawnił brazylijski dziennikarz Joao Martins i znany badacz zjawiska NOLi z ramienia brazylijskiego rządu.

Według ich raportu córka pewnego wpływowego i zamożnego człowieka cierpiała na raka żołądka. Lekarze przewidywali, że dziewczyna wkrótce umrze. Tymczasem chora na oczach rodziny i służącej, została uzdrowiona przez obce istoty. Historia ta nigdy nie wyszłaby na jaw, gdyby służąca nie napisała listu do pewnego badacza NOLi. Oto fragment jej listu:

 

...Osobiście widziałam to, o czym piszę. Nie wiem, czy pan mi uwierzy, zapewniam jednak, że wszystko, o czym chcę opowiedzieć jest prawdą... Córka moich pracodawców chorowała na raka żołądka. Była poważnie chora, ja zaś zostałam zatrudniona między innymi po to, aby jej doglądać, to znaczy panienki Lais...

Bardzo dobrze pamiętam wieczór 25 października. Wszyscy spodziewali się, że panienka Lais właśnie umrze, ponieważ cierpiała straszliwe bóle. Zastrzyki już nic nie pomagały. Jej ojciec śpiewał modlitwę, kiedy nagle, gdzieś z boku rozbłysło ostre światło i rozjaśniło cały dom. Przebywaliśmy akurat w pokoju panienki Lais, którego okno wychodziło na stronę, z której padało światło. Wewnątrz świeciła tylko mała nocna lampka przy łóżku.

- Spójrzcie - zawołał Julinho, brat umierającej dziewczyny, gdy podbiegłszy do okna zobaczył otoczoną przez światło dyskokształtną maszynę. Urządzenie nie było zbyt duże, ja zaś nie jestem na tyle wykształcona, aby z daleka określić, jakie były jego prawdziwe wymiary. Wiem tylko, że nie było zbyt duże...

Nagle w tamtym obiekcie otworzył się automatyczny luk i ukazały się w nim dwie małe istoty. Podeszły do domu, natomiast trzecia pozostała w luku dysku...

Na rękach miały coś w rodzaju rękawic. Ich kombinezony były białe i robiły wrażenie grubych. Na piersi, po bokach i na mankietach lśniły jasnym blaskiem. Nie wiem jak to wyjaśnić. Zbliżyły się do jęczącej z bólu panienki Lais. Chora miała szeroko otwarte oczy, lecz zupełnie nie rozumiała, co się wokół niej dzieje...

Ci "ludzie" popatrzyli na mnie bez słowa, a następnie stanęli przy łóżku panienki Lais i na okrywającej ją mlecznej pościeli ułożyli przyniesione ze sobą instrumenty. Przywołali gestami mojego pracodawcę i jeden z nich przytknął dłoń do jego czoła i za pomocą niebieskawego światła jakie wypełniło całe wnętrze, "omówił" z nim przypadek panienki Lais. Zobaczyliśmy całe wnętrze jej żołądka. Ten sam "człowiek" wyciągnął inny, wydający jakieś dźwięki instrument, po czym skierował go w stronę brzucha dziewczyny. Zobaczyliśmy wtedy ten nowotwór. Operacja trwała około pół godziny... Potem dali "oni" mojemu pracodawcy kulę wykonaną z metalu wyglądającego jak nierdzewna stal zawierająca około 30 małych, białych pigułek. Żeby całkowicie odzyskać zdrowie, chora miała dostawać jedną pigułkę dziennie.

Jakiś czas później panienka Lais udała sie do swojego lekarza, który potwierdził, że jej nowotwór został wyleczony...

Skazana na śmierć z powodu raka panienka Lais została ocalona przez instrument w kształcie latarki, który emitował "rozpuszczające" nowotwór promienie. Tamte istoty uratowały życie panienki Lais i jeszcze tej samej nocy wróciły do swojej maszyny, którą gdzieś odleciały.

 

Przypadek ten jest ważny z wielu powodów. Po pierwsze, była to jedna z najwcześniejszych relacji udostępnionych opinii publicznej, a zatem nie mogła zostać skażona przez inne doniesienia. Po wtóre, świadkami zdarzenia była cała rodzina oraz służąca. Po trzecie, pacjentka, u której rozpoznano śmiertelną odmianę nowotworu, w cudowny sposób wyzdrowiała - niewątpliwie na skutek spotkania z NOLem. Później lekarze stwierdzili, że jest wolna od raka, a więc o oszustwie nie może tu być mowy. Jeszcze jeden interesujący aspekt tej sprawy, to ślady materialne. Istnieją jeszcze co najmniej dwa udokumentowane przypadki, w których ludzie otrzymali od obcych istot lekarstwo. W obu zachowano ich próbki do badań.

Prawdopodobnie najważniejszym aspektem tego przypadku jest oczywista szczerość listu. Całe to skomplikowane zajście jest jednym z pionierskich przykładów uzdrawiania przez NOLe.

 

 

Przypadek 016: Błonica

Przypadek ten omówił w swojej książce Secret Life (Tajemne życie) dr David Jacobs. Główny świadek wystąpił w niej pod pseudonimem Lynn Miller, jednak później autor ujawnił jej prawdziwe nazwisko, Alice Haggerty.

W roku 1962, mając sześć lat, Alice została zaatakowana przez błonicę, chorobę, która nierzadko kończy się tragicznie. Rodzice nie pozwolili z pobudek religijnych zaszczepić jej w dzieciństwie. Z tych samych powodów nie pozwolili zabrać jej do szpitala. Wezwali lekarza do domu, ten zaś stwierdził, że stan Alice jest bardzo poważny. Mimo to rodzice dziewczynki nie zmienili zdania.

W ciągu następnych dwóch tygodni stan chorej stale się pogarszał. Lekarz odwiedzał ją codziennie, aż podczas kolejnej wizyty oznajmił jej matce, że nie sądzi, by Alice przeżyła noc.

Tak się jednak składało, że Alice była wziętą, przeżywała kilkakrotnie w swoim życiu proces wzięcia. Owego krytycznego wieczoru została prawdopodobnie wzięta przez przyjaznych obcych, których opisała jako "anioły w białych szatach ze srebrnymi pasami". Pamięta, że została przetransportowana do wnętrza NOLa, gdzie obce istoty powiedziały jej, że zostanie wyleczona. Poruszali wokół jej ciała małym, "podobnym do różdżki urządzeniem", a potem kazali jej stanąć wewnątrz "dużego, niebieskiego cylindra" z małym okienkiem. Obce istoty patrzyły, jak emitowane z wierzchołka cylindra jasne światło sięgało coraz niżej, aby zatrzymać się w odległości około ośmiu cali (20 cm) od jej głowy. Potem światło cofnęła się i Alice otrzymała polecenie opuszczenia cylindra.

Według Jacksona obce istoty "poinformowały ją rzeczowym tonem, że teraz jest zdrowa i oczyszczona". Następnie poddali ją szeregowi typowych procedur, jakie często są przeprowadzane na pokładzie NOLi. Nazajutrz rano matka zastała ją na podłodze zajętą zabawą, jak gdyby wszystko było w najlepszym porządku. Matka i lekarz kazali Alice położyć się natychmiast do łóżka, lecz po chwili stwierdzili, że jej błonica minęła bezpowrotnie, nie pozostawiając najmniejszych śladów.

Przypadek ten jest ważny z oczywistych względów. Po pierwsze, występuje w nim dziewczynka, u której lekarz stwierdził zaawansowane stadium błonicy. Będąc o krok od śmierci, dziecko przeżyło klasyczne spotkanie z NOLem. Rankiem następnego dnia, zaledwie kilka godzin po tym zajściu, opiekujący się nią lekarz stwierdził, że jest zupełnie zdrowa. Co więcej, świadek doskonale pamięta procedurę, która doprowadziła do ustąpienia choroby. Takiego dowodu nie można zignorować.

Na korzyść tej sprawy przemawia dodatkowo fakt, że została ona wyczerpująco zbadana nie tylko przez Davida Jacobsa, ale i przez samą Alice. Jej wagę podnosi również to, że jest jedyny opisany w raportach przykład uzdrowienia z błonicy.

 

 

 

Przypadek 017: Rana na ciele

Historia ta jest powtarzana w licznych poświęconych NOLom książkach oraz artykułach, stając się klasycznym przykładem uzdrowienia przez NOLa. 3 września 1965 roku dwaj policjanci, Robert W. Goode i Billy McCoy, spostrzegli przejeżdżając nieopodal w Damon w Teksasie, masywny obiekt, który świecąc różnokolorowymi światłami wzbił się w górę i zawisł w powietrzu.

Nieoczekiwanie nie zidentyfikowany obiekt przemieścił się nad samochód, a następnie wypuścił w dół strumień światła. Promień trafił Goode'a w lewe ramię. (Dwa dni wcześniej został ukąszony w lewy palec wskazujący przez należącego do syna młodego aligatora. W momencie zajścia z NOLem palec był obolały, spuchnięty i zawinięty w bandaż).

- Wnętrze wozu zalało jasne światło - powiedział Goode. - Czułem płynące z niego ciepło. Bezzwłocznie zabraliśmy się stamtąd.

Przerażeni policjanci pospiesznie odjechali.

Po jakimś czasie Goode spostrzegł, że palec już go nie boli.

- Nagle dotarło do mnie, że nie czuję bólu i ściągnąłem bandaż. Po ukąszeniu nie było najmniejszego śladu.

- Opuchlizna zeszła, a palec wyglądał o wiele lepiej. - Potwierdził relację Goode'a McCoy.

Po pewnym czasie policjanci wrócili na miejsce tego zdarzenia i ku swemu zdumieniu odkryli, że NOL wciąż tam tkwił. W końcu sporządzili raport dla sił powietrznych i zostali gruntownie przesłuchani przez majora L.R. Leacha z bazy sił powietrznych w Ellington, który ostatecznie stwierdził, że rzeczywiście uczestniczyli w spotkaniu z nie zidentyfikowanym obiektem latającym. Wiadomość o tej sprawie przedostała się do prasy i obaj stali się wkrótce rozchwytywani, a ich przeżycia powszechnie znane.

Przypadek ten jest ważny nie tylko ze względu na dużą wiarygodność i dobrą reputację obu policjantów, ale również dlatego, że został dogłębnie przeanalizowany przez majora sił powietrznych, który nie znalazł w ich relacjach słabych punktów. Niedorzecznością byłoby zignorowanie tak mocnego materiału dowodowego.

 

PRZYPADEK 019: Zapalenie wątroby

Poniższa historia jest niezwykła z wielu powodów. 7 grudnia 1967 roku duński badacz Hans Lauritzen uczestniczył wraz z czterema kolegami w obserwacji nieba w nadziei wypatrzenia NOLi.

W lutym 1966 roku przeszedł ciężkie zapalenie wątroby, wskutek czego musiał udać się na rentę. W czasie wspomnianej obserwacji był mocno osłabiony i miał powiększoną o 10 centymetrów wątrobę.

Na krótko przed zakończeniem swojego dyżuru 7 grudnia pięciu obserwatorów ze zdumieniem spostrzegło "dwa wielkie, przyćmione, żółte kule w odległości około stu metrów od siebie". Laritzen momentalnie wpadł w trans, oddalił się od grupy i nawiązał telepatyczny kontakt z załogą NOLa. Dowiedział się od nich między innymi, że posiada wielką moc pomagania innym ludziom.

Po wyjściu z transu, Lautrizen usłyszał nawoływania kolegów. Pobiegł w ich kierunku i z miejsca zorientował się, że stan jego zdrowia uległ radykalnej poprawie.

- Biegłem i biegłem z taką szybkością, że przyjaciele nie mogli za mną nadążyć. Musiałem na nich zaczekać i wtedy zrozumiałem, że zostałem wyleczony z zapalenia wątroby.

Kierując się rozsądkiem poszedł do lekarza, który oznajmił mu, że jego choroba całkowicie ustąpiła.

- Przeszedłem badania medyczne, nie wspominając rzecz jasna o tym kontakcie. Ku zaskoczeniu lekarzy okazało się, że moja wątroba straciła owe 10 centymetrów, wracając do normalnych rozmiarów. Testy krwi potwierdziły, że obecnie funkcjonowała prawidłowo... a przecież jeszcze niedawno była chora. W pewnym momencie była nawet powiększona aż o 16 centymetrów. Teraz mam zdrową wątrobę. Jestem niezmiernie wdzięczny t emu NOLowi za wyleczenie mnie z przewlekłej choroby... Bóg mi świadkiem, że mówię prawdę.

Relacja ta jest wyjątkowa wśród przypadków uzdrowień przez NOLe, ponieważ uleczony został badacz tego zjawiska. Nie można przejść do porządku dziennego nad faktem, że w wyniku spotkania z NOLem uleczone zostało tak zwane "chroniczne" schorzenie. Wiarygodność tej historii zwiększa również obecność czterech świadków. No i są jeszcze wyniki badań lekarskich potwierdzające, że istotnie wydarzyło się coś niezwykłego.

 

 

 

PRZYPADEK 021: Rana i częściowy paraliż

Większość uzdrowień obejmuje ludzi o niewielkiej bądź żadnej wiedzy medycznej. Zdarzają się jednak wyjątki. W kolejnej historii uleczony został właśnie lekarz.

2 listopada 1968 roku pewnego lekarza mieszkającego we francuskich Alpach obudziły o czwartej nad ranem krzyki syna. Rozejrzawszy się dookoła, spostrzegł dwa święcące dyski wiszące w powietrzu przed wejściem do pokoju syna. Na jego oczach zlały się w jeden dysk, który wysłał silny strumień światła skierowany na  jego klatkę piersiową.

W chwili tego zdarzenia człowiek ten cierpiał na częściowy paraliż prawej ręki oraz nogi, który był skutkiem obrażeń doznanych przed wielu laty podczas wojny algierskiej. Miał ponadto jeszcze zupełnie świeże skaleczenie na kostce, które powstało trzy dni wcześniej, kiedy to podczas rąbania drzewa siekiera wyślizgnęła mu sie z dłoni i mocno uderzyła w kostkę, która wciąż była mocno opuchnięta i bolała.

Oszołomiony i wstrząśnięty, obudził żonę i opowiedział jej o tym, co przed chwilą zaszło. Kobieta natychmiast zauważyła, że rana na kostce męża zupełnie zniknęła. Następnego ranka lekarz odkrył, że minął również paraliż i może chodzić bez powłóczenia nogą. Mógł nawet wrócić do gry na pianinie, której oddawał się z zapałem, zanim został sparaliżowany.

Przypadek ten jest ważny nie tylko dlatego, że dotyczy lekarza, ale również dlatego, że uleczenie poddane było weryfikacji niezależnego świadka bezpośrednio po zajściu.

 

PRZYPADEK 029: Zęby

Przypadek ten jest bardzo wiarygodny z uwagi na dużą ilość materialnych dowodów. 30 grudnia 1972 roku nocny stróż Ventura Maceiras z Argentyny widział wiszące nad swoim domem jaskrawe światło, wewnątrz którego dostrzegł metalowy pojazd z otworami. W chwilę po rozpoczęciu obserwacji w Maceirasa uderzył "silny rozbłysk", którego źródło znajdowało się na spodzie pojazdu.

Przez kilka tygodni po tym zajściu Maceiras cierpiał na szereg niepokojących symptomów zdających się wskazywać na promieniotwórcze skażenie - wypadanie włosów, bóle głowy, mdłości, biegunkę, podrażnienie oczu oraz "czerwone, nabrzmiałe krosty" na szyi. Lekarze nie potrafili ustalić przyczyny tego stanu rzeczy i kiedy Meceiras wyjaśnił, że jest to efekt spotkania z NOLem, nie pozostało im nic innego jak tylko uwierzyć w tę historię. Takich symptomów nie można było po prostu symulować.

Na potwierdzenie tego zajścia istnieje cały szereg dowodów materialnych. W miejscu, gdzie unosił się obiekt, osmalone zostały wierzchołki trzydziestometrowych drzew eukaliptusowych. Kot Maceirasa zniknął w momencie, gdy z pojazdu wystrzelił promień. Zwierzę pojawiło się ponownie po upływie 48 dni, a na jego grzbiecie widniały ślady poważnych poparzeń. W niewielkim strumieniu przepływającym w miejscu zdarzenia z nieznanych powodów doszło do masowego śnięcia sumów.

Dowodów było tak wiele, że aż zwróciło to uwagę władz. W ciągu miesiąca ponad sześćdziesiąt razy przesłuchiwali go na przemian lekarze, policja, przedstawiciele rządu, badacze zjawiska NOLi i inni urzędnicy.

Upłynęło wiele tygodni, zanim Maceiras wyleczył się z obrażeń spowodowanych przez spotkanie z NOLem. Niecałe dwa miesiące po tym zdarzeniu dał o sobie znać ostatni i zarazem najbardziej niewiarygodny spośród wszystkich symptomów, potwierdzony przez lekarzy, inżynierów, policję i zawodowych badaczy zjawiska NOLi.Był to trzeci garnitur zębów, który zaczął mu wyrastać, mimo iż miał już 73 lata.

Do pracy nad tym przypadkiem skierowano badacza NOLi Pedro Romaniuka, z uwagi na jego wysokie umiejętności nabyte podczas pracy w międzynarodowych liniach lotniczych, a także udział w charakterze technicznego eksperta w działalności Rady ds. Badania Wypadków Lotniczych Sił Powietrznych Argentyny.

Odwiedziwszy Maceirasa w celu określenia jego stanu, Romaniuk odnotował: "Gdzieś około 10 lutego Maceiras zauważył, że z górnego dziąsła po lewej stronie zaczynają wyrastać mu nowe zęby. W momencie mojej wizyty mogłem stwierdzić wyrzynanie się dwóch zębów przednich oraz dwóch policzkowych, które osiągnęły już od dwóch do trzech milimetrów długości"

Przypadek ten jest ważny zarówno dlatego, że został poparty mnóstwem dowodów materialnych, jak i ze względu na to, że stanowi jedną z najbardziej drobiazgowo zbadanych spraw w historii ufologii. Dzięki starannemu udokumentowaniu stanowi niepodważalny, klasyczny przykład, wymieniany w niezliczonych publikacjach na temat NOLi.

 

PRZYPADEK 054: Zmiany skóry

Poniższy przypadek zasługuje na uwagę przez wzgląd na oczywistą szczerość świadka, wyraźne zmiany fizjologiczne wywołane bliskim spotkaniem, a także obecność większej liczby świadków.

20 marca 1988 roku profesor Studiów Indiańskich Uniwersytetu Południowej Dakoty, John Salter jr., przejeżdżając pewnej nocy wraz z synem w okolicy Richland Center w stanie Wisconsin doznał bliskiego spotkania z NOLem, któremu towarzyszyło zjawisko luki czasowej. Obaj zapamiętali, że obce istoty poddały ich badaniom. Salter pamiętał ponadto, że w trakcie tych badań otrzymał jakieś zastrzyki.

Niemal natychmiast po tym zdarzeniu zaobserwował i siebie wiele istotnych zmian fizjologicznych. Były one tak widoczne, że uczony zaczął je bacznie śledzić, dzięki czemu wyodrębnił poprawę w osiemnastu obszarachobejmującą "lepsze napięcie skóry, poprawę krążenia, wzroku, szybsze krzepnięcie krwi przy skaleczeniach, szybszy wzrost oraz pogrubienie paznokci i włosów". Na tym jednak nie koniec. Salter pisze: "wiele zmarszczek na twarzy zniknęło bez śladu, a inne ciągle sie zmniejszają; moja twarz uległa zwężeniu, a szyja zeszczuplała (co w pewnym stopniu dotyczy całego ciała), czemu nie towarzyszą żadne obwisłości. Mam też lepsze krążenie. Rozcięcia skóry zasklepiają się natychmiast i bardzo szybko się goją. Poziom energii mojego organizmu wyraźnie się podniósł; od marca 1998 roku nie miałem przeziębienia ani grypy i w ogóle nie chorowałem..."

Chociaż Salter nie odwiedził lekarza w celu uzyskania diagnozy, zmiany, jakim uległ, zostały z łatwością zauważone przez wszystkich znajomych. Jego syn również stwierdził u siebie niektóre spośród przedstawionych powyżej symptomów.

Salter aktywnie uczestniczy w ruchu na rzecz praw obywatelskich, jest też powszechnie szanowanym badaczem zjawiska NOLi. Liczne zmiany fizjologiczne, oczywista szczerość świadka, jak również fakt, że spotkanie z NOLem może potwierdzić większa liczba świadków, czynią z tego przypadku jeden z najbardziej zdumiewających, a zarazem wiarygodnych przykładów uzdrowienia przez NOLa.

 

 

 

PRZYPADEK 071: Torbiel

Jedną z najbardziej przekonujących form dowodu jest lekarska diagnozom. Między innymi dlatego przedstawiam powyższą historię.

W roku 1991 w stolicy stanu Georgia, Atlancie, lekarze wykryli u wziętej, Alicji Hansen, torbiel i wyznaczyli jej termin chirurgicznego zabiegu. Na krótko przed nim doszło do bliskiego spotkania, podczas którego Alicia została wyleczona i torbiel zniknęła w zdumiewający sposób.

Alicia wspomina: "Ta torbiel naprawdę mnie martwiła... diagnoza wykazała, że ją mam. Przysparzała mi sporo problemów. Lekarze zrobili mi rezonans magnetyczny i po uważnym obejrzeniu zdjęcia przedstawiającego torbiel powiedzieli mi, że muszę wrócić na zabieg".

Alicia przypomina sobie, że na krótko przed operacją miała bliskie spotkanie. Kiedy w wyznaczonym czasie zgłosiła się do szpitala, została mile zaskoczona.

"No więc wróciłam do szpitala, żeby lekarze zrobili jeszcze jedno badanie i upewnili się, że wszystko jest w porządku. Kiedy czekałam na wyniki, podeszła do mnie pielęgniarka i powiedziała: "To wszystko jest takie dziwne ... przepraszam, nie pielęgniarka, tylko osoba oglądająca zdjęcie. Lekarze oznajmili mi: "To jest naprawdę niezwykłe. Gdybyśmy nie widzieli wcześniejszego zdjęcia, bylibyśmy przekonani, że pani nigdy nie miała żadnej torbieli. W pani jajowodach występuje płyn, dokładnie tam, gdzie przedtem była cysta. Płynu by nie było gdyby torbiel pękła. Taki płyn jest zazwyczaj obecny po operacji". Wyglądało więc na to, że przeszłam operację, choć nie miałam żadnego zabiegu".

Taki typ medycznych dowodów jest praktycznie nie do podważenia. Diagnoza wykazała u Alicji torbiel, która niedługo potem w tajemniczy sposób zniknęła i jednocześnie pojawiły sie objawy jak po zabiegu operacyjnym, który nie został wykonany. Przynajmniej nie przez ziemskich lekarzy!

Alicia przeżyła jeszcze kilka godnych odnotowania uzdrowień. Ponadto dysponuje szeregiem świadków swoich spotkań. Obecności płynu w jej jajowodach nie da się wytłumaczyć inaczej jak przebytą operacją.

 

PRZYPADEK 078: Guz

Poniższy przypadek został zbadany przez znanego badaczy zjawiska NOLi Williama Hamiltona jra. Na uwagę zasługuje to, że świadek przeszedł diagnozę przed i po zdarzeniu, a ponadto zdołał uzyskać od swojego lekarza historię choroby potwierdzającą, że rzeczywiście wydarzyło się coś bardzo niezwykłego.

Morgana von Klausen (pseudonim) z południowej Kalifornii przeżyła pod koniec lat osiemdziesiątych i na początku dziewięćdziesiątych kilka bliskich spotkań. 4 grudnia 1994 roku poszła do lekarza i dowiedziała się, że ma guza w prawej piersi.

Bill Hamilton zanotował: "Zdjęcie rentgenowskie wykazało jakąś zmianę w pachowej części prawej piersi. Przeprowadzono ultrasonografię tego obszaru. W problematycznym rejonie znaleziono masę nie będącą torbielą o wymiarach 1,6 na 0,6 cm".

Zabieg wyznaczono na 14 grudnia. Dzień wcześniej, 13 grudnia, Morgana jechała samochodem razem z synem i w pewnym momencie unoszący się w pobliżu "biały, trójkątny pojazd".

- Mamo, patrz! - zawołał syn. - Och, to dobry znak, widać, że nas chronią. Jesteśmy chronieni. Zobaczysz, nie będziesz już miała żadnych problemów!

Słowa te okazały sie prorocze. Wieczorem Morgana odczuwała silny ból w okolicach guza. Chciała wstać z łóżka, ale nie była zdolna do jakiegokolwiek ruchu i po chwili straciła przytomność.

Nazajutrz rano udała sie prosto do szpitala na zabieg. Lekarz wkłuł się w podejrzaną masę, a następnie zrobił prześwietlenie. Ku zaskoczeniu wszystkich, na nowym zdjęciu nie było śladu guza. Odszukano stare zdjęcie, gdzie widać go było bardzo wyraźnie. Dodatkowa ultrasonografia potwierdziła wynik rentgena - masa zniknęła.

Hamilton napisał: "Radiolog i chirurg potwierdzili, że poprzednia diagnoza wykazała obecność jakiejś stałej masy, jakie nie znikają ot tak sobie".

Tutaj także dysponujemy diagnozę sprzed zajścia i po nim, jak również oświadczeniami radiologa i chirurga, z których jednoznacznie wynika, że musiał nastąpić zabieg.

 

 

 

PRZYPADEK 089: Ślepota barw

Przypadek ten dostarcza niezbitego dowodu na uzdrowienie przez NOLa nie tylko dlatego, że usunięte zostało chroniczne schorzenie, ale i dlatego, że fakt uzdrowienia został potwierdzony przez lekarza, u którego leczył się świadek.

Eddie X., mieszkaniec środkowo-zachodnich stanów USA, zwrócił się do badacza NOLi Johna Carpentera z prośbą o zbadanie jego licznych wzięć. Wzięcia miały miejsce także podczas pracy Carpentera z Eddie'm.

Badacz odnotował: "W trakcie prowadzonych przez obcych badań usunięto prawe oko Eddie'go. Świadek czuł, że wyjmują mu oko, a następnie wkładają z powrotem na miejsce. Potem oko było zaczerwienione i sprawiało ból. Nie zauważył przy tym, że obcy umieścili w oczodole coś jeszcze. Skutkiem ubocznym tego zabiegu okazała się natomiast poprawa w postrzeganiu barw. Bez wątpienia obcy wyjmowali mu oko wyłącznie dla swoich celów, a nie po to, by mu pomóc. Tak więc niejako przy okazji częściowo wyleczyli go ze ślepoty kolorów, na którą cierpiał od urodzenia".

W celu lepszego udokumentowania tego przypadku Carpenter uzyskał oświadczenie okulisty Eddie'ego, w którym stwierdza on, że Eddie cierpiał na "głęboką ślepotę kolorów", która "ograniczyła się po tym zdarzeniu do ślepoty koloru zielonego".

Twierdzenie Carpentera, że uzdrowienie miało "charakter przypadkowy" zdaje się być wyłącznie czystą spekulacją. Niezbity pozostaje jedynie fakt, że doszło do wyleczenia chronicznej przypadłości, co zostało potwierdzone przez lekarza.

 

INNE CUDOWNE UZDROWIENIA PRZEZ NOLE/ISTOTY POZAZIEMSKIE

Przytoczone dziesięć przypadków należy do najlepiej udokumentowanych uzdrowień będących dziełem NOLi. Oczywiście, nie zamykają one listy wiarygodnych zdarzeń tego typu. Obok nich można by wymienić wiele innych. Wszystko zależy od tego, co uznamy za "najlepszy" dowód.

Na przykład, do szczególnie efektownych należą wszystkie przypadki uleczenia raka i/lub ciężkich/chronicznych schorzeń. Jeżeli komuś postawiono diagnozę, że cierpi na chroniczną lub śmiertelną chorobę i jeśli osoba ta przeżywa spotkanie z NOLem, a następnie okazuje się, że choroba ustąpiła, to czyż nie jest to wspaniały dowód uzdrawiającego działania NOLi?

Są też świadkowie utrzymujący, że posiadają historie swoich chorób sprzed i po zmianie, które to dokumenty w sposób jednoznaczny dowodzą autentyczności uleczenia. Dowody w sprawach nie do końca wyjaśnionych również potrafią być bardzo mocne - na tyle w każdym razie, aby przekonać sąd. A jeśli nawet jakiś przypadek okaże się niedostatecznie udowodniony w takim bądź innym aspekcie, zawsze znajdzie się następna historia czekająca w kolejce, by wypełnić niszę. Czy sam fakt, że istnieje tak wiele doniesień o uzdrowieniach, nie stanowi dostatecznie mocnego dowodu?

Istnieje niezliczona ilość innych przypadków, w których występuje ogromna liczba dowodów. Weźmy chociażby historię Ludwiga Pallmana wyleczonego z choroby wątroby przez obcą istotę w szpitalnej sali. Oddajmy głos Pallmanowi: "Czytelnicy mogą wszystko to sprawdzić. Stałem się cudownie ozdrowiałym pacjentem słynnego Szpitala Maison Francaise w stolicy Peru, Limie". Po tym, jak Pallman odzyskał zdrowie, jego lekarz powiedział: "Jest pan zdrów jak ryba... to jest naprawdę niezwykłe. Wczoraj był pan schorowanym człowiekiem, a dziś sprawia pan wrażenie kogoś zupełnie innego".

Albo prześledźmy przypadek pewnego pragnącego zachować anonimowość mężczyzny z Finlandii urodzonego z wadą, która sprawiała, że jego wątroba była znacznie powiększona - aż do chwili bliskiego spotkania z NOLem. W raporcie z tego zdarzenia możemy przeczytać: "W trakcie badania lekarze stwierdzili, że jego wątroba uległa zmniejszeniu do normalnej wielkości".

W niniejszym artykule z pewnością także mógłbym powołać się na historię Freda White'a z Durham w Anglii, u którego wykryto dziurę w płucu i który został uzdrowiony przez obcą istotę podczas swojego pobytu w szpitalu. Nie posiadający się ze zdumienia lekarz powiedział White'owi: "Pańskie płuco jest pełne powietrza. Dziura, która tam była, zniknęła. Czegoś takiego jeszcze nigdy nie widzieliśmy".

Równie niewiarygodny przypadek uleczenia, tym razem wady serca, przydarzył się pewnemu anonimowemu mężczyźnie z południowej Kalifornii. Lekarze powiedzieli mu: "To jest zdumiewające. Wygląda na to, że nie mamy pojęcia, co to takiego".

Jeszcze jeden znany, a nie wyjaśniony przypadek to uleczenie bezpłodności u byłego brytyjskiego policjanta, Alana Godfreya. Jego lekarz stwierdził: "Zupełnie nie wiem, jak to się stało. Pański stan uległ całkowitemu odwróceniu. Test pokazuje, że jest pan płodny i wszystko jest w normie".

Można by wymienić jeszcze wiele innych przypadków popartych oświadczeniami lekarzy, a także innymi materiałami dowodowymi. Wobec istnienia przeszło setki zarejestrowanych zdarzeń tego typu, w artykule tej wielkości brak na to po prostu miejsca, lecz ci, którzy zechcą szukać znajdą w nim mnóstwo dowodów.

Tym niemniej badacze NOLi nieustannie poszukują tego jednego przypadku, który rzuci na kolana wszystkich sceptyków dzięki wymowie nagromadzonych dowodów materialnych. Takie zdarzenie jest jednak dopiero przed nami, w przeciwnym razie istnienie NOLi zostałoby już przez wszystkich zaakceptowane. Liczne uzdrowienia oswajają jednak każdego z nas z możliwością istnienia istot pozaziemskich. Dzisiaj ufologią zajmuje się szereg dyscyplin naukowych, jak choćby astrofizyka czy psychologia. Zagadnieniom ufologii poświęcone są liczne konferencje, programy telewizyjne oraz niezliczone publikacje wszelkiego typu.

Czy to się nam podoba, czy nie, NOLe tu pozostaną. W naszym interesie leży zatem zdobycie jak największej wiedzy na ich temat. I jeśli istoty pozaziemskie nadal będą odwiedzać naszą planetę, zdobycie ostatecznych dowodów pozostanie tylko kwestią czasu. Im więcej będziemy o nich wiedzieć, tym lepiej będziemy przygotowani. Kiedy dowody takie zostaną wreszcie znalezione, przyczynią się zapewne do zmian w naszym świecie oraz w sposobie, w jaki patrzymy na nasze miejsce we wszechświecie. Przyszłość ufologii zapowiada się doprawdy fascynująco.

Preston Dennett

 

Liczba odsłon na "starej" stronie Cudu Miłości: 4458


You have no rights to post comments